Alicja Makowska

Aremil Iluzjonistów: Uwikłani


Скачать книгу

razem na zajęcia, miał więc wiele okazji, by skrzyżować z nimi miecze. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Minaro Nakarde kojarzył głównie z widzenia, choć raz spotkał się z liderem osobiście w sprawie swoich przenosin. Po kilku listownych korespondencjach i małej interwencji Ajdy Turman, gdy Yaxiela wysłano do Atermii. Z pozoru wydawać by się mogło, że spotkanie było zwykłą formalnością. Jednakże Ellen, Luv i Yaxiel byli niezwykle podekscytowani perspektywą szkolenia przez samego lidera.

      – Planuję pierwszy rok waszego szkolenia poświęcić na naukę manipulacji odnośnikami.

      Yaxiel spodziewał się, że już na pierwszym treningu przejdą do niespodziewanych sztuczek, do tajników wiedzy znanych tylko najlepszym. Oczekiwał niesamowitych cudów, więc poczuł się mocno rozczarowany, kiedy Nakarde ukazał im taką perspektywę.

      – Rok? – powtórzyła Ellen.

      – Tyle czasu na naukę jednej rzeczy? – dodał Yaxiel.

      – Ta jedna rzecz wcale nie jest tak prosta, jakby mogło się wydawać. To najtrudniejsza część całego szkolenia. Z reguły opanowanie jej do perfekcji zajmuje rok.

      – Pół roku – rzekł Yaxiel.

      Minaro spojrzał na niego zdumiony.

      – Uwiniemy się w pół.

      Potem mistrz zaczął wykładać o odnośnikach. Wiedza z Kolegium w jego rozumowaniu brzmiała zupełnie inaczej. W żaden sposób jej nie przeczył, po prostu jego spojrzenie na sprawę było świeższe i szersze. Mówił o iluzji jak o sztuce. Jakby była powietrzem, którym oddychał. Yaxiel do dziś pamiętał jego słowa.

      – Iluzja bazuje na świadomościach. Bez nich nie miałaby prawa istnieć. Znacie proces jej powstawania, bo zachodzi on za każdym razem, gdy po nią sięgacie. Ale czy zastanawialiście się czasem nad samą teorią tego zjawiska, czy zbytnio pochłaniał was cel? Jak użyć swojego prowadzenia? Prześledźmy to. Iluzja powstaje z połączenia skupienia i myśli. Niebagatelną rolę gra tu wyobraźnia. Zwłaszcza wyobraźnia przestrzenna. Najpierw sami wprowadzamy się w pułapkę, by potem rozciągnąć ją na jakiś teren. I nie chodzi tu o teren mierzony w krokach, lecz w świadomościach. Aby iluzja się nie załamała, potrzebuje jakiś łączników z rzeczywistością. Odnośników, czyli jak wiecie, elementów prawdziwych, które zarazem ją utrzymują, ale mogą również zniszczyć. Im więcej odnośników, tym iluzja stabilniejsza, ale, wbrew logice, łatwiej ją zniszczyć. Odnośników nie można wymieniać, ale można je modyfikować. Tym będziemy się zajmować. Jeśli opanujecie tę sztukę do perfekcji, będziecie niepokonani.

      Nim Yaxiel się zorientował, już chłonął każde słowo z taką samą fascynacją, z jaką Minaro je wypowiadał. Mistrz go zainspirował. Jakby opowiadał znaną bajkę w całkiem nowej aranżacji. W taki sposób, że znałeś jej finał, a i tak cię zaskoczył.

      – Wyobraźcie sobie taką nieco schematyczną sytuację – ciągnął wykład. – Upraszczając, waszym odnośnikiem jest jakiś przedmiot. Dajmy na to odłamana gałąź drzewa. Przeciwnik do niej podbiega, chcę ją przeciąć na pół i tym samym złamać iluzję, ale gdy uderza, gałąź przybiera płynną formę. Miecz nie robi jej żadnej krzywdy. Manipulacja to niezwykle trudna rzecz i wielu iluzjonistów woli z niej nie korzystać.

      – Mistrz z niej korzysta? – wyrwało się Luv.

      – Staram się wykorzystywać jej atuty, ale nieraz boję się ryzyka – odparł. – Boję się, że mogę sam zniszczyć iluzję. Chcę wam uświadomić, że to piekielnie trudna sztuka, ale umiejętne korzystanie z niej pozwala wygrywać w sytuacjach, zdawałoby się, bez wyjścia. Wydaje się wam, że nie unikniecie ciosu, a manipulacja na to pozwala.

      Wspomnienie rozwiało się w rytmie nadchodzących kroków. Yaxiel podniósł głowę i zobaczył jak Ellen schodzi z udeptanej ścieżki wprost na polanę. Ubrana była w luźną tunikę i skórzane spodnie. Przez klatkę piersiową przepasała miecz. Wiatr rozwiewał jej długie, jasne włosy.

      – Cześć – rzuciła na jego widok.

      Pomachał jej dłonią w odpowiedzi.

      – Luv jeszcze nie ma?

      – Myślałem, że przyjdziecie razem – rzekł Yaxiel. Ledwo to powiedział, a odniósł wrażenie, że Ellen zmarkotniała. – Coś się stało?

      – Nie, nic. – Uśmiechnęła się lekko. – Ale nie wypada się spóźniać na ostatni trening, prawa?

      – Spokojnie, bez niej nie zaczniemy – odezwał się dobrze znany głos. Ellen i Yaxiel zadarli głowy i zobaczyli, że Minaro przypatruje się im, siedząc na grubiej gałęzi dębu.

      – Mistrzu! – zawołali jednocześnie.

      Minaro zeskoczył i płynnie wylądował na ziemi. W tym samym momencie rzeczywistość wokół nich zadrgała delikatnie i z efektownym błyśnięciem lekko zdyszana Luv pojawiła się na polanie.

      – W ostatniej chwili? – spytała z zadziornym uśmieszkiem.

*

      Minaro kazał im usiąść na mchu, sam zajął miejsce na głazie, by móc patrzeć na nich z góry. Widział oczekiwanie w ich oczach, więc postanowił nie przedłużać ich niepewności.

      – Wpierw biurokratyczne sprawy. – Wyjął z torby białą teczkę, po czym każdemu z nich wręczył egzaminacyjną kartę. – Jesteście niepełnoletni, więc odpowiedzialność za wasze życie spoczywa na mnie. Na karcie ujęte są warunki egzaminu i zagrożenia. Zapoznajcie się z nimi w domu i w zgodzie z własnym sumieniem zadecydujcie. Wasz podpis będzie zwalniał mnie z konsekwencji prawnych. Przynieście podpisane do Sztabu.

      Yaxiel przebiegł wzrokiem listę punktów.

      – Przecież znamy konsekwencje.

      – Dlatego mówię, że to biurokratyczne sprawy. Jednak jestem zobowiązany zapoznać was z tym. Czysta formalność.

      Wypowiedział te słowa, ale sam nie był pewien, czy ta trójka w pełni rozumie swoje położenie. Słowa nie mogły ich przygotować na to wydarzenie. Były tylko nędznym narzędziem, w dodatku jedynym, które mógł wykorzystać.

      Zerknął na otwartą teczkę. Na wierzchu leżała teraz jego zgoda. Wzrok Minaro bezwiednie powędrował ku zamieszczonemu na spodzie ostrzeżeniu.

      „Zdaję sobie sprawę, że iluzjoniści, których rekomenduję do egzaminu, będą znajdować się w nieustannym zagrożeniu, które rzutować będzie na ich życie i zdrowie”. Sucha formułka, którą musiał podpisać. Słowa naprawdę nie potrafiły oddać pułapu zagrożenia egzaminu.

      – Powiem wam tylko jedno – rzekł Minaro, podnosząc głowę. – Egzamin, do którego podchodzicie, jest najtrudniejszym testem w waszym życiu. Możecie być tego absolutnie pewni. Możecie przyznać się przed sobą do swojego strachu. Nie ma w tym nic wstydliwego. Nie zmierzycie się z niczym tak wyczerpującym jak ten egzamin.

      – No chyba, że będziemy starać się o stołek lidera – wtrącił Yaxiel aluzyjnie, wymownie nie patrząc na mistrza. Chciał rozładować napięcie i istotnie mu się powiodło. Dziewczyny podzieliły ten entuzjazm. Minaro tylko zaśmiał się złowieszczo, co natychmiast skierowało uwagę całej trójki z powrotem na problem.

      – Egzamin na lidera jest dziecinnie prosty w porównaniu do egzaminu na klasę pierwszą.

      Po tych słowach zapadła pełna napięcia cisza.

      – Mistrz, jak zwykle, chce nas zmotywować, ale po co zaraz takie makabryczne żarty? – odezwała się Luv.

      – Racja, nie mamy na nie czasu. Przejdźmy do konkretów. Obowiązują was trzy reguły – rzekł Minaro. – Pierwsza: nie atakować obserwatorów. Druga: wystrzelić zieloną flarę, gdy będziecie poważnie ranni. Trzecia: przeżyć za wszelką cenę. Z ogólnych informacji powinniście wiedzieć, że…