Slavoj Žižek

Kłopoty w raju


Скачать книгу

potępia liczne akty zdrady, które zobowiązują go do kolejnych aktów łaski:

      Gdy tylko rozgrzeszam jednego przestępcę, odkrywam następnego. […] Sądzę, że gwiazdy spiskują, abym wbrew sobie stał się okrutny. Nie: nie dam im tej satysfakcji. Moja cnota już się zobowiązała, aby kontynuować ten konkurs. Zobaczmy, co jest bardziej stałe, zdrada innych czy moje miłosierdzie. […] Niech będzie znane Rzymowi, że jestem taki sam i że wiem wszystko, rozgrzeszam wszystkich i zapominam o wszystkim.

      Prawie słychać, jak Tytus narzeka niczym Figaro Rossiniego: Uno per volta, per carita! – „Nie tak szybko, jeden po drugim, po kolei na litość!”. Zgodnie ze swoją obietnicą Tytus zapomina o wszystkich występkach, ale ci, którym wybacza, skazani są na wieczną pamięć o nich:

      SEKSTUS: To prawda, wybaczasz mi, cesarzu; ale moje serce nie rozgrzeszy mnie; będzie lamentowało nad występkiem, dopóki nie utraci pamięci.

      TYTUS: Prawdziwa pokuta, do której jesteś zdolny, więcej jest warta niż stała wierność.

      Te końcowe słowa ujawniają nieprzyzwoity sekret Łaskawości: ułaskawienie tak naprawdę nie znosi długu. Czyni go raczej nieskończonym – jesteśmy na zawsze wdzięczni osobie, która nam wybaczyła. Nic dziwnego, że Tytus woli pokutę od wierności: będąc wiernym wobec Mistrza, podążam za nim z szacunku, lecz gdy pokutuję, wiąże mnie z nim nieskończone, nieusuwalne poczucie winy. Pod tym względem Tytus jest Mistrzem w pełni chrześcijańskim. Niepoważna obfitość miłosierdzia w Łaskawości oznacza, że władza nie działa już normalnie, więc musi być podtrzymywana nieustannie przez miłosierdzie: jeśli Mistrz jest zmuszony okazać litość, to znaczy, że prawo zawiodło, że maszyneria prawna nie jest w stanie działać samodzielnie i wymaga ciągłej interwencji z zewnątrz55. To samo dotyczy dzisiejszego kapitalizmu. Peter Buffett (syn Warrena) opublikował tekst w „New York Timesie”, w którym wyjaśnia, na czym polega „filantropijny kolonializm”:

      W trakcie każdego istotnego wydarzenia filantropijnego jesteśmy świadkami spotkania szefów państw z menedżerami inwestycyjnymi i liderami korporacyjnymi. Wszyscy szukają prawą ręką odpowiedzi na problemy, które inni w pokoju stworzyli lewą. […]

      Filantropia stała się narzędziem do wyrównania szans i wygenerowała rosnącą liczbę spotkań, warsztatów i grup wspólnych interesów.

      Im więcej ludzi i społeczności jest niszczonych przez system, który generuje ogromne zyski dla nielicznych, tym bardziej bohaterskie wydaje się „oddawanie innym” cząstki własnego majątku. Nazywam to „praniem sumienia” – gdy posiadamy więcej bogactwa, niż ktokolwiek potrzebuje do życia, poprawiamy sobie humor, roztaczając wokół siebie aurę dobroczynności. Tak naprawdę utrwalamy istniejące struktury nierówności. Bogaci mają spokojniejszy sen, podczas gdy inni dostają tyle, by nie buntować się za bardzo.

      Coraz częściej działalnością dobroczynną zajmują się ludzie nastawieni na robienie interesów, więc biznesowe reguły gry są traktowane jako ważny dodatek do sektora filantropijnego. […] Mikropożyczki i znajomość finansów (zaraz zasmucę parę wspaniałych osób, z których kilkoro to moi drodzy przyjaciele) – o co tak naprawdę w tym chodzi? Ludzie na pewno zdobędą wiedzę, jak zintegrować się z naszym systemem zaciągania długów i spłaty odsetek. Zaczną zarabiać ponad dwa dolary dziennie, aby wejść do naszego świata towarów oraz usług i kupować więcej. Ale czy to nie jest ładowanie pieniędzy w próżnię?56

      Chociaż krytyka Buffetta pozostaje ideologicznie ograniczona do prostej troski o bardziej przyzwoite życie i unika tym samym pytań na temat głębszych zmian w systemie („Naprawdę nie wzywam do zakończenia kapitalizmu; wzywam do humanizmu”), to jednak pokazuje, jak ideologia (i praktyka) dobroczynności odgrywają kluczową rolę w globalnym kapitalizmie. Peter Sloterdijk odwołuje się w Gniewie i czasie do koncepcji „ekonomii ogólnej” wydatków suwerena Georges’a Bataille’a i przeciwstawia jej „ekonomię ograniczoną” niekończącej się spekulacji kapitalistycznej, opisując tym samym, jak kapitalizm oddziela się od siebie i przezwycięża siebie. System kapitalistyczny osiąga punkt kulminacyjny, gdy tworzy swoje „najbardziej radykalne – i jedyne płodne – przeciwieństwo; zupełnie inaczej, aniżeli wymarzyła to sobie klasyczna, ogarnięta mizerabilizmem lewica”57. Pozytywna wzmianka Sloterdijka na temat Andrew Carnegiego wskazuje drogę – gestem suwerena samonegującym niekończącą się akumulację bogactwa jest wydawanie tego bogactwa na rzeczy poza wyceną i poza obiegiem rynkowym: na dobra publiczne, sztukę, naukę czy zdrowie. Ten ostateczny gest „suwerena” umożliwia kapitalistom wyrwanie się z błędnego koła niekończącej się reprodukcji: zdobywania pieniędzy w celu zarobienia jeszcze większej ilości pieniędzy. Kiedy kapitalista oddaje zgromadzone bogactwo na dobra publiczne, neguje samego siebie jako ucieleśnienie kapitału i reprodukcyjnego obiegu: jego życie nabiera sensu. Nie chodzi już o rozszerzoną reprodukcję jako cel sam w sobie. Co więcej, kapitalista dokonuje przejścia od eros do thymos, od wypaczonej logiki „erotycznej” akumulacji do publicznego uznania i reputacji.

      Pomysł Sloterdijka oznacza wyniesienie postaci takich jak George Soros czy Bill Gates do roli symbolu samonegacji procesu kapitalistycznego: w takiej wizji ich działalność charytatywna, ich ogromne darowizny na rzecz ogółu nie są wyłącznie osobistą idiosynkrazją, szczerą lub obłudną, lecz logicznym punktem końcowym obiegu kapitalistycznego. Niezbędnym ze ściśle ekonomicznego punktu widzenia, ponieważ pozwalającym systemowi kapitalistycznemu odłożyć swój kryzys. Działalność tych osób przywraca równowagę. Jest rodzajem przekierowania bogactwa w stronę naprawdę potrzebujących – bez wpadania w fatalną pułapkę destrukcyjnej logiki urazy i wymuszonej statystycznie redystrybucji, która może zakończyć się jedynie powszechną nędzą (moglibyśmy dodać, że ta działalność pozwala uniknąć jeszcze innego sposobu na przywrócenie równowagi i przejście do thymos za pomocą wydatków suwerena – a mianowicie wojny). Cytując stare łacińskie powiedzenie, velle bonum alicui: dobroczynność (dobre uczynki) jest rozrywką (zabawą) dla tych, którzy są obojętni (których tak naprawdę to nie obchodzi).

      Kiedy kupujemy pastę do zębów lub napój bezalkoholowy, to są one często oznaczone napisem: „dwadzieścia procent za darmo!”. Kupujesz produkt i otrzymujesz darmową nadwyżkę. W pewnym sensie cały system kapitalistyczny zwraca się do nas z podobną propozycją: „Kup globalny kapitalizm, weź w nim udział, a otrzymasz dwadzieścia procent z powrotem w formie filantropijnych darowizn!”. Jednak w tym przypadku kapitalistyczny ojciec chrzestny składa nam ofertę, którą możemy i powinniśmy odrzucić.

      KARDIOGNOZA

      WOLNOŚĆ W CHMURZE

      Wizyta u Juliana Assange’a w londyńskiej ambasadzie Ekwadoru w grudniu 2013 roku była przygnębiającym doświadczeniem mimo życzliwości tamtejszego personelu. Ambasada to sześciopokojowe mieszkanie bez ogrodu, więc Assange nie może nawet chodzić na spacery; nie może też wyjść z mieszkania do głównego korytarza – czekają tam na niego policjanci. Zawsze jest ich kilkunastu wokół domu i niektórych okolicznych budynków. Jest nawet jeden pod maleńkim oknem toalety, na wypadek gdyby Assange próbował przez nie uciec. W całym mieszkaniu są podsłuchy, a połączenie internetowe jest podejrzanie wolne.

      Dlaczego państwo brytyjskie zatrudnia prawie pięćdziesiąt osób na pełny etat, aby pilnować Assange’a pod pretekstem prawnym, że odmawia on wyjazdu do Szwecji, gdzie miałby zostać przesłuchany w sprawie drobnego wykroczenia o charakterze seksualnym (nie postawiono mu żadnych zarzutów!)? Kusi, aby zostać na chwilę thatcherystą i zapytać: jak to się ma do polityki oszczędności? Gdyby szwedzka policja chciała przesłuchać kogoś tak mało znaczącego jak ja, to czy Wielka Brytania zatrudniłaby pięćdziesiąt osób, żeby mnie pilnowały? Przechodząc do poważnych pytań: skąd bierze się to absurdalnie