Sara Snow
Do: BB Easton
Data: czwartek, 29 sierpnia, 21:41
Temat: Re: JESTEM W DUPIE
Chyba żartujesz. To w ogóle nie w jego stylu. Skąd wiesz?
dr Sara Snow
Wydział Psychologii (nazwa uniwersytetu skasowana)
Od: BB Easton
Do: Sara Snow
Data: czwartek, 29 sierpnia, 21:47
Temat: Re: JESTEM W DUPIE
Dziewczyno, wiem, bo parę dni temu, gdy położyłam dzieci spać i właśnie schodziłam na dół, usłyszałam, jak zatrzaskuje mojego laptopa. Stąd wiem. Gdy zeszłam na parter do salonu, to właśnie go od siebie odsuwał, a wyglądał jak pies przyłapany w jatce.
Sara, mówię ci, przeczytał ten cholerny dziennik. Pojęcia nie masz, co tam nawypisywałam. Raczej niewiele miejsca zostawiłam wyobraźni. Po lekturze bez pudła wskazałabyś Knighta po chuju, choćby go ustawili w rzędzie identycznych gołych kolesi z workami na głowach. Od trzech dni oka nie zmrużyłam, bo wiem, że jak zasnę, to Ken udusi mnie poduszką.
Co mam zrobić?!
Od: Sara Snow
Do: BB Easton
Data: czwartek, 29 sierpnia, 22:01
Temat: Re: JESTEM W DUPIE
Na początek sprawdź historię wyszukiwania. Jeśli ten dziennik faktycznie cię obciąża, to pewnie Ken od razu zaczął szukać dla siebie bezpiecznej kryjówki. Zachowam tego maila na wypadek, gdybyś nagle zniknęła.
PS Czemu, do cholery, nie zahasłowałaś pliku?
dr Sara Snow
Wydział Psychologii (nazwa uniwersytetu skasowana)
Od: BB Easton
Do: Sara Snow
Data: czwartek, 29 sierpnia, 22:13
Temat: Re: JESTEM W DUPIE
Wiem! Jestem kretynką! Naprawdę nie przyszło mi do głowy, że powinnam. Ken nigdy nie zwracał uwagi, nad czym pracuję. Chyba nawet nie wie, że wszystkie zdjęcia i obrazy wiszące w naszym domu są mojego autorstwa. Gość próbuje aktualnie obejrzeć wszystkie pięć sezonów The Wire, zarządzając jednocześnie ze czterema wirtualnymi ligami futbolowymi. Kto mógł przypuszczać, że cholernik zwróci uwagę na moją ukradkową pisaninę i nabierze podejrzeń?
Sara, ja chyba zeświruję. Ken albo planuje mnie wykończyć, albo w coś ze mną pogrywa. Zamiast spalić albo obszczać mój komputer (oba działania byłyby równie usprawiedliwione), zabrał mnie na randkę. Co jest, kurwa?! Załatwił opiekunkę, zarezerwował stolik i kupił wcześniej bilety do kina! Wszystko było takie nietypowe i oficjalne, że przy deserze spodziewałam się papierów rozwodowych, tymczasem wyszła nam naprawdę sympatyczna randka. I nawet nie narzekał, jak to on, że za cenę kieliszka mojego pinot grigio „mógłby sobie kupić winnicę”.
Ach! ACH! Po kolacji, kiedy go wmanewrowałam do sypialni, by w podzięce przez kilka minut poujeżdżać jego wiotkie ciało, zatrzymał mnie i zapytał, czy nie chciałabym spróbować czegoś nowego. NOWEGO! (W sensie: dla niego. Z mojej perspektywy coś nowego wymagałoby skradzionego kostiumu uczelnianej maskotki, dwunastu metrów liny, kilku chomików i trzydziestu centymetrów sześciennych krwi wampira). I było naprawdę fajnie! Nawet nie włączył telewizora!
A teraz spadniesz z krzesła. Następnego dnia powiedział mi, że załatwił opiekunkę za miesiąc, żebyśmy mogli zobaczyć Davida Koechnera w The Punchline. Kim jest ten gość?! (Kim jest Ken, oczywiście, nie David Koechner, bo kim jest David, to wiem. I wiem, że jest przezabawny).
Może mnie wykończy w The Punchline? Akurat ten klub komediowy jest w wyjątkowo podłej dzielnicy…
Od: Sara Snow
Do: BB Easton
Data: czwartek, 29 sierpnia, 22:35
Temat: Re: JESTEM W DUPIE
Ken nie szykuje pułapki, lecz po prostu reaguje na Twoją interwencję. Przeczytał Twój dziennik, dowiedział się, że jesteś znudzona, a teraz wprowadza stosowne korekty. I nawet nie musiałaś z nim gadać. Bardzo eleganckie rozwiązanie. Myślę, że właśnie znalazłaś Świętego Graala technik modyfikacji zachowań w relacjach małżeńskich!
No więc plan jest taki: skoro już wiesz, że czyta Twój dziennik, zacznij umieszczać w nim podkoloryzowane historie, żeby wydoić z tej sytuacji, co się da. Pisz konkretnie o tym, co chciałabyś w nim zmienić, i pilnuj, żeby wyszło soczyście i pikantnie.
A ja, moja Droga, przeprowadzę wieloletnie badanie wyników Twoich działań, po czym wystąpię w Good Morning America i opowiem Robin Roberts, jak zwykła Amerykanka może ocalić swoje małżeństwo dzięki Podprogowej Biblioterapii Małżeńskiej (w skrócie PBM). Złotko, załatwisz mi etat na uczelni i audi A8 na dokładkę!
dr Sara Snow
Wydział Psychologii (nazwa uniwersytetu skasowana)
Od: BB Easton
Do: Sara Snow
Data: czwartek, 29 sierpnia, 22:48
Temat: Re: JESTEM W DUPIE
Ty.
Mendo.
Jesteś.
Genialna.
Wchodzę w to. Mam już listę zachowań docelowych, żeby monitorować postępy:
1. Inicjowanie gorącego i namiętnego seksu płynącego potem.
2. Mówienie komplementów.
3. Nadanie mi przezwiska.
4. Wydziaranie sobie zajebistego tatuażu w kształcie serca z moim imieniem biegnącym przez środek.
Na początek wszystkim tym kategoriom możesz przypisać wartość zero. Owszem, zero. Ken nigdy nic z tego nie zrobił, więc jeśli o mnie chodzi, możemy odnotować najwyżej wzrost. Będę informować o postępach.
Jak już będziesz w GMA, pozdrów ode mnie George’a Stephanopoulosa. Zawsze mi się podobał. Chyba dlatego, że przypomina mi Michaela J. Foxa. Może mu o tym nie wspominaj. A może właśnie wspomnij?
7
Słynny K.E.N.
Sekretny Dziennik BB
30 sierpnia
Drogi Dzienniczku,
po konsultacji z diabełkiem siedzącym mi na ramieniu zdecydowałam się na niemoralny eksperyment psychologiczny w nadziei na przeobrażenie Kena w ciepłego, uczuciowego mężczyznę, zakochanego we mnie do tego stopnia, że tatuaż z moim imieniem i/lub podobizną będzie mu zwyczajnie potrzebny, by zakomunikować światu swoje uczucia. Więc pakuj mandżur i nie zapomnij latarki, Dzienniczku, bo od dziś będziesz się ukrywał w czarnej dziurze na tyłach twardego dysku pod nazwą Bociankowe_Przepis_na_pieluchowe_ciasto.
Nie bierz tego do siebie, mój mały. To dla twojego dobra. Potrzebuję miejsca, w którym bez wzbudzania podejrzeń mogłabym robić notatki na temat postępów Kena, a żaden facet nie otworzy pliku o nazwie Bociankowe_Przepis_na_pieluchowe_ciasto, do tego umieszczony w folderze o nazwie – uważaj! – Słodkie_zdjęcia_znalezione_na_Pintereście.
Och, już nie bądź zazdrosny. Pod twoim dawnym adresem umieszczę Twoją podkolorowaną filmową wersję o nazwie Supersekretny_Dziennik_którego_Ken_nie_może_przeczytać, a w niej sfabrykowane opowieści o byłych chłopakach, które mają zmotywować mojego męża do podniesienia poprzeczki. I nie, nazwa pliku wcale nie jest zbyt oczywista. Bezpardonowa odwrotna psychologia to jedyna metoda załatwienia czegokolwiek, gdy ma się do czynienia z mężczyzną. Albo dwulatkiem.
Żebyś