E L James

Nowe oblicze Greya


Скачать книгу

nim szybko. Cóż, teraz mam okazję. Zaciskam dłonie na kierownicy i po raz ostatni zerkam w lusterko wsteczne. Dodge nadal jedzie za nami.

      Zwalniam, ignorując rzucone mi przez Christiana spanikowane spojrzenie, i swój wjazd na 520 zgrywam w czasie tak, aby dodge musiał się zatrzymać i zaczekać na swoją kolej. Następnie wciskam gaz do dechy. R8 wystrzeliwuje do przodu, wciskając nas oboje w siedzenia. Prędkościomierz pokazuje sto dwadzieścia kilometrów na godzinę.

      – Bez paniki, mała – mówi spokojnie Christian, choć jestem pewna, że spokoju to on akurat nie czuje.

      Co rusz zmieniam pas, poruszając się niczym czarny pionek w warcabach, wyprzedzając osobówki i ciężarówki. Na moście znajdujemy się tak blisko jeziora, jakbyśmy jechali po jego powierzchni. Z rozmysłem ignoruję gniewne, pełne dezaprobaty spojrzenia innych kierowców. Christian zaciska leżące na kolanach dłonie, siedząc nieruchomo. Ciekawe, czy robi to po to, aby mnie nie rozpraszać.

      – Grzeczna dziewczynka – rzuca pokrzepiająco. Ogląda się. – Nie widzę dodge’a.

      – Jesteśmy tuż za PN, panie Grey. – Głos Sawyera dobiega z zestawu głośnomówiącego. – Próbuje pana dogonić. Postaramy się wbić pomiędzy pański samochód a dodge’a.

      PN? Co to znaczy?

      – Dobrze. Pani Grey dobrze sobie radzi. Zakładając, że ruch pozostanie niewielki, a wszystko na to wskazuje, za kilka minut zjedziemy z mostu.

      Przemykamy obok wieży kontrolnej i stąd wiem, że jesteśmy w połowie drogi przez jezioro Waszyngton. Zerkam na prędkościomierz – nadal sto dwadzieścia.

      – Naprawdę dobrze ci idzie, Ano – mówi cicho Christian, oglądając się przez ramię. Przez chwilę jego ton przypomina mi nasze pierwsze kontakty w pokoju zabaw, kiedy cierpliwie dodawał mi otuchy. Ta myśl działa na mnie rozpraszająco, więc natychmiast odsuwam ją od siebie.

      – Gdzie mam jechać? – pytam, teraz nieco spokojniejsza. Panuję już nad samochodem. Jazda nim to prawdziwa przyjemność, taki jest cichy i łatwy do prowadzenia. Aż nie mogę uwierzyć, że tak szybko jedziemy.

      – Pani Grey, proszę się kierować na I-5, a potem na południe. Chcemy się przekonać, czy dodge nadal będzie państwa śledził – odzywa się Sawyer.

      Światła na moście są zielone – dzięki Bogu – więc śmigam dalej.

      Rzucam Christianowi nerwowe spojrzenie. Uśmiecha się do mnie pokrzepiająco. Po czym rzednie mu mina.

      – Cholera! – klnie pod nosem.

      Podczas zjazdu z mostu ruch staje się większy i muszę zwolnić. Zerkam w lusterko i chyba widzę dodge’a.

      – Jakieś dziesięć samochodów za nami?

      – Widzę – mówi Christian, patrząc przez wąskie lusterko wsteczne. – Zastanawia mnie, kim jest ten drań.

      – Mnie też. Wiemy, czy to mężczyzna? – rzucam w stronę BlackBerry.

      – Nie, pani Grey. Równie dobrze może to być kobieta. Szyby są zbyt ciemne.

      – Kobieta? – pyta Christian.

      Wzruszam ramionami.

      – Twoja pani Robinson? – sugeruję, nie odrywając wzroku od drogi.

      Christian sztywnieje i zdejmuje BlackBerry z uchwytu.

      – Ona nie jest moją panią Robinson – warczy. – Nie rozmawiałem z nią od urodzin. Poza tym Elena nie zrobiłaby czegoś takiego. To nie w jej stylu.

      – Leila?

      – Jest w Connecticut z rodzicami. Mówiłem ci.

      – Jesteś pewny?

      Robi pauzę.

      – Nie. Ale gdyby uciekła, jej rodzice na pewno zawiadomiliby o tym Flynna. Porozmawiamy o tym po przyjeździe do domu. Teraz skoncentruj się na jeździe.

      – Ale to może być jakiś przypadkowy samochód.

      – Nie zamierzam ryzykować. Teraz, gdy ty w tym uczestniczysz – warczy. Wkłada BlackBerry z powrotem do uchwytu, tak że znowu jesteśmy w kontakcie z naszą ochroną.

      Cholera. Nie chcę irytować teraz Christiana… może później. Gryzę się w język. Na szczęście ruch staje się nieco mniejszy. Udaje mi się szybko przemknąć przez zjazd na Montlake, ponownie lawirując między samochodami.

      – A jeśli zatrzyma nas policja? – pytam.

      – To by nie było takie złe.

      – Nie dla mojego prawa jazdy.

      – Tym się nie przejmuj – odpowiada. Niespodziewanie w jego głosie słychać nutkę wesołości.

      Znowu dodaję gazu i przyspieszam do stu dwudziestu. Rany, ale to auto ma zryw. Jest fantastyczne – tak łatwo się prowadzi. Zbliżam się do stu czterdziestu. Chyba jeszcze nigdy nie prowadziłam z taką prędkością. W garbusie byłam w stanie wyciągnąć maksymalnie osiemdziesiąt.

      – Wyjechał z korka i nabrał prędkości. – Głos Sawyera jest spokojny. – Ma na liczniku sto czterdzieści pięć.

      Cholera! Szybciej! Wciskam gaz i strzałka prędkościomierza przekracza sto pięćdziesiąt. Zbliżamy się do skrzyżowania z I-5.

      – Utrzymuj prędkość, Ana – mruczy Christian.

      Na chwilę zwalniam, gdy zjeżdżamy na I-5. Na autostradzie panuje raczej mały ruch i w ekspresowym tempie udaje mi się przeskoczyć na szybki pas. Gdy wciskam pedał gazu, fantastyczne audi mknie po asfalcie. Zwykli śmiertelnicy zjeżdżają nam z drogi. Gdybym nie czuła takiego strachu, nawet by mi się to podobało.

      – Przyspieszył do stu sześćdziesięciu, proszę pana.

      – Trzymaj się go, Luke – warczy Christian do Sawyera.

      Luke?

      Na szybki pas wjeżdża ciężarówka. Cholera. Muszę ostro hamować.

      – Pierdolony idiota! – klnie Christian przez zaciśnięte zęby.

      Zerkam w lusterka i przecinam trzy pasy naraz. Wyprzedzamy wolniejsze pojazdy, po czym wracamy na szybki pas.

      – Niezły manewr, pani Grey – stwierdza z uznaniem Christian. – Gdzie się podziewa policja, kiedy jest potrzebna?

      – Nie chcę dostać mandatu – mamroczę, koncentrując się na drodze. – Dostałeś kiedyś mandat za przekroczenie prędkości?

      – Nie – odpowiada.

      – A zatrzymano cię?

      – Tak.

      – Och.

      – Czar osobisty. Wszystko sprowadza się do czaru. A teraz skoncentruj się. Gdzie dodge, Sawyer?

      – Ma prędkość sto siedemdziesiąt pięć, proszę pana.

      O kurwa! Serce po raz kolejny podchodzi mi do gardła. Dam radę jechać jeszcze szybciej? Dociskam pedał gazu do podłogi.

      – Zamrugaj światłami – nakazuje mi Christian, kiedy ford mustang nie chce mi zjechać z drogi.

      – Ale wyjdę na dupka.

      – I co z tego? – warczy.

      Jezu. Okej!

      – Eee, gdzie się włącza długie?

      – Kierunkowskaz. Pociągnij go do siebie.

      Tak robię i mustang zjeżdża na sąsiedni pas, ale gdy go wymijam, kierowca pokazuje mi środkowy palec.

      – To