Joakim Zander

Szpieg z Bejrutu


Скачать книгу

mu znak, żeby Jacob szedł za nim. Przechodzą przez salę i idą w głąb budynku. Dom jest o wiele większy, niż wydawał się z zewnątrz.

      Po wejściu do przebieralni Jacob kładzie ręczniki i mydło na ławce i patrzy pytająco na chłopaka, który nadal stoi przy drzwiach, jakby na coś czekał.

      – Massage? – pyta łamanym angielskim. – I make you feel good. Only fifty dollar4.

      Chłopak patrzy na Jacoba w komiczny sposób. Jego spojrzenie wywołuje w nim lekką nerwowość. Jacob domyśla się, że chłopak chce mu zaoferować coś więcej niż masaż.

      „Za wszystko płaci Vargander” – powiedział po drodze kierowca. Jacob zastanawia się przez chwilę, czy nie przyjąć propozycji. Od tamtej nocy z Yassimem jest ciągle podniecony. Podejrzewa jednak, że to jakaś nieczysta sprawa, chłopak jest chyba za młody.

      – Nie, dziękuję – odpowiada. – Wystarczy mi to, co jest.

      Chłopak wzrusza rozczarowany ramionami i wychodzi. Jacob zostaje sam.

      Zaczyna od łaźni parowej, ma ją tylko dla siebie. Siada na ławce, zamyka oczy i w oparach syczącej pary opiera się o gorącą ścianę. Ogarnia go lekkie, przyjemne oszołomienie, czuje się lżej i swobodniej niż zwykle.

      W pewnej chwili otwierają się szklane drzwi i do środka wchodzi młody, wysportowany mężczyzna. Jacob widzi w kłębach pary zarys jego sylwetki. Przez cały czas udaje, że ma zamknięte oczy. Nie chce, żeby mężczyzna wiedział, iż jest obserwowany. Kiedy mężczyzna przechodzi obok niego, Jacob patrzy dyskretnie na jego ramiona, barki i dobrze zarysowaną klatkę piersiową. Ile może mieć lat? Dwadzieścia? Jest chyba trochę młodszy od niego. Mężczyzna siada obok. Jacob zerka ukradkiem na jego prosty, zbyt duży nos i pełne wargi i przesuwa wzrok na owinięte ręcznikiem biodra.

      Nagle mężczyzna odwraca się i zerka na niego. A właściwie nie zerka, tylko bezczelnie patrzy. Jacob próbuje uniknąć jego spojrzenia, ale jest już za późno. Ich oczy po raz pierwszy się spotykają.

      Mężczyzna zachowuje się wprost bezwstydnie. Nie musi nic tłumaczyć ani wyjaśniać. Jacob znowu zamyka oczy i czuje, jak całe jego ciało drży z niepokoju i podniecenia.

      W pewnej chwili mężczyzna rozwinął ręcznik i całkiem nagi usiadł obok Jacoba. Jacob widzi jego twardy, sztywny, uniesiony członek. Patrzy na niego i z trudem próbuje zapanować nad podnieceniem. Zaczyna dyszeć. Mężczyzna odwraca się do niego i mówi po angielsku:

      – Gorąco tutaj.

      Jacob potwierdza słabym skinieniem głowy.

      – To prawda.

      Mężczyzna lekko się do niego przysuwa.

      – Może chcesz się ze mną ochłodzić? – pyta. – Mamy tu pokój, w którym będziemy się mogli zrelaksować.

      Jacob nie może oderwać wzroku od jego nagiego ciała, a zwłaszcza od sztywnego członka. Znowu ogarnia go pożądanie. Po tamtej nocy w ogrodzie był bardzo rozczarowany postawą Yassima. To, co się teraz dzieje, nie ma jednak nic wspólnego z jego planami, uporządkowanym życiem i celem, do którego dąży. Czy o to chodziło Varganderowi? Właśnie to mu zaoferował, więc w pewnym sensie czuje się usprawiedliwiony faktem, że tym razem pozwoli sobie na więcej.

      – To tutaj – mówi mężczyzna, otwierając drzwi do pomieszczenia przy suchej saunie.

      Jacob nabiera powietrza. Już wie, że podjął decyzję. Ogarnia go coraz większe podniecenie. Wchodzi do pokoju, w którym wykonywany jest masaż. Na środku znajduje się skórzana ława, przy jednej z krótszych ścian stoi niewielka kanapa. Mężczyzna zamyka drzwi na klucz i podchodzi do Jacoba. Jego ręcznik opadł na podłogę, ale mężczyzna nie reaguje.

      – Chcę, żebyś się ze mną pieprzył – mówi. – Weź mnie jak prawdziwy brutal. Odważysz się?

      Jacob czuje, że serce bije mu jak młotem. Simon był czuły i delikatny, bo dobrze wiedział, że on, Jacob, ma niewielkie doświadczenie w tych sprawach. Na początku było mu z tym dobrze, potem zrobiło się nudnawo. Teraz znowu coś się w nim budzi. Sam nie wie dlaczego, ale postanawia pójść na całość.

      – Klęknij przede mną – mówi opryskliwym tonem, ale słyszy, że głos ma niepewny, jak niedoświadczony żółtodziób. Mężczyzna uśmiecha się w lekko prowokujący sposób.

      – Musisz być bardziej stanowczy – mówi i robi krok w stronę Jacoba. Pochyla się, gryzie go lekko w płatek ucha i szepcze: – Chcę być twoją dziwką, rozumiesz?

      To, co robi, jest prostackie i w pewnym sensie groźne. Jego zachowanie przeraża Jacoba. Ale nie tylko przeraża. Jacob wstaje z ławki, bo zaczyna mieć wątpliwości. Przez chwilę zastanawia się, czy nie powinien po prostu wyjść, wrócić do szatni, ubrać się i uciec z tego miejsca. Trafiła mu się jednak okazja, pokusa jest zbyt silna. Tu już nie chodzi o samo podniecenie. To także przygoda.

      Dlatego on też robi krok w kierunku chłopaka i patrzy mu spokojnie w oczy.

      – Na kolana, suko – mówi.

      Chłopak wykonuje posłusznie jego polecenie i klęka przed nim. Jacob rozwiązuje ręcznik i zrzuca go na podłogę. On też jest teraz zupełnie nagi. Chłopak unosi głowę i patrzy na niego błagalnym wzrokiem.

      – Uderz mnie w twarz – szepcze.

      Jacob czuje, że za chwilę wkroczy na zupełnie dziewiczy teren.

      – Jesteś pewien? – pyta.

      Chłopak patrzy na niego lekko szyderczym wzrokiem.

      – Nie bądź ciotą, uderz mnie! – syczy.

      Jacob spełnia jego prośbę i wymierza chłopakowi policzek. Ten znowu patrzy na niego pogardliwym wzrokiem.

      – Słabo! – mówi. – Nie bądź taki delikatny. Uderz mnie porządnie.

      Ale Jacob wciąż się waha. W końcu unosi rękę i z całej siły uderza go w policzek.

      – Właśnie tak – mówi chłopak. – Pociągnij mnie za włosy! Zmuś mnie!

      Kiedy jest już po wszystkim, Jacob wraca do samochodu. Na pytania kierowcy odpowiada półgębkiem, bo nie jest w stanie uporządkować myśli. Uliczne światła i samochody na drodze wydają mu się zamazane.

      – Niech mnie pan odwiezie do domu – mówi. Otwiera lodówkę, nalewa sobie wina i unosi kieliszek do ust.

      Przez cały czas myśli o tym, co zdarzyło się w łaźni. Co to było? Kim się tam stał?

      Kręci głową i zamyka oczy. Wszystko, co zrobił na prośbę tamtego chłopaka, było podniecające, ale teraz odczuwa tylko strach. Nie przed chłopakiem, bo przecież sam tego chciał, a potem krótko i przyjaźnie ze sobą rozmawiali. Na myśl o tym, jaką rolę tam odegrał, czuje obrzydzenie. Na krótko stał się dominującym brutalem. Czy nie lepiej było odegrać przeciwną rolę? Teraz wie, że tak. Wolałby sam klęczeć, ale przed Yassimem.

      Myślał, że chwile spędzone w łaźni wystarczą, żeby zapomnieć o spotkaniu w ogrodzie i żyć dalej. Ale teraz, gdy siedzi w samochodzie i jedzie przez wschodni Bejrut do domu, zaczyna rozumieć, że tak się nie da. Yassim zasiał w nim coś, czego nie może się pozbyć.

      Wypija kolejny łyk wina i w tej samej chwili słyszy w torbie wibrowanie telefonu. Bardzo mu zależy, żeby jak najszybciej zapoznać się z treścią wiadomości, więc sięga po aparat, ale robi to tak gwałtownie, że wylewa na podłogę trochę alkoholu. Wiadomość zawiera tylko cztery słowa i wysłano ją z nieznanego numeru, jakby przybyła z cyberprzestrzeni. Jest jednak na tyle