wśród filozofów. Publiczne jego wygłaszanie może poza tym okazać się na tyle niebezpieczne, że przypłacisz to życiem. Największe zagrożenie stanowią zawsze ci, którzy pytają. Odpowiadanie na pytania nie jest już tak niebezpieczne. W jednym pytaniu zawierać się może więcej prochu niż w tysiącu odpowiedzi.
Czy słyszałaś kiedyś o nowych szatach cesarza? W rzeczywistości cesarz był kompletnie nagi, ale nikt z jego poddanych nie śmiał mu tego powiedzieć. Dopiero jakieś dziecko zawołało, że król jest nagi. To było odważne dziecko, Zosiu. Sokrates także miał dość odwagi, by oznajmić, jak mało my, ludzie, naprawdę wiemy. Ale podobieństwo dzieci i filozofów omówiliśmy już wcześniej.
Sprecyzuję: ludzkość stoi w obliczu kilku bardzo ważnych pytań, na które jak na razie nie potrafimy znaleźć właściwych odpowiedzi. Otwierają się przed nami dwie drogi: możemy albo oszukiwać siebie i resztę świata, twierdząc, że wiemy już to, co warto wiedzieć, albo też przymknąć oczy na owe poważne pytania i raz na zawsze postanowić więcej się tym nie zajmować. W ten sposób ludzkość dzieli się na dwa obozy. Ogólnie rzecz ujmując, ludzie są albo bardzo pewni swej wiedzy, albo też obojętni. (Obie te grupy czołgają się głęboko, głęboko w króliczym futrze). To tak, jakby dzieliło się talię kart na dwie części, droga Zosiu. Na jeden stosik kładziemy czerwone karty, a na drugi czarne. Ale czasami z talii wyłania się dżoker, który nie należy ani do kierów, ani do kar, trefli czy pików. Sokrates był takim dżokerem w Atenach. Nie był on ani pewny czegoś, ani obojętny. Wiedział tylko, że nic nie wie i nie dawało mu to spokoju. Stał się więc filozofem – kimś, kto się nie poddaje, kto niestrudzenie poszukuje pewnej wiedzy.
Podobno ktoś z Ateńczyków zapytał wyrocznię w Delfach, kto jest najmądrzejszym człowiekiem w Atenach. Wyrocznia odpowiedziała, że jest nim Sokrates. Kiedy o tym usłyszał Sokrates, łagodnie mówiąc, zdziwił się. (Osobiście przypuszczam, że wybuchnął śmiechem, Zosiu!). Udał się natychmiast do miasta i odwiedził człowieka, który zarówno we własnych oczach, jak i w oczach innych uchodził za mędrca. Kiedy jednak okazało się, że człowiek ów nie potrafił udzielić Sokratesowi żadnej pewnej odpowiedzi na zadane pytania, Sokrates zrozumiał wreszcie, że wyrocznia miała rację.
Dla Sokratesa ogromnie ważne było znalezienie solidnego fundamentu naszej wiedzy. Uważał, że ów fundament odnalazł w ludzkim rozumie. Tak silna wiara w ludzki rozum sprawiła, że był typowym racjonalistą.
Właściwa wiedza prowadzi do właściwego działania
Wspomniałem już o tym, iż Sokrates uważał, że przemawia przezeń boski głos, i że to sumienie mówi mu, co jest dobre i właściwe. Powiadał, że ten, kto wie, co jest dobre, będzie także czynił dobro. Był przekonany, że właściwa wiedza prowadzi do właściwego działania i tylko ten, kto postępuje dobrze, jest „prawdziwym człowiekiem”. Postępujemy źle, bo nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego tak ważne jest wzbogacanie naszej wiedzy. Sokrates zajmował się znalezieniem jasnych i powszechnych definicji tego, co dobre, a co złe. W przeciwieństwie do sofistów uważał, że zdolność rozróżniania między dobrem a złem tkwi w rozumie, a nie w społeczeństwie.
Być może powiesz, Zosiu, że ten ostatni pogląd trudno przełknąć. Spróbuję jeszcze raz: Sokrates uznał, że niemożliwe jest osiągnięcie szczęścia, jeśli działa się wbrew własnemu przekonaniu. Ten, kto wie, w jaki sposób może stać się szczęśliwym człowiekiem, będzie próbował to osiągnąć. Dlatego ten, kto wie, co jest dobre, będzie także czynił dobro. Bo przecież chyba żaden człowiek nie pragnie być nieszczęśliwym?
A co Ty o tym myślisz, Zosiu? Czy mogłabyś być szczęśliwa, bez przerwy robiąc coś, o czym w głębi ducha wiesz, że nie jest właściwe? Wielu ludzi bezustannie kłamie, kradnie i obgaduje innych. No, cóż. Pewnie i oni wiedzą, że to nie jest dobre, czy jak wolisz, sprawiedliwe. Ale czy sądzisz, że ci ludzie są szczęśliwi?
Sokrates uważał, że to niemożliwe.
Kiedy Zofia przeczytała do końca list o Sokratesie, pospiesznie wsunęła kartki do puszki po ciastkach i wyczołgała się do ogrodu. By uniknąć lawiny pytań o to, gdzie była i co robiła, chciała znaleźć się w domu, zanim matka wróci ze sklepu. W dodatku Zofia obiecała pozmywać.
Ledwie zdążyła napełnić zlew wodą, kiedy matka zjawiła się w kuchni, taszcząc dwie ogromne torby z zakupami. Być może dlatego właśnie rzuciła:
– Jesteś chyba trochę na bakier z czasem, Zosiu.
Zofia zupełnie nie wiedziała, dlaczego to powiedziała, po prostu tak się jej wyrwało:
– Sokrates też był na bakier z czasem.
– Sokrates?
Matka, zdumiona, szeroko otworzyła oczy.
– Szkoda tylko, że musiał przypłacić to życiem – ciągnęła Zofia pogrążona w głębokiej zadumie.
– Ależ Zosiu! Już nie wiem, co mam robić!
– Sokrates też nie wiedział. Wiedział tylko, że nic nie wie. A i tak był najmądrzejszym człowiekiem w Atenach.
Matka kompletnie osłupiała. W końcu zdołała spytać:
– Czy tego nauczyłaś się w szkole?
Zofia energicznie pokręciła głową.
– Nie, tam niczego się nie uczymy… Różnica między nauczycielem a filozofem polega na tym, że nauczycielowi wydaje się, że wie mnóstwo rzeczy, które stara się wtłoczyć uczniom do głowy. A filozof próbuje znaleźć odpowiedź na pytania wspólnie z uczniami.
– A więc znów rozmawiamy o białych królikach. Niedługo zażądam od ciebie, żebyś mi przedstawiła tego swojego narzeczonego. Jeśli nie, zacznę sądzić, że ma co nieco poprzestawiane w głowie.
Zofia odwróciła się od zlewu. Wymachując matce przed nosem zmywakiem, oświadczyła:
– To nie on ma poprzestawiane w głowie, ale jak giez próbuje poprzestawiać w głowach innym ludziom. Chce, żeby oderwali się od starego sposobu myślenia.
– Och, przestań już. Wydaje mi się, że trochę z niego domorosły mędrek.
Zofia znów nachyliła się nad zlewem.
– On nie jest ani mędrkiem, ani mędrcem. Ale usiłuje zdobyć prawdziwą mądrość. Na tym polega różnica między dżokerem a wszystkimi pozostałymi kartami w talii.
– Powiedziałaś „dżoker”?
Zofia kiwnęła głową.
– Czy zastanawiałaś się kiedyś nad tym, że w talii kart jest dużo kierów i dużo kar? Jest też sporo trefli i pików. Ale dżoker jest tylko jeden.
– Jak ty mi odpowiadasz, moje dziecko!
– A jak ty pytasz!
Matka zdążyła już pochować wszystkie zakupy. Teraz zabrała gazetę i poszła do salonu. Zofii wydało się, że wyjątkowo głośno zamknęła za sobą drzwi.
Kiedy Zofia uporała się ze zmywaniem, ona także poszła do swojego pokoju. Wcześniej schowała czerwoną jedwabną apaszkę do szafy na górną półkę, razem z klockami Lego. Teraz znów ją wyjęła i zaczęła starannie oglądać.
Hilda…
…z ruin powstało wiele wysokich budowli…
Wczesnym wieczorem matka Zofii wybrała się z wizytą do przyjaciółki. Gdy tylko wyszła z domu, Zofia wybiegła do ogrodu i dalej do Zaułka w starym żywopłocie. Tym razem przy dużej puszce po ciastkach znalazła pękatą paczkę. Dziewczynka w pośpiechu rozerwała papier. W środku była kaseta wideo!
Zofia biegiem