Susan Sontag

Przeciw interpretacji i inne eseje


Скачать книгу

stanowią zajmującą lekturę, nie dają odpowiedzi na pytanie o najbardziej osobiste poglądy Camusa ani nie pozwalają nam lepiej go poznać. Camus, by użyć słów Sartre’a, był „godnym podziwu połączeniem człowieka, czynu i dzieła”. Dziś pozostaje nam już tylko dzieło, a opierając się jedynie na nim, nie sposób w pełni odtworzyć uczuć i myśli, które Camus budził w sercach i umysłach tysięcy swoich czytelników oraz wielbicieli. Byłoby czymś ważnym i dobrym, gdyby Notatniki Camusa ukazały nam swojego nieżyjącego autora w pełniejszy sposób – tak jednak niestety nie jest.

1963Przeł. Dariusz Żukowski

      Wiek męski Michela Leirisa

      Znakomita autobiograficzna opowieść Michela Leirisa Wiek męski, której amerykański przekład ukazał się w 1963 roku13, zdaje się na początku dość zagadkowa. Książka nie jest opatrzona żadną notą wyjaśniającą. Czytelnik nie ma jak dowiedzieć się, że Leiris, teraz już przeszło sześćdziesięcioletni autor około dwudziestu książek, z których żadna nie została dotąd przetłumaczona na angielski, jest liczącym się poetą, ważnym spadkobiercą pokolenia paryskich surrealistów lat dwudziestych, a także całkiem wybitnym antropologiem. Amerykańskie wydanie nie informuje też, że nie jest to książka nowa, ale napisana na początku lat trzydziestych, wydana po raz pierwszy w 1939 roku, ponownie opublikowana wraz ze wstępnym esejem Literatura a tauromachia w 1946, kiedy to odniosła wielki succès de scandale. Co prawda, autobiografie mogą oczarować postacią autora także tego, kto wcześniej nie był nią zainteresowany – ani nie miał powodu do zainteresowania – ale fakt, że Leiris jest tutaj nieznany, sprawy komplikuje, ponieważ książka ta jest bardzo mocno wpisana zarówno w dzieło, jak i w historię jego życia.

      W 1929 roku Leiris przeszedł ciężki kryzys psychiczny, któremu towarzyszyła impotencja, i przez jakiś rok był leczony psychiatrycznie. W 1930, w wieku trzydziestu czterech lat, zaczął pisać Wiek męski. W tym czasie był poetą pozostającym pod przemożnym wpływem Apollinaire’a oraz swego przyjaciela Maksa Jacoba i miał już na koncie kilka tomików poezji, z których pierwszym był Simulacre (Pozór, 1925). W tym samym roku, w którym rozpoczął pracę nad Wiekiem męskim, napisał zadziwiającą, utrzymaną w surrealistycznym stylu powieść Aurora. Ale niedługo po rozpoczęciu Wieku męskiego (ukończonego dopiero w 1935 roku) Leiris wstąpił na nową ścieżkę zawodową – został antropologiem. W latach 1931–1933 odbył podróż badawczą do Afryki (Dakaru i Dżibuti14), a po powrocie do Paryża został pracownikiem Musée de l’Homme, gdzie pracuje do dziś15, zajmując ważne stanowisko kustosza. Wśród niezwykle intymnych wyznań Wieku męskiego nie znajdziemy śladów tego zadziwiającego zwrotu – od członka cyganerii i poety do naukowca i muzealnego biurokraty. W książce tej nie ma ani słowa o osiągnięciach poety czy antropologa. I czuć, że być nie może, bo wspomnieć o nich znaczyłoby zburzyć wrażenie niepowodzenia.

      Zamiast historii swojego życia Leiris prezentuje nam katalog jego ograniczeń. Wiek męski nie zaczyna się od słów „Urodziłem się w…”, lecz od rzeczowego opisu ciała autora. Na pierwszych stronach dowiadujemy się o znamionujących Leirisa początkach łysiny, chronicznym zapaleniu powiek, mizernej wydolności seksualnej, tendencji do garbienia się przy siedzeniu i do drapania się w okolicy odbytu, gdy jest sam, o traumatycznej operacji wycięcia migdałków w dzieciństwie i o równie traumatycznej infekcji penisa; a dalej o hipochondrii, o tchórzostwie objawiającym się we wszelkich sytuacjach mających choćby minimalny rys niebezpieczeństwa, o nieumiejętności płynnego posługiwania się jakimkolwiek językiem obcym, o pożałowania godnej niezdarności w sporcie. Także swój charakter opisuje w kategoriach ograniczeń: przedstawia go jako „skorodowany” przez dziwaczne i agresywne fantazje na temat ciała w ogólności, a kobiet w szczególności. Wiek męski to podręcznik degradacji – anegdoty i fantazje, słowne skojarzenia i sny wyrażone głosem człowieka częściowo znieczulonego, z zaciekawieniem obmacującego własne rany.

      Można myśleć o książce Leirisa jako o szczególnie dosadnym przykładzie chwalebnej troski o szczerość, typowej dla francuskiej kultury literackiej. Od Prób Montaigne’a i Wyznań Rousseau poczynając, przez dzienniki Stendhala, aż po współczesne wyznania Gide’a, Jouhandeau i Geneta, wielkich pisarzy francuskich szczególnie zajmowało obiektywne przedstawianie intymnych odczuć, zwłaszcza tych związanych z seksualnością i pragnieniami. W imię szczerości, zarówno w formach autobiograficznych, jak i fikcji literackiej (jak u Constanta, Laclosa, Prousta), pisarze francuscy chłodno analizują erotyczne manie i dywagują o technikach osiągania emocjonalnego dystansu. Właśnie to odwieczne zaabsorbowanie szczerością – poza emocjonalną ekspresją – przydaje większości dzieł francuskiego romantyzmu pewnej surowości, a nawet nadaje im nieco klasycystyczny charakter. Niemniej postrzeganie książki Leirisa tylko w ten sposób nie oddawałoby jej sprawiedliwości – Wiek męski jest bardziej niezwykły, ostrzejszy, niż sugerowałoby takie pochodzenie. To, do czego przyznaje się Leiris, jest bardziej obsceniczne i obrzydliwe niż wszelkie zawarte w wielkich francuskich autobiografiach wyznania dotyczące kazirodczych uczuć, sadyzmu, homoseksualności, masochizmu i wulgarnego promiskuityzmu. Bulwersuje jednak nie to, co Leiris zrobił – działanie nie jest jego mocną stroną, a jego wady są typowe dla charakteru przeraźliwie chłodnego zmysłowo – częściej wiążą się ze zgniłymi porażkami i ograniczeniami niż z popełnianiem drastycznych czynów. Chodzi raczej o to, że jego postawy nie łagodzi choćby odrobina szacunku do samego siebie, co jest wręcz obsceniczne. Wszystkie inne autobiograficzne dzieła literatury francuskiej wyrastają z miłości własnej i ewidentnie mają na celu obronę i usprawiedliwienie „ja”. Leiris brzydzi się sobą i nie może się ani bronić, ani usprawiedliwiać. Wiek męski to ćwiczenie z bezwstydu – ciąg samoobnażeń tchórzliwego, chorowitego, okaleczonego „ja”. Leiris nie przypadkiem w toku opowieści ujawnia to, co co w nim samym jest obrzydliwe. To, co obrzydliwe, jest tematem jego książki.

      Można by spytać: a kogo to obchodzi? Wiek męski niewątpliwie ma pewną wartość jako raport kliniczny; dla zawodowego badacza umysłowych aberracji jest kopalnią wiedzy. Ale książka ta nie byłaby warta uwagi, gdyby nie miała wartości literackiej. A ja uważam, że ją ma – chociaż, jak wiele współczesnych dzieł literackich, dochodzi do głosu jako antyliteratura. (W zasadzie sporo współczesnych ruchów w sztuce przedstawia się jako antysztuka). Paradoksalnie, to właśnie ta niechęć do idei literatury czyni z Wieku męskiego – książki bardzo uważnie (choć nie pięknie) napisanej i subtelnie poprowadzonej – interesującą literaturę. Wkładem Leirisa do niej jest także milczące odrzucenie w Wieku męskim racjonalistycznego projektu samozrozumienia.

      Pytanie, na które odpowiada Leiris w Wieku męskim, nie jest intelektualne. Jest to pytanie, które my nazwalibyśmy psychologicznym, a Francuzi moralnym. Leiris nie próbuje zrozumieć samego siebie. Nie napisał Wieku męskiego ani po to, by mu wybaczono, ani po to, by go kochano. Pisze, by oburzać, a tym samym otrzymać od czytelników dar silnych emocji, których potrzebuje, by siebie samego obronić przed oburzeniem i wstrętem, jakie spodziewa się w nich wzbudzić. Literatura staje się rodzajem techniki psychologicznej. Jak wyjaśnia Leiris we wstępnym eseju Literatura a tauromachia, nie wystarczy bycie pisarzem, literatem. To nudne i mdłe. Brakuje niebezpieczeństwa. Leiris, pisząc, musi odczuwać to, co podpowiada świadomości torreadora, że może zostać ugodzony. Tylko wtedy warto pisać. Lecz jak pisarz może doznać tego ożywczego poczucia śmiertelnego zagrożenia? Odpowiedź Leirisa brzmi: poprzez samoobnażenie, a nie bronienie się; nie poprzez wytwarzanie dzieł sztuki, obiektywizacje siebie samego, ale przez wystawienie się na linię ognia. Ale my, czytelnicy, widzowie tego krwawego aktu, wiemy, że dokonany właściwie (zważcie, że o korridzie mówi się przede wszystkim jako o akcie estetycznym, ceremoniale), staje się on – mimo wszelkiego wypierania się literatury – literaturą właśnie.

      Pisarzem,