Йорн Лиер Хорст

Seria o komisarzu Williamie Wistingu


Скачать книгу

go po raz pierwszy trzy tygodnie temu. Litery i słowa zostały wycięte z gazety i połączone w zdania. To wydawało się dziecinne, ale prawda była taka, że bardzo dużo listów z pogróżkami, które trafiały w ręce policji, wykonano właśnie tą metodą. Najwyraźniej autorzy listów oglądali te same filmy albo czytali te same książki. Jednak bez względu na amatorskie wykonanie było w nich coś przerażającego.

      Sposób, w jaki komunikowali się porywacze, nigdy nie został opisany w gazetach. Wisting wydawał się zaskoczony nieudolną formą i zerkał na list z ciekawością i niedowierzaniem.

      – Rodzina otrzymała go we wtorek, 22 września – wyjaśnił Stiller. – Trzy dni po jej porwaniu.

      Hammer przyciągnął list do siebie. Wzrok miał nieobecny.

      – I nigdy jej nie odnaleziono – powiedział i przyglądając się kartce, przeciągnął językiem wzdłuż zębów po wewnętrznej stronie górnej wargi.

      Wiadomość składała się z osiemnastu wyrazów, a te z dziewięćdziesięciu sześciu liter. Przesłanie było proste: „Nadia jest z nami. Możecie ją odzyskać. Cena wynosi trzy miliony koron. Czekajcie na dalsze instrukcje”. Pod listem podpisały się „Szare Pantery”.

      Wisting odebrał kartkę od Hammera.

      – Dlaczego podejrzewacie Martina Haugena? – spytał.

      – Listy – wyjaśnił Stiller i wyjął kolejny dokument. – Dwa dni po pierwszym liście z żądaniem okupu przyszedł drugi. Oba zostały wycięte z tego samego wydania „VG”.

      Położył list na stole, nie wdając się w szczegóły. Śledczy, którzy pracowali nad sprawą, ustalili, że chodzi o wydanie gazety z czwartku, 27 sierpnia 1987 roku. Z raportu wynikało, że gazeta ukazała się w nakładzie trzystu trzydziestu dwóch tysięcy czterystu sześćdziesięciu ośmiu egzemplarzy.

      Wisting podniósł list i przez chwilę siedział w milczeniu, trzymając po jednej kartce w każdej dłoni.

      Drugi list powstał w ten sam sposób, ale był krótszy: „Zostawcie pieniądze w czarnym plastikowym worku za kioskiem na Olavsberget”. Tym razem pod wiadomością podpisali się „Szarzy”.

      – Rodzina była gotowa zapłacić. Postępowali zgodnie z instrukcjami, ale po pieniądze nikt się nie zgłosił. Miejsce przekazania okupu było monitorowane przez sześć dni.

      – Waszym zdaniem autorem tych listów jest Martin Haugen? – spytał Wisting i odłożył kopie na stół. – Co takiego znaleźliście, czego wtedy nie udało się znaleźć śledczym?

      – Odciski palców – wyjaśnił Stiller. – Technologia idzie do przodu. Zmienił się sprzęt i metody. Ujawniliśmy ślady linii papilarnych, których dwadzieścia lat temu nie potrafiliśmy znaleźć. Poza tym nowoczesne oprogramowanie i zaawansowana technologia komputerowa stwarzają nowe możliwości przeszukiwania rejestrów. Odciski palców są sprawdzane we wszystkich bazach w taki sam sposób, w jaki ślady biologiczne są ponownie analizowane dzięki nowoczesnej technologii DNA. To doprowadziło nas do sprawy Kathariny i odcisków palców zabezpieczonych w jej domu. Ręczna analiza wykazała, że należą do jej męża, Martina Haugena.

      W sali zapadła cisza. Stiller czuł, że starszy śledczy cieszy się ogromnym autorytetem. Jego koledzy milczeli, jakby nie chcieli wychodzić przed szereg ani narzucać mu swojego zdania.

      Stiller przyglądał mu się uważnie. Widział, że Wisting kiwa powoli głową, zastanawiając się nad tym, co usłyszał.

      – Macie dowody na to, że są prawdziwe? – spytał komisarz. – Że te listy zostały napisane przez osobę lub osoby, które rzeczywiście uprowadziły Nadię?

      Stiller przytaknął, ale pozwolił Wistingowi dokończyć swoją wypowiedź.

      – Uprowadzenie dla okupu jest starannie zaplanowanym działaniem, a te listy wydają się mało przemyślane. Listy z żądaniem okupu zwykle pojawiają się w ciągu maksymalnie dwudziestu czterech godzin od porwania. Najczęściej zawierają ostrzeżenie, by nie informować policji, groźbę dotyczącą tego, co się stanie z osobą porwaną, jeśli żądanie nie zostanie spełnione, i bardziej konkretne wskazówki dotyczące sposobu przekazania okupu. Poza tym wydaje się, że porywacze zrezygnowali ze swojego planu i nie podjęli żadnych innych działań – poza pozbyciem się Nadii.

      Wisting odłożył kartki i mówił dalej:

      – Listy przychodzą po tym, jak chłopak Nadii zostaje aresztowany. Budzą wystarczająco dużo wątpliwości, by podejrzenia wobec niego znacznie osłabły. Pomyślałbym raczej, że to był zwód i że listy napisał ktoś, kto chciał pomóc chłopakowi.

      Stiller wyciągnął nowy dokument, który leżał zdjęciem do dołu.

      – Śledczy w Telemarku również tak myśleli po przyjściu pierwszego listu, ale do drugiego było dołączone to.

      Odwrócił kartkę i przesunął ją dalej, ale pozostałe osoby i tak musiały pochylić się nad stołem, żeby zobaczyć, co przedstawia dokument.

      Była to kserokopia małego zdjęcia paszportowego. Stiller widział oryginalną fotografię. Leżała wśród akt sprawy w jego gabinecie na Brynsalleen, była stara i zniszczona, miała rysy i pogniecione krawędzie. Na zdjęciu było dwoje dzieci.

      – Nadia i jej młodszy brat – wyjaśnił. – Nosiła to zdjęcie w portfelu. Jeśli listy wysłała osoba, która chciała pomóc jej chłopakowi, musiał to być ktoś, kto w ten czy inny sposób był zamieszany w jej zniknięcie.

      Wisting odchylił się lekko do tyłu. Jego szczęki pracowały tak, jakby coś przeżuwał. Stiller widział oczami wyobraźni, jak śledczy stara się znaleźć alternatywne wytłumaczenia faktu pojawienia się zdjęcia.

      – Co z kopertami? – spytał Wisting. – Dały coś?

      Stiller wyjął z segregatora dwie nowe fotokopie.

      – Były dość pomysłowo zaadresowane – odparł, kładąc na stole dokumentację zdjęciową.

      Obie koperty były białe i miały przyklejone etykiety adresowe.

      – To jest adres firmy Krogha – wyjaśnił Stiller. – Nadawcy listów wycięli je z książek telefonicznych.

      Widział, jak Wisting podnosi zdjęcie jednej z kopert pod światło i dokładnie jej się przygląda.

      – Jak widzicie, obie koperty są opatrzone lokalnym stemplem pocztowym, zgodnie z ówczesną procedurą. Śledczy objechali cały region i sprawdzili wszystkie budki telefoniczne. W Vallermyrene znaleźli książkę, z której ktoś wyrwał stronę z nazwiskami na literę K. Drugiej książki telefonicznej nigdy nie namierzyli.

      – Odciski palców? – spytał Hammer.

      – Dużo, zarówno na książce telefonicznej, jak i na budce, a także na kopercie. Trzy ślady linii papilarnych z książki telefonicznej należą do drobnych przestępców mieszkających w okolicy. Ich udział w sprawie został wykluczony. Jeden odcisk na kopercie należał do pracownika firmy, który roznosił pocztę.

      – Gdzie na liście został ujawniony odcisk palca Martina Haugena? – spytał Wisting i znowu wziął do ręki list z żądaniem okupu. – Na samej kartce czy na wycinkach z gazet?

      Stiller uśmiechnął się. Podobała mu się zdolność starszego śledczego do szybkiej identyfikacji najistotniejszych szczegółów sprawy.

      – Na wycinkach – odparł. – W trzech miejscach na pierwszym liście. Na drugim nie było żadnych odcisków.

      Wyjął nową kopię tego samego listu, z fioletowymi plamami po procesie chemicznym, któremu został poddany. Trzy miejsca, w których ujawniono