Maxime Chattam

Neverland


Скачать книгу

Amber – powiedział – zapytaj ją, o co chcesz. Czas to wszystko załatwić.

      Obie nastolatki usiadły obok siebie na kanapie, obserwowane przez Ozyjczyków. Amber nie wiedziała, jak poprowadzić rozmowę. Była to wymarzona sposobność, żeby dowiedzieć się czegoś więcej, ale też ryzykowała, że Morkovin pozna jakąś ważną informację. Po kilku sekundach wahania uznała, że trzeba działać. Milczenie wywołałoby jeszcze większy niepokój.

      – Jak masz na imię?

      – Elora.

      – Byłaś na Statku Życia?

      – Tak.

      – Jak się tu znalazłaś?

      Elora nie czuła się dobrze, to było oczywiste. Nie przestawała z przerażeniem spoglądać na swego pana.

      – Mów! – nakazał jej ze złością ten ostatni. – Ponieważ tego się od ciebie wymaga! Ten jeden raz! Nie każ się prosić albo się zdenerwuję!

      – Kiedy statek zatonął, złapałam się kawałka drewna, który unosił się na wodzie. Byłam z innymi Piotrusiami. Zniosło nas na plażę.

      – Dużo was było?

      Elora spojrzała szybko na stojących za jej plecami dwóch mężczyzn i pokręciła głową.

      Ale jej dłoń narysowała na brzuchu T. Potem A oraz K.

      – Ja i dwóch chłopców nie chcieliśmy zostawać na plaży, woleliśmy wejść między wydmy, żeby się ukryć. Długo czekaliśmy. A potem przybyli mężczyźni na koniach. Znaleźli nas i wsadzili do klatek.

      – Byli z tobą w klatce inni Piotrusie?

      – Tak. Mężczyźni zebrali ich co najmniej piętnastu. Wielu zmarło w drodze, nim tutaj dotarliśmy.

      – Kiedy Ozyjczycy przyprowadzili cię tutaj, u jednego z was znaleźli astronaks. Wiesz, co to jest?

      – Tak, mały okrągły przedmiot z miedzi. Widziałam go.

      – A widziałaś tego, kto miał astronaks przy sobie? Zanim mu go zabrano.

      – Tak.

      – Umiałabyś go opisać?

      Elora przełknęła ślinę. Nie czuła się swobodnie. Amber zrozumiała, że jest jakiś problem. Wolała zmienić temat:

      – Znasz chłopca o imieniu Tobias. Około piętnastu lat. Czarny. Dość niski. Z dużą blizną w poprzek twarzy. Zawsze towarzyszył mi na Statku Życia.

      Nie było najmniejszej wątpliwości, że Elora rozpoznała Amber, gdyż ta cieszyła się wśród Piotrusiów pewną sławą. Tak jak całe Przymierze Trojga.

      – Tak, znam go.

      – Czy widziałaś go tej nocy, gdy zatonął statek?

      Elora ściskała dłonie, wyraźnie zakłopotana.

      – Widziałaś go – naciskała Amber ze szczyptą szalonej nadziei w głosie.

      Elora pokiwała głową.

      – Żywego?!

      Elora znów z trudem przełknęła ślinę, nie wiedząc najwyraźniej, jak odpowiedzieć. Wtedy Amber przyszła do głowy szalona myśl i jednocześnie poczuła przypływ radości.

      – To był on? To on miał w klatce astronaks?

      Elora wzięła głęboki oddech.

      – Nie – odparła w końcu.

      Lecz jej ręka narysowała na brzuchu kolejne TAK.

      13

      Pod mrocznym niebem

      Elora potarła nos brudnymi dłońmi.

      – Tobias umarł na plaży – dodała. – Nie wytrzymał zimnej wody.

      Amber starała się zrobić smutną minę, podczas gdy w środku wszystko szalało jej z radości.

      Elora rysowała na sukience kolejne litery.

      C–O–L–V–I–G.

      To była jedna z rodzin, która tamtego dnia kupiła od pętaczy Piotrusiów. Morkovin mówił o dopiero co przybyłych do Brązowego Miasta kupcach. Amber największą trudność sprawiało ukrycie zadowolenia.

      Podziękowała Elorze, a Compton chwycił swoją niewolnicę za kołnierz i wyprowadził do kuchni. Amber miała ochotę wyrzucić go przez jeden z otworów okiennych, ale się powstrzymała. To nie był odpowiedni moment, żeby wszystko popsuć.

      – Jesteś zadowolona? – zapytał Morkovin. – Przykro mi, że nie jest to odpowiedź, jakiej się spodziewałaś. Ale teraz przynajmniej wiesz.

      Amber przytaknęła, chcąc mu zrobić przyjemność.

      – Teraz będziesz już mogła skupić się na tym, na czym powinnaś, prawda?

      Podszedł i pochylił się tak, że ich twarze znalazły się na jednym poziomie.

      – Nie zapominaj, że byłem dla ciebie miły – powtórzył, spoglądając lodowato. – Nie zawiedź mnie.

      W jego tonie więcej było groźby niż czułości i Amber zrozumiała, że nie dostanie drugiej szansy. Musi dać mu to, na co ten czeka.

      – Będziesz gotowa jutro wieczorem?

      Amber skinęła głową.

      – Tak. Obiecuję. Będę się koncentrować.

      Dłoń maestera pogładziła jej policzek.

      – Musisz – powiedział tonem ciężkim od niedomówień.

      Compton wrócił do sali.

      – Założę tej małej pierścień pępkowy – zdradził z dumą. – Jestem zadowolony z rezultatu u tego drugiego. Zdaje się, że na jutro przewidziany jest długi seans. Będzie tam większość rodzin, które chcą poddać swoich niewolników zabiegowi.

      Amber poczuła zimny strach.

      – Moderowie i Colvigowie będą zakładać pierścienie swoim niewolnikom – dodał Morkovin. – Idź razem z nimi.

      Amber zesztywniała i spojrzała na Morkovina. Popatrzył na nią w odpowiedzi. Przez moment jakaś zasłona przesłoniła jego źrenice.

      To pułapka! Powiedział tak, by przetestować jej reakcję! Czegoś się domyśla! Zauważył niepewność obydwu nastolatek. Przypadkowo zarzucił przynętę, a Amber w głupi sposób ją połknęła! Była tego pewna!

      Może nie, może staję się paranoiczką… Próbowała się uspokoić. Jednak w oczach Morkovina dostrzegła, że on wie. Wie, że coś się święci. Odgadł, że ta cała historia nie trzyma się kupy, że istnieje coś, co łączy pozostałe rodziny oraz kupionych tamtego dnia Piotrusiów.

      Jakby na potwierdzenie tych słów, złapał Amber za rękę i mocno ścisnął.

      – Idziemy, mam jeszcze dużo do zrobienia. I ty, moja droga, także.

      Nie czekając, zaciągnął ją na zewnątrz, gdzie znowu otoczyło ich czterech żołnierzy straży przybocznej. Nie zamieniwszy więcej ani słowa, wędrowali hałaśliwymi ulicami Brązowego Miasta, aż dotarli do kolejnego domu. Tam Morkovin długo rozmawiał z dwoma mężczyznami, lecz mówili zbyt cicho, żeby Amber zrozumiała, o co chodzi. Maester ją ignorował. Tak jakby coś między nimi pękło. Wiedział, że nastolatki przekazały sobie jakąś wiadomość, nawet jeśli nie miał pojęcia w jaki sposób. Wydedukował, że jest to związane z pozostałymi niewolnikami przybyłymi w tym samym dniu co Elora oraz z astronaksem. Rodzinami Moderów i Colvigów.

      Amber