K.C. Lynn

Fighting Temptation


Скачать книгу

kiedykolwiek złamałem daną ci obietnicę? Powiedziałem ci, że będę ją chronił, i tak właśnie zrobię. Chociaż nie mogę obiecać, że przypilnuję Julię w sprawach sercowych – dodaje z irytującym uśmieszkiem.

      Spinam się, zwężając oczy.

      – A kto, do cholery, mówi o sprawach sercowych? Będzie zbyt zajęta szkołą, żeby mieć na to czas. Poza tym co mnie to obchodzi? Może sobie chodzić z kim chce, byleby ten koleś był dla niej dobry. – Kłamstwo nadzwyczaj gładko przechodzi mi przez usta.

      Cooper prycha, wiedząc, że wciskam mu kit.

      – Taa, jasne. Sam wiesz, że Wyatt Jennings spróbuje ją poderwać, gdy tylko twój tyłek wyląduje na promie.

      Na samą myśl o tym dupku czuję, jak żołądek ciąży mi niczym kotwica, a w piersi zalęga się strach. Wyatt pragnął Julii, od kiedy się przeprowadziła. Już dawno temu ostrzegałem go, żeby się do niej nie zbliżał. Nie jest tajemnicą, co zrobił połowie dziewczyn z tego miasta, widziałem siniaki. Myśl, że mógłby tknąć Julię choćby palcem, doprowadza mnie do szału.

      – Mówiłem mu już, żeby trzymał się od niej z daleka. Jeżeli będzie coś kombinował, to mu lepiej o tym przypomnij.

      – Jestem teraz miejscowym gliną, Jaxson. Też mam złe przeczucia, ale nie mogę go tak po prostu sprać. Zrobię jednak co w mojej mocy, żeby ją przed nim ostrzec, a jeżeli wyrządzi Julii jakąkolwiek krzywdę, cóż, wtedy pieprzyć wszystko, co ci właśnie powiedziałem. Pozbędę się go. Wiesz, że tak zrobię. Po prostu będę musiał załatwić to po cichu – odpowiada rzeczowo.

      Kiwam głową.

      – Dzięki za wszystko. Trochę łatwiej mi stąd wyjechać, wiedząc, że o nią zadbasz.

      – Jaxson, przypominam, że mówimy tu o Julii. Nie masz za co dziękować. Jest najlepszą przyjaciółką mojej dziewczyny, też mi na niej zależy. Nie martw się, zajmę się nią. Podjąłeś dobrą decyzję, stary. Daj z siebie wszystko i pokaż tym chujkom na BUD/S-ie2, z czego jesteś ulepiony.

      ROZDZIAŁ 3

Julia

      – Nie wierzę, że zdecydowałam się to zrobić – mówię do Kayli, kończąc układanie fryzury i starając się uspokoić motyle w brzuchu.

      – Dasz radę, Julia, nie możesz teraz stchórzyć.

      Postanowiłam dzisiejszego wieczoru powiedzieć Jaxsonowi, co do niego czuję, i jestem ogromnie wdzięczna Kayli za wsparcie. Od zawsze wiedziała, że go kocham. Uważa, że już dawno powinnam mu to wyznać, ale ja nie potrafiłam. Nawet teraz okropnie się boję, że to zniszczy naszą przyjaźń.

      Nie, nie pozwolę, żeby do tego doszło.

      Najpewniej nie odwzajemnia moich uczuć i usłyszenie tego zaboli, ale nie mogę pozwolić mu wyjechać bez wyznania miłości. Długo, choć niechętnie, nad tym rozmyślałam. Gdyby coś mu się kiedykolwiek stało, nigdy bym sobie nie wybaczyła, że trzymałam to w tajemnicy.

      – Jeżeli powie ci, że nie czuje do ciebie tego samego, to skłamie – stwierdza Kayla, stając za mną w lustrze. Nigdy nie owija w bawełnę. Zawsze to w niej podziwiałam.

      – Nie byłabym tego taka pewna. Wiesz, jaki jest Jaxson, on nie wierzy w miłość.

      – Przemawiają przez niego problemy z tatusiem, Jula. Uwierz mi, widziałam, jak na ciebie patrzy. Jeżeli zaprzeczy, to znaczy, że kłamie.

      Wzdycham nerwowo i wzruszam ramionami.

      – Chyba nawet się nie spodziewam, że wyzna mi to samo. Robię to, bo nie chcę niczego żałować.

      – Cóż, jeżeli stwierdzi, że nie czuje tego samego, zawsze możesz rzucić „tylko żartowałam”.

      Ten pomysł wywołuje u nas wybuch śmiechu.

      Kayla szybko jednak poważnieje, a jej chichot zmienia się w łagodny uśmiech.

      – Jest szczęściarzem, że cię ma, Jula, i wierz mi, zesra się, jak cię dzisiaj zobaczy. Wyglądasz niesamowicie.

      – Dzięki, Kayla – odpowiadam ciepło, jej komplement ściska mi gardło.

      Wybrałam wytartą krótką dżinsową spódniczkę, która odkrywa więcej, niż jestem przyzwyczajona. Delikatna różowa koronka na brzegach współgra z bluzeczką, którą pożyczyłam od Kayli. Postanowiłam nie prostować włosów i pozwolić długim kasztanowym lokom swobodnie układać się na ramionach. Kayla pomogła mi z makijażem, podkreślając moje turkusowe oczy czarnym cieniem. Przypomniała mi się mama. Zawsze uwielbiała moje oczy; mówiła, że przypominają jej Morze Karaibskie.

      Babcia bez przerwy powtarza, że wyglądam jak mama. Ale chociaż są między nami jakieś podobieństwa, nigdy nie dorównam jej urodą. Jeszcze nie spotkałam kogoś tak pięknego jak ona.

      Te myśli przywołują wspomnienie nocy, w której nieodwracalnie zakochałam się w Jaxsonie, co nastąpiło prawie rok po tym, jak go poznałam. Byliśmy na plaży, w naszym zakątku, do którego wymykałam się nocami, żeby się z nim zobaczyć. Często rozmawialiśmy tam aż do świtu…

      Leżymy obok siebie, patrząc w gwiazdy, gdy Jaxson nieoczekiwanie pyta, czy jestem szczęśliwa w Sunset Bay.

      – Jasne, że jestem. To świetne miasto. Chciałabym tylko trafić tutaj z innych powodów – odpowiadam, nie potrafiąc ukryć smutku w głosie.

      – Nigdy nie wspominałaś o swoim tacie. Możesz śmiało powiedzieć, żebym pilnował swojego cholernego nosa, ale jestem ciekaw, dlaczego z nim nie mieszkasz.

      – Bo nie wiem, kim on jest. – Zanim zdąży pomyśleć coś złego o mojej mamie, szybko dodaję: – Krótko mówiąc, mama zakochała się w tacie w czasach college’u i zaszła w ciążę. On jednak nie odwzajemniał jej uczuć i nie chciał dziecka. – Wzruszam ramionami, ale czuję ukłucie porzucenia, kiedy myślę o tacie. – Mówiła mi, że mogę ją zapytać, jeślibym chciała coś o nim wiedzieć, ale tak naprawdę nie zaprzątałam sobie nim głowy. Mama była wszystkim, czego potrzebowałam. Pappi3  zmarł jeszcze przed moimi narodzinami, a mama później już nikogo nie miała. Dorastałam bez żadnych męskich wzorców.

      Wiercę się nerwowo z powodu tego, co chcę właśnie powiedzieć. Jaxson leży w ciszy, dając mi tyle czasu, ile potrzebuję.

      – Zdarzały się momenty, w których zastanawiałam się, co tracę. Na przykład gdy byłam mała i mieszkałam w naszym starym domu. Zaraz obok mieszkała dziewczynka, mniej więcej w moim wieku. W jej ogródku stało ogromne drzewo, jej tata na jednej z gałęzi powiesił huśtawkę. Bujał ją każdego wieczoru po kolacji; śmiali się, a ona prosiła, żeby popychał ją mocniej. Nieraz obserwowałam ich przez okno i zastanawiałam się, jak to jest. Nie rozmyślałam jednak nad tym zbyt długo, ponieważ nikt nie miał takiej mamy jak moja.

      Z łagodnym uśmiechem odrywam wzrok od gwiazd, by na niego spojrzeć, i jestem zaskoczona, kiedy widzę, jak się we mnie wpatruje. Jego niebieskie oczy przenikają moją duszę.

      Chcę zapytać, o czym myśli, ale przerywa kontakt wzrokowy, odwracając głowę.

      – Cóż, możesz mi wierzyć, że czasami lepiej nie wiedzieć, kto jest twoim ojcem.

      Przez te słowa przebija ogrom bólu i zdaję sobie sprawę, że skrywają więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

      Bardzo chciałabym usłyszeć coś jeszcze, ale nie naciskam. Cieszę się, że Jaxson chociaż tyle mi powiedział. Cooper ostrzegał, że rodzina to obszar, na który lepiej nigdy nie wkraczać. Licząc, że to pocieszy Jaxsona, wyciągam nieśmiało rękę,