Polski i Polaków.
Na początku lutego 1916 roku w gronie dowódców pułków III Brygady pojawił się pomysł, by zwołać Radę Pułkowników, czyli najstarszych polskich oficerów legionowych. Pierwsze spotkanie odbyło się w połowie miesiąca, a kolejne dwa w następnych tygodniach. Uzgodniono wówczas ujednolicenie umundurowania i oznak, a większość z nich została zaprojektowana przez malarza z zawodu – podpułkownika Edwarda Śmigłego-Rydza. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że ujednolicenie umundurowania miało niewielki zakres i ograniczyło się do nakryć głowy, guzików oraz dystynkcji. Było to spowodowane względami finansowymi, ale w miarę możliwości podkreślało polskość Legionów oraz ich odrębność od armii austriackiej.
Nie wszystkim to się jednak podobało – ówczesny komendant Legionów, generał Stanisław Puchalski, lojalny oficer Habsburgów, stwierdził, że w III Brygadzie nie wolno nosić oznak takich jak w Pierwszej Brygadzie, i nakazał powrót do poprzednich. Rozkazu nie wykonano, wobec czego niektórzy oficerowie zostali aresztowani. W tej sytuacji Rada Pułkowników zaleciła wszystkim legionistom założenie oznak Pierwszej Brygady. Puchalski powtórzył swój rozkaz o powrocie do starych oznaczeń. Nie zdążono go jednak wykonać, gdyż na nowo wybuchły walki na froncie. W lipcu 1916 roku do wielkiej ofensywy przeszli Rosjanie, pod ich uderzeniem rozsypały się niemal wszystkie związki armii cesarsko-królewskiej. Z wyjątkiem Legionów Polskich.
Krwawe walki – nazywane bitwą pod Kostiuchnówką – przeszły do legendy. Wzięły w niej udział I oraz III Brygada dowodzone przez Józefa Piłsudskiego, natomiast II Brygada pozostawała w odwodzie austriackim. Gdy wycofali się Węgrzy stojący na polskim skrzydle, legionistom przyszło walczyć z siłami trzykrotnie liczniejszymi. Pomimo krwawych strat wytrwali na pozycjach, dzięki czemu uratowali ciągłość frontu. Przy okazji warto też dodać, że podczas odwrotu spod Kostiuchnówki nieomal utopił się w bagnie młody podporucznik Pierwszej Brygady, Stefan Rowecki, późniejszy „Grot”.
Walki pod Kostiuchnówką stanowiły część ofensywy Brusiłowa, która przyniosła olbrzymie straty zarówno Rosji, jak i Austrii. Miała także niezwykle istotne znaczenie dla Polaków, gdyż oba państwa były tak wyczerpane wojną, że o losie Polski decydowali już tylko Niemcy. Szczególnie że ich generałowie zwrócili uwagę na polskich żołnierzy i ich męstwo wykazane na Wołyniu.
Jesienią 1916 roku na polecenie cesarza Franciszka Józefa przeformowano Legiony w Polski Korpus Posiłkowy, którego pułki miały nosić sztandary z wizerunkiem Matki Bożej i Orła Białego. Jednocześnie jednak dymisję otrzymał Józef Piłsudski uznany za zbyt niezależnego oficera. Dowódcą Pierwszej Brygady – i zwierzchnikiem Edwarda Śmigłego-Rydza – został Marian Żegota-Januszajtis, pułkownik z II Brygady. Legiony zostały wycofane z frontu i rozlokowane na zapleczu. Było to związane z wydanym przez władców Niemiec i Austrii aktem 5 listopada, zapowiadającym odbudowę Królestwa Polskiego. Od grudnia 1916 roku pułk „Śmigłego” – wraz ze swoim dowódcą – stacjonował w Łomży. Następne miesiące miały przynieść jeszcze większe zmiany.
Kryzys przysięgowy
Polityka Piłsudskiego, polegająca na podkreślaniu wartości polskiego żołnierza przy jednoczesnym ograniczaniu jego liczebności na froncie, zaczęła przynosić rezultaty. Niemcy i Austriacy potrzebowali typowego mięsa armatniego, zatem musieli zrobić coś ze sprawą polską. Politycy z Wiednia i Berlina doszli do słusznego wniosku, że nie stworzą bitnej armii bez odbudowania państwa polskiego. Dlatego 5 listopada 1916 roku wspomnianym aktem dwóch cesarzy ogłoszono powstanie niezależnego Królestwa Polskiego.
Nie było to jednak możliwe bez Piłsudskiego i jego autorytetu, zatem naprawiono błąd, powołując Piłsudskiego do Tymczasowej Rady Stanu – powstałej w styczniu 1917 roku namiastki polskiego parlamentu. Zresztą Komendant pojawił się w stolicy już kilka tygodni wcześniej – zgotowano mu entuzjastyczne przyjęcie, młodzież wyprzęgła nawet konie z powozu, zaciągając własnoręcznie pojazd do hotelu.
W Tymczasowej Radzie Stanu Piłsudski kierował pracami Komisji Wojskowej. Władze niemieckie nie miały jednak do niego zaufania, podejrzewając (całkiem zresztą słusznie), że jego celem jest budowa niezależnych sił zbrojnych. Trwały jałowe dyskusje, Piłsudski kluczył, grał na zwłokę. I – jak zwykle – nie zawiodło go przeczucie: w marcu nadeszły informacje o wybuchu rewolucji w Rosji i detronizacji Romanowów.
Państwo carów przestało się liczyć jako zaborca, niemal z dnia na dzień głównymi przeciwnikami niepodległości Polski pozostały tylko Niemcy i Austria. Konieczny był jednak pretekst do zerwania współpracy – Komendant nie mógł dopuścić, by jego podwładni ruszyli na front zachodni. Tym bardziej że nad Sekwaną powstawały polskie jednostki (Błękitna Armia), a sprawa polska cieszyła się coraz większym zainteresowaniem.
Pretekst znalazł się latem 1917 roku. Oddziały polskie zostały przekształcone w Polską Siłę Zbrojną (tzw. Polische Wehrmacht), co wiązało się ze złożeniem nowej przysięgi. Na polecenie Piłsudskiego I i III Brygada odmówiły ślubowania pod pozorem, że rota przysięgi wiąże ich z sojusznikami a nie z przyszłym państwem polskim. Opornych legionistów osadzono w obozach internowania w Szczypiornie i Beniaminowie (poddanych rosyjskich), natomiast obywateli austriackich wcielono przemocą do armii podwójnej monarchii. II Brygadę, która pozostała lojalna wobec zwierzchników, wysłano w Karpaty, by walczyła z Rosjanami.
Piłsudski potrzebował jeszcze ofiary z własnej osoby, najlepiej aresztowania przez okupantów. Uniknąłby wówczas konieczności podejmowania decyzji, a legenda uwięzionego patrioty i ofiary prześladowań wzmogłaby osobistą popularność. Komendant doskonale pamiętał, że męczeństwo Napoleona na Wyspie Świętej Heleny przysporzyło Bonapartemu więcej zwolenników niż wszystkie wygrane bitwy cesarza razem wzięte. Piłsudski nie wierzył jednak do końca, że Niemcy będą aż tak krótkowzroczni.
Okazało się jednak, że byli. Piłsudskiego aresztowano (wraz z Sosnkowskim) w nocy z 21 na 22 lipca 1917 roku. Brygadiera internowano w twierdzy w Magdeburgu, a Sosnkowskiego początkowo osadzono w więzieniu w Spandau. Piłsudski zrealizował swój plan, natomiast okupanci powołali do życia Radę Regencyjną – substytut władzy zwierzchniej dla Królestwa Polskiego. Niebawem Rada stworzyła pierwszy polski rząd, chociaż jego uprawnienia zostały ograniczone właściwie tylko do sądownictwa i szkolnictwa.
Na czele POW
Niemcy aresztowali nie tylko Piłsudskiego i Sosnkowskiego, represje objęły także ich zwolenników i współpracowników. Zatrzymano łącznie kilkaset osób, w tym najbliższych Piłsudskiemu: Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego i Walerego Sławka. Pierwszy z nich został zdegradowany i wcielony do armii austriackiej, gdzie otrzymał przydział zgodny ze swoim zawodem – został lekarzem pospolitego ruszenia w Nowym Sączu. Niebawem przeniesiono go do Cieszyna, gdzie objął stanowisko ordynatora chorób wewnętrznych. Nie mając od lat kontaktu z medycyną, postępował jak rasowy lekarz wojskowy („od pępka w górę – chinina, od pępka w dół – rycyna”). Natomiast Sławek trafił do stołecznej Cytadeli, potem przebywał w Szczypiornie, a następnie uwięziono go w twierdzy modlińskiej. Na wolności pozostali właściwie tylko bardzo młodzi ludzie oraz jeden wyższy oficer Pierwszej Brygady. Był nim Edward Śmigły-Rydz – i to właśnie on przejął dowodzenie Polską Organizacją Wojskową.
POW powstała jeszcze w 1914 roku, a jej zwierzchnikiem był Piłsudski. Początkowo miała prowadzić działalność wywiadowczą na tyłach wojsk rosyjskich. Po zajęciu Królestwa Polskiego przez Niemców i Austriaków wyszła z podziemia. Oficjalnie zajmowała się szkoleniem wojskowym młodzieży, a po powstaniu Tymczasowej Rady Stanu uznała jej zwierzchnictwo. Organizacja liczyła wówczas kilkanaście tysięcy członków, zasięgiem działania obejmowała Królestwo Polskie, jednak miała też głęboko zakonspirowane ekspozytury w Piotrogrodzie i Moskwie.
Trudno jednoznacznie określić, dlaczego Niemcy nie aresztowali „Śmigłego”. Być może go zlekceważyli, był bowiem dla nich tylko dowódcą wojskowym niezajmującym się