uśmiech.
– Jura również ma talent muzyczny i w wolnych chwilach lubił pisać piosenki. Miał też prywatne kontakty z warszawskimi artystami, co było jednym z elementów budowania jego legendy. Skądinąd uzyskiwał w tym środowisku bardzo ciekawe informacje. Ale do rzeczy!
Zarubin powiedział to specjalnym tonem, żeby wybadać stopień zainteresowania komisji tą sprawą.
– Nie, nie! To bardzo ciekawe, proszę kontynuować – zareagował natychmiast Beria, jakby się obawiał, że to już koniec.
Zarubin miał satysfakcję, że dobrze się przygotował. Nie spodziewał się nawet, że tak łatwo przyjdzie mu sterować komisją. W końcu jest Wielkim Manipulatorem!
– Jura napisał dla Lany piosenkę, a ją samą zarekomendował swojemu znajomemu, właścicielowi kabaretu Złota Żaba… – Zarubin zawiesił głos i żeby jeszcze trochę podgrzać atmosferę, zajrzał do notatek. – Piotrowi Wikowskiemu. Lana poszła na przesłuchanie i tak bardzo spodobała się Wikowskiemu, że ten postanowił wykonać z nią w duecie piosenkę Sierdce, która była w tym czasie prawdziwym szlagierem w Warszawie…
– Mówicie o tej piosence z filmu? – Beria przerwał mu w pół zdania.
– Tak jest! Z filmu Wiesiołyje riebiata, który w Polsce był wyświetlany pod tytułem Świat się śmieje i zdobył wielką popularność.
– Nie tylko tam – wtrącił Fitin. – Dobra muzyka Dunajewskiego i świetna parodia amerykańskiego kina…
– Lana ma nawet coś z Lubow Orłowej… – odezwał się ponownie Beria i dodał pewnym głosem: – Towarzysz Stalin bardzo lubi ten film.
Zarubin odczekał około trzydziestu sekund i dopiero wtedy zaczął mówić dalej. Zauważył, że historia Lany wyraźnie się spodobała, a to był dobry znak, który znacząco mu poprawił i tak już dobre samopoczucie.
– Lana zaczęła występować w Złotej Żabie trzy razy w tygodniu, z coraz większym powodzeniem. Uzyskiwała z tego nawet pewien dochód. Był rok tysiąc dziewięćset trzydziesty siódmy. Kabaret znajdował się niedaleko polskiego MSZ i odwiedzany był przez dyplomatów, a także przez białych emigrantów, głównie Rosjan i Gruzinów. W miesiąc po rozpoczęciu występów Lana otrzymała kosz kwiatów z wizytówką hrabiego Tarnowskiego, dalej pseudonim „Larry”. Po kilku dniach ponownie, ale tym razem hrabia przyszedł osobiście do jej garderoby. Okazało się, że jest to młody, przystojny arystokrata i, co najciekawsze, radca minister w MSZ. Sprawiał wrażenie zauroczonego Laną.
Teraz Zarubin mówił płynnie z pamięci, patrząc w wyraźnie pobudzone twarze.
– Spotykali się przez dwa miesiące niemal codziennie, a Tarnowski obsypywał Lanę kwiatami i drogimi prezentami. Sprawiał wrażenie zaślepionego, przychodził na każdy jej występ. Niestety, muszę to wyraźnie powiedzieć, Lana nie poinformowała rezydenta o swoim kontakcie z Tarnowskim. Zrobiła to dopiero na początku trzydziestego siódmego roku. Sosna natychmiast wysłał informację do Centrali i przeprowadził z nią rozmowę. W jego ocenie Lana była zaangażowana emocjonalnie w ten związek, wyraziła jednak pełną dyspozycyjność do realizacji zadań. Sosna uznał jej wyjaśnienia za wiarygodne i szczere, a ponieważ Moskwa w tym czasie nie przesyłała instrukcji – Zarubin wyraźnie podkreślił to tonem głosu, ale i tak był pewien, że wszyscy wiedzieli dlaczego – podjął decyzję o pasywnym kontynuowaniu tego związku, czyli de facto romansu Lany z Tarnowskim. Ona sama zapewniała, że nie doszło do kontaktów intymnych.
– Zuch dziewczyna! – odezwał się Fitin ku zaskoczeniu Zarubina. – Bardzo dobrze rozegrała sprawę, zachowała nie tylko wartościowy kontakt z Tarnowskim, lecz także równowagę emocjonalną i psychiczną. A wszystko to z pożytkiem dla służby. Musimy pamiętać, że naturalność tego związku ma swoją wartość, oczywiście dopóki jest on pod naszą kontrolą. W tym wypadku chyba nie mamy wątpliwości? – zapytał na koniec, zaskakując Zarubina dość elastycznym podejściem do sprawy, nietypowym, nie tak pryncypialnym, jak to było praktykowane dotychczas.
Było to dziwne o tyle, że Zarubin nie skończył jeszcze omawiać sprawy, więc przedwczesna deklaracja Fitina była pewnie na coś obliczona. Zarubin miał nieodparte wrażenie, że Fitin jest inny niż wszyscy jego poprzednicy. Co to znaczy? – zaczął się zastanawiać.
Beria nie reagował.
– Ostatecznie Centrala zaakceptowała status quo i zgodziła się na rozwijanie kontaktu z Tarnowskim „we wszystkich korzystnych dla sprawy kierunkach, z zastosowaniem wszelkich niezbędnych środków i metod”. W związku z tym Lana zamieszkała z Tarnowskim i wkrótce została przedstawiona rodzinie hrabiego. Nie spotkała się z dobrym przyjęciem, jednakże w najmniejszym stopniu nie wpłynęło to na ich relacje, a nawet więcej, pogłębiło jego zaangażowanie i determinację. Lana o wszystkim informowała Sosnę i skrupulatnie realizowała polecenia, które tak konstruowano, aby były też zgodne z jej emocjami i potrzebami, o czym ona oczywiście nie wiedziała. Po jakimś czasie pojawił się problem z rodziną Lany, którego praktycznie nie rozwiązaliśmy do dzisiaj. Zresztą Tarnowski, typ kosmopolity, nie nalegał, nie dopytywał się niepotrzebnie i w pewnym sensie nie utrudniał nam pracy. Przez te lata Lana dobrze się zaadaptowała w środowisku, miała licznych znajomych i przyjaciół. Od trzydziestego siódmego roku uzyskała od Tarnowskiego, w sposób kapturowy, szereg bardzo ciekawych informacji, głównie dotyczących polityki zagranicznej Polski. Larry mówił jej wszystko, a pracował w Wydziale Niemieckim MSZ. Dwukrotnie spędzali razem wakacje we Francji. Larry dużo podróżował służbowo do Niemiec, Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii, a potem o wszystkim jej opowiadał, z najdrobniejszymi szczegółami. Na początku bieżącego roku oficjalnie się oświadczył, a stan jego zaangażowania emocjonalnego silnie się pogłębiał, z okresami chorobliwej wręcz zazdrości włącznie. Głównie po jego powrotach z zagranicy. Zgodnie z decyzją Centrali Lana oświadczyny przyjęła, ale daty ślubu nie wyznaczyli. Stanęliśmy wobec problemu: jak dalej prowadzić sprawę? Czy podjąć próbę werbunku Larry’ego, a jeżeli tak, to w jakiej konwencji, pod jaką flagą? Pytań było wiele, ale na żadne nie mieliśmy satysfakcjonującej odpowiedzi. Brakowało przekonującego modus operandi. Dlatego Centrala w porozumieniu z Sosną i Laną podjęła decyzję o czasowym wstrzymaniu się od aktywnych działań, tym bardziej że uzysk informacyjny od Larry’ego był dobry, a sytuacja międzynarodowa szybko się zmieniała. Na początku sierpnia Larry został zmobilizowany jako porucznik rezerwy z przydziałem do Sztabu Naczelnego Wodza. Od tego czasu przebywał poza domem. Nie wiemy, gdzie dokładnie. Nigdy wcześniej nie mówił, że jest oficerem rezerwy, a Lana nie miała pretekstu do zgłębienia tematu. Na początku września poinformował, że wyjeżdża z Warszawy wraz ze Sztabem Naczelnego Wodza na wschód. Był w złym stanie psychicznym, bardzo boleśnie przeżywał rozstanie. Obiecał, że zrobi wszystko, by wrócić. Od tego czasu brak jest o nim informacji, zresztą nie mamy też łączności z Laną, o czym mówiłem.
Zarubin kończył już swoje wystąpienie. Zamknął teczkę, kładąc na niej dłonie, by dyskretnie spojrzeć na zegarek.
– Przedstawiłem najważniejsze sprawy prowadzone przez naszą nielegalną rezydenturę w Warszawie. Trzeba jednak dodać, że cała trójka zbierała też informacje kapturowo, wspierając realizację przedsięwzięć podejmowanych przez jednostki specjalne kierowane do Polski bezpośrednio ze Związku Radzieckiego. Od początku, to znaczy od przybycia do Polski, aż do tego roku nasi agenci uczestniczyli w dobrze znanej towarzyszom operacji „Mołodcy”. Wydatnie przyczynili się do jej sukcesu, szczególnie Jura, który w najgorętszym okresie kierował naszymi oficerami wewnątrz Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, co doprowadziło do jej radykalizacji i w efekcie do wzrostu napięcia na zachodniej Ukrainie. Przyczyniło się to w poważnym stopniu do załamania oficjalnej współpracy polsko-ukraińskiej i nasilenia pacyfikacji prowadzonych przez wojsko polskie na tych terenach…
– Już dobrze, towarzyszu Zarubin – wszedł mu w słowo Beria – wystarczy, ten