Cora Reilly

Złączeni honorem


Скачать книгу

reagując na jej słowa.

      – Chodź, Gianna. – Zaciągnęłam ją do kanapy, na którą opadłam.

      Lily już siedziała w fotelu, uważnie obserwując Romero. Gianna spojrzała na moją dłoń.

      – Co to?

      – Tabletki antykoncepcyjne.

      – Nie mów, że ten dupek dał ci je, aby mógł cię przelecieć w noc poślubną.

      Zacisnęłam wargi.

      – Nie zamierzasz ich brać, prawda?

      – Muszę. Nie powstrzymam w ten sposób Luki, a jedynie go rozzłoszczę.

      Gianna pokręciła głową, ale spojrzałam na nią błagalnie.

      – Nie chcę się kłócić. Obejrzyjmy coś, dobra? Muszę rozproszyć myśli.

      Po chwili siostra kiwnęła głową. Wybrałyśmy jakiś film, ale ciężko było się na nim skupić, kiedy przebywał z nami Romero.

      – Będziesz tak stał tam całą noc? – zapytałam w końcu. – Stresuję się przez ciebie. Nie mógłbyś przynajmniej usiąść?

      Podszedł do pustego fotela i zajął miejsce. Zrzucił z ramion marynarkę, ukazując białą koszulę i kaburę z dwoma pistoletami i długim nożem.

      – Wow – szepnęła Lily, ruszając do mężczyzny, który ciągle skupiał uwagę na drzwiach. Siostra stanęła przed nim, więc musiał na nią spojrzeć. Uśmiechnęła się i szybko usiadła mu na kolanach, a Romero się spiął. Zerwałam się z sofy i ściągnęłam ją z mężczyzny.

      – Co się z tobą dzieje, Lily? Nie możesz się tak zachowywać. Któregoś dnia źle to się dla ciebie skończy. – Wielu mężczyzn nie rozumiało, że prowokacyjne ciuchy i czyny nie oznaczały, iż kobieta tego chciała.

      Romero usiadł prosto.

      – Nie skrzywdzi mnie. Luca mu zabronił, prawda?

      – Mógłby skraść twoją cnotę, a następnie poderżnąć ci gardło, żebyś nikomu się nie wygadała – oznajmiła bezceremonialnie Gianna.

      Spiorunowałam ją wzrokiem.

      Lily szeroko otworzyła oczy.

      – Nie zrobiłbym tego – zapewnił Romero. Odrobinę się przestraszyłyśmy, gdy nagle się odezwał.

      – Mogłeś tego nie mówić – mruknęła Gianna. – Teraz się od ciebie nie odczepi.

      – Idź spać, Lily – rozkazałam. Siostra postąpiła, jak poleciłam, ale głośno narzekała.

      – Przepraszam – powiedziałam. – Nie wie, co robi.

      Romero kiwnął głową.

      – Nie martw się. Mam siostrę w jej wieku.

      – Ile masz lat?

      – Dwadzieścia.

      – A od kiedy pracujesz dla Luki? – Gianna wyłączyła telewizor, by w pełni skupić się na przesłuchaniu.

      Oparłam się na sofie.

      – Od czterech lat, ale oficjalnie należę do rodziny od sześciu.

      – Musisz być dobry, skoro Luca powierzył ci ochronę Arii.

      Romero wzruszył ramionami.

      – Nie chodzi tylko o to, że umiem walczyć. Luca wie, że jestem lojalny.

      – Co znaczy, że nie będziesz przystawiał się do Arii.

      Przewróciłam oczami. Romero zapewne żałował opuszczenia swojego posterunku przy drzwiach.

      – Luca wie, że może mi zaufać w kwestii bezpieczeństwa tego, co należy do niego.

      Gianna zacisnęła usta. Byłoby lepiej, gdyby tego nie powiedział.

      – Zatem gdyby naga Aria wyszła ze swojego pokoju, a tobie by stanął, bo nic nie mógłbyś na to poradzić, Luca nie uciąłby ci fiuta?

      Romero zatkało, po czym zaczął się we mnie wpatrywać, jakby naprawdę obawiał się, że mogłabym zrobić coś takiego.

      – Zignoruj ją. Do niczego takiego nie dojdzie.

      – Dokąd Luca i pozostali wybierają się na wieczór kawalerski?

      Romero nie odpowiedział.

      – Zapewne do klubu ze striptizem, a później do jednego z burdeli – mruknęła Gianna. – Dlaczego mężczyźni sypiają z kim popadnie, a my musimy zachować dziewictwo do nocy poślubnej? I dlaczego Luce wolno bzykać każdą laskę, podczas gdy Aria nie może nawet pocałować żadnego chłopaka?

      – Nie ja ustalam zasady – odparł Romero.

      – Ale pilnujesz, abyśmy ich przestrzegały. Nie jesteś naszym stróżem, jesteś naszym strażnikiem, jak w więzieniu.

      – Przyszło ci kiedykolwiek do głowy, że strzegę bezpieczeństwa facetów, którzy nie wiedzą, kim jest Aria? – zapytał.

      Na moim czole pojawiła się bruzda.

      – Luca zabiłby każdego, kto chciałby cię dotknąć. Oczywiście, możesz wyjść na miasto, poflirtować z jakimś gościem i żyć dalej, bo to nie tobie Luca wypruje flaki.

      – Luca nie jest moim narzeczonym – zauważyła Gianna.

      – Twój ojciec zabiłby każdego, aby tylko nie stracić tego, co najcenniejsze.

      Po raz pierwszy dotarło do mnie, że oddanie mnie Luce wcale nie oznaczało, iż Gianny nie spotka podobny los. Nagle dopadło mnie straszne zmęczenie.

      – Idę się położyć.

      Przez większość nocy leżałam i zastanawiałam się, jak mogłabym wyplątać się z tego małżeństwa. Jedyną możliwością wydawała się ucieczka. Gianna na pewno zwiałaby ze mną, ale co z Lilianą? Nie mogłabym zapewnić im obu bezpieczeństwa. A Fabiano? I moja matka? Nie mogłam wszystkiego zostawić za sobą. Takie było moje życie. Innego nie znałam. Może byłam tchórzem, a może poślubienie mężczyzny pokroju Luki wymagało więcej odwagi niż ucieczka.

      ROZDZIAŁ CZWARTY

      Salon w apartamencie przyozdobiono na przyjęcie dla przyszłej panny młodej i choć liczyłam, że oszczędzą mi tej tradycji, to matka nalegała, tłumacząc, iż żeńska część rodziny Luki mogłaby odebrać to jako zniewagę.

      Wygładziłam zieloną sukienkę koktajlową – kolor ten miał podobno przynieść mi szczęście. Wiedziałam jednak, że w tej chwili zupełnie inaczej pojmowałam pomyślność niż Luca i mój ojciec.

      Lily nie pozwolono uczestniczyć w przyjęciu ze względu na wiek, natomiast Gianna wykłócała się i ostatecznie wyrażono zgodę na jej obecność. Miałam jednak przeczucie, że na tę decyzję wpłynął też inny czynnik – siostra przed kilkoma dniami skończyła siedemnaście lat, co oznaczało, iż była gotowa do zamążpójścia. Odsunęłam jednak tę myśl na bok. Słyszałam, jak w drugim pokoju Gianna i matka kłóciły się o to, co siostra powinna włożyć, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Było odrobinę za wcześnie na jakąkolwiek wizytę, ponieważ pierwsi goście mieli się pojawić dopiero za dziesięć minut.

      Otworzyłam drzwi, przed którymi ujrzałam Valentinę, a tuż za nią stał Umberto. Valentina to kuzynka, córka siostry mojej matki, starsza ode mnie o pięć lat. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco.

      – Wiem, że przyszłam za wcześnie.

      Zapewniłam, że nic się nie stało i przesunęłam się, aby wpuścić ją do apartamentu. Umberto usiadł na krześle przy drzwiach. Lubiłam Valentinę, więc nie miałam nic przeciw temu, aby spędzić z nią trochę czasu.