Cora Reilly

Złączeni honorem


Скачать книгу

miały ciuchy, które kosztowały więcej niż samochody niektórych ludzi. Matka położyła dłonie na moim pasie.

      – Masz talię osy, a w tej sukience twoje nogi ciągną się do nieba. Jestem pewna, że Luce się spodoba.

      Zerknęłam na swój dekolt. Miałam małe piersi i nie zmienił tego nawet biustonosz push-up. Byłam piętnastolatką, którą przebrano za kobietę.

      – Proszę. – Matka podała mi buty z dwunastocentymetrowymi obcasami. Może będę sięgać Luce do brody, jeżeli je założę. Wsunęłam obuwie, a matka zmusiła się do sztucznego uśmiechu i przygładziła moje długie włosy. – Trzymaj głowę wysoko. Fiore Cavallaro uznał cię za najpiękniejszą kobietę w Chicago. Pokaż Luce i jego orszakowi, iż jesteś piękniejsza niż jakakolwiek nowojorka, bo przecież on zna je prawie wszystkie – podsumowała tonem wskazującym, że również przeczytała artykuły o jego podbojach. A może ojciec jej coś powiedział.

      – Matko – zaczęłam z wahaniem, ale cofnęła się.

      – Idź już. Zaraz do ciebie dołączę, jednak to twój dzień. Goście oczekują, że przyjdziesz sama. Ojciec przedstawi cię Luce, a później wszyscy przejdziemy do jadalni na kolację – powtórzyła nie wiadomo który już raz.

      Przez chwilę chciałam wziąć ją za rękę i błagać, żeby poszła ze mną, ale ostatecznie odwróciłam się i ruszyłam w pojedynkę. Cieszyłam się, że matka zmuszała mnie przez kilka ostatnich tygodni do noszenia obcasów. Kiedy dotarłam pod drzwi salonu z kominkiem mieszczącego się we wschodnim skrzydle na parterze, serce podeszło mi do gardła. Chciałabym, aby Gianna stanęła u mojego boku, ale matka pewnie ostrzegała teraz siostrę, by zachowywała się jak należy. Miałam przebrnąć przez to sama. Nikt nie mógł odwrócić uwagi od przyszłej panny młodej.

      Kiedy wpatrując się w drzwi z ciemnego drewna rozważałam ucieczkę, dotarł do mnie dobiegający zza nich śmiech ojca i bossa. Miałam wejść do salonu, w którym przebywali najpotężniejsi i najbardziej niebezpieczni mężczyźni w kraju. Samotna owieczka pośród wilków. Pokręciłam głową. Czas skończyć z takimi myślami. Za długo już na mnie czekali.

      Położyłam dłoń na klamce, a po chwili wślizgnęłam się do pomieszczenia. Zebrałam się na odwagę i stanęłam twarzą do zgromadzonych, którzy na mój widok zamilkli. Zastanawiałam się, czy powinnam coś powiedzieć. Miałam nadzieję, że nie zauważyli, jak przeszył mnie dreszcz. Ojciec wyglądał na wyraźnie zadowolonego z siebie, a ja odnalazłam wzrokiem Lucę. Przeszywał mnie spojrzeniem, a ja zamarłam, wstrzymując oddech. Odstawił szklankę z ciemnym płynem. Jeśli nikt nie zamierzał się wkrótce odezwać, miałam zamiar uciec. Szybko omiotłam spojrzeniem twarze zgromadzonych i zauważyłam, że Nowy Jork reprezentowali Matteo, Luca oraz ich ojciec, Salvatore Vitiello, a także dwóch ochroniarzy: Cesare i młody mężczyzna, którego nie znałam. Przedstawicielami naszego oddziału był ojciec, Fiore Cavallaro i jego syn Dante, przyszły boss, a także Umberto oraz mój kuzyn Raffaele, którego szczerze nienawidziłam. Biedny Fabiano stał pod ścianą. Miał na sobie czarny garnitur jak reszta mężczyzn i widać było, że wolałby uciec stąd jak najdalej, jednak dobrze wiedział, że dla ojca takie zachowanie było niedopuszczalne.

      Kiedy ojciec w końcu do mnie podszedł, położył dłoń na moich plecach i poprowadził w stronę zgromadzonych mężczyzn niczym baranka na rzeź. Tylko Dante Cavallaro wyglądał na znudzonego, zainteresowanego jedynie szkocką whisky. Dwa miesiące temu byliśmy na pogrzebie jego żony. Owdowiał przed czterdziestką. Żałowałabym go, gdyby śmiertelnie mnie nie przerażał, prawie tak, jak Luca.

      Oczywiście ojciec poprowadził mnie wprost do mojego przyszłego męża. Zrobił minę, jakby spodziewał się, że Luca padnie w podziwie na kolana, ale mój narzeczony sprawiał wrażenie osoby, która właśnie patrzy na kamień. Spojrzenie miał surowe i zimne, skupiając je na moim ojcu.

      – To moja córka, Aria.

      Najwyraźniej Luca nie wspomniał, że już się poznaliśmy, na dodatek w żenujących okolicznościach.

      – Nie obiecywałem za dużo, prawda? – wtrącił Fiore Cavallaro.

      Zapragnęłam, aby ziemia się rozstąpiła i mnie pochłonęła. Nigdy wcześniej nie poświęcano mi tyle… uwagi. Od spojrzenia Raffaele dostałam gęsiej skórki. Dopiero niedawno wstąpił do mafii, ledwie dwa tygodnie temu skończył osiemnaście lat, ale od tamtej pory zachowywał się coraz bardziej obrzydliwie.

      – Prawda – przyznał zwięźle Luca.

      Widać było, iż ojcu się to nie spodobało. Korzystając z tego, że nikt nie patrzył, Fabiano przemknął, stanął za mną i chwycił moją rękę. Luca to zauważył i spiorunował mojego brata spojrzeniem, które ostatecznie spoczęło w okolicach moich nagich ud. Przestąpiłam nerwowo z nogi na nogę, a Luca odwrócił wzrok.

      – Może przyszli państwo młodzi chcieliby zostać na chwilę sami? – zaproponował Salvatore Vitiello. Spojrzałam na niego nerwowo i niestety nie udało mi się dość szybko zapanować nad wzburzeniem. Luca zauważył moją reakcję, ale wydawało się, że się nią nie przejął.

      Ojciec uśmiechnął się i ruszył do wyjścia. Niewiarygodne.

      – Mam zostać? – zapytał Umberto. Na chwilę na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale szybko się rozmył, gdy ojciec polecił, abyśmy zostali zupełnie sami. Salvatore Vitiello puścił Luce oko.

      Wyszli prawie wszyscy, zostałam tylko ja, Luca i jeszcze Fabiano.

      – Fabiano – powiedział surowo ojciec. – Wynoś się, natychmiast.

      Brat niechętnie puścił moją dłoń i wyszedł, ale najpierw posłał Luce najbardziej śmiercionośne spojrzenie, na jakie stać było pięciolatka. Kąciki ust mężczyzny zadrgały. Po chwili zamknęły się drzwi i zostaliśmy zupełnie sami. Co mogło oznaczać spojrzenie, jakie posłał Luce jego ojciec?

      Spojrzałam na mojego przyszłego męża. Nie myliłam się. W obcasach sięgałam mu do brody. Wyglądał przez okno, nie poświęcając mi nawet jednego spojrzenia. Przebranie mnie za prostytutkę nie sprawiło, że Luca nagle się mną zainteresował, bo niby dlaczego miałby to zrobić? Widziałam kobiety, z którymi spotykał się w Nowym Jorku. One miały czym oddychać.

      – Sama wybrałaś tę sukienkę? – zapytał, a ja aż podskoczyłam, przestraszona jego spokojnym i głębokim tonem głosu. Czy zawsze był tak opanowany?

      – Nie – wyznałam. – Ojciec ją wybrał.

      Szczęka Luki drgnęła. Nie potrafiłam odczytać jego nastroju i byłam coraz bardziej zdenerwowana. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i przez chwilę przebiegło mi przez myśl, że zamierzał wyciągnąć broń, ale moim oczom ukazało się czarne pudełeczko. Odwrócił się do mnie, a ja wbiłam wzrok w jego czarną koszulę. Czarna koszula, czarny krawat, czarna marynarka. Czarne jak jego dusza.

      O takiej chwili marzyły miliony kobiet, ale kiedy Luca otworzył pudełeczko, mnie przeszył chłód. Zobaczyłam pierścionek z białego złota, który zdobił duży brylant, otoczony dwoma mniejszymi. Nie poruszyłam się.

      Luca wyciągnął rękę, gdy niezręczność sytuacji sięgnęła zenitu. Spłonęłam rumieńcem i podsunęłam mu dłoń. Wzdrygnęłam się, kiedy mnie dotknął. Wsunął pierścionek na mój palec, po czym puścił moją dłoń.

      Podziękowałam, ponieważ czułam, że tak należy i nawet spojrzałam na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale jego oczy to inna sprawa. Błyskał w nich gniew. Zrobiłam coś, co mogło go rozzłościć? Uniósł rękę, a ja wsunęłam ramię pod jego, po czym poprowadził nas do jadalni. Milczeliśmy. Może Luca był mną tak rozczarowany, że odwoła zaręczyny? Ale gdyby o to chodziło, to nie włożyłby mi pierścionka na palec.

      Kiedy weszliśmy do jadalni, zauważyłam,