by zatrzymać biegnący czas? A może to był właśnie sekret miłości i może na tym polegała potęga cofania się w przeszłość?”.
Singer pisał o swojej ulicy całe życie. Potrafił dotrzeć do jej najgłębszych pokładów, odsłonić najskrytsze warstwy jak archeolog. Krochmalna kończyła się dla niego kilka razy. Przestawała istnieć i – zmieniona – odradzała się na nowo. Potem pozostała mu już tylko archeologia pamięci. Oto jak bohater i narrator powieści Szosza opowiada o swoim powrocie do Warszawy po pierwszej wojnie światowej:
Mieszkałem teraz niezbyt daleko Krochmalnej, lecz nigdy nie chodziłem już na tę ulicę. Mówiłem sobie, że nie ma tam czego szukać, lecz poza tym były też konkretne powody. Słyszałem, że prawie połowa jej mieszkańców umarła pod koniec wojny z wygłodzenia lub dotknięta została szalejącymi epidemiami grypy i tyfusu. Chłopcy, z którymi chodziłem kiedyś do chederu, służyli teraz w polskiej armii, a niektórzy polegli nawet w czasie wojny z bolszewikami w 1920. Co więcej, Krochmalna stała się terenem różnych akcji komunistów z sąsiedztwa. Często odbywały się tu demonstracje i nieraz zobaczyć można było czerwoną flagę powiewającą na którymś z telegraficznych słupów lub nawet zatkniętą szyderczo na posterunku policji. (…) To nie była już moja ulica. Nikt nie pamiętał tu ani o mnie, ani o mojej rodzinie. Gdy o tym myślałem, towarzyszyło mi zawsze uczucie, że wszystko, co przeżyłem, należy już do całkiem innego świata, który odszedł na zawsze. Byłem dwudziestokilkulatkiem, lecz wydawało mi się, że jestem starym człowiekiem. Krochmalna była niczym najgłębszy pokład, najstarsze z archeologicznych wykopalisk, do którego nie miano dotrzeć już nigdy. Jednocześnie pamiętałem doskonale każdy dom, podwórko, cheder, sklepik Ester, dziewczęta, ulicznych tragarzy, wszystkie ich słowa i gesty.
Niecałe dwa lata przed wybuchem pierwszej wojny światowej zaczął działać Dom Sierot Janusza Korczaka, usytuowany na samym końcu zachodniej części Krochmalnej, tuż przy Karolkowej. Dom Sierot powołało do życia i utrzymywało aż do wybuchu drugiej wojny światowej Towarzystwo „Pomoc dla Sierot”, powstałe w 1908 roku w Warszawie. Po zebraniu odpowiednich funduszy 12 maja 1910 Towarzystwo zakupiło za sumę 24 tysięcy rubli parcelę przy ulicy Krochmalnej 92 (po 1970 roku odcinek między Towarową a Karolkową, na którym stoi Dom Sierot, przemianowano na Jaktorowską). Miejsce wybrano ze względu na znakomite położenie: z dala od zatłoczonego centrum, na zachodnich obrzeżach miasta, dużo zieleni, glinianki i łąki należące do cegielni „Czyste”, świeże powietrze. Atrakcję stanowił nie tylko dogodny teren, niezwykłą szansą była także możliwość zaprojektowania i wzniesienia od podstaw domu odpowiadającego wizji Korczaka, który współpracował z architektem Henrykiem Stifelmanem. Kamień węgielny pod budowę położono 14 czerwca 1911 roku.
Korczak nie był zadowolony z niektórych rozwiązań, na przykład z rozmieszczenia sal w budynku i ich dużych rozmiarów. Wielka sala rekreacyjna czy koszarowe sypialnie ułatwiały kontrolę nad wychowankami, ale zbudowano je „pod znakiem nieufności do dzieci i personelu. (…) Taki budynek ma duże zalety (…) dla kolonii letnich i dla centrali, skąd dzieci przechodziłyby do innych i inaczej budowanych internatów, nuży tym, że nie ma w nim «spokojnego kąta». (…) Gdyby w przyszłości można było dobudować piętro, przemawiałbym za systemem hotelowym: korytarz i małe po obu stronach pokoje” – pisał po sześciu latach funkcjonowania Domu Sierot w pracy Jak kochać dziecko. Dom, niewykończony całkowicie, został oddany z opóźnieniem 7 października 1912 roku. Zamieszkało w nim osiemdziesięcioro ośmioro dzieci z przytułku przy Franciszkańskiej 2 i z kolonii letniej w Łapigroszu. Przyjęto także czworo dzieci do półinternatu. Dyrektorem Domu Sierot został Janusz Korczak, jego zastępczynią była Stefania Wilczyńska. Oboje pełnili swe funkcje bez wynagrodzenia.
Dom Sierot Janusza Korczaka przed wojną – Krochmalna 92 (obecnie Jaktorowska 6).
Fot. ŻIH
Budynek miał cztery kondygnacje. W wysokich suterenach mieściły się urządzenia gospodarcze i sanitarne. Na parterze znajdowały się: wielka sala rekreacyjna (około 180 metrów kwadratowych), służąca jako jadalnia, a także kancelaria, klasa zwana „szkolnym pokojem” (gdzie czytano gazetkę Domu Sierot, odrabiano lekcje, modlono się), „pokój ciszy” (przeznaczony wyłącznie dla starszych dzieci i personelu), szwalnia oraz sklepik mieszczący się w malutkim pokoiku. Część parteru zajmowało podium, na którym stał fortepian. Pełniło ono funkcję sceny, było miejscem odbywania kar, dawało też możliwość odizolowania się od grupy i biernego przyglądania zabawom innych. Na wysokości pierwszego piętra biegła galeria, skąd wchodziło się do ambulatorium, tzw. szafarni, która stanowiła później jeden z pokojów Bursy, dalej małe pokoje, zamieszkane początkowo przez starszych wychowanków, a następnie przez bursistów. Na drugim piętrze mieściły się dwie sypialnie: dla chłopców (na 50 łóżek) i dla dziewcząt (na 56 łóżek). Między sypialniami umieszczony był pokój dyżurnego wychowawcy (początkowo spał tam Korczak). Obok sypialni dziewcząt znajdowały się pokój Stefanii Wilczyńskiej oraz izolatka dla chorych. Na poddaszu był pokój, w którym mieszkał Stary Doktor, z charakterystycznym trójdzielnym oknem termalnym, skromnie umeblowany (łóżko, biurko, przy oknie krzesło dla dziecka, na oknie miseczka z pokarmem dla wróbli). Wyprowadził się stamtąd w lutym 1933 roku i zamieszkał u swojej siostry przy ulicy Żurawiej 42.
Wielka sala rekreacyjna na parterze w Domu Sierot na Krochmalnej 92. Zdjęcie wykonane przez Foto Forbert dla American Joint Distribution Committee (Joint) w maju 1940, a więc jeszcze przed przeprowadzką do getta.
Fot. ŻIH
Zachowała się pewna notatka, którą Korczak sporządził ołówkiem na luźnej kartce. Notatka jest bez daty, ale powstała najprawdopodobniej niedługo przed wybuchem wojny. Autor zaznaczył, że tekstu nie może zrozumieć ten, kto nie wie, czym jest cisza nocna w zbiorowej sypialni sierocińca. „Śpią. Cisza. Noc. Pięćdziesiąt oddechów. Ząb go bolał. Długo tłumił łkanie. Boli bardzo. Ma osiem lat. Głośno zapłakał”. Korczak podchodzi i bierze chłopca za rękę. Ten zaczyna opowiadać o swojej poniewierce do czasu, kiedy trafił wreszcie na Krochmalną. „Ja tu zostanę. Prawda? Pan się nie gniewa, że rzuciłem piłkę w trawę? – Chłopcy ci nie mówili, że nie wolno? Nie odpowiedział. Zasnął. Dziwne. Światło może tak padało? Może mi się zdawało? Krótką chwilę trwało, ale widziałem. Tak. Ujrzałem dookoła jego umęczonej ośmioletniej głowiny – jasną obwódkę – glorię – aureolę”.
Podobną jasną obwódkę, jakby delikatny zarys aureoli, uważny widz dostrzeże w filmie Andrzeja Wajdy Korczak. Pojawia się ona przez moment nad głową chłopca, który w spektaklu Poczty Rabindranatha Tagore gra rolę umierającego Amala. Przedstawienie odbyło się 18 lipca 1942 roku w ówczesnej siedzibie Domu Sierot przy ulicy Siennej 16. Niespełna trzy tygodnie potem wszystkie dzieci wraz z Korczakiem i Wilczyńską powędrują na Umschlagplatz, a stamtąd do Treblinki.
CZASY GETTA
Początkiem definitywnego końca ulicy Krochmalnej był wybuch drugiej wojny światowej. Najpierw napiętnowana jako ulica żydowska i wtrącona do getta, potem zaś, już jako ulica aryjska, została zrujnowana podczas walk w powstaniu warszawskim 1944 roku i po jego zdławieniu. Niektóre domy zniknęły całkowicie z powierzchni ziemi, inne zamieniły się w wypalone kikuty bez dachów. Zanim jednak dokonano egzekucji ostatecznej, ulicę i jej mieszkańców czekał jeszcze czas agonii za murami getta.
Obszar nazywany przez Niemców jüdischen Wohnbezirk został zamknięty 16 listopada 1940 roku. Ze światem zewnętrznym łączyły go 22 bramy. Jedna z nich była usytuowana na rogu ulicy Ciepłej i Krochmalnej. Na odcinku między Rynkową i Wronią Krochmalna znalazła się w południowej części, zwanej