Отсутствует

Filozofia religii


Скачать книгу

byt b, taki, że gwarantuje istnienie pierwszego. Drogą ku temu może być np. wprowadzenie jakiejś konieczności metafizycznej. Leibniz i wielu innych filozofów, w szczególności tomiści, tak właśnie czynią. Często powołują się przy tym na zasadę racji dostatecznej34. Jednakże ta zasada nie jest tezą logiki czy metalogiki (por. Woleński 2016). Zwykle jest podawana jako pryncypium postulujące, że każdy byt ma rację swego istnienia. Na ogół dodaje się za Leibnizem, że owa racja ma być konieczna, ale to nie ma żadnego ugruntowania w zależnościach modalno-logicznych. Należy też zauważyć, iż (16c) jest wątpliwe, ponieważ słowo „kiedyś” jest dwuznaczne. Znaczy albo to, że dotyczy momentów w ramach sekwencji bytów przygodnych, lub też przed jej początkiem. Kwestia ta będzie rozpatrywana niżej.

      3.3. Kalām

      Argument kalām dotyczy właśnie czasowego początku Wszechświata35. Ma on następującą postać:

      (18)(a) Każdy byt, który zaczyna istnieć, ma swoją przyczynę (przesłanka);

      (b) Zaistniał początek Wszechświata (przesłanka);

      (c) Wszechświat ma swoją przyczynę (konkluzja).

      Dla ugruntowania teizmu przyczyna, o której mowa w (18c), winna być utożsamiona z Bogiem. Dopóki fizycy i astronomowie przyjmowali, że Wszechświat jest nieskończony, a mogli tak twierdzić w oparciu o kosmologię wypływającą z mechaniki klasycznej, argumentacja kalām nie była specjalnie istotna poza teologią. Ateiści mieli prawo utrzymywać, że nie ma powodu, aby rozprawiać o stworzeniu świata, a teiści, np. z wierności opisowi biblijnemu, zajmować stanowisko przeciwne.

      Sytuacja zmieniła się radykalnie po powstaniu teorii Wielkiego Wybuchu, której konsekwencją stał się model Kosmosu ewoluującego w czasie. Jeszcze pierwsza wersja kosmologii relatywistycznej, sformułowana przez A. Einsteina, przyjmowała, że Kosmos jest statyczny. Dzisiaj jednak powszechnie przyjmuje się tezę, że Wszechświat jest dynamiczny. Rozważmy następujący fragment elementarnego podręcznika kosmologii (Sokołowski 2005, s. 226): „ciemność nocnego nieba świadczy o tym, że Wszechświat miał początek i jego wiek jest skończony”.

      Pytamy, co kosmolog rozumie przez początek. Standardowa odpowiedź, niezależnie od tego, czy udzielona przez profesjonalnego kosmologa, skądinąd podzielającego przekonania teistyczne czy ateistyczne, jest taka, że początek to moment, do którego można dotrzeć przez pomiar czasu, empirycznie lub teoretycznie. Wielki Wybuch jest uważany za ten moment. Przypuśćmy, że (18b) dotyczy właśnie owej kosmicznej eksplozji. W takim przypadku (18c) stwierdza, że miała czy nawet musiała mieć miejsce przyczyna Wielkiego Wybuchu i utożsamia ją z Bogiem. To jednak wykracza poza czystą kosmologię.

      A jednak problem, co, jeśli cokolwiek, spowodowało Wielki Wybuch, jest stale rozważany przez filozofów, teologów i kosmologów, nawet jeśli ci ostatni zalecają wstrzemięźliwość w wysnuwaniu wniosków filozoficzno-teologicznych z modeli kosmologicznych. Niemniej jednak, chociaż postawa kosmologów jest taka właśnie, ich przekonania, teistyczne lub ateistyczne, nie są bez znaczenia dla poszukiwań teoretycznych przynajmniej w perspektywie heurystycznej, np. Einstein preferował statyczny model Kosmosu, ponieważ nie chciał odwoływać się do idei początku, mogącej nasuwać skojarzenia teologiczne. Natomiast G. Lemaitre, aczkolwiek nie uzasadniał swego dynamicznego modelu teologicznie, kierował się także motywacją religijną. Z drugiej strony, istnieje naturalna skłonność, aby wykorzystywać wyniki kosmologii do ugruntowania przekonań religijnych, czego przykładem jest chociażby stanowisko Piusa XII, który upatrywał w Wielkim Wybuchu potwierdzenia przekonania o stworzeniu świata.

      Ateista ma kilka rzeczy do zauważenia w związku z (18). Po pierwsze, może powtórzyć zastrzeżenia co do dwuznaczności terminu „przyczyna”. Po drugie, ma do dyspozycji teorie kosmologiczne uznające Wszechświat za odwieczny. Wprawdzie statyczny model Einsteina oraz stacjonarna teoria H. Bondiego, Th. Golda i F. Hoyle’a zostały odrzucone, ale ciągle odżywają koncepcje cykliczne (wiele Wielkich Wybuchów) czy powstanie świata z próżni kwantowej. Po trzecie, to ostatnie pojęcie ma znaczenie dla oceny roszczeń teizmu o tyle, że współczesna kosmologia usprawiedliwia narrację o creatio ex nihilo. Otóż próżnia kwantowa nie jest nicością w sensie teologicznym, ale czymś fizycznym. Po czwarte, stworzenie świata z niczego wiąże się z pewnym problemem związanym ze wspomnianą już zasadą racji dostatecznej, postawionym przez Leibniza. Zasada ta ma objaśniać to, że istnieje raczej coś, a nie nic, ponieważ nic jest prostsze niż coś, a skoro tak, to istnienie nicości winno być bardziej oczywiste od egzystencji czegoś. Wszelako takie stanowisko jest wątpliwe, gdyż nicość zawiera implicite negację, a coś jej nie zawiera. Inaczej mówiąc, coś jest pozytywem, a nic – negatywem. W tej sytuacji pojęcie wyrażone przez „coś” jest prostsze od pojęcia wyrażonego przez „nic” (por. Woleński 2016). Tedy należy odwrócić pytanie Leibniza i pytać, dlaczego miałoby istnieć nic, skoro istnieje coś36. Starożytna zasada (w sformułowaniu łacińskim) ex nihilo nihil fit (z niczego nic nie powstaje) jest jednak bardziej oczywista niż twierdzenie o creatio ex nihilo. Po piąte, mówienie o Bogu jako o przyczynie i Jego akcie stwórczym ma charakter metaforyczny, ponieważ terminy „przyczyna” i „stwarzanie” muszą mieć inne znaczenie niż w dyskursie potocznym czy naukowym.

      3.4. Dowód teleologiczny dzisiaj

      Tradycyjny argument z celowości sięga Arystotelesa i jego koncepcji przyczyny celowej immanentnie obecnej w bycie. Tomasz z Akwinu zastąpił tak rozumiany element teologiczny w Kosmosie Stwórcą, czyli byt transcendentny wobec świata. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu można było utrzymywać, że finalizm, tj. pogląd, że rzeczywistość działa wedle jakiegoś z góry zadanego celu, był uważany za historyczną ciekawostkę. Uważano, że został wyparty z fizyki przez Galileusza i Newtona, z biologii przez Darwina, a z psychologii i socjologii przez rozmaite koncepcje proponujące wyjaśnienia deterministyczne. Renesans argumentacji celowościowej wiąże się z koncepcją Inteligentnego Projektu i a fortiori Projektodawcy (Boga)37. Pytanie jest takie: „Jak to stało się, że Kosmos, a w szczególności Ziemia, jest środowiskiem, w którym powstało życie a następnie – świadomość?”. Zaobserwowano, że niewielka zmiana warunków początkowych związanych z Wielkim Wybuchem uniemożliwiłaby powstanie życia. To samo dotyczy wartości uniwersalnych stałych fizycznych. A jednak życie na Ziemi (czy ogólniej, we Wszechświecie) istnieje. Owa koincydencja parametrów fizycznych, zwana subtelnym dostosowaniem, jest, jak twierdzą protagoniści rozważanej argumentacji, tak mało prawdopodobna, że trzeba wykluczyć jej objawienie się na zasadzie przypadku. W konsekwencji to samo trzeba powiedzieć o ewentualnym wyłonieniu się życia z materii nieożywionej oraz świadomości typu ludzkiego z jej niższych form. Ergo, trzeba przyjąć, że Wszechświat został zaprogramowany przez Projektodawcę, czyli Boga. Rozumowanie zwolennika teorii Inteligentnego Projektu nie ma formy sylogizmu (dedukcji), ale obdukcyjnej procedury do najlepszego wyjaśnienia.

      Co można powiedzieć przeciw koncepcji Inteligentnego Projektu? Załóżmy, że nasza planeta jest jedyną, na której powstało życie i ewoluowało do jego obecnych form. Nie ma nic absurdalnego w przyjęciu, że skoro stosowne dostrojenie jest empirycznie możliwe (nie jest wykluczone przez prawa przyrody), zrealizowało się, nawet w jednym przypadku. Zasada logiczna głosi, że skoro coś istnieje, było możliwe (17a). To oczywiście nie wystarcza do objaśnienia subtelnego dostosowania. Można podać kolejne argumenty. Po pierwsze, jeśli trafny jest inflacyjny model ewolucji Kosmosu, jego ewolucja przebiegała w przyspieszonym tempie, co mogło mieć wpływ na realizację mało prawdopodobnych potencjalności. Po drugie, kolejny argument płynie z teorii chaosu deterministycznego, wedle której nawet małe fluktuacje warunków początkowych