Отсутствует

Filozofia religii


Скачать книгу

jak gdyby niewysłowiona przestrzeń, która wszystko ogarnia –

      On jest Stwórcą:

      Ogarnia wszystko, powołując do istnienia z nicości,

      Nie tylko na początku, ale wciąż

      Papież nawiązuje tu do filozoficznej doktryny creatio continua, czyli stwarzania ciągłego. Zgodnie z nią, Bóg nie stworzył świata poprzez jednorazowy akt, lecz w pewnym sensie stwarza go ciągle na nowo. Inaczej mówiąc, gdyby Bóg odjął stwórczą moc, świat by przepadł. Zgodnie z tą koncepcją, Bóg jest obecny w świecie w niezauważalnym gołym okiem, ponawianym ciągle (przynajmniej z punktu widzenia istot ograniczonych czasoprzestrzennie) istnieniu tego świata. Osobę doświadczającą tak rozumianej Bożej obecności można by porównać do kogoś, kto oprócz zwykłych zmysłów posiada zdolność „widzenia” podobną do aparatu rentgenowskiego, uchwytującego kościec świata, ciągle odnawiany przez Boga.

      W obrębie chrześcijaństwa możliwość doświadczenia obecności Boga jest wsparta dodatkowo szczególną koncepcją Boga, który przybiera postać cielesną (możliwą do zmysłowej percepcji) i daje się poznać jako Jezus z Nazaretu. Przynajmniej niektóre osoby mogły więc nie tylko słyszeć, lecz także widzieć go w postaci cielesnej. Doświadczanie obecności Boga przez chrześcijan, którzy nie żyli w czasach Jezusa, ma więc niekiedy charakter wizji quasi-zmysłowych, a nie jedynie mniej skonkretyzowanego poczucia obecności. To nie oznacza oczywiście, że w Bogu przybierającym postać człowieka można doświadczyć większości przymiotów, o których mówią teologowie chrześcijańscy, ale nie jest też tak, że nic z boskości uchwycić się nie da. Atrybut, który dzięki koncepcji Wcielenia może być nie tylko poznany poprzez analizę życia Jezusa, lecz także doświadczony przez wiernych, wiąże się z osobowym wymiarem Boga i w języku typowym dla chrześcijaństwa określany jest jako (bezgraniczna) miłość.

      Dodatkowo, zgodnie z doktryną rzymsko-katolicką i prawosławną (ale już nie protestancką), Chrystus jest obecny realnie w sakramencie Eucharystii. Zmysłowo doświadczalna czynność jedzenia chleba (opłatka) i picia wina traktowana jest jak przyjmowanie jego ciała i krwi, czyli – w mniej dosłownym języku – przyjmowanie Boga do uprzednio oczyszczonych serc wiernych. Ich bezpośrednie doznanie zmysłowe kończy się na smaku chleba i wina, ale konsekrowany chleb i wino skrywają obecność samego Boga. Sposobem na powiązanie odczuć wzrokowych i smakowych z tezą o realnej obecności Boga w konsekrowanym chlebie i winie jest uznanie pierwszeństwa wiary nad doświadczeniem zmysłowym. Dobrze oddaje to Hymn Eucharystyczny św. Tomasza z Akwinu, zawierający m.in. następującą zwrotkę: „Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak, kto się im poddaje, temu wiary brak”. Oczywiście, przyjmowanie komunii przez katolików nie musi prowadzić do doświadczenia obecności Boga – zapewne u większości z nich prowadzi jedynie do pojawienia się myśli o tej obecności. U pewnych osób wyzwala jednak bardzo intensywne przeżycia, np. w zapisach siostry Faustyny Kowalskiej (1905–1938), prostej zakonnicy (którą Jan Paweł II kanonizował w 2000 roku) przeżywającej intensywne wizje religijne i wydobywającej z nich głównie wątek boskiego miłosierdzia, można znaleźć następujące sformułowania: „Kiedy przyjęłam Pana Jezusa w Komunii świętej, drżała cała moja dusza pod wpływem obecności Bożej” (1979, fragment 846). Nawet gdyby było to złudzenie, jest ono dobrze ugruntowane w doktrynie katolickiej.

      Trzeba wyraźnie podkreślić, że doświadczenie Bożej obecności nie jest tym samym, co doświadczenie Boga rozumiane jako poznanie Go „twarzą w twarz”, a więc takim, jakim on jest, a dokładniej takim, jakim przedstawiają go wyrafinowane koncepcje teologiczno-filozoficzne. Taki Bóg może znajdować się poza możliwościami ludzkiego doświadczenia. Na tę trudność wskazywał Alisdair MacIntyre:

      Jeśli Bóg jest nieskończony, to jak może się ujawnić w konkretnym skończonym przedmiocie czy doświadczeniu? Definicja Boga jako nieskończonego ma przecież w zamyśle odróżnić Boga od wszystkiego, co skończone, ale wyjąć Boga poza nawias tego, co skończone, to zarazem wyłączyć go całkowicie ze świata ludzkiego doświadczenia. Nieubłagane wymogi języka religijnie adekwatnego zdają się czynić doświadczenie Boga wewnętrznie sprzecznym (MacIntyre 1955, s. 256).

      Podobne zastrzeżenia zgłasza wielu filozofów religii zakorzenionych w tradycji tomistycznej czy szerzej: w tradycji teizmu klasycznego, w której m.in. ze względu na przypisanie Bogu każdego z atrybutów w stopniu nieskończonym podkreśla się niebezpośredni charakter poznania Boga przez człowieka. Odnosząc się do tego zarzutu trzeba powiedzieć, że nie dotyczy on każdej koncepcji Boga w jednakowym stopniu: istnieją takie koncepcje Boga, w myśl których nie posiada on wszystkich atrybutów w stopniu nieskończonym lub dokonuje pewnego samoograniczenia w postaci Wcielenia, aby m.in. ułatwić człowiekowi uchwycenie tego, kim Bóg jest. W tym kontekście najważniejszym boskim przymiotem staje się miłość, a nie atrybuty, które eksponowali klasyczni teiści. Inaczej mówiąc, zastrzeżenie MacIntyre’a dotyczy bardziej filozoficznej koncepcji Absolutu niż religijnej koncepcji Boga. W doktrynach teologicznych te dwie koncepcje są jednak ściśle ze sobą powiązane.

      Gdyby jednak z powodów podanych wyżej niemożliwe okazało się doświadczenie Boga, ciągle możliwe byłoby doświadczenie boskiej obecności rozumianej trochę podobnie, jak doświadczenie obecności kogoś bliskiego dla osoby znajdującej się w stanie śpiączki. Zakładając, że świadomość u takiej osoby funkcjonuje na poziomie minimalnym, nie jest ona zapewne w stanie rozpoznać dokładnie, kim są ludzie ją otaczający, nawet jeśli wcześniej je znała. Jednak bodźce dotykowe, słuchowe, wzrokowe (czy jakieś inne, które trudno nam dzisiaj opisać) składają się na coś, co można by określić mianem poczucia czyjejś życzliwej obecności. Bardziej określonej treści nie sposób przypisać temu doświadczeniu dopóty, dopóki chory nie obudzi się na dobre, lecz przypisanie takiemu przeżyciu treści mniej określonej (np. stwierdzenie, że jest to tylko niewyraźne poczucie rzeczywistości, a nie czyjejś obecności) również może być nieadekwatne.

      Religie widzą najczęściej ludzką sytuacją jako podobną do sytuacji osób w śpiączce albo – by nawiązać do Platona – do więźniów w jaskini. Wiele jest metafor ujmujących to nasze hipotetyczne położenie, włącznie z tą, którą wybrałem jako motto niniejszego artykułu, a która pochodzi od Williama Jamesa: „Być może człowiek we wszechświecie jest jak pies albo kot w bibliotece; widzi książki i słyszy rozmowę, ale nie przeczuwa nawet, co to wszystko znaczy”. Trzymając się tych słów, można powiedzieć, że doświadczenie obecności Boga jest jakimś „przeczuciem” tego innego świata. W przypadku religii teistycznych przybiera ono m.in. postać radosnego odczucia obecności kogoś (nie jedynie czegoś) wspierającego i życzliwie zainteresowanego naszym jednostkowym losem. Z niego zdają się wypływać pewne obowiązki moralne, np. pomnażania tej życzliwej obecności wobec innych.

      Możemy więc przyjąć następujący wniosek: przynajmniej niektóre religie w pewnych interpretacjach dają teoretyczne podstawy (biblijne, teologiczne bądź teologiczno-filozoficzne) dla możliwości tak czy inaczej rozumianego doświadczenia boskiej obecności.

      2. Odmiany doświadczenia obecności Boga i religijne doświadczenia nieteistyczne

      Doświadczenia obecności Boga różnią się między sobą pod wieloma względami. Bywają wyjątkowe i rzadkie doznania oraz doświadczenia ciągłej czy nieprzerwanej obecności Boga. Te drugie są rezultatem trwałego nawrócenia, w świetle którego dokonuje się transformacja całego ludzkiego życia i taki stan uważa się często za właściwy cel (ziemskiego) życia religijnego. Doświadczenia obecności Boga różnią się również pod względem roli, jaką dla jednostki doświadczającej odgrywa Bóg. Na podstawie przytoczonych fragmentów Psalmu 139 oraz innych biblijnych