w samochodzie. Obserwował zaułek. Godzinę temu:
Leroy wychodzi z budy. Leroy wyrzuca coś do śmietnika. Leroy pędem wraca.
Wtedy Wayne podbiegł. Wayne przewrócił śmietnik. Wayne zobaczył foliową płachtę. Lepił się do niej biały proszek – resztki białego proszku.
Posmakował – heroina.
Okrążył budę. Okna zasłaniała pomarszczona folia. Odciągnął kawałek. Zobaczył Curtisa i Leroya.
To było o 17.15. Teraz była 18.19.
Wayne obserwował budę. Wayne widział cienie i światło. Światło dobywało się z rozdarć w folii.
Deszcz lał jak z cebra. Pieprzony monsun. Obrazy się zazębiały. Dallas. Pete i Durfee. Pete mówi: „Zabij go” – grzmiało mu to w uszach już od dwóch dni.
Trzeba go było zabić już wtedy. Ten gość lubi wracać. Powinieneś to wiedzieć.
ZABIJ GO. ZABIJ GO. ZABIJ GO. ZABIJ GO. ZABIJ GO.
Samochód stał w błocie. Dach przeciekał. Deszcz sączył się do środka. Był dłużnikiem Pete’a. Telefon Pete’a go ocalił. Telefon Pete’a rozproszył jego uwagę.
Pieprzyć Buddy’ego Fritscha – pieprzyć jego robotę przy aktach – Hinton zapłaci za tę dziwkę.
Wrócił tam raz – dziesięć godzin temu. Przejechał obok przyczepy. Od przyczepy bił smród. Dziwka leżała i gniła.
Obrazy: skrzepy/ robactwo/ kulki śrutu we krwi.
Wayne dalej obserwował budę. Deszcz zaćmiewał mu widok. Czas się rozkładał. Czas się składał na nowo.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.