Arnold Schwarzenegger

Pamięć absolutna. Nieprawdopodobnie prawdziwa historia mojego życia


Скачать книгу

że na salę wchodzą dwie dziewczyny z plaży, i podszedłem do nich, żeby się przywitać. Wróciłem i powiedziałem do Franca:

      – One nie wierzą, że potrafisz zrobić przysiad z obciążeniem dwustu dwudziestu sześciu kilo.

      Wiedziałem, że lubi się popisywać, szczególnie przed dziewczynami. I oczywiście powiedział:

      – Już ja im pokażę. Tylko popatrz.

      Podniósł dwieście dwadzieścia sześć kilogramów i zrobił dziesięć powtórzeń. Starał się przy tym, by wyglądało to tak, że robi to bez wysiłku. Jego uda pewnie wyły: „Co jest, kurwa?!”. Co więc się zmieniło? Nastawienie. W sporcie łatwo zapomnieć o sile umysłu, ale od tamtej pory wiem, jak jest ważna.

      Gdy wróciłem do Monachium, czekało mnie nowe wyzwanie: jak wykorzystać tytuł Mister Universe, żeby przyciągnąć do siłowni klientów. Kulturystyka była wówczas tak mało znaną dziedziną sportu i uchodziła za takie dziwactwo, że o zdobyciu przeze mnie mistrzostwa świata poza siłownią niewiele się mówiło. Większą sławę zyskałem, podnosząc ciężki kamień w piwiarni.

      Albert wpadł jednak na pewien pomysł. Gdybyśmy poprosili dziennikarzy, żeby napisali artykuł o zdobyciu przeze mnie tytułu Mister Universe, pomyśleliby, że zwariowaliśmy. Kazał mi więc w mroźny dzień przejść się po mieście w slipach kulturystycznych. A potem zadzwonił do kilku znajomych dziennikarzy i powiedział: „Pamiętasz Schwarzeneggera, tego, który wygrał zawody w podnoszeniu kamienia? Zdobył tytuł Mister Universe i chodzi po Stachus tylko w majtkach”.

      Paru redaktorów uznało to za tak zabawne, że wysłali fotoreporterów. Oprowadziłem ich po całym mieście: od rynku po Hauptbahnhof, gdzie specjalnie zatrzymywałem się na pogawędki ze starszymi paniami, aby pokazać, że jestem człowiekiem miłym i przyjaźnie nastawionym, a nie potworem. To samo robią przecież politycy, ale jak na kulturystę, było to niezwykłe zachowanie. Mimo zimna doskonale się bawiłem. Następnego dnia jedna z gazet opublikowała moje zdjęcie – stoję w slipach na budowie, a jakiś grubo ubrany robotnik gapi się na mnie, nie kryjąc zdumienia.

      Po ponad roku pracy i robieniu takich numerów udało nam się podwoić liczbę klientów. Było ich teraz trzystu – tyle że miasto miało ponad milion mieszkańców. Albert nazywał kulturystykę subkulturą subkultury. Prowadziliśmy długie rozmowy, zastanawiając się, dlaczego ten sport jest tak mało popularny. Uznaliśmy, że odpowiedź musi kryć się w mentalności samych kulturystów – to samotnicy, którzy chcą się schować pod pancerzem mięśni. Wszystko więc robią ukradkiem, trenują w lochach i wychodzą na powierzchnię tylko wtedy, gdy mięśnie dają im już poczucie bezpieczeństwa. Historia zna słynnych siłaczy, jak urodzony w Prusach Eugen Sandow, często nazywany ojcem współczesnej kulturystyki, albo Alois Swoboda, jednak od początku XX wieku nie było nikogo takiego jak oni. Żaden ze współczesnych kulturystów nie był aż takim showmanem, żeby trening siłowy stał się popularny.

      Zawody organizowane w Monachium były przygnębiającym tego potwierdzeniem. Wprawdzie nie odbywały się w piwiarniach, jak kiedyś występy siłaczy, ale w siłowniach, w których były tylko gołe ściany, goła podłoga i kilka tuzinów krzeseł, albo w salach widowiskowych na pustej scenie. A było to przecież Monachium, duże miasto, pełne ludzi, tętniące życiem, żądne rozrywek. Wyjątek stanowiły zawody o tytuł Mister Germany, odbywające się corocznie w Bürgerbräukeller, piwiarni, w której stołowali się robotnicy.

      Albert i ja wpadliśmy więc na pomysł, żeby nadać zawodom kulturystycznym wyższą rangę. Uzbieraliśmy trochę pieniędzy i kupiliśmy prawa do organizacji turnieju o tytuł Mister Europe 1968. Potem zwróciliśmy się do właścicieli Schwabinger Brau, eleganckiej starej piwiarni w dobrej dzielnicy, i zapytaliśmy: „Gdybyśmy tak zorganizowali tu zawody kulturystyczne?”.

      Nietypowe miejsce pomogło nam rozreklamować imprezę i ściągnąć tysiąc widzów, podczas gdy poprzedniego roku przyszło zaledwie kilkuset. Oczywiście zaprosiliśmy prasę i zadbaliśmy o to, by dziennikarze mieli pojęcie, co oglądają, i potem napisali, co trzeba.

      Wszystko to mogło okazać się klapą. Mogliśmy sprzedać za mało biletów albo ktoś mógł wywołać awanturę, wskakując na scenę i waląc Mister Europe w łeb kuflem. Jednak w piwiarni, nad głowami pijących piwo i stukających się kuflami, zapanowały niewiarygodny entuzjazm i ożywienie. Nasza impreza wyznaczyła nowe standardy w niemieckiej kulturystyce.

      Tamte zawody wywarły duży wpływ na kulturystów ze wschodniej Europy, ponieważ zbiegły się z radziecką inwazją na Czechosłowację. Dwudziestego pierwszego sierpnia, niespełna miesiąc przed turniejem, na teren tego państwa wjechały czołgi mające zdławić demokratyczne reformy, wprowadzone podczas tak zwanej praskiej wiosny na początku 1968 roku. Na tę wieść skontaktowaliśmy się z tamtejszymi kulturystami i pojechaliśmy po nich na granicę. Czesi byli tamtego roku wyjątkowo liczni na zawodach, ponieważ wykorzystali je jako pretekst do ucieczki. Później powyjeżdżali z Monachium do Kanady albo Stanów Zjednoczonych.

***

      Zastanawiałem się, kiedy wreszcie wyjadę do Ameryki. To pytanie wciąż kołatało się w mojej głowie. W wojsku na przykład, gdy dowiedziałem się, że kierowców czołgów wysyłają na dodatkowe szkolenie do Stanów Zjednoczonych, zacząłem nawet fantazjować o pozostaniu w kamaszach. Problem oczywiście polegał na tym, że po zakończeniu szkolenia w Ameryce musiałbym wrócić do Austrii i nadal służyć w wojsku.

      Trzymałem się więc pierwotnej wizji: przyjdzie list czy telegram z zaproszeniem do Ameryki. Ja tylko muszę się starać i dawać z siebie wszystko, bo jeśli Reg Park dostał się tam, dając z siebie wszystko, to mnie też się uda. On i Steve Reeves byli dla mnie punktem odniesienia przy ocenie postępów. Zacząłem trenować bardzo wcześnie, wcześniej niż Reg, bo już w wieku piętnastu lat, podczas gdy on zaczynał jako siedemnastolatek, tuż przed pójściem do wojska. Zdobywając tytuł Mister Universe w wieku dwudziestu lat, wszedłem przebojem do świata kulturystyki, ponieważ pobiłem wieloletni rekord Rega, który zwyciężył w tych zawodach, mając lat dwadzieścia trzy.

      W pierwszym okresie mojej fascynacji kulturystyką wyobrażałem sobie, że zdobycie tytułu Mister Universe przyniesie mi nieśmiertelną sławę. W rzeczywistości jednak sytuacja na scenie kulturystycznej bardzo się skomplikowała. Jak we współczesnym boksie, w kulturystyce pojawiły się rozmaite federacje, które współzawodniczyły ze sobą o kontrolę nad tym sportem. Organizowały zawody przyciągające kulturystyczną elitę: Mister Universe w Wielkiej Brytanii, Mister World w Stanach Zjednoczonych i wreszcie Mister Olympia, nowy turniej mający wytypować najlepszego zawodowego kulturystę na świecie. Fani musieli uważnie śledzić wszystkie te wydarzenia, aby orientować się, co słychać w świecie kulturystyki, a dla mnie zasadnicze znaczenie miało to, że w danym turnieju nie brali udziału wszyscy czołowi kulturyści. Na przykład niektórzy amerykańscy mistrzowie nie uczestniczyli w zawodach o tytuł Mister Universe w Londynie, tylko w ich amerykańskim odpowiedniku. Żeby stać się niekwestionowanym mistrzem świata, kulturysta musiał więc zwyciężyć w zawodach organizowanych przez wszystkie federacje. Dopiero gdy zmierzył się ze wszystkimi rywalami i ich pokonał, mógł być uznany za najlepszego. Reg Park w swoim czasie był najlepszy tylko dlatego, że zdobył tytuł Mister Universe trzy razy w ciągu czternastu lat. Bill Pearl, wspaniały kulturysta z Kalifornii, został trzykrotnie Mister Universe, a poza tym także Mister America i Mister USA. Steve Reeves był Mister America, Mister Universe i Mister World. Pragnąłem nie tylko pobić ich rekordy, ale też ustanowić własne; jeśli ktoś mógł wygrać trzy razy w zawodach o tytuł Mister Universe, to ja chciałem dokonać tego sześć razy. Byłem młody i czułem, że mam ogromne możliwości.

      Takie miałem marzenia, gdy przygotowywałem się do londyńskich zawodów Mister Universe w 1968 roku. Żeby wyjechać do Ameryki, musiałem dominować na europejskiej