Frederick Forsyth

FOX


Скачать книгу

Court była opustoszała. Państwo ją utrzymywało, ale nikt w niej nie mieszkał. Na zalesionym terenie wznosiły się laboratoria badawcze oraz wygodne nowoczesne bloki mieszkalne dla pracowników niższego szczebla. Tylko starsi rangą naukowcy mieszkali poza posiadłością. Główna brama w murze była przeznaczona dla personelu, druga służyła dla dostaw. Obu pilnowali strażnicy.

      W ciągu tygodnia przybyły tu ekipy rzemieślników i dekoratorów, które pracowały na kilka zmian, by przygotować dom do zamieszkania. Jenningsowie wprowadzili się zaledwie trzy tygodnie po zebraniu w Białym Domu. Doktor Hendricks przyznał, że siedziba GCHQ w Cheltenham, przypominająca miniaturowe miasto, nie będzie się nadawała do operacji Troja. Była zbyt rozległa i skomplikowana, zbyt rozpraszająca i zbyt zaludniona dla Luke’a Jenningsa. Chłopak, razem z dwójką współpracowników, również miał zostać przeniesiony do Chandler’s Court, gdzie przedstawiciele władz mogli obserwować jego pracę programistyczną i kierować tym młodocianym geniuszem.

      Nie obyło się bez kłopotów i w przeddzień wyjazdu rodziny z Latimer sir Adrian był świadkiem nerwowej sytuacji. Od dziesięciu lat małżeństwo Jenningsów przeżywało kryzys. Rodzice starali się ukrywać swoje problemy przed synami, lecz przychodziło im to z coraz większym trudem, aż w końcu nie byli w stanie dalej udawać. Postanowili się rozejść.

      Zdecydowano, że Luke zamieszka w Chandler’s Court, gdzie będzie pracował nad zadaniami zlecanymi przez GCHQ. Matka miała mu towarzyszyć i wspierać go w kontaktach z innymi ludźmi. Młodszy brat, Marcus, mógł się przenieść do dowolnej z kilku znakomitych lokalnych szkół. Tymczasem Harold, który po rozpadzie małżeństwa nie chciał już mieszkać z rodziną, nie zamierzał też wracać do Luton i dalej pracować jako księgowy.

      Jego prośba zaskoczyła sir Adriana. Harold pragnął wyemigrować do Stanów Zjednoczonych i zostać mieszkańcem Nowego Jorku. Marzył o tym od lat, odkąd odwiedził to miasto podczas jakiejś konferencji.

      Sir Adrian wspominał mu, że ma kontakty w Stanach Zjednoczonych i mógłby przyśpieszyć formalności związane z uzyskaniem obywatelstwa i pozwolenia na pracę.

      Sprawę załatwiono błyskawicznie. Harold Jennings rzucił pracę w Luton i wypisał się z klubu golfowego. Dom przekazano w ręce miejscowego agenta sprzedaży nieruchomości. W Nowym Jorku Harold otrzymał dobrze płatną pracę w brytyjskiej spółce finansowej z siedzibą niedaleko Wall Street. Po okresie przejściowym, który spędzi w hotelu, miał kupić wygodne mieszkanie i rozpocząć nowe życie.

      Nadszedł dzień rozstania. Osoba postronna z pewnością zdziwiłaby się, że przebiegło ono bez emocji. Gdyby Harold Jennings kochał rodzinę i był gotów to okazać, mógłby ocalić swoje małżeństwo wiele lat wcześniej. Ale najwyraźniej dusza tego człowieka była równie pusta i pozbawiona życia jak rachunki i liczby, którymi się zajmował jako księgowy.

      Zmusił się, żeby przytulić synów, a w końcu także żonę, chociaż wyglądało to niezręcznie, jakby byli znajomymi na przyjęciu. Synowie już wielokrotnie widywali go w takim nastroju, więc przyjęli to naturalnie.

      Marcus, młodszy z chłopców, powiedział: „Do widzenia, tato, i powodzenia w Ameryce”, na co ojciec zareagował nerwowym uśmiechem i zapewnieniem: „Wszystko będzie dobrze”. Brak serdeczności w pożegnaniu rodziców tłumaczył, dlaczego miesiąc wcześniej w sypialni na piętrze domu w Luton żołnierze ujrzeli dwa osobne łóżka.

      Na dziedzińcu posiadłości w Latimer czekała taksówka. Harold zostawił rodzinę w holu, wyszedł i odjechał na lotnisko.

      Sir Adrian, dowiedziawszy się o tym wieczorem, uznał, że więcej nie usłyszą o Haroldzie Jenningsie. Mylił się.

* * *

      Następnego ranka Sue Jennings i jej synowie wprowadzili się do przestronnego apartamentu na pierwszym piętrze posiadłości Chandler’s Court. W pokojach wciąż czuło się woń świeżej farby, ale pogoda była ładna jak na początek maja, więc otwarto okna i zapach szybko się ulotnił.

      W południowym skrzydle domu zamieszkał samotnie doktor Hendricks, który nadzorował wyposażanie pracowni komputerowej, stanowiącej serce operacji Troja. Cały sprzęt przyjechał z siedziby GCHQ w Cheltenham i był najwyższej jakości. Dwaj pozostali mentorzy wprowadzili się do bloków mieszkalnych w lesie, skąd mogli bez trudu docierać pieszo do pracy. Marcusa Jenningsa przyjęto do doskonałej szkoły, oddalonej o zaledwie sześć kilometrów.

      Luke Jennings otrzymał własny pokój i z zadowoleniem zaczął go przekształcać w dokładną kopię pokoiku na poddaszu w Luton. Odczuwał psychiczną potrzebę, by każdy detal wyglądał znajomo. Do hrabstwa Warwick przewieziono całe wyposażenie jego dawnego pokoju, dzięki czemu wszystkie meble, książki i ozdoby mogły znaleźć się na swoim miejscu. Luke’owi nie spodobało się tykanie zegara. Poprosił o cichy zegar i dostał go.

      Wyraźnie poprawił mu się nastrój. Napięcie oraz napady złości i płaczu, które nękały go od czasu nalotu na jego dom, stopniowo ustały. Gdy już odzyskał osobistą przestrzeń i komputer, mógł wrócić do swoich ulubionych zajęć. Siedzieć w półmroku, wędrować po cyberprzestrzeni i obserwować.

* * *

      Na dalekiej rosyjskiej północy zrzucono na przystań ostatnie liny cumownicze i potężny Admirał Nachimow wypłynął ze stoczni Siewmasz na oczekujące go morze. Z wysoko położonego mostka kapitan Denisowicz i jego oficerowie widzieli w oddali iglice portowego Archangielska, podczas gdy dziób najgroźniejszego nawodnego okrętu wojennego świata zwracał się na północ, a Siewierodwińsk zostawał w tyle. Kapitan i załoga promienieli z dumy i zadowolenia.

      Spoglądali z mostka na prawdziwą perłę wśród krążowników rakietowych klasy Orłan, największy okręt wojenny świata, nie licząc lotniskowców, pływającą stalową fortecę uzbrojoną w pociski. Nachimow miał dwieście pięćdziesiąt dwa metry długości, trzydzieści metrów szerokości, wyporność dwadzieścia cztery tysiące trzysta ton i załogę liczącą ponad siedmiuset marynarzy.

      Rosyjskie krążowniki to uzbrojone po zęby ruchome platformy, które są w stanie zmierzyć się z każdym wrogim okrętem na świecie. Wypływający ze stoczni Nachimow był najnowocześniejszy w swojej klasie, w pełni skomputeryzowany, a obsługiwało się go za pomocą ekranów dotykowych.

      Pod powierzchnią wody echosondy odnajdywały linię stu sążni i prowadziły wzdłuż niej okręt, który dzięki temu nie musiał niepotrzebnie zbliżać się do brzegu. Każdy, nawet najdrobniejszy, odczyt przekazywano do nowoczesnego centrum sterowania na mostku. A to jeszcze nie wszystko.

      Wiele lat temu na Zachodzie wydano książkę Polowanie na Czerwony Październik. Była to debiutancka powieść Toma Clancy’ego, która zyskała dużą popularność. Opowiadała o radzieckim kapitanie marynarki, który przeszedł na stronę Zachodu i uprowadził atomowy okręt podwodny. Książka natychmiast została zakazana w Związku Radzieckim i przeczytała ją tylko niewielka grupka bardzo wysoko postawionych ludzi, dla których fabuła powieści była realnym scenariuszem katastrofy.

      Przechodzenie wysokich radzieckich urzędników, agentów wywiadu i wojskowych na stronę wroga spędzało władzom sen z powiek, a jeszcze bardziej przerażająca była wizja czyjejś ucieczki na Zachód, z najnowocześniejszym sprzętem. Dlatego powieść Clancy’ego została potraktowana przez radziecką marynarkę wojenną i biuro polityczne śmiertelnie poważnie.

      W przypadku Nachimowa takie zagrożenie było nie tylko niewyobrażalne, ale też natychmiast można by mu zaradzić. Wszystkie funkcje okrętu były skomputeryzowane i dawało się je powielić w głównej bazie danych w siedzibie Floty Północnej w Murmańsku. W razie ataku Murmańsk mógł przejąć kontrolę nad komputerami pokładowymi i odzyskać Nachimowa. To zabezpieczało jednostkę przed zdradą.

      Wyeliminowano