Tymoteusz Pawłowski

Tajemnice Marszałka Śmigłego_Rydza


Скачать книгу

Brygada ruszyła przez Lubelszczyznę na Polesie. Na przełomie lipca i sierpnia stoczyła bitwę pod Jastkowem – było to pierwsze starcie zbrojne od ponad półwiecza, w którym Polacy walczyli jako samodzielny związek taktyczny. W tym czasie Rosjanie opuścili Warszawę, co całkowicie zmieniało sytuację polityczną Polaków. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę także Piłsudski i podlegli mu oficerowie.

      Tymczasem jednak Brygada została skierowana na Wołyń, gdzie front się ustabilizował. Zanim jednak zamarł na dłużej, stoczono szereg walk „o wyprostowanie jego linii”. „Śmigły” – w międzyczasie mianowany podpułkownikiem – ponownie sprawdził się znakomicie. Brygadę wówczas rozdzielono, Edward miał pod sobą dwa pułki piechoty i artylerię, było to jego pierwsze samodzielne dowództwo. Rosjanie zostali wyparci za rzekę Styr, a „Śmigły” na początku listopada przekazał dowodzenie Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Front zamarł dopiero w grudniu 1915 roku.

      Legiony z bliska

      Pierwsza Brygada stanowiła ewenement na skalę Europy – formalnie była częścią armii austriackiej, faktycznie zaś Wojskiem Polskim. Żołnierze nie nosili na czapkach austriackich kokard, tylko polskie orły, nie używano cesarsko-królewskich dystynkcji, lecz polskie. Salutowano też dwoma palcami zamiast całą dłonią, a zwyczaj ten pozostał w polskiej armii do dzisiaj. Odmienna była też hierarchia, zwracano się do siebie per „obywatelu”, a nie „wy” (do żołnierzy) czy „panie” (do oficerów). O obsadzie stanowisk dowódczych decydował Piłsudski, a nie generalicja z Wiednia, a wszyscy oficerowie, niezależnie od stopnia, dostawali po 100 koron żołdu (około 700 euro). Wszystko to miało na celu podkreślenie demokratycznego i polskiego charakteru Legionów.

      Ciekawa historia wiąże się też z nakryciem głowy używanym przez Pierwszą Brygadę. Chodzi o słynną maciejówkę, która – pomimo swojskiej nazwy – miała niemieckie pochodzenie. Typowo polskim nakryciem głowy była bowiem rogatywka, wprawdzie dzisiaj jednoznacznie kojarząca się z Polską, lecz wówczas dość popularna w Europie, także w armii austriackiej. Chcąc się odróżniać od Austriaków, żołnierze Pierwszej Brygady nosili więc maciejówki. Ponadto był to także dowód na demokratyczny charakter Legionów, gdyż tego rodzaju czapki cieszyły się popularnością wśród chłopów.

      Oficerowie Pierwszej Brygady żyli w podobnych warunkach jak ich podkomendni. Poza normalną zależnością służbową w wolnych chwilach trudno było odróżnić oficera od podwładnego. Dotyczyło to również dowódców pułków i samego Piłsudskiego.

      „Widzieliśmy Komendanta – wspominał jeden z oficerów – jak w swej małej ziemiance w lasku naszym żył tym samym życiem co każdy z nas żołnierzy. Ta sama czarna, niesłodzona kawa i marne wówczas jedzenie, no i… te same wszy w swetrach, mundurach, z którymi Komendant walczył jak każdy z nas. Podpatrzyłem to kiedyś na własne oczy”4.

      W okolicach Wołczeska na Wołyniu powstało miasteczko drewnianych baraków i ziemianek (nazwane Legionowo), gdzie przezimowano. Wolny czas wypełniały zajęcia integracyjne i rywalizacja sportowa. Szczególną wagę Piłsudski przykładał do wzajemnych kontaktów kadry oficerskiej. Zgodził się nawet na rozluźnienie dyscypliny – chociaż sam nie znosił alkoholu, pozwalał na wesołe zabawy u swojego boku.

      Po latach wspominał, jak pewnego dnia oficerowie (na znacznym rauszu) wypisali jego adiutantowi, Bolesławowi Wieniawie-Długoszowskiemu wszystkie niecenzuralne wyrazy, jakie przyszły im do głowy. Nazajutrz Wieniawa przedstawił tekst piosenki – nie brakowało żadnego określenia, a wszystkie zwrotki miały logikę i sens. Pieśń Szedł raz ułan na wypoczynek natychmiast zyskała ogromną popularność. Jej autor wspominał, jak podczas inspekcji widział żołnierzy dyktujących jej tekst przez telefon. Natomiast „w kącie izby klęczał kapelan legionowy ks. Żytkiewicz i nie tylko zasłaniał oczy rękoma, ale również zatykał uszy palcami, żeby nawet echo z tej (…) piosenki do nich nie doleciało”. W wersji mocno ocenzurowanej utwór zaczynał się od słów:

      Raz ułan szedł na odpoczynek,

      bo tęsknił bardzo do dziewczynek

      i ryczał niby ranny lew

      – i czuł ich całą drogę brak.

      Psiakrew! Psiakrew! Psiakrew!

      Niech trafi szlag! Niech trafi szlag!

      Podobne uznanie zyskała przyśpiewka starej niani opowiadająca o tym, co można, a czego nie można robić bez miłości.

      Odpoczynek służył legionistom, ważniejsze były jednak działania polityczne Piłsudskiego i jego otoczenia. Po raz pierwszy, właśnie na Wołyniu, skupiono w jednym miejscu wszystkie formacje legionowe składające się wówczas z trzech brygad. Najstarsza z nich i najważniejsza, oznaczona numerem pierwszym, stanowiła polityczne zaplecze Józefa Piłsudskiego. Nieco później powstała II Brygada, walcząca do tej pory w węgierskich Karpatach – była dużo mniej rozpolitykowana, a Austriacy starali się ją wykorzystać do osłabienia pozycji Komendanta. Na Wołyniu pojawiła się także najmłodsza, III Brygada, zorganizowana z młodzieży Królestwa Polskiego.

      Polonizacja II Brygady nie była łatwym zadaniem. Jej oficerowie wywodzili się z armii austriackiej, nie brakowało wśród nich osobistych przeciwników Piłsudskiego, a walki toczone w Karpatach stworzyły jej odrębną i silną tradycję.

      Z kolei w III Brygadzie nie sprzeciwiano się zmianom – jej żołnierze pochodzili z Królestwa Polskiego, a oficerowie wywodzili się ze współpracowników Piłsudskiego. Szlak bojowy II Brygady był stosunkowo krótki, walki toczono często u boku Pierwszej Brygady.

      Na wyższym szczeblu również pojawiły się problemy. Formalnym organizatorem Legionów Polskich był Naczelny Komitet Narodowy, grupujący polskich polityków działających w parlamencie austriackim. Uważali oni, że silne, karne i jak najliczniejsze Legiony zwiększą znaczenie polskich parlamentarzystów w Wiedniu i pozytywnie wpłyną na wysiłek wojenny Austrii. Prestiż Piłsudskiego uważano więc za konkurencję. Nad rekrutacją czuwał lojalny wobec NKN pułkownik Władysław Sikorski, miał on osobiste ambicje polityczne i pozostawał w konflikcie z Piłsudskim i jego oficerami. Natomiast Komendant uważał, że Legiony udowodniły już swoje znaczenie i nie ma sensu zwiększać ich liczebności, bowiem kolejni żołnierze będą tylko austriackim mięsem armatnim.

      Niechęć do Sikorskiego wśród oficerów Pierwszej Brygady była powszechna, a nieoceniony Wieniawa miał okazję dać temu wyraz. Sikorski unikał bowiem służby na froncie, zajmując się wojną zza biurka – już samo to było wystarczającym powodem do jego krytyki. Natomiast sprzeciwianie się woli Piłsudskiego w sprawie rekrutacji do Legionów przez oficerów Pierwszej Brygady zakrawało wręcz na świętokradztwo! Nic zatem dziwnego, że ogromną popularnością cieszyły się piosenki Wieniawy (Za biurkiem w Piotrkowie, Pan pułkownik idzie na front):

      Bom piękny jak posąg w parku,

      głowę mam na giętkim karku,

      no a plecy aż w Cieszynie

      – taki na wojnie nie zginie.

      Wprawdzie szczęście mam duże,

      lecz nie we wszystkim są szanse,

      że wydajniej gdzieś służę,

      świadczą moje awanse.

      Iść do szturmu to rzecz bydła,

      trudniej w… kieszeń leźć bez mydła

      – nie byłoby całej chwały,

      gdyby nie me memoriały.

      Zresztą noszę srebrny kołnierz

      i bądź co bądź jestem żołnierz,

      wiem, jak ludzie w polu giną

      – raz widziałem to gdzieś w kino.

      Sikorski miał tego nigdy nie zapomnieć. Nie tylko Wieniawie, lecz także reszcie oficerów Piłsudskiego, w tym „Śmigłemu”.

      Tymczasem