Sophie Hannah

Morderstwa w Kingfisher Hill


Скачать книгу

kiedy podszedłem.

      – Nie – odparła. – To nie był on. Na pewno nie. Przepraszam, musiałam coś pomylić.

      – O co chodzi? – zapytałem Poirota. – Że niby gdzie to nie byłem ja?

      – Pytałem o dżentelmena, który powiedział naszej znajomej, że zostanie zamordowana, jeśli siądzie w siódmym rzędzie po prawej stronie, w przejściu.

      – Co takiego? Czy sugerujesz...

      – Niczego nie sugeruję, Catchpool. Mademoiselle, niecałe dwie minuty temu mówiła mi pani, że mężczyzna, od którego usłyszała pani to ostrzeżenie, to ten sam człowiek, z którym rozmawiała pani, zanim wsiedliśmy do autokaru, prawda? Twierdziła pani, że chodzi o tego człowieka, inspektora Catchpoola, który teraz przed panią stoi, czyż nie?

      – Tak, tak mówiłam. Ale kiedy zobaczyłam jego twarz, zrozumiałam, że się myliłam. – Zapłakała.

      – Ale przyznaje pani, że tamten mężczyzna, który ostrzegał panią przed morderstwem, był podobny do inspektora Catchpoola?

      – Tak, proszę pana! Obaj są wysocy, mają ten sam kolor włosów, ale tamten... miał takie dziwne oczy.

      – W jakim sensie dziwne? – zapytał Poirot.

      – Nie wiem! Nie potrafię tego wyjaśnić.

      – Przedtem, kiedy czekaliśmy przed autokarem, chciała pani wiedzieć, kim jest inspektor Catchpool, prawda?

      Kobieta skinęła głową.

      – Czy pytała pani o jego nazwisko, ponieważ uważała, że to on udzielił tego osobliwego ostrzeżenia?

      – Nie! – wykrzyknęła nasza rozmówczyni, wyraźnie zaniepokojona tą insynuacją. – Nie, ja... Nie pamiętam, co wtedy myślałam. Mam wrażenie, że to było tak dawno.

      – Od tamtej pory upłynęło niecałe pół godziny – sprecyzował Poirot. – Nie lubię, kiedy ktoś jest ze mną nieszczery, mademoiselle, ale jeszcze bardziej nie lubię, kiedy nieszczerość ukrywa pod pretekstem zaniku pamięci! Nie umie pani na poczekaniu wymyślić wiarygodnej historyjki, więc dogodnie zasłania się pani nagłą utratą pamięci.

      – Przez całe życie byłam szczera i uczciwa – wyszlochała kobieta. W tym momencie zacząłem jej współczuć. – Są rzeczy, o których nie chcę panu mówić, o których nie mogę mówić. Tak naprawdę... Nie sądziłam, by inspektor Catchpool mógł być tym, za kogo się podaje, bo... Cóż, bałam się, co mnie może spotkać! W autokarze. To wszystko wydawało się takie nieprawdopodobne.

      Czekaliśmy, aż powie coś więcej.

      – Odkąd tamten mężczyzna ostrzegł mnie, że mogę zginąć, przez cały czas truchleję ze strachu! Kto by się nie bał? Nie wiadomo skąd pojawia się jakiś nieznajomy i mówi, że zostanę zamordowana, jeśli zajmę konkretne miejsce w autobusie... No, kto by się nie bał, słysząc coś takiego? Dlatego byłam w takim stanie. A potem on podchodzi ni stąd, ni zowąd – wskazała na mnie – i zaczyna zasypywać mnie pytaniami. Co miałam sobie pomyśleć? Powiem panu, co pomyślałam: „Czy to ten człowiek, który chce mnie zabić, jeśli siądę na niewłaściwym miejscu? A może tylko udaje policjanta?”. Nie żebym uwierzyła w to, co mi powiedział tamten nieznajomy. Miałam wątpliwości. W końcu po co ktokolwiek miałby chcieć mnie zabić? Nigdy nikomu nie wyrządziłam krzywdy.

      – A poza tym po co zabijać kogokolwiek w zamkniętej przestrzeni, w jadącym autokarze, w obecności mnóstwa świadków? – wymamrotał Poirot. – Mademoiselle, proszę mi wyjaśnić jedną rzecz: skoro uwierzyła pani, że jest cień szansy, że może pani zginąć, dlaczego zdecydowała się pani mimo wszystko wsiąść do autokaru?

      Usłyszawszy to pytanie, kobieta zadrżała ze strachu.

      – Ja... Ja...

      – Proszę się uspokoić, mademoiselle. Jeśli wyjawi pani prawdę Herkulesowi Poirot, wszystko będzie dobrze. Obiecuję.

      – Ja... Nie wierzyłam, że to może być prawda! – odparła dziewczyna, a potem wyrzuciła z siebie potok słów. – Poza tym ciotka mnie oczekuje. I kupiłam już bilet. Nie chciałam jej zawieść. Wie, że przyjadę dziś po południu, a ostatnio źle się czuje. Poza mną nie ma nikogo. Powtarzałam sobie, że będzie mnóstwo innych miejsc, ale i tak się bałam. Kto by się nie bał? Powiedziałam sobie: „Joan, wsiadaj do tego autobusu”, ale nie mogłam się zdobyć na odwagę. Potem porozmawiałam z panem i z inspektorem Catchpoolem, panie Poirot. Był pan na tyle uprzejmy, że ofiarował mi pomoc, ale nie zamierzałam zdradzać, co mnie trapi. Nie chciałam być dla nikogo ciężarem. I wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł.

      – Jaki pomysł? – zapytałem.

      Kobieta spojrzała na mnie.

      – Za bardzo się bałam, żeby wsiąść do autokaru razem ze wszystkimi, więc stanęłam z boku. A potem pomyślałam: „A gdyby tak zaczekać? Gdybym zaczekała do ostatniej chwili? W ten sposób mogłabym sprawdzić, czy mam się czego obawiać”.

      – Ach! – odparł Poirot. – Już rozumiem. Ale proszę wyjaśnić to jeszcze inspektorowi Catchpoolowi.

      Dziewczyna posłała mi przelotne spojrzenie, a potem odwróciła wzrok.

      – Pomyślałam, że wsiądę ostatnia – powiedziała. – Wtedy to niebezpieczne miejsce będzie już prawdopodobnie zajęte. To by mi wystarczyło... Ale kiedy wsiadłam, okazało się, że akurat to jedyne wolne miejsce!

      Nie przekonywało mnie to wytłumaczenie, więc odrzekłem:

      – Jeśli niebezpieczne miało być tylko to jedno miejsce, mogła pani wsiąść pierwsza i zająć dowolne inne. To chyba jedyny sposób, żeby mieć pewność, że uniknie się scenariusza, który przed chwilą miał miejsce: wsiadła pani ostatnia i okazało się, że zostało wolne tylko to niebezpieczne miejsce, jak je pani nazwała. A tak przy okazji, jak można wyjaśnić tę tajemniczą sytuację? Nawet jeśli założymy, że ktoś chciałby panią zabić i zamierzał to zrobić podczas dzisiejszej podróży, a plan zakładałby, że zajmie pani to konkretne miejsce w autokarze, to niedoszły morderca musiałby najpierw przekonać wszystkich pozostałych pasażerów, żeby usiedli gdzie indziej!

      – Spokojnie, Catchpool. – Poirot położył mi dłoń na ramieniu.

      – Ale to jakiś absurd – zaprotestowałem. – Chciałbym usłyszeć wyjaśnienie, dlaczego pani nie uciekła gdzie pieprz rośnie, gdy zorientowała się pani, że jedyne wolne miejsce w autokarze to to, przed którym ją ostrzegano.

      – Tak, to rozsądne pytanie – przytaknął Poirot. – Mademoiselle?

      – Myślałam, że nie mam wyboru – zaszlochała kobieta. – Pragnęłam wysiąść, ale drzwi były już zablokowane, a nie chciałam robić jeszcze większego zamieszania. Wszyscy patrzyli na mnie ze złością. A poza tym... Pewnie mi nie uwierzycie, ale kiedy zobaczyłam, że zostało tylko jedno wolne miejsce i że to jest właśnie to... przez moment odniosłam wrażenie, że to wszystko mi się przyśniło: tamten mężczyzna, ostrzeżenie i cała ta sytuacja.

      Dziewczyna znów zadrżała. Zdjęła zielony kapelusz, a potem przyłożyła dłonie do uszu, jakby chciała zasłonić je przed wiatrem.

      – Zdawało mi się, że tracę zmysły! Jak to możliwe, że najpierw ostrzega mnie jakiś nieznajomy, a potem mam zająć właśnie to miejsce, o którym mówił? Przecież to całkowicie nieprawdopodobne. Tak jak pan mówił, inspektorze Catchpool – musiałby najpierw dopilnować, by wszyscy pozostali pasażerowie zajęli inne miejsca. Jak to możliwe? Nie da się tego zrobić. Nie można. Dlatego przez krótką chwilę pomyślałam, że chyba coś jest ze mną nie tak, że musiałam sobie to wszystko uroić. No, chyba że to było...