E L James

Nowe oblicze Greya


Скачать книгу

Apartament szesnaście.

      – Witaj. – Odwzajemniam jego uśmiech. Ma życzliwe, łagodne brązowe oczy.

      Rozsuwają się drzwi windy i wchodzimy do środka. Christian zerka na mnie. Z jego twarzy nie da się nic wyczytać.

      – Ty jesteś Christian Grey – mówi młody mężczyzna.

      Christian posyła mu spięty uśmiech.

      – Noah Logan. – Wyciąga dłoń. Christian ujmuje ją niechętnie. – Które piętro? – pyta Noah.

      – Muszę wstukać kod.

      – Och.

      – Apartament na ostatnim piętrze.

      – Och. – Noah uśmiecha się szeroko. – Naturalnie. – Wciska guzik z ósemką i drzwi się zasuwają. – Zakładam, że to pani Grey.

      – Tak.

      Uśmiecham się do niego grzecznie i wymieniamy uścisk dłoni. Noah lekko się czerwieni i przygląda mi się odrobinę zbyt długo. Moje policzki także różowieją. Ramię Christiana obejmuje mnie jeszcze ciaśniej.

      – Kiedy się wprowadziłeś? – pytam.

      – W zeszły weekend. Niesamowicie mi się tu podoba.

      Zapada niezręczna cisza. W końcu winda zatrzymuje się na piętrze Noaha.

      – Cieszę się, że was poznałem – mówi. W jego głosie słychać ulgę.

      Wychodzi, a drzwi zamykają się bezszelestnie. Christian wstukuje kod i winda ponownie rusza w górę.

      – Sprawiał wrażenie sympatycznego – mówię. – Nie znam jeszcze żadnych sąsiadów.

      Christian patrzy na mnie krzywo.

      – Wolę, żeby tak zostało.

      – To dlatego, że jesteś pustelnikiem. Mnie się on wydał całkiem miły.

      – Pustelnikiem?

      – Pustelnikiem. Zamkniętym w swojej wieży z kości słoniowej – oznajmiam.

      Kąciki ust Christiana unoszą się z rozbawieniem.

      – W naszej wieży z kości słoniowej. I wydaje mi się, że może pani dodać kolejne nazwisko do listy swoich wielbicieli, pani Grey.

      Przewracam oczami.

      – Christianie, ty każdego uważasz za wielbiciela.

      – Czy ty właśnie przewróciłaś oczami?

      Tętno mi przyspiesza.

      – Owszem – szepczę, a oddech więźnie mi w gardle.

      Przechyla głowę, przyglądając mi się z rozbawieniem.

      – I co my z tym zrobimy?

      – Coś ostrego.

      Mruga, próbując ukryć zaskoczenie.

      – Ostrego?

      – Poproszę.

      – Chcesz więcej?

      Kiwam powoli głową. Drzwi windy rozsuwają się i jesteśmy już w domu.

      – Jak ostrego? – pyta. Oczy ma niemal czarne.

      Patrzę na niego, nic nie mówiąc. Zamyka na chwilę oczy, po czym bierze mnie za rękę i ciągnie za sobą do holu.

      Kiedy wpadamy przez podwójne drzwi, w korytarzu czeka Sawyer. Patrzy na nas wyczekująco.

      – Sawyer, za godzinę masz mi złożyć sprawozdanie – rzuca Christian.

      – Tak, proszę pana.

      Sawyer odwraca się i kieruje w stronę gabinetu Taylora.

      Mamy godzinę!

      Christian przenosi spojrzenie na mnie.

      – Coś ostrego?

      Kiwam głową.

      – Cóż, pani Grey, ma pani szczęście. Dzisiaj spełniam prośby.

      ROZDZIAŁ SZÓSTY

      – Masz coś konkretnego na myśli? – mruczy Christian, przeszywając mnie zuchwałym spojrzeniem.

      Wzruszam ramionami, nagle ożywiona i bez tchu. Nie wiem, czy to przez ten pościg, adrenalinę, mój wcześniejszy kiepski nastrój – nie rozumiem, ale chcę tego, w dodatku bardzo.

      – Perwersyjne bzykanko? – pyta, pieszcząc mnie słowami.

      Kiwam głową i czuję, że twarz mi płonie. Czemu się teraz wstydzę? Uprawiałam już z tym mężczyzną perwersyjny seks wszelkiego rodzaju. To mój mąż, do diaska! Pragnę tego, ale wstydzę się przyznać? Moja podświadomość rzuca mi gniewne spojrzenie. „Przestań niepotrzebnie wszystko analizować”.

      – Carte blanche? – pyta szeptem i mierzy mnie bacznym wzrokiem, jakby próbował odczytać moje myśli.

      Carte blanche? O kuźwa – a z czym to się będzie wiązać?

      – Tak – mówię nerwowo, a w moim podbrzuszu zaczyna się rodzić podniecenie.

      Christian uśmiecha się leniwie, seksownie.

      – Chodź – mówi i pociąga mnie ku schodom. Jego zamiary są jasne. Pokój zabaw!

      Na szczycie schodów puszcza moją dłoń, by przekręcić klucz w drzwiach. Klucz ma przytwierdzony do breloczka, który wcale nie tak dawno dostał ode mnie w prezencie.

      – Pani przodem, pani Grey – mówi i teatralnym gestem otwiera drzwi.

      Pokój zabaw pachnie uspokajająco znajomo: skórą, drewnem i środkiem do pastowania podłóg. Oblewam się rumieńcem na myśl, że podczas naszej podróży poślubnej pani Jones tu sprzątała. Gdy wchodzimy, Christian włącza światło, zalewając miękkim blaskiem ciemnoczerwone ściany. Stoję i patrzę na niego, a w moich żyłach pulsuje oczekiwanie. Co on takiego wymyśli? Zamyka drzwi i odwraca się. Przechyla głowę na bok, przyglądając mi się z namysłem, po czym z rozbawieniem wzrusza ramionami.

      – Czego pragniesz, Anastasio? – pyta miękko.

      – Ciebie.

      Uśmiecha się kpiąco.

      – Masz mnie. Masz od tamtego dnia, w którym wpadłaś do mojego gabinetu.

      – Wobec tego proszę mnie zaskoczyć, panie Grey.

      Kąciki jego ust unosi hamowany śmiech i zmysłowa obietnica.

      – Jak pani sobie życzy, pani Grey. – Krzyżuje ręce na piersi i przykłada do ust palec wskazujący. – Chyba zaczniemy od pozbawienia cię odzieży. – Czyni krok do przodu. Chwyta za poły mojej kurtki dżinsowej, rozkłada je i zsuwa mi ją z ramion. Następnie ujmuje brzeg czarnej bluzeczki. – Unieś ręce.

      Posłusznie unoszę, a on ściąga mi ją przez głowę. Nachyla się, całuje mnie lekko w usta, w jego spojrzeniu zaś pożądanie miesza się kusząco z miłością. Bluzeczka dołącza do leżącej na podłodze kurtki.

      – Proszę – szepczę, zerkając na niego nerwowo, gdy ściągam z nadgarstka gumkę do włosów i podaję mu ją.

      Christian nieruchomieje. Jego oczy stają się wielkie, nic jednak nie daje po sobie poznać. W końcu bierze ode mnie gumkę.

      – Odwróć się – nakazuje.

      Uśmiecham się z ulgą i natychmiast spełniam jego polecenie. Wygląda na to, że pokonaliśmy tę niewielką przeszkodę. Szybko zaplata mi włosy w warkocz, po czym zakłada gumkę. Pociąga za warkocz, odchylając mi głowę.

      – Dobrze