B.B. Easton

Sex/Love


Скачать книгу

chłopięcego piętnastoletniego ciała rozłożył i wyeksponował jak składaną w ofierze dziewicę. Którą przecież byłam. Chociaż już niedługo.

      Za kilka minut to młode ciało pozwoli sobie wydrzeć niewinność w potoku bólu, miodu i krwi. Przed upływem kilku tygodni doświadczy fali hormonalnych zmian wywołanych pigułkami, o które poprosi lekarza. Nie minie kilka miesięcy, a wszystkie strefy erogenne będzie miało przebite ozdobnymi kółkami i ćwiekami. Stałam na progu gwałtownej przemiany z dziewczynki w boginię. Tyle że jeszcze o tym nie wiedziałam.

      Wiedziałam natomiast, że jestem wreszcie gotowa przyjąć Knighta do swojego życia i w głąb własnego ciała. Takiego, jakim był. Z jakiegoś powodu jego obolała dusza wybrała do kochania właśnie mnie, a on się nie uląkł, choć przecież powinien się obawiać, że odrzucę go jak rodzice i reszta świata. Nie do wiary, że zdołał się otworzyć, a przecież zrobił to, mój dzielny Knight. Dostrzegł we mnie coś godnego miłości i zaufania, i byłam pewna, że będzie walczył o to do końca. Poza tym niedawno wkręcił się w serwowanie mi orgazmicznych doznań, co mu się liczyło na plus.

      Jasne, był gniewnym socjopatą, brutalnym i onieśmielającym, ale w tym momencie spryskiwał mi piersi, brzuch i łechtaczkę miodem i pożerał mnie, jakbym miała być jego ostatnim posiłkiem w życiu. Do cholery z tym gadaniem o przemocy. Drań był prawdziwym kochankiem.

      Zanim zsunął się ustami ku mojemu świeżo ogolonemu wzgórkowi (zrobiło mi się głupio i ogoliłam się na zero po tym, jak po raz pierwszy zafundował mi tę przyjemność), miotałam się już w kajdanach jak zwierzę. Marzyłam o tym, by chwycić go za uszy i posunąć się jego twarzą, on tymczasem dalej się ze mną drażnił, a ja byłam całkiem bezradna. Wysysał i zlizywał płynny cukier z mojej rozpalonej łechtaczki, od czasu do czasu leciutko na nią dmuchając lub trącając ją czubkiem języka. Wyraźnie dobrze się bawił, a może nawet czerpał przyjemność z tego, że w reakcji na jego pieszczoty kajdankami przerabiam Coltonowi tralki zagłówka na wykałaczki.

      Wreszcie się nade mną zlitował. Rozsunął mi wargi i wsunął język głęboko w wilgotny tunel między nimi, nosem zakreślając kółeczka wokół łechtaczki. Kilka sekund później rozpadłam się na mozaikę wirujących w ciemnościach jęków, przekleństw i spazmów. Szarpnęłam się bezwiednie w kajdanach, próbując podciągnąć kolana do piersi, by powstrzymać falę czystej zmysłowości, która wycisnęła mi powietrze z płuc.

      Gdy w skupieniu próbowałam wyciszyć przyjemność pulsującą mi między nogami, Knight ukradkiem zsunął bokserki, wyłuskał z portfela prezerwatywę i naciągnął ją niemal do pęknięcia na niedopieszczonego chuja rozgniewanego do czerwoności. Kiedy już mogłam rozłożyć nogi, ustawił go na wprost mojego tętniącego wejścia.

      Po zwierzęcym orgazmie, jaki na mnie ściągnął, powinien promienieć zadowoleniem, tymczasem twarz miał poważną, wręcz niespokojną.

      – Gotowa?

      Malujący się w jego oczach lęk był bardzo wymowny. Mój nieustraszony Knight się bał – bał się siebie widzianego moimi oczami. Nadszedł czas przyznać, że w pokoju jest słoń… albo zbliżony do niego rozmiarami kutas. Już za chwilę Knight miał zranić mnie tak, jak nikt mnie dotąd nie zranił. I to niejednokrotnie.

      Dopiero gdy z powagą skinęłam głową, poczułam rozdzierający ból. Uchwyciłam kajdanki obiema dłońmi i wciągnęłam powietrze przez zaciśnięte zęby, walcząc ze wzbierającymi łzami.

      Nie rycz. Dasz radę. Jesteś twarda. To minie. Myśl o czymś przyjemnym.

      Sęk w tym, że choć przeżywałam właśnie coś w rodzaju porodu na opak, trudno byłoby mi wymyślić coś przyjemniejszego. Czcił mnie sam szatan – i marzyłam o tym, by nigdy nie przestał.

      Na szczęście moja tortura skończyła się raczej szybko, a to dzięki uprzedniej długotrwałej abstynencji Knighta. Gdy już było po wszystkim, wyciągnął z mojej okaleczonej pochwy to, co wydawało mi się piłą łańcuchową, po czym objął mnie i ukrył twarz między moim policzkiem a poduszką. Nie wiedziałam, czy chce mnie przeprosić za to, co mi zrobił, czy próbuje mnie pocieszyć, ale jego ramiona były jak ogromny plaster. Chciałam przesunąć palcami po mechatej głowie, ale kiedy spróbowałam się poruszyć, napotkałam opór i usłyszałam brzęk metalu trącego o drewno.

      Na ten dźwięk Knight poderwał głowę, a kiedy zorientował się, skąd dobiega, twarz skurczyła mu się z niepokoju zmieszanego z wyrzutami sumienia.

      – O cholera, BB! Twoje nadgarstki!

      Zeskoczył z łóżka i chwycił leżący na stoliku pęk kluczy, przystając tylko na chwilę, by ściągnąć kondom i wrzucić go do stojącego w rogu śmietnika, z którego nikt go zapewne nie wyjmie przez kolejną dekadę albo dwie. Oswobodziwszy mi ręce, wziął mnie na kolana, objął i spojrzał uważnie na moje zaczerwienione nadgarstki, na zmianę masując je i całując, i ani na chwilę nie przestając mnie przepraszać.

      – Sorki, mała, naprawdę, okropnie mi przykro. Nie chciałem cię skrzywdzić. Znaczy wiedziałem, że coś tam siłą rzeczy będzie boleć, ale kurde, starałem się, żeby ci było dobrze. W porządku? Proszę, powiedz, że wszystko w porządku. Chyba bym, kurwa, umarł, jakby się okazało, że skrzywdziłem jedyną istotę, jaką zdarzyło mi się kiedykolwiek pokochać.

      Między pocałunkami uważnie badał moją twarz spod nastroszonych brwi. Właśnie przysporzył mi trzech minut rozdzierającego bólu, a mimo to czułam się silna i promienna, nowo narodzona jak feniks wstający z popiołów rozszarpanej błony dziewiczej. To, co mnie nie zabiło, naprawdę mnie wzmocniło. Wystarczająco, bym czuła się na siłach karmić jedynego skina w trójhrabstwie z ręki. I nie tylko z ręki.

      Och, było znacznie lepiej niż „w porządku”. Było zajebiście.

      – Zróbmy to jeszcze raz.

      6

      Wchodzi diabelska doktor

      Sekretny Dziennik BB

      Drogi Dzienniczku,

      istnieje ryzyko, że niedługo zniknę, więc chciałabym, żebyś wiedział, co się ze mną stało, gdyby federalni zaczęli węszyć.

      Mogłabym streścić ci całą tę smakowitą historię, ale właściwie opisałam ją w liście do swojej przyjaciółki, więc po prostu przekleję ci tekst dla zaoszczędzenia czasu i na dowód, że to nie ja wpadłam na ten pomysł.

      Dr Sara Snow to diabeł wcielony, Dzienniczku. Wiem, że nie powinnam jej słuchać, ale nie umiem się pohamować. Jestem wobec niej bezbronna. Kiedyś w środku nocy zgodziła się podwieźć trzech autostopowiczów w kostiumach trzmieli i jednemu z nich kazała usiąść mi na kolanach, bo tylko tak zmieściliśmy się wszyscy do jej mikroskopijnego volkswagena. To przez nią wyproszono nas z nocnego klubu w Nowym Orleanie, konkretnie za gwizdanie na striptizerki. Uparła się wtedy, że nie wyjdzie, póki nie wypije puszki Natural Ice za trzy dolary, którą kazali jej kupić na wejściu. To ona określiła jako startrekową głowę pewnego dziecka, którego ewaluację miała kiedyś przeprowadzić. Takich jak ona nazywa się złym towarzystwem.

      Jeszcze trzy lata temu pracowałyśmy obie w tym samym okręgu szkolnym – choć stawała na głowie, żeby nas obie wywalili – i było super. Tyle że potem musiała się zwolnić i straszliwie podniosła poprzeczkę, przyjmując posadę wykładowcy w jakimś topowym instytucie badawczym na drugim końcu kraju. Jest tak piekielnie inteligentna, że wynalazłaby lek na raka, gdyby tylko nie była wariatką przez duże W.

      Nie oceniaj mnie, Dzienniczku, zbyt surowo za to, co za chwilę przeczytasz. Wzoruj się na mnie: całą winę zrzuć na doktor Sarę Snow.

      Od: BB Easton

      Do: Sara Snow

      Data: czwartek, 29 sierpnia, 21:36

      Temat: JESTEM W DUPIE

      Jakby