Piotr Zychowicz

Żydzi


Скачать книгу

wrogość wobec Izraela „wyssana z mlekiem matki” przez Arabów – nazywa się to dzisiaj w żydowskiej nowomowie „nowym antysemityzmem” – ale to, jak Izrael traktuje Palestyńczyków. Przypomnę rzecz wydawałoby się oczywistą: to Izraelczycy okupują terytoria palestyńskie, a nie odwrotnie. A mimo to przedstawiają się jako ofiary tego konfliktu. To dla mnie niepojęte.

      Prof. NORMAN FINKELSTEIN (rocznik 1953) jest słynnym żydowskim intelektualistą z Nowego Jorku. W 2007 roku za swoje poglądy został de facto usunięty z Uniwersytetu DePaul w Chicago. Rok później Państwo Izrael na dziesięć lat zakazało mu wjazdu na swoje terytorium. Napisał między innymi Przedsiębiorstwo Holokaust i Wielką hucpę.

      Źródło: „Historia Do Rzeczy”, 9/2013 i „Rzeczpospolita”, 2 lipca 2010

      7

      Żydowscy nacjonaliści śladem Piłsudskiego

      Rozmowa z profesorem COLINEM SHINDLEREM z University of London

      Czy było coś takiego jak żydowski faszyzm?

      Tak. Idea ta miała w latach trzydziestych pewien oddźwięk wśród członków nacjonalistycznego skrzydła syjonizmu, czyli wśród tak zwanych syjonistów rewizjonistów. Był to ruch, na którego czele stał Włodzimierz Żabotyński. Jednym z takich zaczadzonych totalizmem działaczy był choćby Abba Achimeir, dziennikarz wychodzącej w Palestynie gazety „Doar Hajom”. Jego stała kolumna nazywała się „Z notatnika faszysty”. Był on zafascynowany Mussolinim.

      Czy syjoniści rewizjoniści próbowali nawiązywać kontakty z włoskimi faszystami?

      Tak, ale nie były to kontakty oficjalne. Żabotyński był bowiem przeciwny takiej współpracy. Należy jednak pamiętać, że na początku – zanim pod koniec lat trzydziestych Mussolini sprzymierzył się z Hitlerem – w ideologii faszystowskiej nie pojawiały się wątki antyżydowskie. Wprost przeciwnie, wśród członków założycieli włoskiego ruchu faszystowskiego było sporo Żydów.

      Co kryło się pod kryptonimem „Sarah I”?

      Był to statek, który kupił pewien bogaty Żyd, zwolennik Żabotyńskiego, i podarował jego organizacji. Nazwany został od imienia żony tego człowieka. Pływał po Morzu Śródziemnym, zawijał do Tunisu, Hajfy i innych portów. Miał to być początek marynarki wojennej przyszłego państwa żydowskiego. Służących na Sarah I marynarzy szkolili włoscy instruktorzy.

      Dlaczego Mussolini pomagał Żabotyńskiemu?

      Widział w syjonistach rewizjonistach ideowych pobratymców. Chciał, by zbudowali silne państwo narodowe, oparte na podobnych zasadach co jego własne. Oprócz sympatii było też jednak w działaniach Mussoliniego sporo kalkulacji. Miał olbrzymie ambicje i snuł śmiałe plany wobec basenu Morza Śródziemnego. Aby je urzeczywistnić, musiał jednak wyrzucić z niego Brytyjczyków. Ponieważ Londyn kontrolował Palestynę, walczący z nim syjoniści rewizjoniści wydawali się obiecującym sojusznikiem. Tak jak mówiłem, Żabotyński nie był jednak zachwycony tymi kontaktami.

      To dziwne, bo Mussolini mówił o nim z podziwem jako o „żydowskim faszyście”. A przyszły premier Izraela Dawid Ben Gurion nazywał go nawet „Włodzimierzem Hitlerem”.

      Słowa te padły chyba w 1934 roku. A więc wtedy, gdy rosnąca popularność ruchu syjonistów rewizjonistów poważnie zagroziła dotychczasowej dominacji syjonistycznej lewicy. Oba skrzydła toczyły wówczas zażarty spór. I właśnie w tym kontekście należy rozumieć słowa Ben Guriona, który był jednym z czołowych żydowskich lewicowych działaczy. Do dzisiaj na całym świecie, gdy lewica kogoś nie lubi, nazywa taką osobę faszystą.

      W tym wypadku pewne podobieństwa jednak były. Członkowie młodzieżówki syjonistów rewizjonistów Bejtaru nosili brunatne koszule i pozdrawiali się wyciągniętą ręką.

      Zgoda. Ale nosili brązowe koszule, zanim koloru tego zaczęli używać narodowi socjaliści. Miał symbolizować piaski Palestyny. Czytałem setki prywatnych listów Żabotyńskiego i mogę zapewnić, że od początku był negatywnie nastawiony do Hitlera i narodowego socjalizmu. Nazwałbym go raczej konserwatystą niż faszystą. Podczas jednej z dyskusji o systemie wodzowskim wprowadzonym we Włoszech powiedział, że „tylko bawoły potrzebują przewodnika stada, żeby za nim podążać”. Inną sprawą są działania części jego radykalnych zwolenników.

      Najbardziej radykalni współpracowali z Hitlerem.

      Tych można policzyć na palcach jednej ręki. Wspomniany żydowski faszysta Abba Achimeir w styczniu 1933 roku, gdy Hitler doszedł do władzy, napisał artykuł, w którym stwierdził, że „rozumie niemiecki narodowy socjalizm”. Przedstawił go jako orzech. Antysemityzm miał być tylko skorupką, ale w środku miało się znajdować zdrowe antymarksistowskie jądro. Gdy Hitler wszczął represje wobec Żydów, prohitlerowskie sympatie radykalnej części syjonistów rewizjonistów wyparowały.

      Byli chyba jednak i tacy, którzy dalej utrzymywali kontakty z NSDAP. Uważali, że antysemickie prześladowania Hitlera są pożądane, bo…

      …skłaniają Żydów do emigracji z Europy i przyjazdu do Palestyny. Byli ludzie, którzy myśleli takimi kategoriami. Przykładem może być Abraham Stern, szef podziemnej organizacji Lechi, która bezwzględnymi, często terrorystycznymi metodami walczyła z Brytyjczykami w Palestynie. Stern wychodził z założenia, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Dlatego walczący z Wielką Brytanią Adolf Hitler był dla niego potencjalnym sojusznikiem. Było to zresztą wzorowane na Piłsudskim…

      Na Piłsudskim?

      Tak, polski przywódca był natchnieniem i największym idolem syjonistów rewizjonistów. Pamiętali, jak podczas wojny rosyjsko-japońskiej jeździł do Tokio i jak przed I wojną światową organizował u boku Austro-Węgier legiony do walki z caratem. Tą samą logiką kierował się Stern. Najpierw nawiązał kontakty z Włochami, a potem z Trzecią Rzeszą. Dla niego Hitler był tylko kolejnym europejskim przywódcą, który prześladuje Żydów. Przed nim było wielu podobnych i wielu jeszcze miało nadejść. Natomiast wrogiem numer jeden była Wielka Brytania, która blokowała powstanie państwa żydowskiego.

      Co zamierzał zrobić?

      W 1941 roku nawiązał kontakt z Trzecią Rzeszą i zaoferował jej, że syjoniści rewizjoniści przystąpią po jej stronie do II wojny światowej. W Palestynie, ale także w Europie mieli rozbudowaną organizację i mogli się Niemcom przydać. W zamian Hitler miał sprzyjać emigracji Żydów do Palestyny i pomóc w utworzeniu tam – oczywiście po wspólnym wyrzuceniu Brytyjczyków – państwa żydowskiego. Niemcy na ofertę nie odpowiedzieli. Stern nie rozumiał, że Hitler nie był tylko prześladowcą Żydów. Był eksterminatorem.

      Te kalkulacje nie do końca były pozbawione sensu. Do konferencji w Wannsee w styczniu 1942 roku Niemcy skłaniali się raczej ku „rozwiązaniu kwestii żydowskiej” właśnie poprzez masową emigrację.

      Tak, i w tym sensie syjonistów i narodowych socjalistów łączyła wspólnota interesów. Ale nie oznacza to, broń Boże, że można te dwie formacje zrównywać. Przedstawicielom pierwszej zależało na tym, by Żydzi emigrowali z Europy na Bliski Wschód, bo marzyli o utworzeniu tam własnej ojczyzny. Drudzy Żydów chcieli wyrzucić z Europy, bo ich nienawidzili i obwiniali o wszelkie zło. To dwie różne sprawy.

      Syjoniści rewizjoniści mieli chyba także kontakty z władzami II Rzeczypospolitej?

      Choć Polacy nie mieli oczywiście zbrodniczych planów wobec Żydów, jak Niemcy, władzom sanacyjnym również zależało na zmniejszeniu populacji żydowskiej w swoim kraju. Wywołane to było przeludnieniem, olbrzymimi problemami gospodarczymi i innymi czynnikami. Warszawa uznała, że ruch syjonistyczny może okazać się pomocny w rozwiązaniu tego problemu. Wspierała więc Żabotyńskiego, który zachęcony tym wystąpił z projektem wielkiej ewakuacji Żydów z Polski.

      Projektem chyba nieco fantastycznym?

      Dlaczego? Chodziło o wyjazd 1,5 miliona spośród