Paweł Maurycy Sobczak

Polscy pisarze wobec faszyzmu


Скачать книгу

powszechnego sądu dotyczącego charakteru twórczości Ferdynanda Goetla, a także podniesienie rangi pisarstwa politycznego w literackich hierarchiach (Piasecki przekonany jest o spostrzeganym współcześnie „wspaniałym rozkwicie” tego gatunku piśmiennictwa, podobnie zresztą jak o „największym upadku beletrystyki polskiej”) wydaje się jednak drugorzędnym celem artykułu Piaseckiego. Satysfakcję redaktora budzi obserwacja, iż Goetel-polityk wykroczył poza „zjełczały banał demoliberalny”, prowokując tym samym „tzw. intelektualistów (tych spod znaku PEN-Clubowego)”. Kompetentny i pozytywnie nastrojony recenzent dostrzega atuty nawet w tych punktach, które pozornie wydają się słabościami.

      Goetel jest przede wszystkim psychologiem w swych dociekaniach politycznych. Ta może niemal wyłączność argumentów psychologicznych, przy ilustracyjnym raczej traktowaniu historycznych, ekonomicznych i prawnych sprawia, że książka Goetla wywierać może na powierzchownym czytelniku wrażenie pewnego amatorstwa, czy jeśli kto chce ostrzej: dyletanctwa. Na czytelniku politycznym tego wrażenia nie wywrze. Wprost przeciwnie. Daje mu bowiem argumenty z dziedziny, najczęściej słabo uwzględnianej przez „fachowych polityków”, daje zaś argumenty szczególniej żywe, sugestywne i przekonywające.

      Jedyny poważniejszy zarzut postawiony pisarzowi dotyczy negatywnego obrazu polskiego ruchu narodowego, jaki odmalowany został w Pod znakiem faszyzmu. Redaktor wyraża przypuszczenie, że Goetel nie zna osiągnięć rodzimego nacjonalizmu, który bynajmniej „nie ma potrzeby wiele uczyć się od obcych”. Tymczasem to właśnie polscy narodowcy „potrafią zrealizować to, co Goetel tak sugestywnie przedstawia jako cel w swojej książce”. Niełatwo oprzeć się przekonaniu, iż Piasecki usiłuje zaprowadzić autora Z dnia na dzień w granice partyjnych opłotków („droga Goetla zejdzie się zupełnie z drogą polskiego ruchu narodowego”). Być może był to nawet główny powód napisania takiego artykułu. Przypuszczam jednak, że plany te nie zostałyby zrealizowane – rozczarowanie i zniechęcenie pisarza do działalności stricte partyjnej (po okresie aktywności w ramach OZN) uniemożliwiłoby taki alians233.

      Książka Ferdynanda Goetla natrafiła zatem na polityczną próżnię, przynajmniej jeśli zestawić jej recepcję z oczekiwaniami autora. Nie posłużyła także opiniom o pisarzu, ułatwiła nowej władzy postawienie zarzutów o kolaborację w okresie drugiej wojny światowej (fragmenty Pod znakiem faszyzmu przedrukowane były – bez zgody, a zapewne i wiedzy autora – w kolaboracyjnym Przełomie, redagowanym przez Jana Emila Skiwskiego i Feliksa Burdeckiego)234. „Czarna legenda” przetrwała wiele lat, Goetel długo pamiętany był nie jako autor znakomitych reportaży podróżniczych – z iście futurystyczną nonszalancją „depczący zabytki” Egiptu, sceptycznie patrzący na „azjatyckie cudowności” podczas pobytu w Indiach, czy też zachwycający się surowym pięknem islandzkiego krajobrazu235 – lecz kojarzono go raczej z „gloryfikowaniem faszyzmu”236. Kwestia faszystowskich fascynacji autora Kar-Chatu powracała co kilka lat w środowiskach emigracyjnych, zazwyczaj pod wpływem nowych okoliczności zewnętrznych („sprawa Miłosza”237, „sprawa Horii”238), funkcjonalizowana jako element rozgrywki między ośrodkiem emigracji londyńskiej i środowiskiem paryskiej „Kultury”239. Nietrudno zauważyć, że także współczesnym badaczom twórczości Goetla Pod znakiem faszyzmu sprawia kłopot. Niekiedy autorzy uwypuklają pewne elementy życiorysu pisarza, bagatelizując lub lekceważąc inne. Narracja prezentująca autora Wyspy na chmurnej Północy jako szlachetnego człowieka zasad, niesłusznie oskarżanego i gnębionego przez władze PRL, wręcz „ostatnią ofiarę Katynia”240 („biała legenda”), musi zmierzyć się także z jego przekonaniem o „heroicznym posłannictwie faszyzmu”. Symptomatyczny wydaje się sposób, w jaki tę książkę charakteryzuje Jacek Trznadel.

      Popełnił tam Goetel – i to późno wobec wydarzeń […] naiwną pomyłkę życia, chociaż tylko literacką – szukał dla Polski możliwości ocalenia w takiej jedności, która miałaby pewien wzór we Włoszech […] i w Niemczech. Nie on jeden w Europie dał się oszukać241.

      Autor Hańby domowej tłumaczy postawę Goetla „idealizmem i łatwowiernością”242, przedstawia go jako ofiarę własnej naiwności oraz chęci poprawy sytuacji Polski w obliczu skomplikowanych uwarunkowań polityki międzynarodowej. Interpretację tę można by przyjąć, pamiętając jednak, że wszelkie „okoliczności łagodzące” nie niwelują całkowicie indywidualnej odpowiedzialności pisarza. Większe zdziwienie budzi opinia, zgodnie z którą Ferdynand Goetel „nie był gloryfikatorem idei faszystowskiej, lecz tylko informował i wyrażał sympatię dla pewnych jej społecznych przejawów243. Trznadel przekonuje, że Pod znakiem faszyzmu to jedynie „książka informacyjna” zawierająca nuty sympatii wobec prezentowanej ideologii. Taki pogląd musi zaskakiwać, bowiem Goetel zajmował stanowisko jednoznacznie aktywne, nie brak także w jego traktacie elementów perswazyjnych. Pisarzowi towarzyszyło głębokie przekonanie o wyczerpaniu się dotychczasowych form społeczno-politycznych („z tym olbrzymim, ślamazarnym, rozlazłym taborem pojęć, który nagromadziła demokracja w ciągu stuleci, nie można już dotrzymać kroku w pochodzie historycznym narodów” [Pzf, s. 151]), a także przeświadczenie, że w przełomowym momencie historii konieczne jest znalezienie dla Polski nowych rozwiązań ustrojowych. Rozwiązania te podsuwała ideologia i praktyka faszyzmu, którą przedstawiał i do której przyjęcia zachęcał. Nieprzypadkowo już w Słowie wstępnym Goetel podkreślił, że napisał „książkę faszystowską”, a więc taką, która faszyzm podejmuje nie tylko jako temat, ale także kluczowy element własnej struktury wewnętrznej. Odrębną sprawą pozostaje stan wiedzy autora Z dnia na dzień, wszak – w przeciwieństwie choćby do Antoniego Sobańskiego – nie miał wielu okazji, aby państwu faszystowskiemu naocznie się przyjrzeć.

      Jak wytłumaczyć fakt, że właśnie Ferdynand Goetel został autorem „jednej z najważniejszych manifestacji profaszystowskich sympatii w Polsce przedwojennej”244? Jak należałoby interpretować ten etap jego drogi twórczej? Może on wydawać się momentem nieciągłości, zerwania konsekwentnie utrzymywanej linii pisarskiej245, którą dotychczas wyznaczały takie pojęcia, jak „humanitaryzm”, „zdrowy rozsądek”, „trzeźwość”, niechęć do sentymentalizmu i utopijności246. Tym bardziej że rozdział poświęcony Żydom, niewolny od akcentów wyraziście antysemickich (pisarz jednoznacznie opowiada się za koniecznością emigracji Żydów z Polski, zorganizowanej „albo przy ich współudziale albo wbrew im” [Pzf, s. 105]), jest chyba jedyną tego typu wypowiedzią w długiej publicystycznej karierze Goetla. Z drugiej strony – jak zauważa Ida Sadowska – dostrzegana w faszyzmie duchowość korespondowała z zawsze Goetlowi bliską postawą „zdobywcy” i okcydentalisty, pisarz dokonał zatem „przeniesienia pojęć wypracowanych na gruncie «geografii humanistycznej» w jakże odmienną sferę polityki”247. Wydaje się, iż z pisanych w końcu międzywojnia opowiadań i powieści Goetla wyczytać można postulat „wyjścia z kawiarni” (opowiadanie Zorza polarna248) i nonkonformistycznego udziału literatów w sprawach społecznych i politycznych (byłby to wspólny punkt