Mona Kasten

Feel Again


Скачать книгу

siebie i, jak zawsze w takich sytuacjach, dla Dawn. Głowa mnie bolała, ale wiedziałam z doświadczenia, że długi spacer, duże smoothie i bagietka z serem uleczą wszystko.

      Kiedy dotarłam do naszego pokoju, czułam się już o wiele lepiej. Najchętniej od razu poszłabym pod prysznic, najpierw jednak musiałam iść do pokoju po ręcznik i przybory toaletowe.

      Zatrzymałam się pod naszymi drzwiami i nasłuchiwałam przez chwilę. Nabrałam tego zwyczaju po tym, jak raz nakryłam Dawn i Spencera na gorącym uczynku. Wolałabym nigdy więcej tego nie przeżyć. Nagi zadek Spencera do dzisiaj stawał mi przed oczami i nie była to rozkoszna wizja.

      Zza drzwi docierały głosy dwóch osób, przy czym jeden wyraźnie należał do mężczyzny, i choć nie brzmiało to, jakby ich właściciele zajmowali się czymś nieprzyzwoitym, na wszelki wypadek zapukałam dwukrotnie, zanim nacisnęłam klamkę.

      Dawn siedziała przy swoim biurku, ale towarzyszył jej nie Spencer, lecz Isaac. Oboje, pochyleni nad notesami, na mój widok jednocześnie podnieśli głowy.

      – Długa noc? – zapytała Dawn.

      Wzruszyłam ramionami i podałam jej torebkę ze śniadaniem. Był w niej ogromny czekoladowy muffin.

      – Gdybym wiedziała, że tu jesteś, kupiłabym coś więcej.

      Isaac nie odpowiedział, tylko zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Najpierw patrzył na głęboki dekolt mojej czarnej sukienki mini, potem na podarte rajstopy, na kozaki, a na koniec spojrzał na moje włosy, po których na pewno było widać, co robiłam poprzedniej nocy.

      Zacisnął szczękę. Byłam ciekawa, co sobie pomyślał.

      – Nic się nie stało – zapewniła Dawn. – Podzielimy się. O kurczę, niestety, nic z tego. Isaac, masz pecha. Kupiła mi mojego najukochańszego muffina. Dzięki, Sawyer.

      – Nie ma sprawy – mruknęłam i poszłam do swojej części pokoju.

      – Nie, naprawdę – upierała się Dawn. – Jesteś dla mnie bardzo dobra.

      – To nic takiego. – Otworzyłam najniższą szufladę i wyjęłam szorty, koszulkę i czystą bieliznę.

      Dawn wymachiwała muffinkiem w powietrzu.

      – To najlepszy dowód twojej miłości – oznajmiła triumfalnie.

      Prychnęłam tylko pod nosem i z ubraniami w ręku podeszłam do drzwi. Czułam się nieswojo w tej sytuacji, a wzrok Isaaca, wędrujący między Dawn, mną i muffinem, tylko wszystko komplikował.

      – Idę pod prysznic.

      Kiedy zamykałam za sobą drzwi, usłyszałam głos Dawn:

      – Ona mnie naprawdę kocha.

* * *

      Dawn i Isaac uczyli się do późnego popołudnia. Starałam się udawać, że ich nie ma. Założyłam słuchawki na uszy i zajęłam się porządkowaniem fotografii na komputerze. Było ich ponad tysiąc, rezultat dwóch lat studiów fotograficznych, ale wszystko, co Isaacowi udało się odzyskać, było w kompletnym chaosie. Wszystkie zdjęcia znajdowały się w jednym folderze i zamiast nazw miały tylko długie na kilometr ciągi cyfr i liter, a to oznaczało, że musiałam otwierać każde po kolei i decydować, gdzie je umieścić.

      Kiedy przeglądałam zdjęcia, uświadomiłam sobie, że nadal nie mam pojęcia, jak ma wyglądać mój projekt dyplomowy. Profesor Howard nie była zachwycona fotografiami kampusu, a cykl Dzień po nie wchodził w grę z innych przyczyn. Znajdzie się na wystawie, a to dla mnie oznaczało jego zakończenie. Poza tym chciałam podczas studiów jak najwięcej eksperymentować, żeby później mieć jak największe portfolio.

      Potrzebowałam natchnienia. To musiało być coś, co do mnie pasowało, pasowało do mojego stylu, a jednocześnie byłoby ciekawe dla profesor Howard. Nie chciałam jej zawieść, zwłaszcza teraz, kiedy stanęła po mojej stronie i zdecydowała się wystawić moje fotografie.

      Przeglądałam sieć, szukając inspiracji na ulubionych stronach. Założyłam osobny folder, w którym umieszczałam wszystko, co choć trochę do mnie przemawiało, ale cały czas nie było iskry. W pewnym momencie westchnęłam sfrustrowana i oparłam czoło o monitor.

      – Wiem, co czujesz, Sawyer – mruknęła Dawn i ziewnęła szeroko.

      – Ja też mógłbym chwilę odpocząć – zawtórował jej Isaac.

      – Zamówimy coś? – rzuciła moja współlokatorka.

      – Bardzo chętnie. – Isaac zerknął na mnie ukradkiem i zaraz ponownie wrócił wzrokiem do notatek.

      – Co ty na to? – zapytała Dawn.

      Skinęłam głową i przeciągnęłam się.

      Niedługo później siedzieliśmy przy moim okrągłym stoliku, na którym znajdowało się tyle chińskiego żarcia, że prawdopodobnie posiliłaby się nim spora rodzina. Fajnie było dla odmiany nie jeść w uniwersyteckiej stołówce. Niestety, rzadko mogłam sobie pozwolić na taki luksus.

      – Co ci właściwie powiedziała Madison? – Dawn wyciągnęła sajgonkę z opakowania.

      W tej samej chwili sajgonka Isaaca z głośnym klapnięciem upadła na talerz. Chłopak zarumienił się po uszy i wsunął sobie całą do ust.

      – Aż tak źle? – zapytała Dawn ze współczuciem.

      – Jeszcze gorzej – odparł z pełnymi ustami.

      Nawinęłam makaron na widelec i wbiłam wzrok w talerz.

      – Ale dlaczego? – Dawn nie dawała za wygraną.

      Isaac poruszył się niespokojnie na krześle i przy tym tak energicznie uderzył długą nogą w stół, że jedno z pudełek przewróciło się na bok. Podniosłam je i spojrzałam na niego. Widać było, że pytania Dawn wprawiały go w zakłopotanie. Ona jednak nie odpuszczała. Pod tym względem była jak pies z kością. Kiedy wbiła w coś w zęby, nie puszczała, póki nie dowiedziała się wszystkiego, co ją interesowało.

      – No i dlaczego masz taką minę, jakby cię pobiła? – drążyła. Szeroko otworzyła oczy. – Bo przecież się zgodziła, prawda?

      Isaac zaprzeczył ruchem głowy. Cały czas miał sajgonkę w ustach i dopiero teraz zaczął ją ostrożnie gryźć. Najwyraźniej nie miał ochoty udzielać obszerniejszej odpowiedzi. Wbił wzrok w serwetkę leżącą przy talerzu. Metodycznie darł ją na małe kawałeczki. Jednak Dawn świdrowała go wzrokiem i w końcu biedak westchnął i skinął głową.

      – Spławiła mnie – poinformował swój talerz.

      – Co takiego? Ale dlaczego? – oburzyła się Dawn.

      Isaac znowu niespokojnie poruszył się na krześle. Tym razem nie postawiłam opakowania, kiedy się przewróciło.

      – Po prostu… Nie jest zainteresowana.

      Wzięłam ostatnią sajgonkę i zanurzyłam w sosie chili. Strata Dawn, jeżeli zamiast jeść, woli zgłębiać życie erotyczne Isaaca.

      – Ale dlaczego nie? Jesteś fajny, megaatrakcyjny, a poza tym…

      Nie dokończyła, bo Isaac zakrztusił się, gdy powiedziała, że jest megaatrakcyjny.

      Właściwie nie dziwiłam się Madison, że nie jest zainteresowana. Ja też omijałabym szerokim łukiem faceta, który nie ma za grosz pewności siebie. Choćby był nie wiadomo jak fajny.

      – Byłam przekonana, że znajdziecie wspólny język – mruknęła Dawn i oparła się na dłoni. Drugą ręką sięgnęła po widelec i pogrążona w myślach machinalnie grzebała nim w talerzu.

      – Dawn, nie miej mi tego za złe, ale już więcej nie staraj się mnie z nikim swatać. To druga dziewczyna, która popatrzyła na mnie z politowaniem i spławiła, i naprawdę nie