kupić jej nowe ubranie – zaproponował. – Albo oddam ci za nie pieniądze.
Line pokręciła przecząco głową.
– Nie myśl o tym – powiedziała, wstając. – Dziękuję, że się nią zająłeś.
– Przepraszam. Obawiam się, że jestem beznadziejną niańką.
Posłała mu przelotny uśmiech.
– Nie jest tak źle – odparła i rzuciła okiem na pudło z aktami sprawy. – Nie zapominaj, że Thomas przylatuje w ten weekend.
Thomas był jej bratem bliźniakiem. Pracował jako pilot śmigłowca wojskowego i bywał w domu tylko kilka razy w roku.
– Zrobię pizzę – uśmiechnął się Wisting.
To było coś, co zapoczątkował, gdy Line i Thomas byli nastolatkami. Co piątek, kiedy wracał z pracy, przygotowywał ciasto na pizzę. Dzieci pomagały mu przy farszu. Robili to przez całe lata dziewięćdziesiąte aż do czasu, gdy Thomas zaciągnął się do wojska.
– Przyjdziemy – powiedziała Line i przytuliła córkę. – Powiesz dziadkowi pa, pa?
Wisting podszedł do nich, uścisnął je na pożegnanie i odprowadził do drzwi. Stał i patrzył za nimi, gdy szły w deszczu w stronę domu Line na końcu ulicy.
Skłamałem, stwierdził i pomyślał o tym, jak łatwo przeszło mu przez gardło, że zajmował się Amalie, zamiast przyznać, że był zajęty sprawą Kathariny. Zresztą nie chodziło tylko o to, że skłamał, ale również o to, że zrzucił część winy na Line. Zasugerował, że to ona ponosiła odpowiedzialność za wypadek, ponieważ zostawiła długopis wśród zabawek córki.
Zamknął drzwi, wrócił do salonu i stanął na środku pokoju, wpatrując się w pudło, które stało przy ścianie. Kłamstwo było elementem każdego śledztwa. Wszyscy kłamali. Rzadko chodziło o jawne kłamstwa, ale zdecydowana większość w ten czy inny sposób mijała się z prawdą. Przesłuchiwani wyrażali się niejednoznacznie, przemilczali fakty lub je wyolbrzymiali, koloryzowali, żeby wydać się bardziej interesujący, albo zatajali szczegóły, które stawiały ich w niekorzystnym świetle. Poza tym często pamiętali błędnie, to znaczy dane zdarzenie zapamiętywali przez pryzmat własnego doświadczenia, często niezgodnie z rzeczywistością. I zamiast przyznać, że czegoś nie pamiętają, wypełniali puste miejsca tym, co ich zdaniem powinno być prawdą lub co im się wydawało, nierzadko sugerując się tym, co inni widzieli lub słyszeli. Aby ujawnić kłamstwa przesłuchiwanych, policjanci musieli dysponować innymi informacjami, które pozwoliłyby im zweryfikować prawdziwość złożonych zeznań.
Pochylił się i podniósł z podłogi długopis, który przegryzła Amalie. Logo Związku Zawodowego Policjantów było ledwo widoczne pod śladami zębów dziewczynki. To był jego długopis. Zastanawiał się, czy powie o tym Line. Tak czy inaczej, długopis do niczego się już nie nadawał. Zaniósł go do kuchni i wrzucił do kosza na śmieci. Potem wrócił do salonu, otworzył pudło i wyjął akta starej sprawy.
2
Gdy Wisting wycofał samochód z garażu, cienkie przezroczyste strugi deszczu cięły na ukos w ciemności przed reflektorami. W nocy deszcz przybrał na sile. Komisarz przeglądał dokumenty jeszcze grubo po północy, na próżno usiłując wydobyć z podświadomości myśl, która dawała o sobie znać przez cały wieczór.
Spojrzał przez ramię w stronę domu córki. W kuchni było zapalone światło. Wiedział, że Amalie budziła się o szóstej. Przez chwilę siedział za kierownicą i zastanawiał się, czy nie wpaść do nich na chwilę i nie spytać Line, jak minęła im noc. Miał czas. Rano zawsze miał dużo czasu. Do rozpoczęcia pracy została mu jeszcze godzina z okładem. Jednak po namyśle uznał, że tylko by im przeszkadzał. Line prawdopodobnie starała się znowu uśpić Amalie.
Z raportów pamiętał, że 10 października dwadzieścia cztery lata temu dzień był bezchmurny, z łagodnym wiatrem wiejącym z południowego wschodu. Pod wieczór lekko się zachmurzyło. Wzmógł się wiatr, a temperatura spadła do ośmiu stopni.
Jechał powoli przez osiedle i gdy dotarł do Larviksveien, skręcił w lewo. Z doświadczenia wiedział, że to nie będzie owocny dzień pracy. Ani przed spotkaniem z Martinem Haugenem, ani po nim nie będzie w stanie skupić się na obowiązkach.
Katharina już wcześniej znikała. Wtedy jeszcze nazywała się Katharina Bauer. Miała dwadzieścia jeden lat, gdy wsiadła na motocykl w rodzinnym Pergu, wyjechała z małego austriackiego miasteczka i nigdy już tam nie wróciła.
Uciekła z dysfunkcyjnej rodziny, od wybuchowego ojczyma alkoholika i niestabilnej emocjonalnie matki z problemami psychicznymi. Katharina i jej siostra trzymały się razem i wspólnie opiekowały młodszym bratem, ale gdy chłopak urósł na tyle, by móc sam się o siebie zatroszczyć, Katharina spakowała plecak i wyjechała.
Podróż zakończyła w Norwegii. Gdzieś tutaj mieszkał jej biologiczny ojciec. W każdym razie tak powiedziała jej matka: że jej ojciec był Norwegiem. Nie miała żadnej nadziei na to, że go znajdzie. Wiedziała tylko tyle, że miał na imię Richardt i że przez jakiś czas był stałym gościem restauracji, w której latem 1958 roku pracowała jej matka. Potem pojechał dalej i nie było nawet pewne, czy wiedział, że został ojcem.
Właściwie to nie z powodu nieznanego ojca Katharina znalazła się w Norwegii. Przede wszystkim chodziło jej o to, żeby wyrwać się z domu. Ale była ciekawa kraju pochodzenia ojca. Zanim uciekła, uczyła się geografii i historii Norwegii i liznęła trochę języka.
A jednak, gdy przybyła do Norwegii, próbowała go odszukać. Wśród rzeczy, które po niej zostały, była lista z nazwiskami i adresami mężczyzn o imieniu Richardt, o różnej pisowni, ale wyglądało na to, że Katharina porzuciła ten projekt na wiele lat przed swoim zniknięciem. Niektóre imiona były przekreślone, ale więcej niż jedna trzecia pozostała niezweryfikowana. Policja sprawdziła wszystkich mężczyzn z listy Kathariny. Ci, którzy zostali przez nią skreśleni, potwierdzili, że dziewczyna się z nimi kontaktowała, ale żaden z nich nie był osobą, której szukała.
Wisting musiał zwiększyć częstotliwość pracy wycieraczek. Gdy zbliżył się do centrum, ruch był coraz gęstszy. Woda deszczowa gromadząca się od kilku dni znalazła nowe ujścia. W wielu miejscach ziemia została wypłukana i fragmenty drogi zapadły się, przez co konieczna okazała się zmiana organizacji ruchu.
W Austrii Katharina zdobyła wykształcenie jako geodeta i planista przestrzenny i kiedy przybyła do Norwegii, przez krótki czas pracowała dla lokalnego zarządu dróg. Miała dryg do języków, szybko opanowała norweski i postanowiła kontynuować edukację na uczelni technicznej. Z czasem otrzymała zatrudnienie w Krajowym Zarządzie Dróg i Autostrad, gdzie uczestniczyła w projektowaniu i budowie nowej autostrady biegnącej przez południową część Telemarku. To tam spotkała Martina Haugena. Był majstrem i jednym z budowniczych, którzy często zaglądali do biura projektowego.
Pojazdy powoli posuwały się do przodu. Jakiś rowerzysta w kompletnym stroju przeciwdeszczowym przeciskał się między samochodami.
Zamierzał wybrać się do Martina Haugena o dwunastej. Nie byli umówieni. Nigdy się nie umawiali, ale od czasu zaginięcia Kathariny każdego roku o tej samej porze wpadał do niego z krótką wizytą. Wiedział, że Haugen na niego czeka. Kawa będzie świeżo zaparzona. Ciasto ze sklepu będzie stało na stole. Prawdopodobnie cytrynowe z lukrem albo rolada malinowa. Na początku utną sobie luźną pogawędkę, o wszystkim i o niczym, a później rozmowa zejdzie na Katharinę.
Wisting spotkał ją jeden raz. Sam tego nie pamiętał i dopiero pięć albo sześć lat po jej zaginięciu Haugen mu o tym przypomniał. To było 17 maja, powiedział