Йорн Лиер Хорст

Seria o komisarzu Williamie Wistingu


Скачать книгу

W pobliżu Lågen włamano się do biurowca, doszło do niegroźnej kolizji drogowej, a łódź, która zaczęła tonąć w porcie wewnętrznym, została uratowana i osuszona przez jednostkę straży pożarnej. Poza tym masy wody spowodowały osunięcie się ziemi, która zablokowała fragmenty drogi krajowej na północ od miasta. Żadnych poważnych zgłoszeń, którymi mógłby się zająć wydział dochodzeniowy, żadnych powiadomień, które mogłyby mieć związek z zaginięciem Haugena.

      Przed spotkaniem jeszcze raz wpisał jego nazwisko do policyjnego rejestru. W ciągu nocy nie wpłynęły żadne nowe informacje na jego temat.

      Za pięć dziewiąta Hammer wsunął głowę do gabinetu Wistinga.

      – Przyjechał – oznajmił.

      Komisarz spojrzał znad dokumentów.

      – Kto? – spytał, chociaż wiedział, o kim mowa.

      – Stiller – wyjaśnił Hammer. – Facet z Kripos.

      – Już idę – odparł komisarz i opuścił wzrok. Trzymał w ręce okólnik z Komendy Głównej Policji. Mógł dokończyć czytanie później, ale z jakiegoś powodu chciał, żeby Hammer widział, że jest bardzo zajęty.

      – Facet jest z grupy EU – dodał śledczy i ruszył w kierunku sali konferencyjnej. Wisting przeczytał jeszcze kilka akapitów, ale nie był w stanie się skupić.

      Grupa EU – tak brzmiała oficjalna nazwa nowo utworzonego wydziału zajmującego się starymi nierozwiązanymi sprawami, w których śledztwo zostało dawno umorzone. Cold cases.

      Wstał i udał się na spotkanie. Kubki z kawą już zostały rozdzielone. Thiis siedziała przy końcu stołu, Hammer zajmował miejsce obok niej. Po przeciwnej stronie siedział szczupły mężczyzna w garniturze, o ciemnych krótko ostrzyżonych włosach. Na widok Wistinga natychmiast zerwał się z krzesła.

      Wisting podał mu rękę na powitanie.

      – Adrian Stiller – przedstawił się tamten, ściskając jego dłoń.

      Był młodszy, niż Wisting to sobie wyobrażał. Mógł mieć najwyżej trzydzieści pięć lat, co w najlepszym razie dawało mu dwanaście, trzynaście lat doświadczenia w pracy w policji. Maks dziesięć jako śledczy, może nawet nie, pomyślał Wisting. Coraz częściej pojawiali się młodsi śledczy, którzy oprócz dyplomu Wyższej Szkoły Policji mieli również inne wykształcenie. Punkty ECTS i świadectwa sprawiały, że kwalifikowali się na stanowiska, które wcześniej były zarezerwowane dla policjantów z długim, praktycznym doświadczeniem zawodowym.

      Stiller wyjął z wewnętrznej kieszeni wizytówkę. Wisting wziął ją do ręki, usiadł obok Hammera i spojrzał wyczekująco na młodego śledczego. Był zadbany, gładko ogolony i przypominał prawnika w korporacji albo agenta FBI w amerykańskim filmie.

      – Dziękuję, że zgodziliście się ze mną spotkać w tak krótkim czasie – powiedział i skinął głową.

      – W czym moglibyśmy pomóc? – spytał Wisting.

      Stiller miał przed sobą skórzaną teczkę. Otworzył ją i zajrzał do swoich notatek.

      – Jak wiecie, pracuję w grupie EU – zaczął. – Zajmujemy się nie tylko niewyjaśnionymi sprawami zabójstw, lecz także sprawami zaginięć, które mogą być zabójstwami.

      Wisting przechylił się nieco do przodu. Stiller wbił w niego spojrzenie. Jego oczy były stalowoszare i odrobinę zaczerwienione, jakby policjant za dużo czytał i nadwyrężył wzrok.

      – Jestem tutaj z powodu Martina Haugena – oznajmił. Mrużąc oczy, wpatrywał się w komisarza, jakby chciał wyczytać jego reakcję. – Jeśli dobrze zrozumiałem, jest pan osobą, która zna go najlepiej?

      – Zamierzacie wznowić śledztwo w sprawie Kathariny? – spytał Hammer.

      Stiller potrząsnął głową, nie spuszczając wzroku z Wistinga.

      – Pracujemy nad inną sprawą – odparł. – Nad porwaniem Nadii Krogh.

      Wisting odchrząknął. Nadia Krogh została uprowadzona pod koniec lat osiemdziesiątych. To była jedna z najgłośniejszych spraw w norweskiej historii kryminalnej.

      – Co ma z tym wspólnego Martin Haugen? – spytał.

      – Nowe ślady wskazują, że był zamieszany w jej porwanie – odparł Stiller. – Wznowiliśmy dochodzenie i obecnie prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa, w której Haugen jest naszym głównym podejrzanym.

      9

      Stiller siedział nieruchomo i przyglądał się pozostałym. Dla niego śledztwo było grą strategiczną, w której chodziło o to, by dobrze rozstawić pionki i we właściwym momencie zagrać właściwymi kartami. Zasady te stosował również wobec kolegów. Był zadowolony ze swojego pierwszego ruchu.

      Zauważył, że przez twarz Wistinga przeszedł niewielki, ale zauważalny skurcz. Komisarz sięgnął po filiżankę z kawą. Dłonie doświadczonego śledczego były silne, a palce proste. Prawy kciuk i palec wskazujący były lekko sine. Wciąż nosił obrączkę. Przygotowując się do spotkania, Stiller dowiedział się, że żona Wistinga zmarła przed siedmioma laty, ale obrączka znajdowała się w małym zagłębieniu, na samym końcu paliczka bliższego i z pewnością trudno byłoby mu ją zdjąć, nawet gdyby chciał.

      Komisarz przyciągnął filiżankę do siebie i czekał przez chwilę, zanim podniósł ją do ust, próbując w ten sposób ukryć zaskoczenie z powodu tego, co właśnie usłyszał.

      Policyjna prawniczka siedząca na końcu stołu nie miała obrączki. Trzymała przed sobą pusty notatnik. Obok niego leżał długopis, który umieściła tam z pedantyczną starannością. Na jej czole pojawiła się zmarszczka. Kobieta spojrzała na Wistinga wyraźnie zmartwiona, co nie umknęło uwadze Stillera, który zaczął podejrzewać, że tych dwoje łączy coś więcej niż tylko praca.

      Młodszy śledczy, który zajął się Stillerem po przyjeździe, nie potrafił ukryć zdziwienia tak, jak jego koledzy. Otworzył szeroko oczy i rozchylił usta, odsłaniając uzębienie pełne przebarwień po kawie i snusie.

      – Znacie historię Martina Haugena? – spytał. – To, że jego żona zaginęła?

      Stiller wstał, podszedł do małego aneksu kuchennego na końcu sali i sięgnął po szklankę.

      – To się stało dwa lata po uprowadzeniu Krogh – potwierdził i napełnił szklankę wodą z kranu.

      Wisting odstawił filiżankę i pochylił się trochę bardziej nad stołem. Kosmyk włosów opadł mu na czoło. Miał dużą głowę. Stiller wiele razy widział jego twarz, na zdjęciach w gazetach i na konferencjach prasowych relacjonowanych w telewizji. Taka twarz zapadała w pamięć. Grubo ciosana, z wyraźnie zaznaczonymi kośćmi policzkowymi. Jego włosy były przyprószone siwizną i trochę za długie. Gdyby miał żonę, na pewno usłyszałby od niej, że powinien iść do fryzjera.

      – O jakich nowych śladach rozmawiamy? – spytał.

      Stillerowi spodobało się to pytanie. Bezpośrednie i zmierzające prosto do celu. A mimo to nie udzielił na nie odpowiedzi. Zamiast tego postanowił zaproponować trojgu śledczym przeanalizowanie sprawy.

      Zabrał szklankę z wodą do stołu, odsunął filiżankę z kawą, którą postawiła przed nim prawniczka, i usiadł na swoim miejscu.

      – Nadia Krogh była córką przedsiębiorcy i multimilionera Joachima Krogha – wyjaśnił, chociaż zakładał, że wszyscy troje wiedzą, o kim mówił. – W nocy z piątku na sobotę 19 września 1987 roku zaginęła po imprezie młodzieżowej w Porsgrunn. Niemal natychmiast przedstawiono zarzuty