Slavoj Žižek

Kłopoty w raju


Скачать книгу

radziły sobie całkiem dobrze, mimo że wydawały znacznie więcej, niż produkowały. Kiedy zejdziemy na jeszcze bardziej podstawowy poziom, dojrzymy paradoks długu. Problem z hasłem „Nie możesz wydać więcej, niż produkujesz!” polega na tym, że patrząc ogólnie, jest to tautologiczny frazes – jest to fakt, a nie norma (oczywiście, że ludzkość nie może konsumować więcej, niż produkuje, tak jak nie możesz zjeść więcej, niż masz na talerzu), kiedy jednak przejdziemy do konkretów, sprawy stają się o wiele bardziej problematyczne i niejednoznaczne. Na materialnym poziomie społecznej całości długi są w pewien sposób nieistotne, a nawet nieistniejące, ponieważ ludzkość jako całość konsumuje to, co wytwarza – z definicji nie może konsumować więcej. O długu moglibyśmy mówić racjonalnie tylko w odniesieniu do zasobów naturalnych (niszczenie materialnych warunków przetrwania ludzkości), kiedy jesteśmy zadłużeni wobec przyszłych pokoleń, które, mówiąc precyzyjnie, jeszcze nie istnieją i które – fakt niepozbawiony ironii – zaistnieją tylko za naszą sprawą, są więc naszymi dłużnikami. Zatem również tutaj termin „dług” nie przyjmuje dosłownego znaczenia, nie można go „ufinansowić”, czyli przeliczyć na pieniądze. Dług, o którym możemy mówić, powstaje, gdy w globalnym społeczeństwie jakaś grupa (naród lub cokolwiek innego) zużywa więcej, niż produkuje, co oznacza, że inna grupa musi konsumować mniej, niż produkuje – ale w tej sytuacji relacje wcale nie są tak proste i oczywiste, jak mogą się wydawać. Byłyby jasne, gdyby w sytuacji zadłużenia pieniądz był neutralnym instrumentem mierzącym, o ile więcej jedna grupa zużyła w stosunku do tego, co wyprodukowała, i czyim kosztem – ale w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Według danych publicznych blisko dziewięćdziesiąt procent krążących w gospodarce pieniędzy to „wirtualne” pieniądze kredytowe, więc gdy „prawdziwi” producenci znajdą się w długach wobec instytucji finansowych, istnieją uzasadnione powody, by wątpić w status ich długu: jaka część zadłużenia jest wynikiem spekulacji odbywających się w sferze pozbawionej związku z rzeczywistością lokalnej jednostki produkcyjnej?

      Tak więc kiedy kraj znajduje się pod presją międzynarodowych instytucji finansowych, czy to Międzynarodowego Funduszu Walutowego, czy to banków prywatnych, należy zawsze pamiętać, że ta presja (która przekłada się na konkretne żądania: ograniczanie wydatków publicznych za pomocą rozbiórki elementów państwa opiekuńczego, prywatyzacji, otwierania rynku czy deregulacji banków) nie jest wyrazem neutralnej i obiektywnej logiki, lecz podwójnie stronniczej („interesownej”) wiedzy. Jest to wiedza, która na poziomie formalnym ucieleśnia szereg neoliberalnych założeń, natomiast na poziomie treści uprzywilejowuje interesy wybranych państw lub instytucji (banków i tym podobnych).

      Kiedy rumuński pisarz komunistyczny Panait Istrati odwiedził Związek Radziecki pod koniec lat dwudziestych XX wieku, w czasie pierwszych czystek i procesów pokazowych, sowiecki apologeta próbujący uzasadnić przed nim akty przemocy wobec wrogów Związku Radzieckiego przywołał przysłowie: „Nie można zrobić omletu bez rozbijania jajek”, na co Istrati odpowiedział: „W porządku, widzę rozbite jajka, a gdzie jest wasz omlet?”. To samo powinniśmy powiedzieć o polityce zaciskania pasa narzuconej przez MFW. Grecy mają pełne prawo zapytać: „OK, rozbijamy nasze jajka dla całej Europy, ale gdzie jest omlet, który nam obiecujecie?”.

      Jeśli ideałem spekulacji finansowych jest zrobienie omletu bez rozbijania jajek, to w czasach krachu finansowego otrzymujemy same rozbite jajka, jak miało to miejsce na Cyprze. Przypomnijcie sobie klasyczną kreskówkową scenę z kotem, który przechodzi nad przepaścią, ignorując fakt, że nie ma już gruntu pod stopami – spada dopiero wtedy, gdy patrzy w dół i zauważa, że wisi nad urwiskiem. Czy nie tak czują się zwykli ludzie na Cyprze? Są świadomi, że Cypr nigdy nie będzie taki sam, że grozi im katastrofalny spadek standardów życiowych, ale skutki nie są jeszcze w pełni odczuwalne, więc przez krótki czas mogą sobie pozwolić na normalne codzienne życie, jak kot, który spokojnie przechodzi nad przepaścią. I nie powinniśmy ich potępiać. Tego rodzaju opóźnienie momentu czołowego zderzenia jest jedną ze strategii przetrwania: prawdziwe skutki pojawią się po cichu, gdy minie panika. Dlatego właśnie teraz, gdy kryzys cypryjski w dużej mierze zniknął z mediów, należy o nim myśleć i pisać.

      Wracając do żartu o Rabinowiczu, łatwo wyobrazić sobie podobną rozmowę między administratorem finansowym Unii Europejskiej a cypryjskim Rabinowiczem narzekającym: „Są dwa powody, dla których wpadamy w panikę. Po pierwsze, boimy się, że UE po prostu porzuci Cypr i pozwoli upaść naszej gospodarce”. Administrator UE przerywa mu: „Ależ możecie nam zaufać, nie porzucimy was, będziemy ściśle kontrolować i doradzać wam, co robić!”. „Cóż”, odpowiada spokojnie Rabinowicz „to nasz drugi powód ”. To właśnie ten impas leży u podstaw smutnej sytuacji Cypru: kraj nie może utrzymać dobrobytu bez Europy, a równocześnie nie może tego zrobić z Europą. Oba rozwiązania są gorsze, jak by ujął to Stalin. Przypomnijmy sobie okrutny żart z Być albo nie być Lubitscha: Erhardt, oficer nazistowski zapytany o niemieckie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce, odpowiada: „My koncentrujemy, Polacy obozują”. Czy to samo nie dotyczy obecnego kryzysu finansowego w Europie? Silna Europa Północna koncentruje się wokół Niemiec, podczas gdy osłabione Południe obozuje. Na horyzoncie widać kontury podzielonej Europy: jej południowa część będzie coraz silniej redukowana do strefy taniej siły roboczej, pozbawionej zabezpieczającej siatki państwa opiekuńczego, stanie się miejscem outsourcingu i turystyki. Krótko mówiąc, przepaść między światem rozwiniętym a tymi, którzy pozostają w tyle, rośnie teraz w samej Europie.

      Ta przepaść znajduje odzwierciedlenie w dwóch głównych opowieściach o Cyprze, które przypominają dwie podobne opowieści na temat Grecji. Istnieje historia niemiecka: nieodpowiedzialne wydatki, długi i pranie pieniędzy nie mogą trwać w nieskończoność. I jest historia cypryjska: brutalne działania UE to nowa okupacja niemiecka, która pozbawia Cypr suwerenności. Obie historie są błędne, a żądania, które z nich wynikają, bezsensowne: Cypr nie może spłacić swojego zadłużenia, podczas gdy Niemcy i UE nie mogą po prostu wrzucać pieniędzy w bezdenną cypryjską dziurę finansową. Jedna i druga wersja zdarzeń zaciemnia istotny fakt: coś jest nie tak z samym systemem, w którym niekontrolowane spekulacje bankowe mogą doprowadzić do bankructwa całego kraju. Kryzys cypryjski to nie burza w szklance wody marginalnego kraju, lecz przejaw problemów całego systemu UE. Dlatego rozwiązania powinny polegać nie tylko na wprowadzeniu większych regulacji zapobiegających praniu pieniędzy, ale i na gruntownej zmianie całego systemu bankowego – mówiąc wprost, potrzebujemy pewnego rodzaju socjalizacji banków. Lekcja płynąca z kryzysów, które zaczęły wybuchać na całym świecie po 2008 roku (Wall Street, Islandia itd.), jest jasna: cała sieć funduszy i transakcji finansowych, od pojedynczych depozytów i funduszy emerytalnych, aż po funkcjonowanie wszelkiego rodzaju instrumentów pochodnych, musi zostać objęta kontrolą społeczną, usprawniona i uregulowana. Może to brzmieć utopijnie, ale prawdziwą utopią jest łudzenie się, że przetrwamy, jeśli wprowadzimy ledwie kosmetyczne zmiany.

      Natrafiamy tu jednak na śmiertelną pułapkę, której należy unikać: niezbędna socjalizacja banków nie stanowi kompromisu między pracą najemną a kapitałem produkcyjnym przeciwko sile finansów. Krach finansowy jest oczywistym przypomnieniem, że obieg Kapitału nie jest zamkniętą pętlą, która może się sama podtrzymywać przy życiu – obieg ten odsyła do rzeczywistej produkcji i do sprzedaży rzeczywistych towarów, które zaspokajają rzeczywiste potrzeby ludzkie. Jednak bardziej subtelna lekcja płynąca z kryzysu polega na tym, że nie ma powrotu do tej rzeczywistości – cała retoryka: „Przejdźmy od wirtualnej przestrzeni spekulacji finansowych z powrotem do prawdziwych ludzi, którzy produkują i konsumują”, jest głęboko myląca; to ideologia w najczystszej postaci. Paradoks kapitalizmu polega na tym, że nie można wyrzucić brudnej wody spekulacji finansowych i jednocześnie zachować zdrowe dziecko realnej gospodarki: brudna woda krąży tak naprawdę we krwi zdrowego dziecka.

      WIEMY TERAZ, KIM JEST JOHN GALT!

      Ten