w roku 1904 Myśli nowoczesnego Polaka1, Dmowski także zrzekał się wielu rzeczy ze wspaniałego dziedzictwa Polski.
Zresztą nie chcę Dmowskiego czynić odpowiedzialnym za wszelkie przejaskrawienia, które były później wypowiadane w imieniu jego i jego doktryny. Przeciwnie, chcę podnieść, że Dmowski w Myślach nowoczesnego Polaka wypowiedział wielkie zdanie, o którym zapomnieli jego adepci, widać więcej oddani kultowi Dmowskiego aniżeli lekturze jego dzieł. Zdanie to brzmi: „Nie naród tworzy państwo, lecz państwo tworzy naród”.
Dmowski niewątpliwie nie chciał wyrzekać się ziem polskich z ludnością niepolską lub mieszaną, chciał tylko tę ludność zasymilować, nie chciał jej od narodu odtrącać, jak to czynił Kemal z nie-Turkami lub Hitler z nie-Niemcami, chciał, aby tak jak spolonizowała się cała szlachta litewsko-ruska, która przecież jeszcze w wieku XVI nie mówiła w domu po polsku, tak samo spolonizowały się wszystkie ludy zamieszkałe na terytorium państwa polskiego.
Z tej asymilacji wyłączał jednak Dmowski Żydów. Dmowski chciał asymilować Rusinów czy Litwinów, bronił się przed asymilacją Żydów. Stosunek jego do Żydów był nowoczesny, to znaczy nie chciał kwestii żydowskiej załatwiać ani przez chrzest, jak o tym w Polsce marzyli poczciwi księża w wieku XVIII, ani też przez masową asymilację, jak tego chcieli jeszcze poczciwsi liberałowie z wieku XIX. Ochrzczony czy nieochrzczony Żyd pozostawał dla Dmowskiego Żydem, narodowością obcą. Żydzi byli dla Dmowskiego teoretycznie równie godni zwalczania jak zaborcy, praktycznie zwalczał ich jednak więcej. Uważał bowiem, że Żydzi szczelniej okupują nasze życie gospodarcze niż zaborcy nasze życie polityczne. Obawiał się też nade wszystko przenikania elementu żydowskiego do naszej kultury i literatury. Dążył do emancypacji narodu polskiego spod gospodarczej przewagi Żydów, do stworzenia polskiego mieszczaństwa, do oswobodzenia chłopa od handlu żydowskiego.
Nazywam Piłsudskiego ofensywą polityki polskiej, Dmowskiego – defensywą. Dmowski był przede wszystkim obrońcą stanu posiadania. Dlatego dbał głównie o zwartość sił narodowych, o usunięcie z terytorium narodowego elementów obcych. Piłsudski to zagon kawalerii obejmujący duże terytorium, Dmowski to forteca, zabezpieczająca stan posiadania.
Na przyczyny działań ludzkich składają się zawsze obok rzeczy wielkich także rzeczy małe, obok pobudek świadomych – pobudki nieświadome. Za młodu Piłsudski mówił o Pskowie, Inflantach, wzrok jego szedł ku północy, tam budował wielkie koncepcje dla Polski; zmęczony życiem, stary Piłsudski chętnie powraca do koncepcji rumuńskiej, związanej z krajem pełnym słońca i owoców. Antyniemieckość Dmowskiego, prócz tych przyczyn, które znamy z jego pism, wynikała zapewne także z niechęci do socjalistów i do Żydów. Ruch socjalistyczny rozwijał się wtedy doskonale w Niemczech, a Żydzi mieli dużo do powiedzenia i w Wiedniu, i w Berlinie.
Dmowski był niezaprzeczalnie politycznym wodzem Królestwa przed wojną, a wpływ jego na dwie inne dzielnice był znaczny, gdyż Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne dużą rolę grało w Galicji, a jeszcze większą w Poznańskiem. Dmowski był bardzo atakowany, przede wszystkim przez zasymilowanych Żydów i ludzi o liberalnym wobec Żydów nastawieniu. Niektórzy patrioci atakowali go za ugodowość wobec Rosji, socjaliści uważali go za niebezpiecznego reakcjonistę.
W czasie wojny rosyjsko-japońskiej Piłsudski w towarzystwie Tytusa Filipowicza jedzie do Japonii, by uzyskać tam środki na wywołanie powstania w Królestwie. Dmowski pojechał za nim, aby mu przeszkodzić. Na ulicy w Tokio obaj panowie przywitali się kurtuazyjnie.
Po wybuchu wielkiej wojny, kiedy Piłsudski tworzy Legiony, kiedy w Krakowie powstaje NKN – Dmowski opowiada się za orientacją rosyjską. Oddaje mu wtedy wielką usługę pięknie napisana odezwa Wielkiego Księcia do Polaków: „Polacy! Marzenia waszych ojców i dziadów ziścić się mają…”, obiecująca Polskę wolną w języku, wierze i samorządzie. Były to obietnice skąpe i niewyraźne, ale nader pięknie wypowiedziane, urywanymi, literackimi zdaniami, chwytające za serce. Nie może się z nimi równać epistoła biurokratyczna, pełna nietaktów i ciężka w stylu, którą wystosowała do Polaków Naczelna Komenda wojsk austriackich2. Odezwa Wielkiego Księcia wywołała wielkie wrażenie w Polsce, ale wpłynęła także na Rosjan, przez których przeszedł teraz wielki prąd filopolski. Przez kilka tygodni Rosjanie kochali Polaków i zachwycali się nimi. „Nie rozumiem, dlaczego nie wprowadzić do Rosji języka polskiego…” – mówił profesorowi Stanisławowi Cywińskiemu jakiś powracający z Warszawy do Moskwy porucznik Moskal. „Jak to wprowadzić?” – „No tak, wprowadzić na miejsce rosyjskiego”– odpowiedział prostolinijny oficer, któremu język Mickiewicza spodobał się raptem więcej od języka Puszkina. Dmowski powiadał wtedy, że Wielki Książę wywołał duchy, których zakląć z powrotem rząd rosyjski już nie potrafi, widział ziemie polskie zjednoczone i wyrzekał się na razie dalszych ziem wschodnich. W roku 1862 Andrzej Zamoyski w rozmowie z wielkim księciem Konstantym odrzucił propozycje ugody właśnie w imię ziem wschodnich, Dmowski pragnął jej teraz pod warunkiem przyłączenia do Królestwa zaboru pruskiego i Galicji Zachodniej.
Bo co do Galicji Wschodniej, zamiary rosyjskie były całkiem wyraźne. Druga równie pięknie napisana odezwa Wielkiego Księcia, pióra zdaje się tegoż księcia Trubeckiego, który redagował odezwę do Polaków, zapowiadała przyłączenie Galicji Wschodniej do ziem rosyjskich „…kak burnyj potok rwiot kamni, tak rwiotsa russkij narod k’objedinieniju…”3 Odezwa mówiła o żywiołowym pragnieniu ludu rosyjskiego Galicji Wschodniej połączenia się z ziemią rosyjską, nazywała Galicję Wschodnią ziemią Osmomysła, Daniły i Lwa Halickiego.
W Warszawie zwycięstwo Dmowskiego było kompletne: zarówno właściciel domu, jak stróż, zarówno ziemianin, jak chłop lub parobek, chcieli bronić Rosjan, chcieli walczyć z Niemcami. Zwolennicy orientacji austriackiej i Legionów byli nieliczni i nikomu nieznani. Na opinię publiczną w Królestwie nie mieli w okresie początków wojny absolutnie żadnego wpływu.
Rosja upadła w wielkiej wojnie, jednak kalkulacje Dmowskiego na zwycięstwo państw zachodnich okazały się słuszne. Dmowski przeniósł się na emigrację i tu stał się mózgiem Polaków aktualizujących sprawę polską w Londynie, Paryżu i Rzymie. Został prezesem Komitetu Narodowego4 i tworzył oddziały polskie we Francji z Polaków amerykańskich, częściowo z jeńców niemieckich, a także z nadpływających przez Murmań ochotników. Był wtedy uważany za symbol orientacji polskiej na Francję, w której to orientacji niektórzy z jego zwolenników nieco przesadzali, na przykład wywieszając w Polsce na równi z flagami polskimi kolory francuskie. Sam Dmowski nigdy nie przekroczył granic interesu narodowego. W czasie swego krótkotrwałego urzędowania w charakterze ministra spraw zagranicznych w gabinecie Witosa na jesieni 1923 roku on właśnie zawarł układ handlowy z Anglikami, którego obawialiby się podpisać urzędnicy ministra Konstantego Skirmunta w obawie przed posądzeniem o brak frankofilstwa.
Czym należy tłumaczyć politykę Dmowskiego w niepodległej Polsce, którą można by scharakteryzować wyrazami: „nie spieszno nam do władzy”?
Szukam na to odpowiedzi.
Sądzę, że Dmowski napatrzył się dosyć przykładów demoralizowania się stronnictw, myśli politycznej, szkoły politycznej, przez sprawowanie władzy okupionej koniecznościami kompromisów. Widział stańczyków, którzy wykończyli się sprawowaniem władzy w Galicji, widział szybką demoralizację polityków ludowych skoro dochodzili do mandatów lub dygnitarstwa, widział wreszcie obóz Piłsudskiego, a w nim również ludzi szybko i prędko zatracających fizjonomię moralną przez sprawowanie władzy.
Dmowski wysoko cenił doktrynalną, ideową czystość przekonań obozu, na którego czele stał i którym kierował. Pakt, zawarty