Na ścianie wisiał kalendarz na ubiegły rok i plakat zachęcający do tego, by mówić nie narkotykom.
Niebieski tapicerowany fotel biurowy nie miał podłokietników, za to miał wytarte siedzenie. Zatrzeszczał, gdy Stiller na nim usiadł.
Komputer był jeszcze wolniejszy niż te, z którymi miał do czynienia do tej pory. Zanim pojawiło się pytanie o login i hasło, minęły wieki, a drugie tyle, jeśli nie więcej, zajęło komputerowi zalogowanie go do systemu.
Wszystko szło o wiele wolniej i toporniej, niż planował i się spodziewał. Irytowało go to. Spojrzał na zegarek. Była 13:42. Liczył na to, że o tej porze będzie znał już wszystkie główne ustalenia w sprawie Kathariny i poinformuje miejscowych policjantów o swoich planach.
Wznowienie sprawy porwania Nadii Krogh było pierwszym zadaniem, za które był odpowiedzialny przed kolegami z grupy EU. Ważne, by dobrze to rozegrał. Ważne, by mu się udało.
Nie dostrzegał bezpośredniego związku między tymi dwiema starymi sprawami, poza tym, że obie dotyczyły zaginionych kobiet. Okoliczności, w jakich doszło do ich zaginięcia, na tyle się od siebie różniły, że trudno było wskazać jakiś konkretny wzór czy powiązanie. Wyglądało na to, że jedynym wspólnym mianownikiem był, przynajmniej chwilowo, Martin Haugen. To było ciekawe, chociaż zdecydowanie komplikowało sprawę. Mimo to Stiller cieszył się, ponieważ to oznaczało, że być może za jednym zamachem uda mu się rozwiązać również sprawę Kathariny.
14
Wisting wycofał samochód na podjazd możliwie najbliżej drzwi wejściowych. Potem wszedł do środka i udał się prosto do salonu. Buty zostawiały mokre ślady.
Karton z rzeczami dotyczącymi sprawy Kathariny nadal stał otwarty. Komisarz zebrał segregatory, które leżały na wierzchu, i włożył je z powrotem do pudła. Niektóre kartki były luźne. Protokół ze zdjęciem przyczepionym spinaczem spadł na podłogę. Wisting podniósł go i zastygł, wpatrując się w fotografię.
Przedstawiała trzy karteczki samoprzylepne przyczepione do lustra nad komodą w korytarzu domu Kathariny Haugen. Światło lampy błyskowej odbiło się w lustrze, ale można było dostrzec kontury technika kryminalistyki, który wykonał zdjęcie.
Protokół zawierał odpowiedzi na pytania, co kryło się za domowymi notatkami. Karteczka z datą i godziną dotyczyła wizyty u fryzjera, którą Katharina umówiła dwa tygodnie przed swoim zaginięciem. Kobieta zamierzała ściąć i pofarbować włosy. Według słów fryzjerki kilka dni później wizyta została odwołana. Nazwisko i numer telefonu należały do jednego z członków chóru. Kwota opiewająca na sto dwadzieścia pięć koron miała związek ze zbiórką pieniędzy na prezent dla dyrygenta, który kończył pięćdziesiąt lat. AML to były inicjały skarbnika, Anne Marie Larsen.
To właśnie robili całymi dniami i tygodniami po zaginięciu Kathariny. To właśnie takie drobiazgi mieli na myśli dziennikarze, pisząc, że policjanci przetrząsnęli każdy kąt i zajrzeli pod każdy kamień. Starali się złożyć w całość drobne fragmenty życia Kathariny Haugen, ale każda odpowiedź generowała nowe pytania. Dlaczego kobieta chciała ściąć i zmienić kolor włosów i dlaczego ostatecznie odwołała wizytę?
Wisting włożył zdjęcie i protokół do pudła i zaniósł je do samochodu. Następnie wrócił do domu, wszedł na górę do sypialni i wyjął dwa pozostałe kartony, które wciąż stały w szafie. Były duże i ciężkie, więc musiał obrócić dwa razy.
Gdy zatrzasnął klapę bagażnika, zobaczył, że obok auta stoi Line. Była ubrana w płaszcz przeciwdeszczowy i kalosze, a kaptur miała naciągnięty szczelnie na głowę.
– Sprzątasz? – spytała i poprawiła folię ochraniającą dziecięcy wózek.
– Uznałem, że najwyższy czas – uśmiechnął się.
– Myślałam, że jesteś w domu i przygotowujesz ciasto – skomentowała.
Nie zrozumiał.
– Ciasto na pizzę – wyjaśniła. – Przecież wieczorem przychodzi Thomas.
– A, nie, tym zajmę się później – powiedział, nie przyznając się, że zapomniał i o Thomasie, i o pizzy.
– Powinno rosnąć tylko przez godzinę – dodał i schował się pod dachem nad drzwiami wejściowymi. – Daleko się wybieracie?
Skinął głową na wózek, z którego ściekały strugi deszczu.
– Byłyśmy daleko, a teraz wracamy do domu.
– W takim razie do zobaczenia – powiedział i podszedł do drzwi samochodu. – Na wieczorze z pizzą.
Uruchomił silnik, ale opuścił szybę po stronie pasażera i przechylił się w stronę okna.
– Tak się zastanawiam – zagadnął. – Masz może dostęp do starych wydań „VG”?
Przytaknęła i poprawiła kaptur płaszcza.
– Dlaczego pytasz?
Zawahał się nad odpowiedzią. Chciał obejrzeć gazetę, z której Martin Haugen rzekomo powycinał litery i słowa, ale nie chciał opowiadać córce o liście z pogróżkami ani o porwaniu Krogh.
– Chcę przejrzeć jedną starą gazetę – odparł i wykonał niemal niezauważalny ruch głową w kierunku pudeł z aktami w sprawie Kathariny, które właśnie schował do bagażnika, sugerując, że o to właśnie chodzi.
– Sam możesz odszukać ten numer – powiedziała. – Wszystko znajdziesz w necie. To jest płatna usługa, ale mogę przysłać ci link z nazwą użytkownika i hasłem.
– Byłoby wspaniale – podziękował.
Podciągnął szybę, ale zaczekał, aż Line oddali się z wózkiem z podjazdu, i dopiero wtedy ruszył. Wiedział, że w szafce w kuchni stoi torebka mąki i być może kilka opakowań suchych drożdży, których termin przydatności do spożycia prawdopodobnie upłynął. Tak czy inaczej, musiał kupić ser i pozostałe składniki do pizzy.
15
Postawił auto na miejscu przeznaczonym do mycia samochodów w garażu budynku komendy, znalazł wózek na kartony z aktami sprawy Kathariny i zawiózł je na górę do sekretariatu.
Bjørg Karin spojrzała na niego znad biurka.
– Sprawa Kathariny – wyjaśnił, zestawiając pudła na podłogę. – Jeden facet z Kripos przyjdzie po dokumenty.
– Już to zrobił – skomentowała Karin.
– Wróci – zapewnił ją. Wypchnął wózek na korytarz i zostawił tuż przed swoim gabinetem, żeby odwieźć go na dół, kiedy będzie wychodził z pracy.
Na monitorze pojawiła się informacja, że otrzymał dostęp do elektronicznej wersji sprawy Krogh. Komputer pracował ciężko, ładując wszystkie zeskanowane dokumenty. Pochodziły z czasów, gdy policyjne protokoły sporządzano na maszynie do pisania. Natomiast Wistinga interesował jeden z najnowszych dokumentów, z którego wynikało, że Martin Haugen jest zamieszany w sprawę porwania.
Komisarz uporządkował dokumenty chronologicznie, najnowsze umieszczając na samej górze. Wśród nich znajdował się wniosek do sądu rejonowego o kontrolę komunikacji. Otworzył dokument zawierający postanowienie sądu i zobaczył, że wniosek został rozpatrzony pozytywnie.
Nieco niżej znajdowało się sprawozdanie z badania daktyloskopijnego z Kripos. Składało się z czterech stron i zawierało fotokopie obu listów od porywaczy. Sprawozdanie zaczynało się od opisu, w jaki sposób oryginalny list z żądaniem okupu z 1987 roku został opylony za pomocą pędzelka