uhonorowanych odznaką razem z „obywatelem Śmigłym”. Byli to m.in.: Kazimierz Sosnkowski, Konstanty Biernacki, Marian Kukiel, Aleksander Prystor, Julian Stachiewicz, Michał Tokarzewski, Kordian Zamorski.
Chociaż całą energię Edward poświęcał na działalność w organizacjach strzeleckich, znalazł jednak czas, by wraz z Henrykiem Minkiewiczem zilustrować pracę Piłsudskiego „22 stycznia 1863 roku”. Zresztą malarze w ruchu strzeleckim i Legionach nie byli rzadkością. W 1917 roku naliczono aż 34 artystów w randze oficera, a przez Legiony przewinęła się ich ponad setka.
Edward Rydz, ok. 1900 roku
reprodukcja Piotr Męcik/Forum
Brzeżany w czasach II Rzeczypospolitej
foto Narodowe Archiwum Cyfrowe
Rozdział 2. Na frontach wielkiej wojny
Rozdział 2
Na frontach wielkiej wojny
Pierwsza Kadrowa
28 czerwca 1914 roku serbscy zamachowcy zastrzelili w Sarajewie austriackiego następcę tronu. Miesiąc później Austria zaatakowała Serbię, Rosja wypowiedziała wojnę Austrii, Niemcy Rosji, w obronie której stanęła Francja. Gdy wojska kajzera, atakując Francję, pogwałciły neutralność Belgii, do konfliktu przyłączyła się Anglia. W ciągu kilku dni Europę opanowała wojenna pożoga.
Wybuch konfliktu wywołał nieprawdopodobną eksplozję nastrojów patriotycznych w Galicji. Starcie zaborców przynosiło nadzieję na niepodległość, na zmianę sytuacji narodu rozdartego przez trzy cesarstwa. Była to wojna, o jaką od ponad stulecia modlili się Polacy – po raz pierwszy od chwili utraty niepodległości przez Polskę zaborcy stanęli bowiem w przeciwnych obozach.
„Miasto – wspominał atmosferę w Krakowie Ignacy Daszyński – trzęsło się w radosnej febrze. Przypominały się słowa Mickiewicza cudownego zachwytu o wiośnie roku 1812… Chodziłem przez tych kilka dni w jakimś zaczarowanym szczęściu duszy, z wiarą w sercu, że to, o czym marzyliśmy życie całe, teraz spełnić się gotowe”1.
2 sierpnia Piłsudski otrzymał zgodę austriackiego wywiadu na mobilizację oddziałów strzeleckich. Następnego dnia rosyjską granicę przekroczył siedmioosobowy patrol kawaleryjski Beliny-Prażmowskiego. Patrol wyruszył na rekonesans bryczkami (!), z wyposażenia kawaleryjskiego posiadając wyłącznie siodła. Piłsudski nie tracił jednak humoru i pożegnał wyruszających beliniaków uwagą, że „chociaż zapewne będą wisieć, to spełnią swój żołnierski obowiązek, a historia o nich nie zapomni”. Jak miało się okazać, nie zakończyli życia na szubienicy, a historia też o nich nie zapomniała.
Gdy Belina przekraczał granicę rosyjską, w krakowskich Oleandrach sformowano liczącą 144 osoby kompanię kadrową. Do wybrańców przemówił Piłsudski:
„Odtąd nie ma już strzelców ani drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd Orzeł Biały. (…) Żołnierze! Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granice rosyjskiego zaboru jako czołowa kolumna wojska polskiego idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny. Wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie. Wszyscy jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym z was pełnić funkcje dowódców. Szarże zyskacie w bitwach. Każdy z was może zostać oficerem. (…) patrzę na was jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was jako pierwszą kadrową kompanię”2.
Piłsudski oczekiwał, że Rosjanie wycofają się na prawy brzeg Wisły, a wkroczenie polskich oddziałów na teren Królestwa Kongresowego spotka się z masowym napływem ochotników. Komendant spodziewał się nawet wybuchu antyrosyjskiego powstania, co umożliwiłoby opanowanie Warszawy przed wkroczeniem Niemców. Zajęcie stolicy stworzyłoby zupełnie nową sytuację polityczną, zmuszając rządy państw centralnych do podjęcia konkretnych działań w celu rozwiązania sprawy polskiej. Insurekcję miała przyspieszyć fikcyjna odezwa Rządu Narodowego powstałego rzekomo 3 sierpnia w Warszawie. Odezwa nawoływała do rozprawy z Rosją, nie wspominając oczywiście o sojusznikach, u boku których walka z caratem musiałaby się odbywać.
Ambitne plany Piłsudskiego załamały się jednak w ciągu kilku dni. 6 sierpnia z Oleandrów wyruszyła Pierwsza Kompania Kadrowa i na terenie Królestwa spotkała się z niechęcią mieszkańców. Nie wybuchło żadne powstanie, nie zgłaszali się ochotnicy, poborowi posłusznie wypełniali polecenia Rosjan.
„Mobilizacja rosyjska powiodła się – narzekał Piłsudski – jeszcze teraz, z terenów przez które przechodziliśmy, uciekają ludzie do swoich, do rosyjskiego wojska. Wielkie dwory są bezwzględnie wrogie; po wsiach panuje strach zabobonny i ślepe przywiązanie do istniejącego dotąd panowania i bata. Przed kilku dniami wchodziliśmy do jednej z podkieleckich wsi. Pustka na ulicy; okna i drzwi zabite deskami; ani jednego człowieka, ani bydlęcia czy kury; po prostu cała wieś na pierwszą pogłoskę o naszym przyjściu zamknęła się i padła przed nami jak martwa”3.
Oddziały kadrowe pozostały jednostkami kadrowymi – napływ ochotników był znikomy. Nie powiódł się również szybki marsz na Warszawę – Rosjanie przygotowali kontruderzenie na linii Lwów-Kraków i nie odsłonili prawej flanki. Strzelcy dotarli zaledwie do Kielc, ale i stamtąd zostali wyparci.
Podpułkownik „Śmigły”
W tym czasie Edward Rydz jako poddany austriacki służył w cesarsko-królewskim 55 Pułku Piechoty w Brzeżanach. Wyreklamowanie go od tego obowiązku (czyli skierowanie do innych zadań) zajęło Piłsudskiemu dwa tygodnie, które „Śmigły” spędził w swoim pułku, daleko od Kadrówki i jej działań. Dołączył dopiero w połowie sierpnia, gdy oczywiste było, że nie uda się wywołać masowego powstania. Był też świadkiem frustracji swojego szefa, który zrozumiał, że budowane latami plany całkowicie się nie powiodły.
Austriacy byli zawiedzeni: oddziały Piłsudskiego nie miały większego znaczenia militarnego, stwarzając w zamian problemy polityczne. Działalność strzelców miała sens wyłącznie w przypadku masowego napływu ochotników lub antyrosyjskiego powstania za linią frontu. Jednak do takiej sytuacji nie doszło, wobec czego zdecydowano się na zakończenie całego przedsięwzięcia. Piłsudskiemu nakazano rozwiązanie formacji strzeleckich, ewentualnie zaproponowano poddanie się bezpośrednio pod rozkazy austriackie, a jego ludzi zobowiązano do złożenia przysięgi przewidzianej dla rezerwistów monarchii.
Sytuację uratowali politycy galicyjscy – powołano Naczelny Komitet Narodowy, a naciski w Wiedniu okazały się skuteczne. Austriacy zaaprobowali projekt utworzenia dwóch Legionów Polskich, a Piłsudskiego wyznaczono na dowódcę 1 Pułku Legionu Zachodniego. Komendant był realistą, chwilowo liczył się wyłącznie fakt, że jego strzelcy nie rozpłynęli się w tłumie austriackich rezerwistów i nadal pozostają pod jego komendą.
1 Pułk Legionów liczył pięć batalionów, a dowódcą trzeciego został „Śmigły”, awansowany pod koniec września do stopnia kapitana. Trzeba przyznać, że na polu walki zachowywał się znakomicie, szybko wyrastając na jednego z najlepszych oficerów liniowych pułku. Szczególne uznanie przyniosła mu bitwa pod Anielinem, co oczywiście dostrzegł Piłsudski. Gdy dowodzona przez Komendanta formacja została rozwinięta w brygadę, „Śmigłego” mianowano dowódcą 1 pułku.
Tymczasem na froncie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie – wprawdzie udało się pohamować rosyjską ofensywę, jednak kolejny atak Moskali mógł doprowadzić do upadku Krakowa. Legioniści zostali rzuceni na front pod Łowczówek, niedaleko