Sokrates i jego młody uczeń Platon. Rozumiesz to, Zosiu? Zaraz poznasz ich osobiście.
Powiedziawszy to, nauczyciel filozofii ruszył w stronę dwóch mężczyzn stojących pod wysokim sklepieniem. Kiedy był tuż przy nich, uniósł beret i rzekł coś, czego Zofia nie zrozumiała. Pewnie mówił po grecku. Po chwili popatrzył w kamerę i oznajmił:
– Powiedziałem, że jesteś dziewczynką z Norwegii, która chce ich poznać. Platon zada ci kilka pytań, nad którymi możesz się zastanowić. Ale musimy się spieszyć, by nie dostrzegły nas straże.
Zofia poczuła, jak krew pulsuje jej w skroniach, bo młodzieniec postąpił o krok naprzód i spojrzał w kamerę.
– Witaj w Atenach, Zosiu! – odezwał się miłym, łagodnym głosem. Mówił z wyraźnym obcym akcentem. – Nazywam się Platon i zadam ci cztery zadania. Najpierw zastanów się, w jaki sposób piekarzowi udaje się upiec pięćdziesiąt całkiem identycznych ciastek. Potem możesz zadać sobie pytanie, dlaczego wszystkie konie są jednakowe. Następnie pomyśl, czy człowiek ma nieśmiertelną duszę. Na koniec odpowiedz na pytanie, czy kobiety i mężczyźni są równi rozumem. Powodzenia!
W jednej chwili obraz na ekranie telewizora zniknął. Zofia przewijała taśmę do przodu i do tyłu, ale na kasecie nic więcej nie było.
Zofia próbowała pozbierać myśli, ale gdy tylko zaczynała zastanawiać się nad jakąś myślą, inna myśl wchodziła jej w paradę, zanim jeszcze pomyślała pierwszą myśl do końca.
Od dawna już wiedziała, że jej nauczyciel filozofii jest bardzo oryginalny, ale teraz, kiedy zaczął wykorzystywać metody nauczania łamiące wszelkie znane prawa natury, Zofia uznała, że posunął się za daleko.
Czy na ekranie telewizora naprawdę widziała Sokratesa i Platona? Nie, oczywiście, że nie, to przecież niemożliwe. Ale przecież to, co oglądała, to nie był film rysunkowy.
Zofia wyjęła kasetę z magnetowidu i pobiegła z nią na górę do swojego pokoju. Wepchnęła ją do szafy na najwyższą półkę, tam gdzie klocki Lego. Zmęczona położyła się na łóżku i zaraz zasnęła.
Kilka godzin później do pokoju zajrzała matka. Potrząsnęła córkę za ramię.
– Co się z tobą dzieje, Zosiu?
– Mmmmm…
– Położyłaś się spać w sukience? Zofia ledwie zdołała unieść powieki.
– Byłam w Atenach – powiedziała.
Więcej nie zdołała wykrztusić, przekręciła się na drugi bok i spała dalej.
…tęsknota duszy za powrotem do właściwej siedziby…
Następnego ranka Zofia nagle drgnęła i obudziła się. Popatrzyła na zegarek. Było dopiero trochę po piątej, ale ona czuła się całkiem przytomna, usiadła więc na łóżku.
Dlaczego spała w sukience? Przypomniała sobie wszystko. Przystawiła stołeczek do szafy, stanęła na nim i zajrzała na najwyższą półkę. Tak, leżała tam kaseta wideo. W takim razie nie był to sen, a przynajmniej nie wszystko nim było.
Ale chyba nie widziała Platona i Sokratesa? Ach, miała już dość zastanawiania się nad tym. Może matka ma rację, mówiąc, że Zofia jest trochę na bakier z czasem?
Nie udało się jej już zasnąć. A może powinna zejść do Zaułka i sprawdzić, czy pies nie przyniósł nowego listu?
Zofia po cichutku przemknęła się po schodach, założyła adidasy i wyszła.
W ogrodzie powietrze było cudownie przejrzyste, panował spokój. Ptaszki szczebiotały tak energicznie, że Zofia aż musiała się uśmiechnąć. Na trawie kropelki porannej rosy połyskiwały niczym drobiny kryształu.
Znów uderzyła ją myśl, jak niepojętym cudem jest świat.
W starym żywopłocie też czuło się wilgoć. Nigdzie nie było widać kolejnego listu od filozofa, ale Zofia mimo to oczyściła gruby korzeń i usiadła.
Przypomniało jej się, że filmowy Platon dał jej kilka zadań. Pierwsze dotyczyło piekarza, który potrafi upiec pięćdziesiąt identycznych ciastek.
Zofia musiała się dobrze zastanowić, uznała bowiem, że zadanie wcale nie jest takie łatwe. Kiedy od wielkiego dzwonu mama piekła kruche ciasteczka, wcale nie wychodziły jej identyczne. Co prawda nie była zawodowym piekarzem czy cukiernikiem, więc nic dziwnego, że rezultat nie okazywał się doskonały. Ale ciastka, które kupowali w sklepie, też nigdy nie były identyczne. Każde przecież uformowały ręce piekarza.
Nagle na buzi Zofii pojawił się chytry uśmieszek. Przypomniało jej się, jak kiedyś około Bożego Narodzenia wybrała się do miasta razem z ojcem, podczas gdy mama zajęta była pieczeniem. Kiedy wrócili do domu, cała kuchenna lada zasypana była piernikowymi ludzikami. Choć nie wszystkie pierniczki były doskonałe, to jednak na swój sposób identyczne. A dlaczego tak było? Oczywiście dlatego, że mama przy wycinaniu wszystkich ciasteczek posłużyła się tą samą formą.
Zofia była tak zadowolona z pierniczkowego rozwiązania, które nagle przyszło jej na myśl, że po prostu uznała, iż to zadanie ma z głowy. Piekarz piecze pięćdziesiąt identycznych ciastek, ponieważ do wszystkich używa tej samej formy. Na tym koniec.
Następnie Platon z wideo popatrzył w ukrytą kamerę i zapytał, dlaczego wszystkie konie są jednakowe. Ale to przecież nieprawda!
Wręcz przeciwnie, Zofia była zdania, że każdy koń jest inny, tak jak inny jest każdy człowiek.
Już miała zamiar uznać i to zadanie za zakończone, kiedy wróciła myślą do pierniczków. Żadne ciastko nie było przecież całkiem identyczne, niektóre były trochę grubsze od innych, inne trochę pokruszone. A mimo to dla wszystkich było jasne, że są „zupełnie identyczne”.
Może Platon chciał zapytać, dlaczego koń zawsze będzie koniem, a nie na przykład czymś pośrednim między koniem a świnią. Bo chociaż niektóre konie są brunatne jak niedźwiedzie, a inne białe jak jagnięta, to jednak wszystkie mają ze sobą coś wspólnego. Zofia na przykład nigdy nie spotkała konia o sześciu albo ośmiu nogach.
Ale Platonowi nie mogło chyba chodzić o to, że wszystkie konie są takie same, ponieważ są zrobione za pomocą tej samej formy?
Następne pytanie, jakie zadał jej Platon, było naprawdę poważne i trudne. Czy człowiek ma nieśmiertelną duszę? Zofia czuła, że na to pytanie nie potrafi odpowiedzieć. Wiedziała jedynie, że ciało po śmierci zostaje spalone albo pogrzebane w ziemi, a więc nie ma ono żadnej przyszłości. Gdyby dusza ludzka była nieśmiertelna, trzeba by było jednocześnie założyć, że człowiek składa się z dwóch bardzo różniących się od siebie części: ciała, które po latach niszczeje i ulega rozkładowi, i duszy, istniejącej mniej lub bardziej niezależnie od tego, co dzieje się z ciałem. Babcia powiedziała kiedyś, że czuje, iż starzeje się tylko jej ciało, a w głębi ducha pozostała na zawsze młodą dziewczyną.
Wspomnienie „młodej dziewczyny” naprowadziło Zofię na ostatnie pytanie: czy kobiety i mężczyźni są równi rozumem? Nie była tego do końca pewna. Zależy, co Platon miał na myśli, mówiąc o rozumie.
Nagle przypomniała sobie, co nauczyciel filozofii powiedział o Sokratesie. Sokrates twierdził, że wszyscy ludzie mogą pojąć prawdy filozoficzne, jeśli tylko posłużą się rozumem. Uważał też, że niewolnikom dany jest taki sam rozum do rozwiązywania zagadnień filozoficznych, jak wysoko urodzonym. Zofia była przekonana, że stwierdziłby także, że kobiety i mężczyźni obdarzeni są takim samym rozumem.
Kiedy tak siedziała, rozmyślając, raptem usłyszała trzaskanie gałązek żywopłotu