skończyła, historię ratuje święte miejsce jej spoczynku. Nawiasem mówiąc, Creed przyznał się, że rozrzucał fragmenty kości w Paradise Park. Wdeptywał je w rabaty z kwiatami.
Mimo że w samochodzie wciąż było duszno, Robin poczuła, jak przebiega ją lekki mimowolny dreszcz.
– Pieprzone hieny cmentarne – powiedział Strike.
– Kto?
– Media, spirytyści, wszyscy ci krętacze… żerujący na ludziach.
– Nie sądzisz, że część z nich wierzy w to, co robi? Uważają, że naprawdę dostają wiadomości z góry?
– Myślę, że na świecie jest pełno świrów i im mniej ich nagradzamy za ich świrowanie, tym lepiej dla nas wszystkich.
Zadzwoniła komórka w kieszeni Strike’a.
– Cormoran Strike.
– Halo? Mówi Anna Phipps. Jest ze mną Kim.
Strike przełączył na głośnik.
– Mam nadzieję, że będą nas panie dobrze słyszały – powiedział pośród warkotu i klekotania land rovera. – Jesteśmy jeszcze w samochodzie.
– Rzeczywiście, jest głośno – powiedziała Anna.
– Zatrzymam się – zaproponowała Robin i skręciła sprawnie na utwardzone pobocze.
– O, już lepiej – powiedziała Anna, gdy Robin zgasiła silnik. – No więc przedyskutowałyśmy to i podjęłyśmy decyzję: chciałybyśmy skorzystać z państwa usług.
Robin poczuła nagłe podekscytowanie.
– Wspaniale – powiedział Strike. – Postaramy się pomóc.
– Ale – odezwała się Kim – uważamy, że ze względów emocjonalnych i… no cóż, szczerze mówiąc, także finansowych… chciałybyśmy wyznaczyć granicę czasową, ponieważ skoro policja nie rozwiązała tej sprawy w ciągu blisko czterdziestu lat… Mogliby państwo szukać przez kolejne czterdzieści i też nic nie ustalić.
– To prawda – przyznał Strike. – Zatem…
– Myślałyśmy o roku – powiedziała Anna drżącym głosem. – Co pan o tym… Czy to brzmi rozsądnie?
– Zaproponowałbym to samo – odrzekł Strike. – Szczerze mówiąc, nie sądzę, żebyśmy zdołali wiele ustalić w czasie krótszym niż dwanaście miesięcy.
– Czy na początek potrzebuje pan ode mnie czegoś jeszcze? – spytała Anna, zdenerwowana i jednocześnie podekscytowana.
– Na pewno coś mi przyjdzie do głowy – odparł Strike, wyjmując notes, by sprawdzić jedno imię – ale dobrze byłoby porozmawiać z pani ojcem i Cynthią.
W telefonie zapadła cisza. Strike i Robin spojrzeli na siebie.
– Wątpię, żeby to było możliwe – powiedziała Anna. – Przykro mi, ale jeśli mój ojciec się o tym dowie, zapewne nigdy mi nie wybaczy.
– A Cynthia?
– Rzecz w tym – rozległ się głos Kim – że ostatnio ojciec Anny słabo się czuje. Z nich dwojga Cynthia ma do tej sprawy rozsądniejsze podejście, ale na pewno nie będzie teraz chciała denerwować Roya.
– No cóż, trudno. – Strike uniósł brwi i spojrzał na Robin. – Na razie najważniejsze będzie zdobycie policyjnych akt sprawy. Tymczasem prześlę paniom mejlem naszą standardową umowę. Proszę ją wydrukować, podpisać i odesłać, a my weźmiemy się do pracy.
– Dziękuję – powiedziała Anna.
– To by było na tyle – dodała po chwili Kim.
Rozłączyły się.
– No, no – odezwał się Strike. – Nasza pierwsza nierozwiązana sprawa sprzed lat. Zapowiada się ciekawie.
– I mamy na nią rok – zaznaczyła Robin, włączając się do ruchu na autostradzie.
– Przedłużą termin, jeśli wpadniemy na jakiś trop – powiedział Strike.
– Powodzenia – odparła sardonicznie Robin. – Wygląda na to, że Kim jest gotowa dać nam rok, żeby mogła oznajmić Annie, że zrobiły wszystko, co możliwe. Założę się o piątaka, że nie będzie mowy o żadnym przedłużeniu terminu.
– Przyjmuję zakład – powiedział Strike. – Jeśli będzie choć cień jakiegoś tropu, Anna będzie chciała sprawdzić go do końca.
Reszta podróży upłynęła im na rozmowie o czterech dochodzeniach prowadzonych aktualnie przez agencję, i tak dojechali aż na koniec Denmark Street, gdzie Strike wysiadł.
– Cormoran – dodała Robin, gdy wyjął torbę podróżną z tyłu land rovera – na biurku masz wiadomość od Charlotte Campbell. Zadzwoniła wczoraj i prosiła, żebyś do niej oddzwonił. Powiedziała, że ma coś, czego chcesz.
Przez krótką chwilę Strike tylko patrzył na Robin, a na jego twarzy malowała się niemożliwa do rozszyfrowania mina.
– Dobra. Dzięki. No to do zobaczenia jutro. Nie, nie jutro – natychmiast się poprawił. – Jutro masz wolne. Korzystaj.
Trzasnąwszy tylnymi drzwiami, pokuśtykał ze spuszczoną głową i torbą na ramieniu w stronę agencji, a w land roverze została wyczerpana Robin, która wciąż nie wiedziała, czy Strike chce tego, co miała Charlotte Campbell, czy jednak nie.
CZĘŚĆ DRUGA
Wnet przyszła jesień w żółć przyozdobiona […].
Edmund Spenser
The Faerie Queene
8
Z tej bezecnej księgi straszne rzeczy czytał […].
Edmund Spenser
The Faerie Queene
Gdy Strike i Robin przekazali klientce wieść o bigamii Kępiastego, blada kobieta, którą od niedawna nazywali Drugą Panią Kępiastą, przez kilka minut siedziała w milczeniu. Tego ranka w jej małym, lecz uroczym domu w centrum Windsoru było cicho – syn i córka poszli już do szkoły – a przed przybyciem detektywów kobieta posprzątała: w powietrzu wisiał zapach pronto, na dywanie widać było ślady odkurzacza. Na wypucowanym stoliku do kawy leżało dziesięć zdjęć Kępiastego zrobionych w Torquay, bez tupecika. Wychodził roześmiany z pizzerii z nastoletnimi chłopcami bardzo podobnymi do jego dzieci w Windsorze, obejmując ramieniem uśmiechniętą kobietę, która mogłaby być starszą siostrą klientki Strike’a.
Robin, doskonale pamiętająca, jak się poczuła, gdy w swym małżeńskim łóżku znalazła kolczyk z brylantem należący do Sarah Shadlock, mogła się tylko domyślać skali uczuć: bólu, upokorzenia i wstydu, kryjących się za napiętą twarzą tej kobiety. Strike wypowiadał konwencjonalne słowa pocieszenia, lecz Robin postawiłaby wszystkie pieniądze, jakie miała na koncie, że pani Kępiasta w ogóle go nie słucha, i niebawem utwierdziła się w tym przekonaniu, ponieważ ich klientka nagle wstała, trzęsąc się tak bardzo, że Strike urwał w połowie zdania i również podźwignął się na nogi, w razie gdyby trzeba było ją złapać. Ona jednak minęła go rozdygotana i wyszła z pokoju. Wkrótce usłyszeli, jak otwierają się drzwi wejściowe i zobaczyli ją przez firankę, gdy z kijem golfowym w ręce zbliżała się do czerwonego audi Q3 zaparkowanego przed domem.
– O kurde – powiedziała Robin.
Zanim do niej podbiegli, Druga Pani Kępiasta zdążyła roztrzaskać przednią szybę i zrobić kilka głębokich wgnieceń w dachu samochodu. W oknach pojawili się sąsiedzi, a w domu naprzeciwko dwa pomeraniany szaleńczo ujadały za szybą. Gdy Strike chwycił metalowy kij,