Paweł Maurycy Sobczak

Polscy pisarze wobec faszyzmu


Скачать книгу

mostów łączących literaturę z całością życia”295. Autor Związku Białej Tarczy daleki był od krytycznoliterackiego autotelizmu, walory artystyczne dzieła istotne były dla niego, jeśli służyły określonemu, pozytywnie waloryzowanemu celowi296. Jednym z celów Stanisława Piaseckiego była przebudowa i unarodowienie polskiej literatury i życia literackiego („Jesteśmy pismem walczącym. Walczymy o nowy typ prozy i poezji polskiej”297). Redaktor wielokrotnie wyrażał przekonanie, że w Polsce istnieje „giełda literacka”, kształtowana przede wszystkim przez środowisko „Wiadomości Literackich”. Na giełdzie tej dominujące pozycje zajmują Żydzi oraz filosemici, dla których „antysemityzm jest przede wszystkim nietaktem towarzyskim”298. Oni to nie pozwalają zaistnieć pisarzom wprawdzie utalentowanym, ale prezentującym nieakceptowane przez „salon” wyraziste poglądy (przede wszystkim narodowe). Twórców takich albo pomija się milczeniem, albo etykietuje jako grafomanów. Zapewne wskutek takich właśnie praktyk „poziom literatury naszej, w porównaniu z kilku poprzednimi okresami (romantyzm, pozytywizm, Młoda Polska), obniżył się nieledwie katastrofalnie”299. Podobne stanowisko zajmował Karol Zbyszewski, który utyskiwał:

      Akademia, nagrody państwowe, reklama w radio, stypendia, pochwały – wszystko było od lat u nas tylko dla pięknoduchów, dla rymokletów, co nizali słowa w nic nie znaczącą całość. Każdy, kto wzywał do walki, co się buntował – zaraz dostawał etykietkę wulgarnego i wypranego z talentu300.

      Wściekłość publicysty wywoływał fakt, że krytycy o „nalewkowskich nosach” za arcydzieło uznali „rozbrojeniowe draństwo pacyfisty Wittlina, wstrętną Sól ziemi”. Ujawnił w ten sposób, że nieobca jest mu przywara, którą zarzucał swym przeciwnikom. Nie potrafił bowiem docenić niewątpliwego talentu Józefa Wittlina, ujawnionego w wymienionej powieści, tylko z powodu jego – absolutnie przez Zbyszewskiego niepodzielanych – pacyfistycznych poglądów301.

      Ze sposobu, w jaki na łamach „Prosto z mostu” pisano o literaturze, można wyprowadzić kilka podstawowych, apriorycznych założeń. Dzieło literackie postrzegane było jako część życia narodu, związek pisarza z narodem uznawano za nieodzowny warunek twórczości, jej naturalne źródło oraz gwarancję aktualności. To ostatnie pojęcie zajmuje poczesne miejsce w systemie wartości krytyka nacjonalistycznego, który „dzieło literackie traktował jako dokument ideowo-socjologiczny odzwierciedlający procesy zachodzące we współczesności”302. Konsekwencją takiej postawy okazywała się przychylność, z jaką traktowano utwory nawiązujące do tradycyjnie pojmowanego realizmu (także reportaże czy publicystykę) oraz zasadnicza nieufność – niepozbawiona jednak wyjątków – wobec dokonań literackiej awangardy. Perspektywa socjologiczna, uznająca pisarza przede wszystkim za przedstawiciela zbiorowości303, uzasadniać może rewerencję, z jaką na łamach „Prosto z mostu” traktowano niektórych pisarzy (np. Czesława Straszewicza304), szczególnie tych wspierających regionalne i lokalne tradycje305. Wyjaśnia również abominację przejawianą względem twórców takich jak Gombrowicz czy Bruno Schulz. Ferdydurke nie spełniała oczekiwań zaangażowanych politycznie krytyków-socjologów, została zatem oceniona jako „smutny produkt krótkiej na szczęście i mijającej już epoki zdziczenia kulturalnego”306, przyczyną krytyki Sklepów cynamonowych był zaś między innymi fakt, iż „bohaterowie Schulza są odwróceni od zbiorowości, traktują istnienie samo zbiorowości jako fakt obojętny i nie nakładający na nich żadnego obowiązku”307. Indywidualizm i brak ideowości – oto dwa główne zarzuty kierowane pod adresem pisarzy, nierozumiejących, iż „literatura nowej Polski będzie – i jest już w swoich zaczątkach – literaturą idei”308. Przyszłość bowiem jawiła się redaktorowi Piaseckiemu świetliście, w kontraście do aktualnego „dna kryzysu kultury polskiej”309.

      Wizja przyszłej Polski, ani dekadencko-liberalnej, ani autorytatywno-pustej, ani komunistycznej, ani hitlerowskiej, ale po prostu – polskiej, wizja katolickiego państwa polskiego narodu, staje się coraz bardziej wspólna całemu młodszemu pokoleniu. Na terenie piśmiennictwa, zarówno w prozie, jak i w poezji, narastają nowe talenty, które również tę wizję mają przed oczyma. Żeby powstała literatura w służbie idei, muszą przede wszystkim być pisarze, którzy tę ideę noszą w sercu. Jest ich coraz więcej310.

      Przywoływana wyżej recenzja Sklepów cynamonowych, napisana przez Włodzimierza Pietrzaka, wolna była w zasadzie od jakichkolwiek odniesień do żydowskich korzeni Brunona Schulza311. O wiele częściej jednak młodzi narodowcy z „Prosto z mostu” kultywowali powszechny u ich starszych kolegów obyczaj lustrowania narodowościowego pochodzenia pisarzy312. Czytali literaturę przy użyciu klucza (a niekiedy wytrycha) narodowo-rasowego, uważali bowiem, że polska literatura – jako organiczna część życia narodu – tworzona być może jedynie przez rdzennych Polaków (wychodzili przy tym z założenia, że w utworze literackim odbija się dusza autora, na którą decydujący wpływ wywiera właśnie jego przynależność narodowa, nie wybierana, lecz determinowana przez mechanizm dziedziczenia). Narodowcy byli także zdania, że dzieła tworzone przez Polaków żydowskiego pochodzenia są z zasady obce kulturze polskiej. Zarzucali im zgubny kosmopolityzm, epigoństwo, naśladownictwo, zapatrzenie w obce wzory. Cechy te miały wynikać ze specyfiki psychiki żydowskiej – zdezintegrowanej, nomadycznej, relatywistycznej, wykorzenionej, pozbawionej naturalnej łączności z ojczyzną. Żydzi nie są więc zdolni do tworzenia własnej, oryginalnej kultury, a jedynie żerują na kulturach cudzych, naśladując je i kompilując313. Nacjonaliści konsekwentnie nie przyznawali twórcom pochodzenia żydowskiego zdolności prozatorskich. Współpracujący z tygodnikiem Stanisława Piaseckiego Jerzy Pietrkiewicz był przekonany, że „Żydzi nie potrafią uzyskać dystansu i spokoju, niezbędnego w prowadzeniu narracji beletrystycznej”314. Publicyści „Prosto z mostu” zgodnie odmawiali także zasymilowanym intelektualistom żydowskiego pochodzenia prawa przynależności do polskiej kultury315. Demaskowali i wykluczali, tropili i potępiali wniesione do narodowej literatury „pierwiastki żydowskiej mentalności”316. Pisarka i publicystka Irena Krzywicka tak wspominała ówczesną atmosferę: „Były to czasy […] kiedy panowało komiczne przekonanie, że Żyd nie może być twórczy, że mu na to nie pozwala jego rodzaj inteligencji”317. Wydaje się, że nawet ludzie dalecy od nacjonalizmu, tacy jak Jarosław i Anna Iwaszkiewiczowie, ulegali czasem podobnym poglądom318. Czesław Miłosz napisał:

      W całym kraju istniała fałszywa atmosfera psychicznej dwuznaczności. Chrześcijanie, mówiąc o kimś, że jest Żydem, zniżali głos, jakby chodziło o wstydliwą chorobę albo dodawali: „Żyd, ale porządny człowiek”319.

      Autor Prawa do twórczości przekonał się na