„Czymże jest obrabowanie banku w porównaniu z jego założeniem”? Czymże jest zwykły rabunek, jakiego dopuszczają się ludzie pokroju Gastona i Lily, w porównaniu z kradzieżą milionów dolarów za pomocą machinacji finansowych?
Należy jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt: czy przestępcze życie Gastona i Lily naprawdę jest takie „pełne atrakcji i ryzyka”? Czy pod powierzchnią obydwoje nie są „typową parą mieszczańską, sumiennymi profesjonalistami o wyszukanych gustach, japiszonami, którzy wyprzedzili swój czas? To Gaston i Mariette są prawdziwie romantyczną parą, która wystawia się na ryzyko miłości. Kiedy główny bohater wraca do Lily i życia poza prawem, podejmuje sensowną decyzję, zajmuje swoje miejsce, dokonuje bezpiecznego wyboru. Nie bez żalu, co widać w jego ostatniej i przeciągającej się rozmowie z Mariette, pełnej skruchy i żarliwości po obu stronach”9.
Gilbert Keith Chesterton zauważył, że powieść detektywistyczna:
przypomina nam w pewnym sensie o tym, że cywilizacja jest najbardziej zdumiewającym i najromantyczniejszym rodzajem rebelii […]. Kiedy detektyw, kierowany nieco bezmyślną odwagą, rusza samotnie na bój ze światem przestępczym, to z pewnością służy nam jako przypomnienie, że to obrońca sprawiedliwości społecznej jest pierwotną figurą poetycką, a włamywacze i rzezimieszki są spokojnymi, starymi konserwatystami, cieszącymi się odwiecznym szacunkiem małp i wilków. Powieść detektywistyczna […] opiera się na rozpoznaniu, że moralność jest najmroczniejszym i najodważniejszym występkiem10.
Czy to nie jest również najlepsza definicja związku Gastona i Lily? Czy tych dwoje włamywaczy nie żyje w swoim raju, zanim pojawia się pokusa moralności? Kluczem do tej interpretacji jest paralela między przestępstwem (kradzieżą) a rozwiązłością seksualną: co jeśli w naszym ponowoczesnym świecie, w którym przekraczanie granic jest świętością, w którym wierność małżeńska jest postrzegana jako przeżytek dawnych czasów, to ludzie pragnący jej dochować są prawdziwymi wywrotowcami? Co jeśli dziś to małżeństwo jest „najmroczniejszym i najodważniejszym występkiem”? Na takiej przesłance opiera się Sztuka życia Lubitscha: kobieta prowadzi szczęśliwe, spokojne życie z dwoma mężczyznami, niebezpiecznym eksperymentem jest dla niej próba życia w małżeństwie, która okazuje się żałosnym niepowodzeniem, bohaterka wraca więc do bezpiecznego rozwiązania, jakim jest związek z dwoma mężczyznami. Ostateczny wynik tych zmagań można podsumować, parafrazując słowa Chestertona:
małżeństwo jest najbardziej zdumiewającym i najromantyczniejszym rodzajem rebelii […]. Kiedy para kochanków, kierowana nieco bezmyślną odwagą, wypowiada przysięgę małżeńską w świecie pokus i rozwiązłych przyjemności, to z pewnością służy nam jako przypomnienie, że małżeństwo jest pierwotną figurą poetycką, a osoby niewierne i uczestnicy orgii są spokojnymi, starymi konserwatystami, cieszącymi się odwiecznym szacunkiem rozwiązłych małp i wilków. Przysięga małżeńska opiera się na rozpoznaniu, że małżeństwo jest najmroczniejszym i najodważniejszym występkiem.
Gdy stajemy przed podstawowym wyborem politycznym współczesności, natrafiamy na podobną wieloznaczność. Cyniczni konformiści mówią nam, że emancypacyjne idee większej równości, demokracji i solidarności są nudne, a nawet niebezpieczne, bo prowadzą w stronę szarego, przeregulowanego społeczeństwa, jedynym rajem jest zaś znany nam dobrze „skorumpowany” świat kapitalizmu. Pierwszy krok w stronę działań na rzecz radykalnej emancypacji polega na rozpoznaniu, że to właśnie dynamika kapitalizmu jest nudna, ponieważ pod pozorem nieustannej zmiany oferuje jeszcze więcej tego samego, a walka o emancypację jest nadal najśmielszym z przedsięwzięć. Zamierzam argumentować na rzecz tego drugiego podejścia.
Istnieje genialna anegdota na temat brytyjskiego snoba, który odwiedza Paryż i udaje, że zna francuski. Idzie więc do drogiej restauracji w Dzielnicy Łacińskiej i zapytany przez kelnera: „Hors d’oeuvre?”11, odpowiada: „Nie, nie jestem bezrobotny, zarabiam wystarczająco dużo, aby móc tutaj zjeść! Co pan poleca jako przystawkę?”. Kelner proponuje surową szynkę: „Du jambon cru?”12. Snob odpowiada: „Nie, nie sądzę, abym ostatnim razem próbował u was szynki, ale w porządku, niech będzie. Co z daniem głównym?”. „Un faux-filet, peut- être?”13. Snob wypala gniewnie: „Proszę przynieść mi prawdziwy, powiedziałem, że mam wystarczająco dużo pieniędzy! I niech się pan pospieszy!”. Kelner zapewnia go: „J’ai hâte de vous servir!”14, na co snob odpowiada: „Dlaczego miałby pan nienawidzić obsługiwania mnie? Zostawię dobry napiwek!”. W końcu orientuje się, że jego francuski nie jest najlepszy, więc aby poprawić swoją reputację i pokazać się jako człowiek kulturalny, życzy kelnerowi dobrej nocy po łacinie, ponieważ restauracja znajduje się w Dzielnicy Łacińskiej: „Nota bene!”.
Niniejsza książka składa się z pięciu części, którym patronują kolejne gafy nieszczęsnego snoba. Zaczniemy od diagnozy podstawowych współrzędnych globalnego systemu kapitalistycznego; następnie przejdziemy do kardiognozy (wiedzy serca) tego systemu, to jest do ideologii, która sprawia, że go akceptujemy. Potem przedstawimy prognozę: wizję przyszłości, która nas czeka, jeśli nic się nie zmieni; oraz potencjalne sposoby uniknięcia takiego rozwoju wypadków. Zakończymy epignozą (termin teologiczny oznaczający wiedzę, w którą się wierzy, wyraża w swych czynach i subiektywnie zakłada) i opiszemy podmiotowe oraz organizacyjne formy emancypacyjne odpowiadające nowej fazie naszych zmagań. W aneksie przyjrzymy się impasom tych zmagań na przykładzie filmu o Batmanie.
„Raj” z tytułu tej książki odsyła do raju końca historii (w formie rozwiniętej przez Francisa Fukuyamę: kapitalistyczna demokracja liberalna jako ostateczna odpowiedź na odwieczne pytanie o najlepszy sposób zorganizowania społeczeństwa), a „kłopoty” to oczywiście kryzys zapoczątkowany w 2008 roku, który zmusił samego Fukuyamę do porzucenia idei końca historii. Wychodzę z założenia, że to, co Alain Badiou nazywa „hipotezą komunistyczną”, jest jedynym właściwym punktem odniesienia do zdiagnozowania wspomnianego kryzysu. Inspiracją była dla mnie seria wykładów, które wygłosiłem w Seulu w październiku 2013 roku jako „wybitny uczony” na Kyung Hee University. Kiedy zaakceptowałem zaproszenie, zadałem sobie od razu pytanie: czy mówienie o idei komunizmu w Korei Południowej nie jest czystym szaleństwem? Czy podzielona Korea nie jest najdobitniejszym, niemal klinicznym przykładem tego, w jakim świecie znaleźliśmy się po końcu zimnej wojny? Z jednej strony Korea Północna ucieleśnia ślepą uliczkę, w którą zaprowadził nas dwudziestowieczny komunizm; z drugiej – Korea Południowa jest w trakcie gwałtownego rozwoju kapitalistycznego i osiąga nowy poziom dobrobytu oraz modernizacji technologicznej, z Samsungiem rzucającym wyzwanie nawet dominacji firmy Apple. Czy Korea Południowa nie stanowi najlepszego dowodu, że całe to gadanie o globalnym kryzysie jest wymysłem?
Cierpienia Koreańczyków w XX wieku były ogromne. Nic dziwnego, że – jak mi powiedziano – nawet dzisiaj okropności, których dopuścili się Japończycy podczas II wojny światowej, są w Korei tematem tabu. Ludzie boją się, że mówienie o nich zakłóciłoby spokój umysłu starszych osób: zniszczenia były tak duże, że Koreańczycy zrobią wszystko, aby o nich zapomnieć i żyć dalej. Ich postawa stanowi przykład Nietzscheańskiego odwrócenia formuły „wybaczymy, ale nigdy nie zapomnimy”. W odniesieniu do japońskich okropieństw Koreańczycy mówią: „zapomnij, ale nigdy nie wybaczaj”. I mają rację: za stwierdzeniem „wybacz, ale nie zapominaj” kryje się hipokryzja, która jest wielką manipulacją, ponieważ zawiera szantaż superego: „Wybaczam ci, ale nie zapominam twoich występków, upewnię się, że do końca życia będziesz miał poczucie winy z ich powodu”. Jak Koreańczykom udało się przetrwać te cierpienia? Chciałbym zacząć od raportu Franca Berardiego, włoskiego teoretyka społeczeństwa, z jego podróży do Seulu:
U progu XXI wieku – po dekadach wojny, poniżania, głodu i straszliwych ataków bombowych – zarówno fizyczny, jak i antropologiczny krajobraz tego kraju został zredukowany do spustoszonej abstrakcji. Ludzie i miasta ulegli najwyższej formie współczesnego