B.A. Paris

Dylemat


Скачать книгу

Twój?

      – Właśnie.

      Zdziwiona usiadłam naprzeciwko niego.

      – Nie rozumiem. Stać cię na motocykl? – Nic nie odpowiedział i serce zamarło mi w piersi. – Proszę, tylko mi nie mów, że wziąłeś pożyczkę. Chyba się umówiliśmy: żadnych pożyczek, kupujemy tylko to, na co możemy sobie pozwolić.

      Oparł głowę na kanapie.

      – Och, nie martw się, stać nas.

      Popatrzyłam na niego zdumiona jego zachowaniem. Czyżby moi rodzice spuścili z tonu i przysłali nam czek albo coś takiego? Kiedy się okazało, że znowu jestem w ciąży, napisałam do nich z pytaniem, czy mogliby wznowić wypłatę sumy należącej mi się z pieniędzy zostawionych przez babcię. Ojciec odmówił, twierdził, że babcia tak samo by się mnie wstydziła jak oni. Nie przypuszczałam, żeby zmienili zdanie, a nawet gdyby tak się stało, wypłata byłaby na moje nazwisko, więc Adam nie miałby do niej dostępu. Może więc jego rodzice coś dali?

      – Rodzice pożyczyli ci pieniądze?

      – Nie – odparł ze wzrokiem utkwionym w sufit.

      – Premia od pana Wentwortha?

      Prychnął.

      – Chciałbym.

      – Może byś ją dostał, gdybyś pokazywał się w pracy częściej! – odcięłam się. – Przestań grać, Adam. Skąd wziąłeś tę forsę?

      Opuścił głowę i spojrzał mi w oczy.

      – Dobrze wiesz skąd.

      Dopiero po chwili się zorientowałam, co miał na myśli. Pobiegłam do sypialni i zobaczyłam na łóżku otwarte pudełko po butach. Została w nim tylko garść monet jedno- i dwufuntowych. Kiedy ostatnio liczyłam jego zawartość, wynosiła ponad tysiąc funtów. A teraz było ledwie dziesięć. Przerażona, że Adam mógł zrobić coś takiego, wzięłam pudełko i z nim wróciłam.

      – Jak śmiałeś?! – zawołałam. – Jak śmiałeś ukraść moje pieniądze?!

      W jednej chwili zerwał się na nogi.

      – Jak ty śmiałaś?! – odciął się gwałtownie, zbliżając twarz do mojej. – Jak śmiałaś chować przede mną forsę, wiedząc, że bardzo zależy mi na motocyklu?!

      – Dopiero od czasu, gdy Rob go sobie kupił! Wcześniej nie wspominałeś, że chcesz mieć motocykl!

      – Bo myślałem, że nie będę mógł sobie na niego pozwolić, mając dziecko na wychowaniu! Ale wtedy Rob mnie oświecił, powiedział mi, że nie mam na motocykl, bo ukrywasz przede mną pieniądze. To kiedy zamierzałaś ode mnie odejść?

      Spojrzałam na niego.

      – O czym ty mówisz? Czy mówiłam kiedyś, że chcę od ciebie odejść?

      – To po co byś miała zbierać pieniądze?

      – Na pewno nie po to, żeby się z tobą rozstać! Kocham cię, Adamie, choć czasami nie rozumiem dlaczego, na przykład gdy tak się zachowujesz.

      – Więc na co była ta forsa?

      – Oszczędzałam, żebyśmy mogli pojechać z Joshem na wakacje!

      Josh w swoim pokoiku zaczął płakać, obudziły go nasze podniesione głosy. Ogarnął mnie strach.

      – Kiedy? Kiedy kupiłeś ten motocykl?

      – Dziś rano, po twoim wyjściu.

      – Nie było mnie tylko dwie godziny.

      – Wystarczająco długo.

      – Był tu Rob? Został z Joshem, gdy wyszedłeś?

      – Nie, jeden z jego kumpli sprzedawał motocykl, więc Rob pojechał ze mną.

      Patrzyłam na niego pełna pretensji, że nawet nie rozumie, do czego zmierzam.

      – A w jaki sposób wróciłeś?

      – A jak sądzisz? Przyjechałem na motocyklu.

      – W jaki sposób?

      – Co znaczy „w jaki sposób”?

      – Jak prowadziłeś, wioząc ze sobą Josha?

      Widziałam, jak główkuje, myśli gorączkowo – Josh? Krew odpłynęła mu z twarzy.

      – Zapomniałeś o nim, co? – Podeszłam do niego tak wściekła, że miałam ochotę wydrapać mu oczy. – Zapomniałeś o Joshu. Tak rzadko się nim zajmujesz, że zapomniałeś o jego istnieniu. Wyszedłeś, żeby kupić sobie motocykl, i zostawiłeś synka bez opieki, synka, który mógł się obudzić sam w mieszkaniu. – Spojrzałam za jego plecy w stronę otwartego okna. – On ma już prawie trzy lata, Adamie, trzy! Potrafi się wspinać!

      – Nie pomyślałem – wyjąkał. – Nie wziąłem tego pod uwagę.

      – Nigdy nie bierzesz niczego pod uwagę, w tym cały problem! Myślisz tylko o sobie, nie o mnie ani o Joshu, nigdy o nas nie myślałeś i nie będziesz myślał! Więc zrobisz tak. Wyjdę, a kiedy wrócę, ma cię tu nie być! Idź do Nelsona i zamieszkaj u niego… więcej myślisz o nim niż o nas. Masz tu pieniądze na przejazd! – I wściekle rzuciłam mu w twarz monety z pudełka.

      Przez wiele następnych dni widziałam ślady po nich na jego czole.

      Chociaż Adam zwrócił motocykl jeszcze tamtego popołudnia i zdołał odzyskać pieniądze, nigdy nie wybaczył Robowi, że wprowadził go w błąd. Ja też nie, bo wiedziałam, że skoro Jess zdradziła mu to, co powiedziałam jej w zaufaniu – że w tajemnicy oszczędzam pieniądze – musiała także wspomnieć, na jaki cel je odkładam. Zastanawiałam się wtedy, czym Rob się kierował. A potem przypomniałam sobie, ile razy próbował umówić się ze mną na randkę, mimo że już znałam Adama, mimo że zawsze odmawiałam. Nawet teraz jedyny powód, jaki przychodzi mi do głowy, jest taki, że chciał się na mnie zemścić. I gdy tak siedzę za Kirin i Jess, patrząc na piękne wiejskie krajobrazy za oknem, po plecach przebiega mi zimny dreszcz.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAAAAAQABAAD//gBBSlBFRyBFbmNvZGVyIENvcHlyaWdodCAxOTk4LCBKYW1l cyBSLiBXZWVrcyBhbmQgQmlvRWxlY3Ryb01lY2gu/9sAhAACAQEBAQECAQEBAgICAgIEAwICAgIF BAQDBAYFBgYGBQYGBgcJCAYHCQcGBggLCAkKCgoKCgYICwwLCgwJCgoKAQICAgICAgUDAwUKBwYH CgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgr/wAARCAS6 Ax0DASIAAhEBAxEB/8QBogAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoLEAACAQMDAgQDBQUE BAAAAX0BAgMABBEFEiExQQYTUWEHInEUMoGRoQgjQrHBFVLR8CQzYnKCCQoWFxgZGiUmJygpKjQ1 Njc4OTpDREVGR0hJSlNUVVZXWFlaY2RlZmdoaWpzdHV2d3h5eoOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOk paanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4eLj5OXm5+jp6vHy8/T19vf4+foBAAMB AQEBAQEBAQEAAAAAAAABAgMEBQYHCAkKCxEAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJB