Jorge Zepeda-Patterson

Morderczy wyścig


Скачать книгу

komunikowania się, bo po każdych dwóch czy trzech zmianach na czele ten, który wysuwał się na prowadzenie, tak naprawdę rozpoczynał ucieczkę, za nią zaś natychmiast podążało dwóch pozostałych. Na szczęście za każdym razem reagowałem na czas i udawało mi się neutralizować ich ataki. W takim momencie wściekłość była najlepszym paliwem. Steve jechał jak w transie, mechanicznie odpowiadał na moje manewry, jakby jakiś niewidzialny pręt połączył moje tylne koło z jego przednim.

      Na kilometr przed metą pomyślałem, że niebezpieczeństwo minęło. Ataki naszych trzech rywali straciły na sile. Do tego samego wniosku doszedł Medel: uznał, że wspólna strategia już nie obowiązuje, stanął na pedałach i postanowił iść w trupa. Może Hiszpan chciał zdobyć szczyt Pirenejów oddzielający Francję od jego kraju – po drugiej stronie mety była już Nawarra. Tym razem Matosas i Paniuk nie ruszyli w pościg. Ja zachowałem jeszcze trochę sił, jechałem im na kole i miałem szanse go dopaść, ale taki odjazd byłby zbyt gwałtowny dla Steve’a, dlatego postanowiłem puścić Medla. Wyobraziłem sobie Fionę, jak trzyma się pod boki i z rozczarowaniem kręci głową.

      Ta wizja sprawiła, że postanowiłem wysunąć się na czoło naszej czwórki. Nie chciałem, żeby uciekinier zyskał zbyt dużą przewagę. Skoro już miałem być tchórzem, to przynajmniej tchórzem z inicjatywą. Dwieście metrów przed metą Matosas i Paniuk wyrwali naprzód, walcząc o drugie miejsce, żeby oddalić się od Steve’a i skorzystać z bonusowych sekund, które organizatorzy przyznają trzem pierwszym zawodnikom każdego etapu. Spojrzałem na przyjaciela: jego twarz wyglądała jak pomnik na cześć zmęczenia. Zostałem z nim i doholowałem go do mety.

      Tego dnia Medel wyprzedził lidera o czterdzieści osiem sekund, a Matosas z Paniukiem – o dwadzieścia jeden. Strata niemała, ale do strawienia. Niestrawna była natomiast taktyka obrana przez trzy zespoły, które zmówiły się przeciwko Fonarowi. Na dłuższym i bardziej stromym podjeździe nasze straty byłyby niepowetowane. Nie potrzebowali kolejnej tragedii, żeby zmienić skład podium, wystarczyło, że będą przypuszczać podobne ataki jeszcze na sześciu etapach.

      Kiedy wsiedliśmy do autokaru, który miał nas zawieźć do hotelu, Giraud szalał ze złości. Zagroził, że pozwie trzy konkurencyjne drużyny. Steve także był wściekły. Jeśli o mnie chodzi, uważałem to, co się stało, za poniekąd naturalne: Medel, Paniuk i Matosas byli liderami zespołów dysponujących skromniejszymi środkami i mniej sławnymi gregario niż trzy potęgi na czele ze Steve’em, Cuadrado i Starkiem, ale nieoczekiwane straty Movistaru i Batesmana dawały im szansę na zwycięstwo, pod warunkiem że uda im się pokonać Fonar. To właśnie próbowali zrobić. Uznałem, że na tym zależy również mordercy: na wygranej jednego z zawodników, którzy dzisiaj zdradzili swoje zamiary. Zrobiłem w myślach przegląd dyrektorów sportowych ich drużyn, szefów ich mechaników, sponsorów. To musiał być któryś z nich: ani Matosas, ani Paniuk, ani Medel nie mogliby liczyć na podbój Paryża, gdyby okoliczności nie wyeliminowały pięciu czy sześciu kolarzy o większych szansach na wygraną. Ktokolwiek stał za tymi zamachami, dokonał ich w interesie któregoś z nich. I wbrew temu, co powiedziałem Steve’owi, uważałem, że eksplozja w kamperze Fiony doskonale wpisywała się w tę strategię. Gdyby butla z gazem była pełna, to dzisiejsze popołudnie spędziłbym w szpitalnym łóżku, a nie na stole do masażu, a co gorsza rano nie ochroniłbym Steve’a w górach, i teraz to Matosas nosiłby żółtą koszulkę.

      Na moje szczęście dramatyczny etap przyciągnął uwagę prasy, która chwilowo zapomniała o wybuchu z ubiegłej nocy: wszystkie pytania zadawane przez dziennikarzy członkom Fonaru dotyczyły dzisiejszej porażki Steve’a w walce z trzema rywalami, którzy ścigali go w klasyfikacji generalnej. Nikt, a najmniej media, nie chce, żeby zwycięzca wyłonił się już w połowie wyścigu. Przewaga Steve’a oraz upadek Starka i Cuadrado groziły tym, że tegoroczny Tour de France będzie nijaki i pozbawiony suspensu, tymczasem atak Medla, Matosasa i Paniuka otwierał drogę do nowej rywalizacji i zapowiadał dramatyczne etapy w wysokich górach. To, co rozgrzewało prasę, przygnębiało Steve’a. Nie wspomniał więcej o wybuchu butli gazowej ani o konieczności przydzielenia mi ochrony; nowe wyzwanie było zbyt straszliwe, żeby je zignorować.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEAAAAAAAD/2wBDAAQCAwMDAgQDAwMEBAQEBQkGBQUFBQsICAYJDQsNDQ0LDAwOEBQRDg8TDwwMEhgSExUWFxcXDhEZGxkWGhQWFxb/2wBDAQQEBAUFBQoGBgoWDwwPFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhb/wAARCAK8AecDASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD7+ooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAAxScV5v+0p4P0Hxb8I9XGswTNNpWnXV1YTwXUlvJbzLC4Dq0bL+pwfSvlL/AIJS6HaeLNc8ReJfEVzqOpX/AIeexfTBNqVw0du0iTbm279rE7QPm69+lA7H3tRXO+OPGHhbwlZpP4o8S6TokM3CSahfRwCQ+i7+tWvCXiTw/wCKNJ/tPw3ren6vaZ2i4sLpJ4/puU4z7UCNiisTXfEugaNcQQavr2n6fLdSrDCl1dxxNI7thVRWOWJPQDrS6V4r8M6n4mvfDuneINLu9W01Qb2wgvI5Li2BOMyRg7l5x1HcUAbVFcn4l+Jnw78Pa0uka7468OaZqBIH2W81WGKUE9MozAjOe+K17TxDoN5eRWdprenT3E6F4oYrtHeRQMkqoOSAOcigDVormfF3xC8B+FtUh07xL400DR7y4x5Vvf6nFBI4PQhXYHHv0roLeaKeBJ4JFkjlUMjowZWUjIII4II70AJc3EEHl+dPHF5sgjj3uF3seijPUnHQc1Nn2NePfth/DfV/ir4c8KeEbBZobBvFNveaxewTLHJaWkUUzM6EnO8sURdoJBYHoDXmX7XHgr4I/Bf4NXGtf8I9eXGtXY+x6LbzeJNQZp7kr99x5/KIMux9gOrCgD6uB+v5UtfGf/BLn4Y689jL8XfFWpapOt1G9roFtc3srI0edstyUZiDuIKJnsHPdTX154k1vRvD2kyarr2rWWmWMP8ArLm9uEhiT6u5AH50AaFFYngvxb4W8X6e1/4V8R6XrVrG2x5tOvI7hUb0YoTg+xqK58aeEYPFFp4al8TaSNZvnZbbTheRm5lKoztiMHdwqsScdAaAOgornPDfjzwV4g1yfRtC8XaHqeo2ufPtLPUYpZY8dcorE8d/Stu+ubeztJLq7nighhQvJLK4VEUDJZmPAA9TQBYormvB3j/wP4uvp7Pwt4x0HWri2B86HTtRiuHjGcZKoxOORz0revbq3s7OS6u7iOCGJS0ksrhUQDqSx4A9zQBleKfGXhLw1HI/iLxPo2krEu5zf38UG0Yz/Gw7VqWF1b3tjDeWkyzW9xGskMqHKujAFWB7ggg18A/8FVta+F3iZPD2r+DNV8LatrgnuYdWutJnhmuDGIV8sTPGSSAQQu48cgV9zfCnj4X+HP8AsD2n/olKAOgormdN+IHgXUvFEnhrT/GWgXWsxkh9Og1OF7hSOoMYbdkY5GMiumoACcUmfY184f8ABSjwppM/7Per+OEF3ba/oi2sdne2t7NCVR7pFdGVGCsCJG6gnOOeK88/Yh+EPhr4n