Alicja Makowska

Aremil Iluzjonistów: Uwikłani


Скачать книгу

wyjdę na nieudacznika, który nie potrafi nawet samemu rozwiązać własnych problemów. Poza tym wiesz w ogóle, w czym leży problem? Czy podsłuchiwałaś piąte przez dziesiąte?

      – Przypadkiem usłyszałam moje imię – odparła wymijająco.

      – Więc jak planujesz to rozegrać? – spytał nieufnie. – Skoro nawet nie znasz sedna sprawy?

      Namier zdawało się, że dostrzegła w uśmiechu córki nutkę goryczy.

      – Wierz mi, Den, znam tę sprawę aż za dobrze – rzekła i zeskoczyła z poręczy na podłogę.

      – Więc…? – próbował drążyć, ale mu przerwała ruchem ręki. – Zaufaj mi, Den. Wiem, jak to rozgryźć.

      Namier miała wrażenie, że potrafiłaby odgadnąć myśli córki. Przez chwilę wydawało jej się, że dostrzegła w jej oczach jakiś odległy przebłysk przeszłości i naszło ją dziwne uczucie niepokoju. Odprowadziła wzrokiem sprzeczające się dzieci i uśmiechnęła się gorzko, gdy została sama. Myślała, że jej dzieciom będzie w klanie łatwiej niż jej, skoro przetarła dla nich szlak. Od tamtego pamiętnego dnia, gdy Nestor sprzeciwił się swoim rodzicom i poprosił ją o rękę, upłynęło wiele lat, które powinny były zaważyć na losie Dena i Luv. Jak każdy rodzic chciała, by jej dzieciom było w życiu lżej niż jej samej. Jednak musiała przegapić ten moment, w którym powinna zrozumieć, że tak naprawdę nigdy nie miała na to wpływu.

*

      Reakcja Ellen była dla Namier o wiele bardziej zrozumiała. Młoda Incerno ledwo przekroczyła próg domu, pognała do pokoju dziennego i rozerwała kopertę ze swoim imieniem. Dłuższą chwilę jej oczy biegały po tekście, chłonąc każde słowo. Den niecierpliwie zaglądał jej przez ramię, próbując cokolwiek wyczytać.

      Gdy Namier na nich patrzyła, oczami wyobraźni widziała Luv na miejscu przyszywanej córki. Chciała umieć dogadywać się z Luv tak dobrze, jak z Ellen. Marzyła, żeby reakcje jej córki były takie naturalne jak Ellen. Gdyby Luv miała charakter swojej kuzynki, wszystko byłoby łatwiejsze…

      Z zamyślenia wyrwał ją pocałunek w policzek od Nestora. Przywódca wrócił do domu jednocześnie z Ellen.

      – Nie mogę w to uwierzyć – mówiła właśnie Ellen, ściskając kopertę w dłoniach – I ja, i Luv! Yaxiel też pewnie dostał list!

      – Najważniejsze, że ty i Luv zostałyście wybrane – potwierdził Nestor, splatając ręce na piersi. – Zasłużyłyście na to.

      Wzrok Ellen padł na zalakowaną kopertę.

      – Luv jeszcze nie wróciła? – spytała zdumiona, zerkając na ciotkę.

      – Jest na górze – odparła cicho Namier.

      Nestor usiadł wygodnie na kanapie i spojrzał na syna.

      – Zawołaj ją.

      Gdy Den zniknął na schodach, Namier wróciła do kuchni. Ellen choć miała dziwne przeczucie, wróciła do czytania listu, ale litery przesuwające się przed jej oczami nie układały się w zrozumiałe słowa. Wydawało jej się, że kątem oka dostrzegła, jak ciocia nerwowym ruchem tarmosiła róg fartucha. Ten drobny gest tylko spotęgował w Ellen niepewność.

      Czym ciocia się denerwowała? Egzaminem? Nie – na to było stanowczo za wcześnie. Zresztą widziała radość w oczach Namier, gdy tylko złamała pieczęć swojego listu. Ciotka cieszyła się z jej sukcesu. Więc co ją niepokoiło? I dlaczego Luv nie otworzyła swojego listu? Czyżby coś się stało?

      Ellen oderwała wzrok od czytanej treści, gdy usłyszała kroki wracającego Dena. Chłopak zszedł ze schodów, przeszedł całą długość bawialni, by stanąć przy oknie. Przyglądał się bez zainteresowania temu, co działo się za szybą.

      Ellen spojrzała na schody dokładnie w chwili, w której pojawiła się tam Luv. Kuzynka posłała jej ledwo dostrzegalny uśmiech, w którym trudno było doszukać się radości. Jej wzrok powędrował ku rozłożonemu listowi, który Ellen ciągle trzymała w dłoniach, zupełnie jakby nie docierało do niej, co tam jest napisane.

      – Odbiera mowę, prawda?

      – Nie mogę uwierzyć, że to już koniec – przyznała Ellen.

      – Jeśli zdamy, to to będzie dopiero początek.

      Nestor podniósł się z kanapy i wykonał ruch ręką, jakby chciał je obie objąć.

      – Ciężko trenowałyście, żeby zasłużyć sobie na ten zaszczyt. Poradzicie sobie z trudami egzaminu. Jestem z was naprawdę dumny.

      Ellen uśmiechnęła się szeroko i już chciała podziękować wujowi, gdy słowa wypowiedziane tuż obok niej, zmroziły jej krew w żyłach.

      – Nie podchodzę do tego egzaminu, byś ty był dumny.

      Ellen nie mogła uwierzyć, że ten lodowaty ton należy do kuzynki. Obejrzała się na Luv i głos uwiązł jej w gardle.

      – Co proszę? – spytał chłodno Nestor.

      – Nie chcę być iluzjonistką klasy pierwszej, by klan miał się kim pochwalić – wyjaśniła spokojnie Luv. – To była moja decyzja, robię to dla siebie.

      – Urodziłaś się z tym talentem, to los zadecydował, że masz być iluzjonistką – odparł twardo Nestor. – Skoro już jesteś na tej ścieżce, możesz tylko piąć się w górę. Stać się najlepsza, dla klanu.

      – Nie robię tego, by rozsławić nazwisko! – podniosła głos.

      – Luv!

      W drzwiach pokoju stanęła Namier. W dłoniach trzymała parujący gar z zupą.

      – Chyba się trochę zagalopowałaś, młoda damo – odezwał się Nestor z cichym ostrzeżeniem.

      – To nie ja wybiegam myślami w przyszłość! – warknęła Luv. – To nie ja chwalę się tym, co się jeszcze nie wydarzyło!

      Ellen patrzyła bezradnym spojrzeniem to na Nestora, to na Luv. Kątem oka zauważyła, że Den ulotnił się z pokoju, by nie być świadkiem awantury.

      – Ojciec pochwalił się tym, że obie z Ellen zostałyście zakwalifikowane do egzaminu! – wtrąciła Namier. – Podzielił się tylko nowiną. Dlaczego chcesz zepsuć to święto? Po co ta awantura?

      – Po to, by ktoś w końcu mnie usłyszał! Wiem, co należy do moich obowiązków! – zawołała. – Pomimo że sumiennie je wykonuję, nikt nie szanuje mojego zdania! Nikogo nie obchodzi, co ja o tym wszystkim myślę! Jestem… będę iluzjonistką! To, że nazywam się Incerno, o niczym nie świadczy!

      – Świadczy o tym, że jesteś cząstką tej rodziny! – huknął Nestor.

      – Tak, ale to nie nazwisko sprawiło, że jestem iluzjonistką! Tylko moja decyzja! Chwalisz się moimi osiągnięciami, ojcze, ale nie dlatego, że jesteś ze mnie dumny! Chwalisz się, bo chcesz fałszywie dowartościować resztę tej hałastry!

      Nestor uderzył otwartą dłonią w blat stołu, aż talerze zatrzęsły się, ostrzegawczo brzdękając.

      – Koniec dyskusji – uciął krótko.

      – Zawsze to mówisz, gdy brakuje ci argumentów. Ale nigdy nie chcesz wysłuchać moich!

      Nestor zmierzył ją wściekłym spojrzeniem.

      – Nie mam zamiaru słuchać głupot wyssanych z palca.

      – A ja nie mam zamiaru być twoją marionetką! – odpyskowała. – Mam własny głos i mogę sama decydować, co chcę robić w życiu!

      – Dosyć! Idź na górę i przemyśl to, co powiedziałaś.

      Luv przetrzymała spojrzenie ojca, po czym dodała:

      – Żałuję,