zjednoczenie Anglii z Walią, co z kolei przyczyniło się do podobnie udanej integracji Anglii i Walii ze Szkocją w unię obydwu królestw, to brytyjskiemu zjednoczonemu królestwu nie udało się trwale zjednoczyć z Irlandią. Ani też nie udało mu się utrzymać politycznej jedności z koloniami amerykańskimi. W 1776 r. oderwały się one od Imperium Brytyjskiego, aby utworzyć Stany Zjednoczone; Irlandia zaś oderwała się w wyniku wojny domowej lat 1918–1921. Jedność monarchii habsburskiej słabła stopniowo w wieku XIX, by rozpaść się zupełnie w wieku XX. Podobny los spotkał skromniej zakrojoną unię personalną Norwegii i Szwecji.
Ogólnie, stwierdziliśmy, że udana amalgamacja mniejszych podmiotów politycznych (political units) w przeszłości, wzbogacała zazwyczaj zasoby oraz zwiększała potencjał integracyjny (integrative capability) rządów większych podmiotów, które w ten sposób powstały. Ale stwierdziliśmy także, że amalgamacja może bardziej absorbować rządy sprawami wewnętrznymi. […]
W sumie nasze ustalenia wskazują, że nie należy spodziewać się wzrostu możliwości politycznych, a szczególnie większej wrażliwości politycznej, jako automatycznego produktu ubocznego ewolucji historycznej albo wcześniejszych etapów procesu amalgamacji. Sukces politycznej integracji zależy raczej od tego, czy się o te polityczne czy administracyjne wartości świadomie zabiega.
Kolejnym powszechnym przekonaniem jest to, że głównym motywem integracji politycznej państw jest obawa przed anarchią oraz przed wojną. […]
Według naszych ustaleń rzadko jest tak w istocie. […]
Ów nacisk na rzekomą potrzebę wczesnego ustanowienia wspólnego ustawodawstwa, sądownictwa oraz policji wiąże się z innym mniemaniem, o konieczności utrzymania równowagi sił pomiędzy państwami członkowskimi w szerszej unii lub federacji, aby żadne z nich nie mogło stać się wyraźnie silniejsze od pozostałych. […]
Wbrew teorii „równowagi sił” wygląda na to, że wspólnoty bezpieczeństwa rozwijają się zazwyczaj wokół rdzeni potęgi (cores of strength) […]. Jednak – jak wynika z analizowanych przez nas kazusów – podbój okazuje się najmniej skutecznym spośród wielu sposobów amalgamacji. Amalgamacja nie prowadziła do integracji w ponad połowie przypadków, w których realizowano ją przez podbój.
Powyższe ustalenia, kwestionujące rozmaite obiegowe prawdy na temat procesu integracji, mogą pomóc rozeznać czynniki rzeczywiście mu sprzyjające.
2. Wnioski ogólne. Spośród pozytywnych wniosków najważniejszym wydaje się ten, że zarówno amalgamatyzowane, jak i pluralistyczne wspólnoty bezpieczeństwa są przewidywalnymi ścieżkami prowadzącymi do integracji. Wyniki naszych badań coraz bardziej przekonywały nas o potencjalnie większym znaczeniu pluralistycznych wspólnot bezpieczeństwa, niż nam się to początkowo wydawało. Wyglądało na to, że budowanie i utrzymywanie pluralistycznych wspólnot bezpieczeństwa jest nieco łatwiejsze niż ich amalgamatowych odpowiedników. […]
a. mocne strony pluralizmu. Badanie względnej liczebności sukcesów i porażek każdego z rodzajów wspólnot bezpieczeństwa wskazuje na nieco mniejsze ryzyko rozpadu wspólnot pluralistycznych. […]
Ogólnie więc badania nasze wykazały, że pluralistyczna wspólnota bezpieczeństwa jest bardziej obiecującym sposobem eliminacji wojny na dużych obszarach [globu – przyp. tłum.], niż się nam początkowo wydawało.
Jednakże ta relatywna wyższość pluralistycznych wspólnot bezpieczeństwa, jako łatwiej osiągalnych form integracji, ma ograniczone zastosowanie. Sprawdzała się tylko w tych przypadkach, w których utrzymanie pokoju pomiędzy uczestnikami było ich zasadniczym celem politycznym, ważniejszym od wszystkich innych. Na tym celu koncentrowaliśmy się w naszych badaniach. Jednakże z analizowanych przez nas kazusów wynikało, że ludzie często chcieli więcej: pragnęli ustanowienia wspólnoty politycznej, która nie tylko zapewniłaby pokój między jej członkami, ale która mogłaby też działać jako jednolity podmiot innymi metodami i w innych celach. Właśnie w odniesieniu do zdolności działania – w szczególności szybkiego i skutecznego osiągania wyznaczonych celów – amalgamatyzowane wspólnoty bezpieczeństwa przewyższały zazwyczaj wyraźnie swe pluralistyczne odpowiedniki. […]
b. progi integracji. Nasz drugi wniosek ogólny dotyczy natury integracji. […]
[O]czekiwaliśmy, że powstanie wspólnoty bezpieczeństwa wiązać się będzie z czymś na kształt przejścia od stanu, w którym wojna pomiędzy danymi podmiotami była możliwa i w którym były one na nią gotowe, do stanu, w którym okoliczności te nie występowały. Przekroczenie owego progu, a tym samym powstanie wspólnoty bezpieczeństwa, nazwaliśmy integracją; w tym sensie używamy tego pojęcia w niniejszej książce.
Jednakże, niejako wbrew naszym oczekiwaniom, z niektórych zbadanych przez nas kazusów wynikało, że integracja wiązać się może raczej z pokonywaniem dość rozległej strefy przejściowej niż z przekraczaniem wąskiego progu; że ów próg lub strefa przejściowa mogą być przekraczane przez państwa w ich wzajemnych stosunkach niejednokrotnie; oraz że takie chybotanie się w jedną lub drugą stronę trwać może przez dekady lub pokolenia. […]
W przypadku pluralistycznych wspólnot bezpieczeństwa okazało się, że przechodzenie od stanu niezintegrowanego do integracji jest równie zawikłane oraz potencjalnie niejednoznaczne. […]
Z analizowanych przez nas historycznych kazusów wynikało, że próg integracji okazał się szerszy i trudniejszy do uchwycenia, niż nam się początkowo wydawało. Nie tylko dążenie do integracji, ale też sam akt przekraczania progu integracji, okazały się być procesami o wiele dłuższymi oraz mniej oczywistymi, niż oczekiwaliśmy.
c. komunikacja a poczucie wspólnoty. Integracja okazała się procesem bardziej ciągłym, niż wynikałoby to z naszego początkowego modelu analitycznego, niemniej można wyróżnić w nim ważne etapy19. […] Ludność zamieszkująca różne terytoria może z łatwością werbalnie deklarować przywiązanie do tego samego zbioru wartości, nie mając przy tym jednak poczucia wspólnoty, które skłaniałoby ją do politycznej integracji. Okazało się, że ten rodzaj poczucia wspólnoty, który ma znaczenie dla integracji, a przez to jest istotny dla naszych badań, przyjmuje postać wzajemnej sympatii oraz lojalności; „poczucia naszości” („we-feeling”), zaufania i wzajemnej troski; częściowym [przynajmniej – przyp. tłum.] utożsamieniem się w kategoriach wyobrażeń na swój temat (self-images) oraz swoich interesów; trafnego przewidywania postępowania względem siebie oraz, opartego na tym, wspólnego działania – krótko mówiąc, postać trwałej, dynamicznej relacji wzajemnego zainteresowania, komunikowania się, dostrzegania swych potrzeb oraz wzajemnego uwzględniania swych interesów w procesie decyzyjnym. Bez tego rodzaju relacji nie można zapewnić „pokojowych zmian”. […]
d. wzrost wokół obszarów kluczowych.
[…] Rezultat procesu integrowania się danej grupy krajów zależy więc od współoddziaływania owych warunków wstępnych oraz bieżących wydarzeń politycznych. Szczególnie jeden aspekt tego oddziaływania zasługuje na uwagę. Chodzi o kwestię politycznego, gospodarczego oraz społecznego potencjału zachowań integrujących.
Zasadniczo ustaliliśmy, że potencjał integracyjny, o który tu chodzi, wiąże się ściśle z ogólną zdolnością danego podmiotu politycznego do działania politycznego, administracyjnego, gospodarczego, jak również rozwoju społecznego i kulturalnego. Większe, silniejsze, bardziej zaawansowane politycznie, administracyjnie, gospodarczo oraz edukacyjnie podmioty tworzyły rdzenie potęgi, wokół których – w dużej większości wypadków – rozwijały się procesy integracyjne. […]
e. potrzeba wzrostu potencjału. Rozmiar potencjału integracyjnego charakteryzującego podmioty polityczne w momencie podjęcia przez nie działań na rzecz amalgamacji okazał się bardzo