moskiewskiego wysyłają na jakiś ogólnoakademicki zjazd w Paryżu swego przedstawiciela. Wybierają jakiegoś rozczochranego socjalistę, rewolucjonistę, nihilistę. Ten przekrada się przez granicę z fałszywym paszportem, jedzie na Zachód, marząc o poznaniu Francji wolności, równości i braterstwa. Są to jednak czasy sojuszu rosyjsko-francuskiego: na dworcu w Paryżu spotykają rosyjskiego wysłannika studenci francuscy hymnem Boże Caria chrani. Prowadzą go później na obiad do ministra oświaty, na obiad do prezydenta Republiki, który mu podaje rękę i mówi kilka miłych słów o potędze państwa rosyjskiego. Nasz nihilista słyszy ciągle: Rosja, Rosja, Rosja. Zaczyna być dumny ze swej ojczyzny, zaczyna stawać na baczność, kiedy grają hymn cesarski.
Wraca do Rosji. Tutaj czekają go podwójne represje.
Organizacja studencka stawia go pod sąd koleżeński za honorowanie za granicą cesarskiego hymnu.
Policja rosyjska wsadza go do więzienia za nielegalny udział w zjeździe zagranicznym.
Facet wiesza się w więzieniu.
Oto jest mała historyjka o stosunkach władzy i społeczeństwa rosyjskiego za czasów Mikołaja II.
Społeczeństwo czeka na reformy. Młody cesarz, przyjmując delegację ziemstw, nazywa myśl o konstytucji bezmyślnymi mrzonkami.
Społeczeństwo, odtrącone przez władze, nieznajdujące Aleksandra II, rzuca się w kierunku bezprzytomnie antypaństwowym. Wszystko, co walczy z państwem, jest mu sojusznikiem. Przychodzi wojna rosyjsko-japońska. Pisarze rosyjscy gloryfikują żołnierza japońskiego, potępiają wojnę, kwiat inteligencji rosyjskiej wysyła emisariuszy do Paryża, by przeszkodzić zaciągnięciu pożyczki wojennej we Francji.
Wojna jest przegrana – cesarz, pod wpływem wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, podpisuje manifest o konstytucji. Rewolucja grzmi w Rosji. Władza wisi na włosku, ale żołnierz, kozak i policjant tym razem jeszcze nie zawiodą. Władza zwycięży i zatriumfuje.
I oto, po tym triumfie, władza wyciągnie rękę do społeczeństwa.
Pierwsza Duma rosyjska była rewolucyjna, kadeci, którzy z natury rzeczy stanowią lewe centrum i którzy w tej Dumie byli frakcją najsilniejszą, głoszą hasła rewolucyjne. Duma ta zostaje rozwiązana, zbiera się druga Duma. Kadeci tracą w niej dużo mandatów na rzecz lewicy. Rewolucja na ulicy jest zupełnie pokonana. I oto staje się rzecz nadzwyczajna. Cesarz wyciąga rękę do społeczeństwa. Generał Trepow, pogromca rewolucji, wsławiony rozkazem: „Nabojów nie żałować!”, wydanym do żołnierzy podczas zaburzeń ulicznych, wraz ze Stołypinem potrafi namówić cesarza, by powołał rząd z kadetami jako ministrami. Kadeci tę rękę odtrącają. Żądają, by cesarz zrzekł się tytułu samodzierżcy. Przypomina mi to gest hrabiego Chamborda, który nie przyjął korony, ponieważ żądał białego sztandaru zamiast trójkolorowego. Mikołaj II w początkach swego panowania burzy możność współpracy ze społeczeństwem, teraz znów społeczeństwo, w sposób równie nieinteligentny, odtrąca możność współpracy z władzą.
Rosja, jak ten student, o którym opowiadałem powyżej, skończyła samobójstwem, rewolucją bolszewicką.
Na tle tej niemożności dojścia do porozumienia władzy i społeczeństwa należy zrozumieć, jak głęboko antypaństwowy charakter miał socjalizm rosyjski. W Rosji mieliśmy trzy partie socjalistyczne: mienszewików, bolszewików i eserów2 – wszystkie nienawidziły państwa. Doktryny socjalistyczne interesowały liderów, rekrut partyjny, młodzieniec–student, panna czy niezbyt liczny zresztą robotnik, żmudnie agitowany przez inteligentów, szedł do tych stronnictw dlatego, że widział w nich najgwałtowniejszy wyraz nienawiści i negacji państwa. Atmosfera dokoła tego ruchu socjalistycznego nie była bynajmniej atmosferą zagadnień gospodarczych, lecz po prostu atmosferą walki z państwem. Socjalista, tołstojowiec3 czy fanatyczny sekciarz religijny gotowi byli iść razem przeciw państwu, którym solidarnie pogardzali, pomimo iż diametralnie różniły ich teorie, programy i formy myślenia. Negacja państwa zresztą tkwiła zawsze głęboko w duszy rosyjskiej. Nawet Dostojewski, ten apologetyk carosławia, zadawał sobie pytanie, czy wydałby policji spiskowców na życie cara, i sam odpowiadał sobie anarchicznym i bezmyślnym: nie!
Socjalizm rosyjski wpływał z oddali na myśl polską. Na wiecach akademickich w auli Kopernika, w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego, wołał student Leszczyński: „Jedyny człowiek na świecie, który sprawę polską rozumiał, był to towarzysz Czchenkeli”. Ten Czchenkeli był Gruzinem, socjalistycznym posłem kaukaskim do Dumy rosyjskiej.
I rzecz dziwna: rewolucja w Rosji wydała Lenina, który upaństwowił wszystko w Rosji, do duszy ludzkiej włącznie, i wydała Piłsudskiego, wielkiego państwowca polskiego.
Przypisy
1 Zniesienie niewolnictwa w Brazylii nastąpiło nie „kilkanaście lat później”, ale w 1888, a Dom Pedro został zdetronizowany w 1889.
2 Mienszewicy, bolszewicy – od 1903 frakcje Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, po 1912 samodzielne partie. Eserzy, eserowcy – potoczne nazwy członków założonej w 1901 Partii Socjalistów Rewolucjonistów.
3 Tołstojowcy – wyznawcy doktryny chrześcijańskiego anarchizmu opartej na naukach Lwa Tołstoja.
Rosja oddziałuje jeszcze inaczej
Jeśli powyżej wyraziłem się, że rewolucja rosyjska wydała Piłsudskiego, to powiedziałem tak ze względów czysto formalno-historycznych, ze względu na wspólne pierwotnie łożysko socjalizmu polskiego i rosyjskiego w zaborze rosyjskim. Natomiast zdajemy sobie sprawę, jakim antyrosjaninem był Piłsudski, jak Rosji nie lubił, jak go ona nawet nie interesowała. W młodości przejeżdżał przez Moskwę, siedział kilka godzin w bufecie stacyjnym, nie poszedł nawet rzucić okiem na Krasnuju płoszczad’ [Plac Czerwony]. Piłsudski, jak Władysław Studnicki, jak inni ludzie z kresów, był człowiekiem o nastawieniu antyrosyjskim. Nie można tego powiedzieć o wielu innych socjalistach z Królestwa, Polakach i Żydach.
Ale poza socjalistami Rosja oddziaływała jeszcze w inny sposób na Polskę sprzed wielkiej wojny.
Oddziaływała swoją przestrzenią i swoimi niewyzyskanymi bogactwami. Rosja zsyłała Polaków na Sybir, Polacy się tam bogacili, jak Koziełł-Poklewscy, którzy mieli na Uralu majątki liczone nie na hektary, lecz na kilometry kwadratowe, kopalnie azbestu, rudy złota.
W rosyjskiej kolonizacji Azji Polacy odgrywają wielką rolę. Turkiestan, Syberia są terenem pracy polskich inżynierów, dyrektorami kolei wschodniochińskiej są Polacy. Pisarz rosyjski Amfiteatrow szkicuje taki obrazek. Przed sądem staje wieśniak syberyjski, tak zwany czałdon, i używa miejscowego, syberyjsko-rosyjskiego wyrażenia. Ale sąd go nie rozumie. Bo komplet sędziowski, przewodniczący i dwóch asesorów to Polacy, prokurator – Polak, wreszcie adwokat – także Polak.
Polacy, niedopuszczani do urzędów w Królestwie i na Litwie, zaludniali urzędy w rosyjskiej Azji.
Przewalski – Sven Hedin rosyjski XIX wieku, ba! – nie Sven Hedin, ale Krzysztof Kolumb lądowy na małą skalę, odkrywca szczytów średnioazjatyckich, pierwszy gość europejski w wielu krajach, wyrzekał się polskości, ale przecież pochodził z polskiej rodziny posesjonatów w dawnym województwie smoleńskim.
W czasie wojny z Turcją w roku 1878 wodzem naczelnym był wielki książę Mikołaj Mikołajewicz starszy, ale szefem sztabu – generał Niepokojczycki, kwatermistrzem – generał Lewicki. Dwa polskie nazwiska.
W Galicji posady urzędnicze były źle