Dubravka Ugrešić

Lis


Скачать книгу

że w „japońskiej literaturze współczesnej pojawiła się specyficzna forma twórczości, «autobiograficzna beletrystyka»”. Pilniak i Kim uważali, że ta forma wyrazu literackiego jest autentycznie japońska; że „europejska literatura właściwie nie zna «autobiograficznej beletrystyki», a to ona dominuje aktualnie w literaturze japońskiej.

      Nie wiadomo, czy Pilniak w swoim opowiadaniu inspirował się rosyjskim formalizmem (Boris Eichenbaum, Jak jest zrobiony „Płaszcz” Gogola), czy jest rodzajem moralnej polemiki z japońską tendencją do samoobnażania się, czy chodzi o jeszcze coś innego – to nie jest jasne. W efekcie, japońska fascynacja – i Pilniaka, i jego bohaterki Sofii – kończy się poczuciem klęski. Sofia opuszcza Japonię, bo przeżyła głęboką zdradę wszystkiego, na czym jej zależało[11]. Cykl japoński rosyjskiego pisarza Pilniaka pokazuje, że „z całego serca chce przeniknąć ducha Japonii”. Wydaje się jednak, że w Pilniaku, jak też jego bohaterce Sofii Gnedych-Tagaki, „japońska afera” pozostawiła gorzki smak (nie mówiąc o tym, że kilka lat później będzie go kosztować głowę), co sugeruje jego wyznanie, że Wschód wypycha z siebie człowieka Zachodu niczym korek z butelki kwasu chlebowego.

      Pilniakowi nie udaje się rozwikłać zagadki Japonii, ale sam staje się elementem tej krzyżówki. Pierwsze hasło pionowo: rosyjski pisarz awangardowy, który pisał o Japonii, którego nazwisko zaczyna się na „P”. Może Pilniaka tak naprawdę nie interesowała Japonia. Może jego poczucie klęski wynikało z czegoś innego, ze świadomości, że po wszystkich napisanych książkach, przejechawszy tyle krajów, po osiągniętej sławie, i z jak najbardziej nieuchronnym pociskiem, który na niego czeka gdzieś w połowie życia, on, Borys Pilniak, Iwan Budalina, wciąż jeszcze jest na samym początku, opętany jednym jedynym pytaniem: jak powstają opowieści?

      12.

      Przeczytałam powieść Jun’ichirō Tanizaki Miłość głupca w angielskim przekładzie[12], kiedy byłam pewna, że opowieść, którą, no cóż, wciąż piszę – już skończyłam. Z powodu tematu, opętania starego mężczyzny piętnastoletnią manipulatorką, powieść Tanizakiego łatwiej jest zestawić z Lolitą Nabokova niż z Opowieścią o tym, jak powstają opowieści Pilniaka. Wierzę, że pracowici specjaliści od Nabokova zbadali już podobieństwa między Naomi a Lolitą. Jeśli chodzi o Tagakiego i Tanizakiego, który prawdopodobnie posłużył Pilniakowi jako prototyp, też można ustanowić pewne relacje: po przeczytaniu powieści Tanizakiego łatwiej jest wyobrazić sobie, jeśli nic ponad to, w jaki sposób fikcyjny pisarz Tagaki opisuje swoją rosyjską żonę Sofię.

      Postaci kobiece – Sofia i Naomi – tylko na początku są podobne. Obie to „cudzoziemki”, Sofia jest Rosjanką, Naomi Japonką, ale są „obce” z powodu białej skóry i zachodnich rysów. Określone zostają (jedna przez samego Pilniaka, druga przez Jōjia, narratora powieści Tanizakiego) jako niewykształcone i głupie. Podczas gdy jednak Sofia z „głupiej dziewczyny” staje się dojrzałą kobietą, która z nieoczekiwaną siłą mierzy się ze spotykającą ją zdradą, Naomi, dziewczynka z problemami, przetwarza się w przewrotną, rozwiązłą i egoistyczną młodą kobietkę, we wprawną dominatrix, dominę, która z nieomylnym instynktem zamienia Jōjia w swoją dobrowolną ofiarę, w niewolnika.

      „Wciąż nie mogę zapomnieć tej chwili, kiedy Naomi mnie opuściła. Jej słowa oddzwaniają w moich uszach: «Widzisz teraz, jakim mogę być potworem?». Zawsze wiedziałem, że jest przewrotna i egoistyczna. Jeśli usunęłoby się te wady, ona straciłaby swoją wartość. Im więcej myślę o jej przewrotności i egoizmie, tym bardziej jest mi droga, tym bardziej jestem jej oddany”[13].

      Głównym i literacko najbardziej rozwiniętym tematem powieści jest opętanie Jōjia na punkcie Naomi, a więc problem ciała kobiety i cielesności w ogóle. Tanizaki jest mistrzem kamery. Jōji, narrator powieści, często korzysta z kamery i fotografuje Naomi w rozmaitych pozach i strojach.

      Tanizaki doskonale uchwycił grę światła i cienia, a także szczegóły, zawsze tylko szczegóły, nigdy całość, a to dodaje powieści atmosferę tajemniczości i niedopowiedzenia. Jōji ma obsesję związaną z bielą skóry (co zazwyczaj tłumaczy się jako zauroczenie dominującym „zachodniactwem”), skórą jako taką, palcami nóg, paznokciami, ubraniami, tkaniną, włosami, spojrzeniami, częściami ciała i jego zapachami. Na początku Jōji rozkoszuje się tym, że kąpie piętnastoletnią Naomi, a w epizodach zamykających opowieść o Naomi, która skądinąd ogranicza Jōjiemu cielesny dotyk, pozwala mu, żeby ją golił, ale nie wolno mu dotknąć jej skóry, co wywołuje w Jōjim masochistyczną rozkosz. Na ostatnich stronach powieści Naomi najwyraźniej sama staje się opętana białością swojej skóry i przy okazji wieczornych eskapad „kładzie biały make-up na całe ciało”.

      Jōji często traktuje Naomi jako istotę nieludzką: opisując ją, kilka razy mówi „dzikie zwierzę”, i jeśli wierzyć angielskiemu przekładowi, używa zwrotu „zwierzęce naelektryzowanie” (i to nawet kilka razy!).

      „Jeżeli istnieje coś takiego jak zwierzęce naelektryzowanie, to oczy Naomi miały go aż nadto. Trudno uwierzyć, że to oczy kobiety. Błyszczące, przenikliwe, przerażające, emanowały tajemniczym powabem. I czasem, kiedy mnie smagnęła wściekłym spojrzeniem, czułem dreszcze na całym ciele”.

      Między opowiadaniem Pilniaka i powieścią Tanizakiego istnieje świadome albo przypadkowe powiązanie. Otóż, tak jak Sofia traktuje wiele rzeczy jako obce i wyśmiewa to, jak Tagaki mówi po rosyjsku, tak też Tanizaki za pośrednictwem swojego bohatera Jōjia wyśmiewa Japończyków stylizujących się na Zachód, zwłaszcza pewną Miss Sugizaki, która źle wymawia angielskie słowa: „more, more” to w jej ustach „moa moa”, „gentleman” to „genl’man”, a „little” – „li’l”.

      Ale jeszcze jedna osoba w powieści Tanizakiego ledwo mówi po angielsku, dlatego w jej wymowie „tree”, drzewo, zmienia się w three, liczbę trzy. To Aleksandra Szlemskaja, rosyjska hrabina, która po rewolucji uciekła do Japonii i utrzymuje siebie oraz dwoje dzieci, dając lekcje tańca. Jōji i Naomi zapisują się na kurs tańca, ale Szlemskaja w powieści Tanizakiego, niestety, zostaje wspomniana tylko raz.

      „Chociaż hrabina należała do tych niższych kobiet z Zachodu, i tak była wyższa ode mnie. Może dlatego, że nosiła buty na wysokich obcasach, w każdym razie podczas tańca moja głowa była na wysokości jej rozkosznych piersi. Kiedy pierwszy raz powiedziała «Walk with me», otoczyła mnie ręką w pasie i pokazała pierwszą pozycję taneczną, rozpaczliwie starałem się oderwać spojrzenie od jej ciała!”

      Hrabina w powieści Tanizakiego miała posłużyć jako ucieleśnienie pociągającego, lepszego i nieznanego Zachodu, a Naomi jako japoński substytut, który narrator Tanizakiego, mały wzrostem i zmagający się z poczuciem niższości Jōji, mógł dla siebie zaanektować. Ten stosunek między Wschodem a Zachodem jest jednak naciągany i nieprzekonujący, bo w obsesyjnym i zawężonym widzeniu świata Jōjiego mieści się niewiele więcej poza detalami cielesnymi i podkreślaniem koloru skóry.

      „To, co najbardziej różniło ją od Naomi, to białość jej skóry. Jej blade żyły koloru lawendy, ledwo widoczne pod białą powierzchnią skóry, niczym plamy na marmurze, były cudownie piękne. (…) Ręce Naomi nie były olśniewająco białe, i rzeczywiście, kiedy zobaczyłem ręce hrabiny, skóra Naomi wydała mi się brudna”.

      Anthony A. Chambers, tłumacz Tanizakiego i autor przedmowy do amerykańskiego wydania powieści, zapoznaje nas z ciekawym szczegółem: sam pisarz, Tanizaki, lubił „zachodnią” modę na potańcówki i sale taneczne, więc zapisał się na kurs tańca, który w Jokohamie prowadził wtedy Rosjanin Wasilij Krupin. Tak oto Wasilij Krupin w powieści Tanizakiego przeobraził się w rosyjską hrabinę Aleksandrę Szlemskają.

      Pilniak wpisał w swoje opowiadanie bardzo silnie oddziałujący symbol lisa, który, jak już wspomnieliśmy, jest mitologicznym ucieleśnieniem oszustwa, chytrości oraz zdrady, i – wedle Pilniaka – najlepszym kandydatem, by być szanowanym jako bóstwo pisarskiego