przedmowie do poematu mesjanistycznego Przedświt Zygmunt Krasiński kreśli ponury obraz tego, co jest, i raduje się tym, co będzie. Ponieważ już świta. Współczesność to domena anarchii, chaosu, żądzy, pomieszania wiar, systemów filozoficznych i politycznych – jak byśmy dzisiaj powiedzieli: „cywilizacja śmierci”. Wszystko dąży do przesilenia, „wzywa koniecznie pomocy Ojca, który jest w niebiesiech!”. Koniec mieści w sobie początek, a świat czeka „na zjawienie się Słowa Bożego”. A jak już Słowo Boże się zjawi, przeniknie wszystko i wszystko napełni. „Za dni naszych – pisze Krasiński – osobnik każden chrześcijaninem jest i wszystkie stosunki między nimi chrześcijańskie są. Gdzież iść dalej idei chrześcijańskiej? Oczywiście w sferę niedotkniętą, nieprzerobioną dotąd, a tą jest sfera polityki”. Słowo Boże wkroczy więc do polityki i ją całą obejmie, nasyci i wypełni.
Już w tych wyrazach: „Oddajcie tedy, co cesarskiego jest, Cezarowi, a co boskiego, Bogu!”, zawarty jest cały dalszy ruch człowieczeństwa. – Bo ponieważ wszystko Bożym jest, musi stan rozdziału owego chwilowego między właścią Cezarową a Bożą coraz bardziej się zmniejszać i to, co jeszcze wczoraj liczyło się za własność Cezarowi, dziś być już policzonym za należne Bogu: aż stanie się państwo Cezara nicością, a Królestwo Boże wszystkim.
Jak można się przekonać, wyglądając przez okno, powoli, ale nieuchronnie zbliżamy się do wyprorokowanego przez Zygmunta Krasińskiego stanu rzeczy. Zapisany w Konstytucji anachroniczny już i kompletnie nielogiczny tak zwany rozdział Kościoła od państwa, nawet jeśli nazywalibyśmy go „baaaardzo przyjaznym”, nie ma po prostu racji bytu. Szkoda, że biskupi tak rzadko powołują się na autora Nie-Boskiej komedii. Mogliby przecież odśpiewać razem z nim słynne wersy z wierszowanej części Przedświtu: „Rzeczywistość się pomału/ W świat przemienia ideału,/ W sen ze srebra i kryształu./ Daj mi teraz marzyć, daj!”. Ale Bóg, żeby ostatecznie zatriumfować, potrzebuje Polski i narodu polskiego. Krasiński doskonale zdaje sobie z tego sprawę. „Oczywiście tu nastąpi w sumieniu ludzkim rozszerzenie obecności Bożej. – Pan w całej sferze politycznej, kędy dotąd go nie było, przytomnym się stanie; a narzędziem jego Opatrzności do tego nikt inny – jeno naród polski”. Kwiat naszych biskupów: Marek Jędraszewski, Stanisław Gądecki, Andrzej Dzięga, Józef Zawitkowski, i legion członków Episkopatu to epigoni Zygmunta Krasińskiego. Muszą jeszcze popracować nad stylem i składnią, ale treść jest na piątkę.
Jędraszewski
Obserwowałem ingres nowego metropolity krakowskiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego do katedry wawelskiej. Moimi oczami i uszami był Redaktor Senior „Tygodnika Powszechnego”, który ogłosił sprawozdanie z całej uroczystości („Tygodnik Powszechny” 2017, nr 6). Działo się to w sobotę 28 stycznia Roku Pańskiego 2017 po Chrystusie. Ten arcybiskup zawsze chodził i chodzi krok w krok za Chrystusem, ale przecież zawsze skromnie i pokornie – tuż po Chrystusie. Jego program duszpasterski to właśnie: „iść za Chrystusem”, „głosić Ewangelię”, „być blisko z ludźmi”. Nie można lepiej, celniej, krócej i piękniej wyrazić całej złożoności, a jednocześnie prostoty krakowskiego metropolity. Była piękna zimowa pogoda, bezchmurne niebo, temperatura minus siedem stopni Celsjusza. Dopiero pod wieczór zaczęły się nad Krakowem gromadzić lekkie mgły… delikatny smog…
Uroczystość odbyła się przy dźwiękach dzwonu Zygmunta, przy procesji kardynałów, arcybiskupów, biskupów i księży. Redaktor Senior naliczył „ponad osiemdziesięciu biskupów”, sprawozdawca z krakowskiej „Gazety Wyborczej” widział „około stu biskupów”. Najważniejsze, że był odchodzący ze stanowiska kardynał Stanisław Dziwisz oraz sam nuncjusz papieski arcybiskup Salvatore Pennacchio. Nowy metropolita sunął po katedralnej posadzce i pozdrawiał licznie zgromadzonych. A potem zaczęły się przemówienia, nagradzane oklaskami.
Z przemówienia przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupa Stanisława Gądeckiego dowiedziałem się, że nowy metropolita „będzie dalej uczestniczył w walce […] z sekularyzmem [czyli ze mną], relatywizmem [znów ze mną], libertynizmem [jeszcze raz ze mną], skrajnym indywidualizmem w materii wiary [to właśnie ja!]”. Posłaniec miłości będzie walczył ze mną w imię miłości! No to sobie powalczymy. Przemówienie przewodniczącego KEP było, jak zwykle u tego hierarchy, znakomite retorycznie i pełne głębokich treści. Redaktor Senior relacjonuje je jednak z pewną rezerwą i nie ukrywa, że wywody arcybiskupa przewodniczącego
wzbudziły lekki niepokój, kiedy cytując Grzegorza Wielkiego, mówił: „Nie wypada, byś Ty, biskup, który jesteś głową, na czyjąś zgubę słuchał ogona, czyli zbuntowanego człowieka świeckiego, skoro Ty masz słuchać tylko Boga. Winieneś rządzić podwładnymi, a nie podlegać ich władzy”. Nie znaczy to wcale, iż biskup winien w jakikolwiek sposób lekceważyć ludzi świeckich – wyjaśnił mówca – wprost przeciwnie: „Niech biskup kocha świeckich jak swoje dzieci, niech ich pielęgnuje i ogrzewa w gorącej miłości jak [kwoka] jaja, aby się wykluły pisklęta” (Konstytucje apostolskie, ks. II, 20, 2).
Przyznam, że wizja Marka Jędraszewskiego ogrzewającego mnie w gorącej swojej miłości całym sobą jest porywająca. Oto Jędraszewski Marek otacza matczyną troską wiernych Kościoła i wysiaduje ich jak kwoka opiekująca się swymi jajami. Ba, on wysiaduje także mnie, włożonego do arcybiskupiego gniazda w Kurii Metropolitalnej w Krakowie przy Franciszkańskiej. Ta perspektywa wydała mi się na tyle perwersyjna, że aż ponętna. Metafora drobiarska, przywołana podczas ingresu metropolity krakowskiego, tłumaczy znakomicie całą posługę arcybiskupa Marka. Mieliśmy dotąd dramat Różewicza Stara kobieta wysiaduje. Dzięki Grzegorzowi Wielkiemu, Stanisławowi Gądeckiemu oraz papieżowi Franciszkowi, który go do gniazda na Franciszkańskiej przeniósł i w nim posadził, mamy teraz Jędraszewskiego, który wysiaduje.
Potem wystąpił sam nowy metropolita Marek. Jak zapewnia Redaktor Senior, w swoje słowa włożył dużo „serca i przemyśleń”. Zaczął oczywiście od zacytowania Karola Wojtyły – od poematu Myśląc Ojczyzna. A potem mówił o czuwaniu. „Dzięki Niej [Matce Chrystusa – J. L.] od ponad 1050 lat, od chwili przyjęcia chrztu przez Mieszka I, czuwanie stało się szczególnie wyrazistym słowem polskiego ludu”. Ciekawa obserwacja. Polski lud czuwa, a metropolita jest czujny – to duża różnica. Przypomina mi się słynny plakat Tadeusza Trepkowskiego z 1953 roku, na którym widzimy pana w berecie z antenką i z oświetlonym jednym okiem oraz hasło: „Bądź czujny wobec wroga narodu”. Mówił też ingresowany o wdzięczności za Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla Polski i Pana. Mamy więc Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, a teraz dodatkowo jeszcze Jezusa Chrystusa Króla Polski. Ciekawy jestem, który jest ważniejszy, i niepokoję się, czy nie dojdzie do jakichś konfliktów o podział władzy. Nowy metropolita mówił o bohaterach narodowych, w tym o prezydencie Lechu Kaczyńskim, „który oddał swe życie na służbie Ojczyźnie w katastrofie smoleńskiej”. I dlatego spoczywa na Wawelu.
Kończąc refleksje o czuwaniu, arcybiskup Jędraszewski podkreślił „rolę prawdy jako fundamentu autentycznego spotkania z drugim człowiekiem, fundamentu życia społecznego i politycznego”. Wszystkie deklaracje polityczne arcybiskupa Jędraszewskiego, te dawne i te nowe, w całej pełni ukazują, jak wielką on rolę prawdzie przeznacza w swoich wystąpieniach i w swoich kontaktach z wiernymi. Buduje po prostu z prawdy fundament, na którym spotyka się z drugim człowiekiem. Jest (po Panu Jezusie) Wielkim Architektem Kościoła i (po świętym Piotrze) Wielkim Budowniczym Kościoła, ale troszkę lepszym jednak. Święty Piotr na skale budował (Mt 16,18), a arcybiskup Marek położył jeszcze pod tę skałę, czy też może na tę skałę, fundament. Jaki to jest fundament? Z czego on się składa? To jest fundament Bożego Słowa i Bożego Prawa. I dopiero na tym fundamencie arcybiskup z człowiekiem drugim się spotyka. Nie tak po prostu się spotyka, nie tak zwyczajnie. Takie zwykłe spotkanie to żadna sztuka. Każdy to potrafi. Arcybiskup Marek spotyka się na fundamencie. Wielką wagę przywiązuje do autentycznego spotkania człowieka z drugim człowiekiem