Zawodowych (NSBO) czy członków SA. Ich rozczarowanie wynikało z tego, że reżim Hitlera, aby zrealizować swoje sztandarowe cele – remilitaryzację i obalenie traktatu wersalskiego – musiał uzyskać poparcie armii i tradycyjnych elit gospodarczych.
Według popularnego powiedzenia SA była brunatna na zewnątrz, a czerwona w środku.
Nie, myślę, że nazywanie ich „brązowymi bolszewikami” nie jest trafne. Choć rzeczywiście należy przyznać, że niektórzy przywódcy SA, a także przedstawiciele niższych szczebli organizacji, wspierali program wprowadzenia w Niemczech głębszych zmian społeczno-gospodarczych. W miastach było wiele oddziałów SA, których członkowie wcześniej należeli do partii komunistycznej. Ich polityczne idee nie zawsze były bardzo spójne: przemawiał do nich zarówno aktywizm narodowosocjalistyczny, jak i komunistyczny. W oddziałach SA na prowincji fenomen ten już raczej nie występował.
Jak wytłumaczyć ten paradoks? Z jednej strony w III Rzeszy pakowano homoseksualistów do obozów. Z drugiej – jeden z najważniejszych paladynów Hitlera był homoseksualistą.
To tylko pozorny paradoks. Już przed 1933 rokiem część działaczy NSDAP wygłaszała ostre tyrady pod adresem homoseksualistów. Zdarzało się również, że ich atakowano – bojówkarze rozbijali na przykład działające w Niemczech gejowskie bary. Nie ma dowodów, że Röhm interweniował w tej sprawie, wydaje się jednak, że świadomość, iż był homoseksualistą, hamowała innych przywódców narodowosocjalistycznych. Blokowała wprowadzanie jakichś poważniejszych szykan wobec mniejszości seksualnych. Zaczęły się one dopiero – szczególnie dotyczyło to homoseksualnych mężczyzn – po śmierci przywódcy SA. Drugim czynnikiem prowadzącym do radykalizacji działań wobec homoseksualistów było wzmocnienie roli SS po czystce w szeregach SA. Himmler był zdecydowanym przeciwnikiem homoseksualizmu. Obawiał się, że homoseksualiści mogą wywierać destrukcyjny wpływ na liczne męskie organizacje działające w III Rzeszy.
Hitler wiedział o orientacji Röhma?
Tak. To nie było wielką tajemnicą. W latach 1930–1933 wrogowie Röhma w NSDAP wykorzystywali to w prowadzonych przeciwko niemu kampaniach i wojnach podjazdowych. Niektórzy uważają, że to całkowicie uzależniło Röhma od Hitlera, co oczywiście Führerowi bardzo odpowiadało.
To prawda, że wszyscy inni przywódcy SA także byli homoseksualistami?
Nie, nieprawda. Takie wrażenie powstało dlatego, że w otoczeniu Röhma na najwyższych szczeblach SA było kilku homoseksualistów lub biseksualistów. Choćby Edmund Heines czy Karl Ernst. Röhm – wbrew legendom – dobierając ludzi na najwyższe stanowiska, kierował się jednak głównie tym, czy mają bojowe doświadczenie jako oficerowie.
Wróćmy więc do Röhma. Wspomniała pani, że Hitler wahał się, czyby go nie oszczędzić ze względu na wcześniejsze zasługi dla ruchu. Jakie to były zasługi?
Podczas narodowosocjalistycznego puczu w 1923 roku Röhm wraz ze swym paramilitarnym oddziałem Reichkriegsflagge opanował budynek dowództwa wojskowego w Monachium. Hitler i pozostali puczyści maszerowali ulicami, aby uwolnić Röhma, kiedy zostali ostrzelani przez bawarską policję.
Był jednym z „członków założycieli”?
Nie, Röhm nie zakładał NSDAP. Podobnie jak Hitler zapisał się do niej we wczesnej fazie jej funkcjonowania. Następnie odegrał w niej dwie ważne role. W latach 1920–1923 był patronem partii. Wykorzystywał swoje wpływy w bawarskiej, a później niemieckiej armii, aby wzmocnić pozycję Hitlera i całego ugrupowania. Röhm był w końcu znanym oficerem z czasu I wojny światowej.
A druga rola?
W latach 1930–1933 Röhm wykorzystał swe zdolności organizacyjne i swoją reputację weterana pierwszych bojów narodowosocjalistycznych do przejęcia kontroli nad SA i jej ukształtowania. Liczebność tej formacji pod jego kierownictwem rosła w błyskawicznym tempie. Uliczni bojówkarze w brunatnych koszulach stali się awangardą narodowego socjalizmu.
Skąd wzięła się ta paskudna blizna na jego twarzy? Podczas knajpianej awantury dostał butelką od jakiegoś komunistycznego bojówkarza?
Akurat nie. To była stara rana postrzałowa z okresu Wielkiej Wojny.
A co Röhm robił w Boliwii?
Wyjechał tam pod koniec 1928 roku jako wojskowy doradca boliwijskiej armii. Zdecydowało się na to wielu niemieckich oficerów weteranów I wojny światowej. Szefem sztabu boliwijskich sił zbrojnych był w tym czasie generał Hans Kundt. Röhm zdecydował się przyjąć stanowisko doradcy w Boliwii, bo chciał kontynuować karierę wojskową, a jako członek NSDAP nie mógł służyć w apolitycznej Reichswehrze. Do Niemiec wrócił w 1930 roku na prośbę Hitlera, który szykował się do marszu po władzę i potrzebował takich doświadczonych ludzi jak Röhm.
Co by się stało, gdyby Röhm nie zginął w 1934 roku?
Zapewne nie zostałby odsunięty na margines. Podobnie jak wielu innych działaczy, którzy znacząco się wyróżnili podczas marszu po władzę, nie potrafił zaadaptować się do nowego etapu – czyli sytuacji, w której narodowi socjaliści sprawowali władzę. Nie sądzę więc, żeby Röhm odegrał jakąś wyjątkowo ważną rolę w prowadzeniu wojny czy planowaniu Holokaustu. Ale gdyby go o to poproszono – zapewne wziąłby w tym udział. Ponieważ Röhm nie dożył do okresu, w którym III Rzesza popełniła swoje największe okrucieństwa, zrodził się mit, według którego – gdyby żył – udałoby mu się je powstrzymać. Całe jego życie, wszystkie decyzje, jakie podejmował, wszystko, co zrobił, świadczy jednak o tym, że mit ten jest nieuzasadniony.
Prof. ELEANOR HANCOCK wykłada na University of New South Wales w Cannberze. Specjalizuje się w historii III Rzeszy. Napisała m.in. Swastika over the Acropolis i Ernst Röhm: Hitler’s SA Chief of Staff.
Źródło: „Historia Do Rzeczy”, czerwiec 2017
Profesor Hancock podczas naszej rozmowy wspomniała o Ottonie Strasserze. Cóż to była za niesamowita postać! Można go uznać za narodowosocjalistyczny odpowiednik Lwa Trockiego. Był to jeden z pierwszych członków i ideologów partii narodowosocjalistycznej, działacz niezwykle zasłużony dla ruchu.
Oskarżył on Hitlera – jak Trocki Stalina – o to, że idzie na zgniłe kompromisy z reakcją, a jego rewolucja jest nie dość proletariacka. Ostro skrytykował między innymi antybolszewickie stanowisko wodza. Uważał bowiem, że NSDAP powinna nawiązać „strategiczny sojusz” z bliskim jej ideowo Związkiem Sowieckim.
Wylany z partii w 1930 roku, Strasser utworzył Czarny Front, narodowosocjalistyczną formację jeszcze bardziej lewicową niż NSDAP. Po dojściu Hitlera do władzy – tak jak Trocki – musiał pospiesznie uciekać z ojczyzny. Osiadł w Kanadzie, gdzie pisał artykuły i książki potępiające Hitlera za „zdradę ideałów rewolucji”. Najsłynniejsza z nich nosiła tytuł… „Hitler i ja”. Goebbels wyznaczył nagrodę za jego głowę i nazwał „wrogiem numer jeden III Rzeszy”.
Po wojnie rząd RFN początkowo nie chciał wpuścić Strassera do Niemiec. Polityk zaskarżył tę decyzję w sądzie i w 1955 roku wygrał. Po powrocie do ojczyzny natychmiast założył… narodowosocjalistyczną partię o nazwie Niemiecka Unia Socjalna. Jej symbolem był miecz skrzyżowany z młotem. Partia została wkrótce zdelegalizowana, a Strasser umarł w 1974 roku w Monachium. Miał wówczas blisko osiemdziesiąt lat.
Hitlerowi nie udało się więc go dopaść, ale w czasie „nocy długich noży” rozkazał zamordować jego brata – Gregora. Reinhard Heydrich nakazał uśmiercić go wyjątkowo okrutnie. Oprawca tak przestrzelił Gregorowi arterię, aby spowodować długotrwałe krwawienie i powolne konanie. Gregor Strasser umierał ponad godzinę.