Paweł Maurycy Sobczak

Polscy pisarze wobec faszyzmu


Скачать книгу

artykułach sprzeciwiali się natomiast wywodzonemu z prac Josepha Artura Gobineau poglądowi o nierówności ras346, a także materialistycznemu i deterministycznemu charakterowi rasizmu niemieckiego347. Polski rasizm miał być w tym ujęciu „rasizmem psychicznym”, a o odrębności Żydów nie decydowały bynajmniej cechy fizyczne, lecz duchowe (w tej koncepcji również wstręt odczuwany w stosunku do przedstawicieli narodu żydowskiego nie miał podłoża fizycznego)348. Rodzimi antysemici nie zaakceptowali pseudodarwinowskiego, materialistycznego oraz deterministycznego rasizmu biologicznego, wierzyli raczej w istnienie metafizycznego pierwiastka „żydowskości” przejawiającego się w sferze kultury, ekonomii czy handlu349. Ponadto częste w tej publicystyce proponowanie definicji narodu jako wspólnoty przede wszystkim psychicznej pozostawiało z konieczności na uboczu zagadnienia typowo antropologiczne, „żydowskość” i „polskość” pojmowane były raczej jako niezmienny zespół cech charakteru i psychiki. Konieczne wydawało się zatem odrzucenie biologicznego rasizmu z całym jego socjaldarwinowskim zapleczem intelektualnym oraz uzgodnienie idei nacjonalistycznych ze światopoglądem katolickim (koncepcja „totalizmu katolickiego”)350. Z czasem jednak chętnie podkreślana odmienność i niezależność polskiego nacjonalizmu okazywała się mniej istotna, ważna zaś stała się wspólnota celów przyświecających oenerowcom i nazistom. Narastało także przekonanie o niewystarczalności dotychczas stosowanych w walce z Żydami metod, przede wszystkim stosowania bojkotu gospodarczego. Odczucie nieefektywności własnej polityki „czystości” narodowej wzmagało atrakcyjność ideologii wprawdzie prymitywniejszej, ale znacznie bardziej skutecznej. Szczególnie Karol Zbyszewski, który żywił głębokie przekonanie, że Żydom „nigdzie na świecie nie jest tak dobrze”351 jak w Polsce, marzył o przeniesieniu sprawdzonych, niemieckich rozwiązań na rodzimy grunt.

      Hitler zastosował właściwy system, Żydzi czują, że w Niemczech nie ma żartów, wiedzą, że żaden pisk, skowyt, wrzask tam nie pomoże – uciekają więc, gdzie oczy poniosą. […] Tłuczenie zaasekurowanych szyb sklepowych nie wystraszyło ani jednego Żyda z Warszawy, roztropne, stanowcze i przemyślne zarządzenie hitlerowców w Wiedniu uwolniło miasto w ciągu miesiąca od kilkudziesięciu tysięcy pasożytów352.

      Być może znajomość takich właśnie wypowiedzi sprawiła, iż Anna Iwaszkiewiczowa przekonana była, że „endecy zazdroszczą Niemcom Hitlera”, a „młodzież prawicowa to samo robiłaby u nas, co bojówki hitlerowskie, gdyby dorwała się do władzy”353. Oczywiście, Karol Zbyszewski mógł w swych specyficznych354 (i ponoć satyrycznych) tekstach pozwolić sobie na więcej niż inni publicyści „Prosto z mostu”, lecz nie tylko on afirmował hitlerowskie działania. Alfred Łaszowski bagatelizował dokonywane w Trzeciej Rzeszy akty przemocy i terroru, dowodząc „płaczliwym humanitarystom”, iż „akty okrucieństwa idą w parze z aktami historii”, a „obraz rzeźni” nie może przesłonić „głębszego sensu istnienia ustrojów totalnych”355. Dowodził ponadto, iż poglądy redakcji „Wiadomości Literackich” na sytuację w Niemczech (a szczególnie sądy formułowane w „grafomańskich intelektualnie” Kronikach tygodniowych) nie mogą uchodzić za obiektywne, gdyż ich autorzy – jako Żydzi – są klęską faszyzmu bezpośrednio, żywotnie, zainteresowani. A przecież „trudno przypuszczać, żeby ludzie dojrzali mogli myśleć kategoriami Grydzewskich i Słonimskich”. Cytowany artykuł jest szczególnie intrygujący, ponieważ tekst napisany przez Łaszowskiego uzupełniony został glosami autorstwa Karola Irzykowskiego, broniącego instytucji zorganizowanego protestu, jako „ważnego instrumentu politycznego, który inscenizuje głos ludu”. Wtrącenia autora Beniaminka dekonstruują artykuł, gdyż Irzykowski z dużą dawką ironii podważa sensowność wywodów Łaszowskiego, a także kwalifikacje ich autora. Komentarze, takie jak: „tych kilka zdań wraz z następującym zaraz aforyzmem […] mogłyby być szkicem do diatryby filozoficznej O banalności”, „autor znowu tworzy sztuczne błędne koło” albo „tu Łaszowski kłania się Słonimskiemu”, świadczą o intelektualnej niezależności, jaką Irzykowski zachował podczas współpracy z „Prosto z mostu”.

      Równolegle z akceptacją dla nazizmu (jej kres przyniesie dopiero koniec roku 1938 wraz ze wzrastającym poczuciem zagrożenia niemiecką agresją) narastał na łamach „Prosto z mostu” antysemityzm. Wyrazem tej tendencji było opublikowanie obszernych fragmentów antyżydowskiego pamfletu Louis-Ferdinanda Céline’a Pogromowe drobiazgi (Bagatelles pour un massacre), a także wznowienie przez Adolfa Nowaczyńskiego rubryki Ofensywa, zamieszczanej wcześniej przez wiele lat w „Myśli Narodowej”356. Antysemityzm stanowił – jak zauważa Piotr Stasiński – stałą i najsilniejszą motywację retoryki felietonów Nowaczyńskiego357. Nadająca piętno „patologicznego żydożercy”358 (którego jednak nie aprobował choćby Julian Tuwim359) obsesja antysemicka dawała o sobie znać, kiedy publicysta informował swych czytelników o narastających wpływach żydowskich w Europie, Brazylii, „psychicznie i moralnie zżydziałych do szpiku kości”360 Stanach Zjednoczonych, a nawet Indiach, których przywódca Mahatma Gandhi „od dwudziestu lat był w rękach żydostwa”361. Naturalną konsekwencją takiej sytuacji staje się rozbudzenie nastrojów antysemickich, które – zdaniem Nowaczyńskiego – bardzo wyraźne są już choćby w Holandii362, a wkrótce ogarną także kontynent amerykański i skutkować będą pogromami Żydów, wobec których „zblednie i zmaleje to wszystko, co z nimi niezgrabne Szwaby wyprawiają”363. Niemcy i Włochy stają się jednak dla autora Skotopasek sowizdrzalskich wzorem skutecznej i konsekwentnej polityki antyżydowskiej, nazywanej zwykle dosadnie „wyczesaniem pasożydów”364, „wyczyszczeniem z robactwa”365 lub przepędzeniem „żywiołów obcych, międzynarodowych, komunistycznych i homoseksualistycznych”366, czasem zaś eufemistycznie „uporządkowaniem i oczyszczeniem”367. W efekcie tych działań, kłamliwie prezentowanych przez Żydów światowej opinii publicznej, zapanowała w Trzeciej Rzeszy „atmosfera moralna życia wewnętrznego, indywidualnego, grupowego i publicznego […] skrajnie purytańskiego, tak całkiem antypodycznie różniącego się od ohydy, deprawacji i korupcji amerykańskiej”368, atmosfera, która rzekomo zachwyciła bohaterskiego lotnika Charlesa Lindbergha369. W schyłkowym okresie publicystyki Nowaczyńskiego (goszczącej właśnie na łamach „Prosto z mostu”) moralna ocena zarówno ludzi, jak i całych narodów zależna jest od ich zaangażowania w zwalczanie „mocarstwa anonimowego” (a przynajmniej szerzenie wiedzy na jego temat), dążącego „do judeokomunizacji i do dechrystianizacji ludzkości”370 oraz nieustannie „pod-jud-zającego” do nowej wojny. Zrozumiałe więc, że polityka narodowych socjalistów budzi uznanie publicysty371, obficie wykorzystującego w swoich tekstach retorykę