Slavoj Žižek

Kłopoty w raju


Скачать книгу

dług, było posłuszeństwo: woli Bożej, Kościołowi. Zadłużenie, obejmujące przeszłe i przyszłe zachowania o charakterze moralnym, stało się potężnym narzędziem władzy. Pozostało je tylko zsekularyzować.

      Tak powstał rodzaj podmiotowości charakteryzujący się moralizacją i specyficzną czasowością. Podmiot zadłużony wykonuje dwa rodzaje pracy: pracę najemną i pracę nad sobą, która jest potrzebna do wytworzenia podmiotu potrafiącego złożyć obietnicę, spłacić długi i przyjąć winę za swoje zadłużenie. Szczególny wymiar czasowości polega na tym, że aby uregulować dług (aby pamiętać o swojej obietnicy), należy uczynić swoje zachowanie przewidywalnym, regularnym i kalkulowalnym. To nie tylko ogranicza ryzyko przyszłego buntu, który nieuchronnie osłabiłby możliwość spłaty zobowiązań, lecz także pociąga za sobą usunięcie pamięci o przeszłych buntach i aktach zbiorowego oporu, zakłócających normalny upływ czasu i skutkujących nieprzewidzianymi zachowaniami. Taki zadłużony podmiot jest stale otwarty na ewaluację ze strony innych: na zindywidualizowane oceny i cele w pracy, na wycenę wiarygodności kredytowej, na wywiady środowiskowe i kuratelę osób otrzymujących świadczenia i pomoc publiczną. Podmiot jest zatem zmuszony nie tylko do wykazania, że będzie w stanie spłacić dług (i społeczeństwo przez właściwe zachowania), ale także do zaprezentowania odpowiedniej postawy i uznania indywidualnej winy za wszelkie uchybienia. To w tym punkcie asymetria między wierzycielem a dłużnikiem staje się jasna: zadłużony „przedsiębiorca samego siebie” jest bardziej aktywny niż podmiot poprzednich, bardziej dyscyplinujących sposobów rządzenia; jednakże ponieważ jest pozbawiony możliwości zarządzania swoim czasem lub oceny swoich zachowań, ma ściśle ograniczoną zdolność do samodzielnego działania.

      To wszystko może sprawiać wrażenie, że dług jest po prostu narzędziem rządowym dostosowanym do modulowania zachowaniami jednostek, ale należy zauważyć, że podobne techniki mogą być (i są) stosowane do zarządzania instytucjami i krajami. Każdy, kto w zwolnionym tempie śledzi obecną kraksę samochodową, jaką jest trwający kryzys, wie, że kraje i instytucje podlegają ciągłej ocenie (na przykład przez agencje ratingowe), muszą nie tylko zaakceptować moralną winę za swoje wcześniejsze błędy i pobłażanie sobie, ale też zapewnić, że bez względu na to, jakie cięcia będzie trzeba wprowadzić w ich programach socjalnych lub prawach pracowniczych, będą w stanie spłacić funt mięsa pożyczkodawcy52.

      Kapitalizm triumfuje ostatecznie wtedy, gdy każdy pracownik staje się własnym kapitalistą – „przedsiębiorcą samego siebie”, który decyduje, ile zainwestować w swoją przyszłość (edukacja, zdrowie itd.), i płaci za te inwestycje zadłużeniem. Formalne prawa (do edukacji, opieki zdrowotnej, mieszkania) stają się zatem swobodnymi decyzjami inwestycyjnymi, które technicznie rzecz biorąc, są na tym samym poziomie, co decyzja bankiera bądź kapitalisty o zainwestowaniu w tę lub inną spółkę, tak że – na tym technicznym poziomie – wszyscy są kapitalistami zadłużającymi się w celu inwestowania. Tym samym cofamy się krok dalej od formalnej równości w oczach prawa między kapitalistą a pracownikiem. Teraz obaj są inwestorami kapitalistycznymi; jednak ta sama różnica w „fizjonomii naszych dramatis personae”, która według Marksa uwidacznia się po zakończeniu wymiany między robotnikiem a kapitalistą, pojawia się i tutaj – tym razem między właściwym kapitalistycznym inwestorem a pracownikiem zmuszonym do działania jako „przedsiębiorca samego siebie”: „pierwszy stąpa raźno ze znaczącym uśmiechem, drugi – osowiały, niechętny, jak ktoś, kto przehandlował własną skórę i teraz czeka już tylko na wygarbowanie jej”53. I ma rację, zachowując się nieśmiało: narzucona mu wolność wyboru jest fałszywa; tak naprawdę jest ona formą jego służebności54.

      Jak powstanie współczesnej figury zadłużonego człowieka, charakterystycznej dla warunków globalnego kapitalizmu, ma się do relacji dłużnik–wierzyciel jako uniwersalnej stałej antropologicznej w myśli Nietzschego? Natrafiamy tu na paradoks realizacji danego postulatu, która zamienia ten postulat w jego przeciwieństwo. Dzisiejszy globalny kapitalizm doprowadza stosunek dłużnik–wierzyciel do skrajności i jednocześnie podważa go: dług staje się jawnie absurdalnym nadmiarem. W ten sposób wkraczamy w domenę obsceniczności: kiedy udzielany jest kredyt, nie oczekuje się nawet, że dłużnik go zwróci – dług jest traktowany wprost jako środek kontroli i dominacji.

      To tak jakby ludzie obsługujący długi oskarżali zadłużone kraje o niewystarczające poczucie winy: o poczucie niewinności. Zwróćmy uwagę, jaką presję wywiera Unia Europejska na Greków, żeby wdrożyli politykę oszczędnościową – presję idealnie przypominającą to, co psychoanaliza nazywa „superego”. Superego nie jest właściwym podmiotem etycznym, lecz sadystą, który bombarduje podmiot niemożliwymi do spełnienia żądaniami, ciesząc się obscenicznie, że nie jesteśmy w stanie im sprostać. Paradoks superego polega na tym, że – jak zauważył Freud – im dokładniej przestrzegamy jego żądań, tym bardziej czujemy się winni. Wyobraźcie sobie okrutnego nauczyciela, który zadaje swoim uczniom niemożliwą do wykonania pracę, a następnie sadystycznie drwi, gdy widzi ich niepokój i panikę. Dlatego żądania/polecenia UE są tak straszne: nawet nie dają Grecji szansy. Grecka porażka jest częścią gry. W tej sytuacji celem analizy polityczno-ekonomicznej jest wyjście z tego piekielnego kręgu długów i poczucia winy.

      Podobny paradoks istniał oczywiście od samego początku, ponieważ obietnica/obowiązek, którego nigdy nie można całkowicie spełnić, leży u podstaw systemu bankowego. Kiedy wpłacamy pieniądze do banku, ten jest zobowiązany zwrócić nasze fundusze na żądanie – ale wszyscy wiemy, że chociaż bank może to zrobić dla części osób, to z definicji nie dla wszystkich. Ten paradoks, który pierwotnie dotyczył relacji między poszczególnymi deponentami a ich bankiem, dotyczy teraz również relacji między bankiem a osobami (prawnymi lub fizycznymi), które pożyczyły od niego pieniądze. Oznacza to, że prawdziwym celem pożyczki nie jest spłata długu z zyskiem, ale jego kontynuacja, aby utrzymać dłużnika w ciągłej zależności i w podporządkowaniu. Dziesięć lat temu Argentyna postanowiła spłacić z wyprzedzeniem swój dług wobec MFW (z pomocą finansową Wenezueli). Reakcja MFW była zaskakująca: zamiast radości z odzyskanych pieniędzy, MFW (a raczej jego czołowi przedstawiciele) wyraził obawy, że Argentyna skorzysta z tej nowej wolności i niezależności finansowej, porzucając rygorystyczną politykę i ulegając pokusie nieostrożnych wydatków. Ten niepokój ujawnił prawdziwą naturę relacji dłużnik–wierzyciel: dług jest instrumentem kontroli i regulacji, a celem pożyczkodawcy jest jego pomnażanie.

      Kolejną niespodzianką jest to, że teologowie i poeci znali tę prawdę od dawna – co raz jeszcze potwierdza słuszność tematu Berardiego „poezja i finanse”. Wróćmy do początków nowoczesności. Dlaczego historia Orfeusza była tak interesującym materiałem dla opery w pierwszym wieku jej istnienia, co zaowocowało powstaniem niemal stu wersji tej opowieści? Postać Orfeusza, proszącego bogów o poprowadzenie go z powrotem do Eurydyki, jest intersubiektywną konstelacją, która stanowi coś na wzór elementarnej matrycy opery, a ściślej arii operowej. Relacja między podmiotem (w obu sensach: autonomicznej osoby i poddanego władzy prawnej) a jego Mistrzem (Boskość, Król lub Pani, wybranka serca) objawia się w pieśni bohatera (kontrapunkcie do zbiorowości ucieleśnianej przez chór), która jest w zasadzie prośbą skierowaną do Mistrza, wezwaniem do okazania miłosierdzia, uczynienia wyjątku lub przebaczenia bohaterowi jego przewin. Podstawową formą podmiotowości jest głos podmiotu proszącego Mistrza o zawieszenie na krótki czas jego własnego Prawa. Dramatyczne napięcie powstaje w wyniku niejednoznaczności między władzą a bezsilnością związaną z gestem łaski, za pomocą którego Mistrz odpowiada na tę prośbę. Według oficjalnej ideologii łaska wyraża kwintesencję potęgi Mistrza, możliwość wzniesienia się ponad własne prawo: tylko naprawdę potężny Mistrz może sobie pozwolić na miłosierdzie. Mamy tu do czynienia z symboliczną wymianą między ludzkim podmiotem i jego boskim Mistrzem: gdy podmiot, ludzki śmiertelnik, przez własną ofiarę przezwycięża swoją skończoność i osiąga boskie wyżyny, Mistrz odpowiada wzniosłym gestem Łaski, ostatecznym dowodem swojego człowieczeństwa.