badań nad muzycznymi, plastycznymi czy choćby kulinarnymi preferencjami ludzi. Co więcej, nie muszą się one przyczyniać się do zrozumienia istoty samego zapachu, lecz mogą zwrócić uwagę na jego społeczną i kulturową rolę.
Jak twierdził G. Simmel,
[…] do tej pory socjologia, ogólnie rzecz biorąc, starała się opisać wzór, jaki ostatecznie jest widoczny na powierzchni tkaniny społecznej – jeśli jednak chcemy pojąć siły, które ją wytworzyły i ukształtowały, musimy docenić znaczenie delikatnych, niepozornych nici zadzierzgających się między ludźmi241,
a zapach rozpatrywany dotychczas głównie w perspektywie biologii, neuropsychologii czy inżynierii środowiskowej zasługuje z pewnością na uwagę także innych dyscyplin badawczych, gdyż wpływa on na niemal wszystkie sfery życia człowieka.
1.7
Świat zapachu w języku, czyli (nie)autonomiczny opis woni242
Zapach jest językiem, który nie potrzebuje słów.
W rozdziale tym chcę odnieść się do powszechnie spotykanej opinii dotyczącej problemów związanych z nazywaniem i opisywaniem woni. Mimo braku unifikacji i trudności stąd wynikających bogactwo określania woni świadczy o dużych możliwościach przekazywania różnych treści przez zapach.
Wśród największych problemów związanych z charakteryzowaniem zapachów trzeba wskazać zarówno trudności językowe, jak i interpretacyjne.
Problemy z określaniem zapachów dostrzegli już Platon i Arystoteles. Ten ostatni podkreślił, że zapachy, w przeciwieństwie do kolorów, trudno jest opisywać i nazywać244. Kilkadziesiąt lat temu także G. Simmel zauważył, że „[…] wrażenia węchowe wymykają się słownym opisom daleko bardziej niż inne wrażenia zmysłowe, nie można ich rzutować na płaszczyźnie abstrakcji”245. Pomimo upływu czasu dziś również trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.
W pochodzącej z 1972 roku publikacji również Krystyna Pisarkowa zwróciła uwagę na ubogi zasób słownictwa podstawowego stosowanego przy opisie zapachów i wyróżniła trzy grupy nazw, które odnoszą się do: wydzielania zapachów przyjemnych, wydzielania zapachów nieprzyjemnych i odczuwania zapachów246. Zdaniem Mariana Bugajskiego
W najstarszych tekstach forma zapachać odnosi się już do woni, ale tylko przyjemnej. Teksty szesnastowieczne natomiast zawierają liczne użycia czasownika pachnąć zarówno w znaczeniu „wydzielać w ogóle jakąś woń”, jak też „wydzielać woń przyjemną” i „wydzielać woń nieprzyjemną”. […] W Słowniku staropolskim bardziej rozbudowane jest hasło śmierdzieć, co w pewnym stopniu może świadczyć o większym rozpowszechnieniu wyrazów z nim związanych, a także o większym zasięgu zjawiska, do którego się odnosi, chociaż […] brak poświadczenia w tekście pisanym (a tym bardziej w słownikach) wcale nie musi dowodzić braku danej formy w języku247.
Jak zauważa M. Bugajski, w pochodzącym z 1996 roku Słowniku polszczyzny potocznej248 brakuje leksemów oznaczających zapachy przyjemne, pojawiają się natomiast czasowniki związane z wonią niemiłą: śmierdzieć, smrodzić czy zalatywać249. Może to być związane z wielowiekową dominacją woni brzydkich w przestrzeni społecznej człowieka, a także barierami obyczajowymi pojawiającymi się przy próbie nazywania smrodu, prowadzącymi do wytworzenia licznych określeń zastępczych.
Mimo że mnożą się próby definicji i klasyfikacji zapachów szybko się okazuje, że doznań węchu nie można zamknąć w sieci naukowego języka250, a autonomiczny opis językoznawczy zapachów jest niemożliwy. Zdaniem wielu badaczy, obecnie nie ma języków, które od początku ich powstania zawierałyby wyrazy odpowiadające wrażeniom węchowym251. Większość trudności werbalnych wynika zazwyczaj z tego, że interpretacja jakości i intensywności zapachów wykracza na ogół poza kompetencje językowe252. Liczne określenia pozbawione są precyzji, a ich interpretacje są często niejednoznaczne lub wręcz wzajemnie się wykluczające. W przypadku zmysłu powonienia nie mamy możliwości tworzenia pojęć i przekształcania ich w znaki językowe:
[…] podstawowa trudność w konceptualizacji i nazywaniu (opisywaniu) zapachów wynika, jak się wydaje, z przyczyn neuropsychologicznych. System receptoryczny węchu jest bowiem połączony bezpośrednio z analizatorem gnostycznym. Ten zaś pełni również funkcje analizatora sensorycznego i percepcyjnego, które w wypadku innych zmysłów są rozdzielone. […] droga z narządu powonienia do mózgu jest o wiele krótsza niż w przypadku innych zmysłów. Tak więc mimo nieustannej pracy narządu powonienia procesy mózgowe i umysłowe nie są w stanie natychmiast wytworzyć sądów, spostrzeżeń i pojęć, tych zaś, nawet jeśli zostaną wytworzone, nie jesteśmy w stanie usymbolizować w postaci znaku językowego253.
Wielokrotnie nie mamy problemów z identyfikacją zapachów, jednak trudności pojawiają się przy próbie ich klasyfikacji i opisu; jak zidentyfikować i oddać fizykalne, zmysłowe wrażenie woni? Wyrażanie własnych wrażeń węchowych następuje najczęściej dzięki stosowaniu umownych referencji: odczuwamy „zapach trawy”, „zapach burzy” czy „zapach ziół”. Dość często stosowane też są odniesienia będące wynikiem indywidualnych skojarzeń, co obrazuje choćby określenie „zapach podróży”. Niewątpliwie największa przeszkoda związana z nazywaniem zapachów wynika z trudności w przekazywaniu językowych informacji o realnych wrażeniach węchowych. Z poglądem takim zgadzają się zarówno przytaczani w tej pracy językoznawcy, jak i przedstawiciele innych dyscyplin naukowych. O braku systemów klasyfikacji woni mówił socjolog – Anthony Synnott254.
Jak zaznacza M. Bugajski,
[…] zewnętrzną przyczyną takiego stanu rzeczy jest kulturowa istota rzeczywistości olfaktorycznej. W naszych warunkach do niedawna trudno było mówić o tzw. pustce zapachowej, mieliśmy raczej do czynienia z nasyceniem przestrzeni publicznej woniami nieprzyjemnymi, stąd też tendencja do unikania ich opisów i nazywania255.
Zdaniem autora, zachodzące przemiany cywilizacyjne spowodują zapewne stopniowe ujęzykowienie nazw zapachów – szczególnie tych przyjemnych256.
Rzeczywiście, można było w ostatnim czasie zauważyć zachodzące przemiany społeczno-obyczajowe, które stają się coraz bardziej widoczne zarówno w marketingu (nazywanie woni w celach reklamowych, reklamowanie wonnych produktów kosmetycznych i gospodarstwa domowego), jak i w różnych sferach życia. Sądzę jednak, że nie pociągają za sobą równie dynamicznie dokonujących się zmian lingwistycznych, a nieuchwytność woni nadal powoduje pozostawienie tego obszaru bez należytego słownictwa257. Fakt ten bywa uświadamiany często dopiero w sytuacjach zetknięcia się z problemem nazewnictwa i opisu zapachu. Miałam okazję przekonać się o tym w trakcie dyskusji pokonferencyjnej258, kiedy po wygłoszonym przeze mnie referacie, zatytułowanym „Słowo zamknięte we flakonie. O języku w świecie zapachu”, pojawiły się postulaty dotyczące konieczności analiz tych niemal zupełnie zapomnianych czy celowo pomijanych przez badaczy obszarów języka.
Kolejna