Donato Carrisi

Zaklinacz


Скачать книгу

Weroniki Bermann zajmowała mieszkanie nad piwiarnią. Sarah Rosa uprzedziła ją telefonicznie o ich wizycie. Jak było do przewidzenia, nie oponowała. Telefon miał uspokoić jej ewentualne obawy, że będzie przesłuchiwana. Jednak Weronika Bermann nie potrzebowała zapewnień policjantki, prawdopodobnie zgodziłaby się na najbardziej surowe przesłuchanie.

      Przyjęła Milę i Gorana w rannych pantoflach i szlafroku – była dopiero siódma rano. Zaprosiła ich do saloniku, z belkami pod sufitem i rzeźbionymi meblami, i zaproponowała świeżo zaparzoną kawę. Mila i Goran zajęli miejsca na kanapie, a Weronika Bermann przycupnęła na brzegu fotela. Patrzyła zgaszonymi oczami kobiety, która nie może ani spać, ani płakać. Położyła ręce na kolanach i Goran wyczuł, że jest spięta.

      Pokój oświetlony był ciepłym żółtym światłem lampy przykrytej starą chustą, a zapach ozdobnych roślin stojących na parapecie okna stwarzał miły, przytulny nastrój.

      Siostra Weroniki Bermann nalała kawę i zabrała pusty dzbanek. Gdy zostali sami, Goran pozwolił Mili nawiązać rozmowę. Zadawanie pytań, z którymi tu przyjechali, wymagało taktu. Mila odczekała dłuższą chwilę, pijąc kawę. Nie spieszyło jej się, chciała zacząć dopiero wtedy, gdy kobieta zrezygnuje z postawy obronnej. Boris uprzedził ją, że w pewnych przypadkach wystarcza jedno niewłaściwe zdanie, żeby rozmówca zamknął się w sobie i odmówił współpracy.

      – Pani Bermann, to wszystko musi być dla pani bardzo męczące. Przykro nam, że zjawiamy się o takiej porze.

      – Proszę się nie przejmować, jestem przyzwyczajona do wczesnego wstawania.

      – Chcemy lepiej poznać pani męża, także dlatego, że tylko wtedy będziemy mogli ustalić, w jakim stopniu był w to zamieszany. A proszę mi wierzyć, w całej tej sprawie jest wiele niewyjaśnionych kwestii. Niech pani nam o nim opowie…

      Wyraz twarzy Weroniki pozostał niezmieniony, ale jej spojrzenie stało się bardziej intensywne.

      – Alexander i ja znaliśmy się jeszcze z liceum – zaczęła. – Był starszy ode mnie o dwa lata i grał w drużynie hokejowej. Nie był wybitnym sportowcem, ale wszyscy go lubili. Jedna z moich koleżanek się z nim spotykała i dzięki temu go poznałam. Zaczęliśmy wychodzić razem, ale całą grupą, jako przyjaciele. Niczego między nami nie było i nawet nie myśleliśmy, że mogłoby nas połączyć uczucie. Prawdę mówiąc, nie sądzę, żeby patrzył na mnie wtedy w ten sposób… To znaczy, jak na przyszłą narzeczoną. Ani ja na niego.

      – Stało się to później…

      – Tak. Czy to nie dziwne? Po liceum straciłam go z oczu i przez wiele lat się nie widzieliśmy. Od wspólnych przyjaciół wiedziałam, że studiował na uniwersytecie. Pewnego dnia znowu pojawił się w moim życiu. Zadzwonił do mnie, mówiąc, że przypadkiem znalazł mój numer w książce telefonicznej. Później dowiedziałam się od tych samych przyjaciół, że było inaczej, bo kiedy wrócił po egzaminach dyplomowych, pytał, co się ze mną dzieje…

      Słuchając jej, Goran miał wrażenie, że nie poddaje się nostalgii, a jej opowieść ma określony cel. Jakby świadomie prowadziła ich do jakiegoś odległego w czasie miejsca, gdzie mogliby znaleźć to, czego szukają.

      – Od tamtej chwili zaczęliście się spotykać… – podsunęła Mila. Goran zauważył z zadowoleniem, że idąc za wskazówkami Borisa, postanowiła nie zadawać pytań Weronice Bermann, ale podsuwać jej zdania, które wymagają uzupełnienia, tak, aby spotkanie wyglądało bardziej na rozmowę niż na przesłuchanie.

      – Od tamtej chwili zaczęliśmy się spotykać – powtórzyła pani Bermann. – Alexander bardzo energicznie się do mnie zalecał, chciał, żebym za niego wyszła. I w końcu się zgodziłam.

      Goran zamyślił się nad tym ostatnim zdaniem. Wydawało mu się fałszywe, niczym przechwałka włączona pospiesznie do rozmowy w nadziei, że przejdzie niezauważona. Przypomniał też sobie, co pomyślał, widząc tę kobietę po raz pierwszy: Weronika nie była piękna, prawdopodobnie nigdy nie wyróżniała się urodą. Przeciętna kobiecość pozbawiona szlachetności. Natomiast Alexander Bermann był przystojnym mężczyzną. Jasnoniebieskie oczy, pewny siebie uśmiech człowieka, który wie, że roztacza urok. Kryminologowi trudno było uwierzyć, że musiał długo nalegać, by Weronika zgodziła się zostać jego żoną.

      W tym momencie Mila postanowiła nadać rozmowie określony kierunek.

      – Jednak ostatnio wam się nie układało…

      Weronika milczała. Zbyt długo, zdaniem Gorana, który odniósł wrażenie, że Mila za prędko rzuciła haczyk.

      – Mieliśmy problemy – przyznała w końcu Weronika Bermann.

      – W przeszłości staraliście się o dzieci…

      – Przez pewien czas poddawałam się kuracji hormonalnej. Potem próbowaliśmy sztucznego zapłodnienia.

      – Wyobrażam sobie, że bardzo chcieliście mieć dziecko…

      – Nalegał na to głównie Alexander.

      Powiedziała to tonem usprawiedliwienia, co mogło oznaczać, że był to powód tarć między małżonkami.

      Zaczynali zbliżać się do celu. Goran był zadowolony. Chciał, żeby to Mila rozmawiała z panią Bermann, ponieważ był przekonany, że jako kobiecie łatwiej przyjdzie jej nawiązać z nią kontakt i dzięki temu pokonać ewentualny opór. Mógł wybrać Sarah Rosę i być może nie uraziłby Borisa, ale wydawało mu się, że Mila lepiej sobie z tym poradzi, i nie pomylił się.

      Policjantka pochyliła się nad stolikiem, który stał między kanapą i fotelem Weroniki Bermann, żeby odstawić filiżankę. Chciała w ten sposób podchwycić spojrzenie Gorana, tak żeby rozmówczyni tego nie zauważyła. On skinął lekko głową: był to sygnał, że nadszedł moment na przypuszczenie decydującego ataku.

      – Pani Bermann, dlaczego w wiadomości nagranej na automatyczną sekretarkę pani mąż prosił panią o wybaczenie?

      Weronika odwróciła głowę, starając się ukryć łzę spływającą po policzku.

      – Pani Bermann, proszę się nie obawiać, żaden policjant ani prokurator czy sędzia nie może zmusić pani do udzielenia odpowiedzi na to pytanie, ponieważ ten fakt nie ma żadnego znaczenia dla śledztwa. Ale dla nas jest to ważne, ponieważ może się okazać, że pani mąż jest niewinny…

      Usłyszawszy to ostatnie słowo, Weronika Bermann odwróciła się do Mili.

      – Niewinny? Alexander nikogo nie zabił… Ale to nie znaczy, że miał czyste sumienie!

      Wypowiedziała to z ponurą wściekłością, która pojawiła się bez uprzedzenia i sprawiła, że zmienił jej się głos. Goran usłyszał potwierdzenie, na które czekał. Mila także zrozumiała: Weronika Bermann na nich czekała. Spodziewała się ich wizyty, pytań ukrytych między niewinnymi zwrotami rzucanymi mimochodem. Sądzili, że panują nad przebiegiem rozmowy, ale okazało się, że ta kobieta przygotowała swoją opowieść, aby doprowadzić ich do tego miejsca. Musiała to komuś powiedzieć.

      – Podejrzewałam, że Alexander ma kochankę. Żona zawsze bierze pod uwagę taką możliwość, próbuje też ustalić, czy będzie mogła mu wybaczyć. Ale prędzej czy później chce wiedzieć. Tak więc pewnego dnia zaczęłam szperać w jego ubraniach. Nie miałam pojęcia, czego szukać, i nie wiedziałam, jak zareaguję, gdy znajdę dowód.

      – Co pani znalazła?

      – Potwierdzenie. Alexander ukrywał elektroniczny notatnik, taki sam jak te, których zwykle używał w pracy. Po co mu były potrzebne dwa jednakowe, jeśli nie po to, by posługiwać się jednym w celu ukrycia drugiego? W ten sposób poznałam imię jego kochanki. Notował wszystkie ich spotkania!