pierwszym piętrze. Porywacz zostawił list z żądaniem okupu w wysokości pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Pieniądze zostały przekazane, ale sprawy nie udało się wyjaśnić. Dwa miesiące później znaleziono ciało dziecka. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były obrażenia spowodowane upadkiem z wysokości. Najprawdopodobniej porywacz upuścił chłopca, gdy schodził z drabiny, której użył do jego uprowadzenia.
Stiller poprawił się na siedzeniu.
– Bez względu na to, co się wydarzyło, chcemy, żebyś rozwiązał tę sprawę – oznajmił.
Komisarz skręcił przed mężczyzną, który spacerował na deszczu z psem.
– Co masz na myśli? – spytał.
– Ty znasz go najlepiej – odparł. – Chcemy, żebyś spróbował jeszcze bardziej się do niego zbliżyć. Zdobyć jego zaufanie i sprawić, że będzie gotowy ci się zwierzyć.
Wisting spojrzał na niego, ale nic nie powiedział. A więc to Stiller ukrywał podczas narady. Nie wtajemniczając go, Stiller i jego kumple z Kripos stworzyli plan śledztwa, w którym on, Wisting, miał grać jedną z głównych ról.
– Mamy dobre doświadczenia z podobnych spraw – ciągnął Stiller. – Infiltracja połączona z obserwacją, podsłuchem i tradycyjnym śledztwem przynosi rezultaty.
– Wie, że jestem policjantem – skomentował komisarz. – To nie będzie to samo co wysłanie tajnego agenta.
– Ale nie ma pojęcia, że wiesz o Nadii Krogh – odparował Stiller i po raz pierwszy od przyjazdu uśmiechnął się. – To daje ci nad nim przewagę. Możesz wypowiedzieć odpowiednie słowa w odpowiednich momentach. Podsunąć mu to i owo. Zasugerować. Wpłynąć na niego. Przecież to potrafisz. Sprawiać, żeby ludzie się przed tobą odkrywali.
Wisting pokręcił lekko głową. Przydzielono mu rolę, która nie przypadła mu do gustu. W pokoju przesłuchań było inaczej. Tam grał z ludźmi w otwarte karty, natomiast Stiller zaproponował mu zadanie polegające na oszukiwaniu i zdradzaniu człowieka, który był jego dobrym znajomym.
– Uzgodniłem to już z twoim komendantem – ciągnął Stiller. – Proponuję, żebyś zaczął dziś wieczorem. W końcu i tak się do niego wybierasz.
Komisarz zatrzymał się przed głównym wejściem do komendy.
– Dostałeś kartę dostępu? – spytał.
Tamten przytaknął i poklepał się po kieszeni na piersi. Wisting wskazał głową rozsuwane drzwi do budynku.
– Mam do załatwienia kilka spraw – oświadczył. – Przekaż pozostałym, że Martin Haugen nie jest już osobą zaginioną.
Stiller zawahał się. Chwilę później położył dłoń na klamce i uchylił drzwi.
– Co o tym myślisz?
– Porozmawiamy o tym, kiedy wrócę – odparł.
Stiller odpowiedział skinieniem głowy i wyszedł na deszcz. Wisting zjechał z chodnika i dodał gazu.
13
Stiller stał na deszczu i spoglądał za samochodem. Wyjął paczkę Fisherman’s Friend i wytrząsnął z niej jednego dropsa, po czym schował się pod dachem nad drzwiami budynku komendy i wyjął telefon.
Leif Malm był szefem nowo utworzonej grupy EU. Jego numer znajdował się na szczycie listy szybkiego wybierania. Odezwał się już po pierwszym sygnale.
– Jak leci? – spytał.
– Zaczęliśmy trochę niefortunnie – odparł Stiller i wyjaśnił, że Martin Haugen pojawił się po tym, jak przez krótką chwilę był uważany za zaginionego.
– Wisting jest z nami? – pytał dalej Malm.
Stiller rozgryzł pastylkę.
– Nie jestem pewny. Nie spodobało mu się, że działaliśmy za jego plecami.
– To rozsądny człowiek. Na pewno to zrozumie.
Drzwi do komendy rozsunęły się bezgłośnie przed Stillerem. Śledczy przeszedł obok dyżurki, skinieniem głowy pozdrowił oficera siedzącego za szklaną ścianą i przeciągnął kartę dostępu przez czytnik.
– Poza tym za bardzo się w to zaangażował – ciągnął Malm. – Nie może odmówić. Z dwojga złego woli się przyłączyć niż stać z boku.
Stiller rozejrzał się dookoła, żeby upewnić się, że jest sam.
– Jaki jest status kontroli komunikacji? – spytał, wchodząc po schodach.
– Dostaliśmy dwa tygodnie. Rusza o piętnastej.
Stiller sforsował następne drzwi, używając karty dostępu.
– Świetnie – skomentował. – Zadzwonię do ciebie po południu.
Zakończyli rozmowę. Stiller włożył telefon z powrotem do kieszeni i przez chwilę stał zamyślony. Prowadzenie podsłuchu miało sens pod warunkiem, że Martin Haugen nie dokonał porwania sam i że poczuje się zmuszony do tego, by skontaktować się ze wspólnikiem lub wspólnikami, kiedy Wisting uderzy we właściwą strunę. Pełna kontrola komunikacji polegała na tym, że wiedzieli, z kim Haugen się kontaktuje i o czym rozmawia, nie tylko przez telefon, lecz także drogą mailową i przez komunikatory internetowe. Poza tym jego telefon funkcjonował jak lokalizator GPS, dzięki czemu w każdej chwili wiedzieli, gdzie się znajduje. W każdym razie tak długo, jak długo jego telefon był włączony.
Nadchodził Hammer z ogromnym kubkiem kawy w jednej ręce i stosem papierów w drugiej.
– Już wróciliście? – spytał.
– Martin Haugen nie jest już zaginiony – wyjaśnił Stiller. – Był w swoim domku letniskowym.
Rosły policjant uśmiechnął się.
– I co teraz? – spytał.
– Chciałbym zebrać śledczych, których można oddelegować do sprawy, i spotkać się z nimi po południu – odpowiedział Stiller.
Hammer skinął głową.
– Chwilowo jesteśmy tylko Wisting i ja.
Dwóch to mało, pomyślał Stiller. Ale na razie musiało mu to wystarczyć. Reprezentował grupę EU i nie mógł wymagać więcej w sprawie, która, ściśle rzecz biorąc, nie podlegała tutejszemu okręgowi policyjnemu.
– Wcześniej chciałbym zapoznać się z aktami sprawy Kathariny – mówił dalej. – Czy zlokalizowano dokumenty?
Hammer wypił łyk kawy i potrząsnął przecząco głową.
– Zapytaj Bjørg Karin – zaproponował i wyciągnął rękę z kubkiem kawy w kierunku sekretariatu. – Jeśli ona ich nie znajdzie, to znaczy, że nie ma ich w archiwum.
Stiller ruszył w stronę trójkątnego biura. Jeszcze przed poranną odprawą miał okazję przedstawić się wesołej kobiecie siedzącej przy pierwszym biurku od drzwi.
– Hammer mnie tu przysłał – wyjaśnił. – Mam się zapoznać ze sprawą Kathariny.
Bjørg Karin potrząsnęła głową i uśmiechnęła się do niego łagodnie.
– Byłam w archiwum przed południem – oznajmiła. – To nie jest sprawa, która zmieściłaby się w zwykłym pudle archiwizacyjnym. Prawdopodobnie akta leżą gdzieś razem z dokumentami innych spraw, do których od czasu do czasu śledczy zaglądają. Poproszę Wistinga, żeby je odszukał.
Stillerowi nie spodobała się ta odpowiedź, ale odwzajemnił uśmiech.
– Trochę